Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A
Zdjęcie

Zapłodnienie in-vitro


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
119 odpowiedzi w tym temacie

#21 Zaraźliwy optymizm

Zaraźliwy optymizm

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 404 postów

Napisano 26 styczeń 2008 - 16:08

Jesli dobrze kojarze te pania prof. to ona jest gorliwa chrzescijanka. Wystepowala rowniez na audiencji jak Radio Maryja obchodzila kolejny rok istnienia w Toruniu.
Nic do p.prof. nie mam bo rowniez jestem katoliczka, ale co ona ma innego pisac - jesli kosciol krytykuje zaplodnienie in-vitro i jesli ja zaprosili aby wystapila w telewizji i na audiencji to miala powiedziec ze ona jest za in-vitro ? Swoja wypowiedzia pewnie wzbudziłaby duuuuuze kontrowersje :/

Ciekawa jestem jak ona by postapila jakby okazalo sie ze nie moze miec dzieci (i wiele innych osob ktorzy sa przeciw tej metodzie) ... pewnie szukaliby wszelkich sposobow aby spełnic swoje marzenie...
  • 0
"Chwytaj życie takim jakim jest ... Pomagaj innym, zrób jakis gest ... Więc warto mieć NADZIEJĘ i znią do przodu przez życie iść ... Inaczej człowiek oszaleje, a potem uschnie jak jesienny liść ..... "

#22 ta

ta

    Statysta

  • Użytkownik
  • PipPip
  • 13 postów

Napisano 29 styczeń 2008 - 22:56

Słyszałam, że po hormonach (niekoniecznie antykoncepcji) jest większe prawdopodobieństwo ciąży mnogiej, a w przypadku ciąży mnogiej często jeden płód obumiera, i jest prawdapodobieństwo że jest to "działanie obronne" - bo albo jedno - albo żadne - dochodzi do czegoś w rodzaju selekcji - po prostu dany organizm mółby nie przeżyć... Nie mówiąc już o matce, która też przeceż może być pod presją drastycznych wyborów, o zagrożeniu jej zdrowia i życia nie wspominając - i to wszystko są kwestie kontrowersyjne, sami przyznacie. Jest faktem, że w Europie - także w Polsce dzieci jest mało - tu oczywiście wchodzą także względy ekonomiczne - ale też spada płodność ludzi -kto wie, może to jedna z przyszłościowych metod?? Na pewno daleko jej do doskonałości, ale właśnie mówić o rodzeniu dzieci czy antykoncepcji bardzo trudno - na pewno nie jest to kwestia jednoznaczna - szczególnie, gdy się jest katolikiem. Ale też nie wolno generalizować. Miejmy nadzieję, że będzie można pomóc w jak największym stopniu i że będzie w ogóle możliwość przeprowadzania badań naukowych - nie kosztem ale dla dobra ludzi, jeżeli to tylko możliwe...
  • 0

#23 Gość_konto_skasowane_*

Gość_konto_skasowane_*
  • Gość

Napisano 09 luty 2008 - 14:55

michalino, podałaś linka do tekstu, więc jeśli mogłabys go skomentować szerzej, bedę bardzo wdzięczn:

"Procedury sztucznego zapłodnienia, popularnie zwane in vitro, niosą ze sobą szereg poważnych zastrzeżeń natury moralnej, a mianowicie:
1. In vitro godzi w poszanowanie embrionu ludzkiego - człowieka na wczesnym etapie życia, pomijając w akcie "stwórczym" wolę Dawcy Życia, który jest jakby "zmuszony" przez człowieka do działania. To człowiek - lekarz w laboratorium, ustawia się w pozycji dawcy życia."


W jaki sposób autorka udowadnia, jakimi rzeczowymi argumentami się posługuję, pisząc takie stwierdzenia. czy to Bóg jej powiedział, że czuje się pominiety czy też zmuszony do działania, miała jakieś objawienia w tym temacie, czy coś ? Jestem szalenia ciekawa na czym opiera się takie teorie ?
Autorka pewnie mi nie odpowie, ale skoro ty podajesz linka, jak sądzę, popierasz te poglądy, więc może ty mi odpowiesz ?


2. Akt małżeński - jedyne miejsce, w którym powinno poczynać się życie ludzkie, jest w przypadku in vitro całkowicie zignorowane.

Dlaczego jest to jedyne miejsce, w którym powinno się poczynać życie ludzkie ? W czym poczecie życia metodami innymi niż seks jest gorsze ? Czym tak wyjątkowym jest seks, że tylko seks zasługuje na miano "odpowiedniej metody poczęcia dziecka" ?


3. Dochodzi do przestępstwa względem powołanych do życia embrionów nadliczbowych, które są zamrażane wbrew sobie. Nikt bowiem nie może zapytać człowieka w fazie embrionalnej, czy życzy on sobie być poddanym eksperymentowi medycznemu. Nie znamy przyszłości tych embrionów. Nie wiemy, czy pozwoli się im umrzeć, czy kiedykolwiek będą miały szansę rozwinąć swe życie i spełnić własne powołanie.

zapytam tak, czy para planująca dziecko drogą naturalną pyta embrion, czy on chce przyjść na świat ? Czy pyta ich, czy chcą teraz czy może za rok ?, czy chcą sie wychowywac w tej rodzinie ? Czy para planująca dziecko zna przyszłość swoich dzieci ? Czy jest pewna, że dojdzie do poczęcia, które zaplanowali, czy może przewidzieć, czy embrion będzie się rozwijał ?
Widzisz jakąś istotna róznicę między pytaniami moimi a pytaniami autorki tekstu ?

Jedno wyjaśnienie co do eksperymentów. Polskie prawo zabrania eksperymentów na ludzkich embrionach, tym samym embriony ludzkie nie sa im poddawane. Polskie prawo niestety nie ma do dziś uregulowanych kwestii in-vitro (szkoda, bo może przestano by opowiadac brednie o usmiercaniu embrionów). Wiec może wyjaśnię. Para która przechodzi procedurę in-vitro zawiera z kliniką umowę, w której zobowiązuje sie do opłacania przechowywania niewykorzystanych zarodków do czasu ich wykorzystania a jesli nie bedzie mogła (bo np nie chce lub nie może miec więcj dzieci) embriony te automatycznie zostają przeznaczane do adopcji na rzecz innych niepłodnych par. Embrionów takich się nie niszczy.

4. Procedury in vitro niosą ze sobą szereg niebezpiecznych powikłań dla zdrowia rodziców i poczętych w ten sposób dzieci. Eksperymenty nie mają na celu leczenia podmiotu, a to jest sprzeczne z kodeksem etyki lekarskiej i niezgodne z nauczaniem Kościoła katolickiego.

Każdy zabieg, każda operacja niesie ze sobą ryzyko powikłań, nawet biorąc procha przeciwbólowego ponosisz ryzyko. Ciąża począta drogą naturalną również wiąże się z ryzykiem zarówno dla dziecka jak i matki.
In-VItro to nie są eksperymenty. Autorka chyba nie rozumie pojęcia eksperymentu - może powinna sięgnąć do encyklopedii zanim zacznie pisać podobne rzeczy.
"Nie mają na celu leczenia " - jesli niepłodność to choroba - a za taką jest uwazana, to mozliwość poczęcia dziecka - to wg mnie leczenie. Ale mysląc tokiem autorki tekstu, to nalezałoby odebrać niepełnosprawnym wózki, protezy, bo przecież co to za leczenie, leczeniem to by było, gdyby ludziom nogi odrastały, chore serca i nerki sie naprawiały, po co takiemu tetrusowi rehabilitacja i cwiczenia, przciez nie zacznie chodzić, a nogi jak maja przykurcz czy skostnienia a są nieprzydatne lepiejbyłoby uciąć. jeszcze kilkadziesiąt lat temu niezgodne z etyka KK były przeszczepy, dziś stoją na innym stanowisku, jak widać trochę na bakier u nich czasem z ta etyką ?


Stosowanie tych technik charakteryzuje się wysokim procentem niepowodzeń. Dotyczy to zarówno samego momentu zapłodnienia, jak też następnej fazy rozwoju embrionu wystawionego na ryzyko rychłej śmierci. Tylko 15-20 proc. par, które poddały się takiej procedurze, zostanie rodzicami.


Jeśli ktoś choć troche zainteresuje sie tym tematem, to przeczyta sobie, że przy ciążach naturalnych jest tylko 40% szans na udane zapłodnienie i 60% zagrożenia, że zarodek (zapłodniona komórka) nie zagnieździ sie prawidłowo w macicy. Tyle tylko, że kobieta nawet nie wie, że poroniła.
Co do tych 15-20%, zalezy to od kliniki, od przyczyny niepłodności, od wieku kobiety i wielu innych przyczyn.
Klinika, którą ja znam ma 50% skuteczność, w niektórych przypadkach można mieć niemal 100% pewność, że zabieg in-vitro sie powiedzie, w innych można wątpić, czy coś da. Jest to sprawa bardzo indywidualna i zalezy od jednostki chorobowej. Zatem czemu mają służyć te statystyki ?


Prowadzone od połowy lat 70. eksperymenty z przeniesieniem embrionu do macicy kończyły się ciążą pozamaciczną i dopiero w 1978 r. narodziło się pierwsze dziecko z probówki - Louise Brown.


Nie będę wnikac jak było w latach 70, bo nie wiem, ale wiem, że obecnie in-vitro jest jedną z metod leczenia kobiet, które mają skłonność własnie do ciąż pozamacicznych. Własnie in-vitro daje mozliwość umieszczenia zarodka we właściwym miejscu, dzięki czemu minimalizuje sie ryzyko zagnieżdznia sie zarodka poza macicą, co zdaża sie przy ciążach naturalnych. (iedowiarków odsyłam na strony leczenia niepłodności)


Następnym sukcesem w rozwoju techniki było opracowanie hormonalnej stymulacji jajników i uzyskanie do zapłodnienia wielu komórek płciowych jednocześnie, co zwiększyło liczbę udanych ciąż. Z tego wynikła konieczność zamrażania tak uzyskanych dodatkowo embrionów. Nie jest znana liczba uzyskanych embrionów, które są przechowywane w niekorzystnym środowisku in vitro. Szacuje się, że tylko w samych Stanach Zjednoczonych zamrożonych jest ponad milion embrionów. Jednak zaledwie 50 proc. przeżywa rozmrażanie, a z tych, które przeżyją, mniej niż 20 proc. rozwija się w udanej ciąży. Często nadliczbowe embriony są zabijane lub wykorzystywane do hodowli tkanek, rzekomo służących postępowi nauki i medycyny, a w rzeczywistości redukujących życie ludzkie jedynie do roli materiału biologicznego, którym można swobodnie dysponować.

Jak widać, znaczna część embrionów nie przeżywa. Jak sądzę jest to liczba porównywalna do naturalnych starań (przypomnę 40% zapłodnionych komórek zagnieżdza sie w macicy, ile z tego rozwija sie prawidłowo nie wiem, ale jak wiadomo poronienia, obumarcia też sie zdażają)
To czy embriony bedą zabijane czy nie jest kwestią odpowiedniej ustawy, w większości państw takie praktyki są zakazane, również w Polsce. Radziłabym autorce podawac bardziej rzetelne informacje, jesli pisze takie artykuły, bo to co wypisuje nie jest obiektywne i rzetelne i wielu ludzi wprowadza tym w bląd. Swoją drogą ciekawe czemu pisze o USA a nie o Polsce czy innych krajach Europejskich. Pewnie dlatego, że musiałaby napisać o regulacjach prawnych zabraniających podobnych praktyk)


Metaanaliza 15 niezależnych badań naukowych, przeprowadzona przez amerykańskich naukowców, wykazała 2-krotnie większą śmiertelność noworodków i 30-40-procentowe ryzyko występowania wad wrodzonych u dzieci poczętych w wyniku in vitro niż poczętych w sposób naturalny.

tysiące lub miliony innych naukowców, lekarzy, specjalistów, ma odmienne zdanie na ten temat i twierdzi, że nie odnotowuje sie większego ryzyka ani śmiertelności, ani wad wrodzonych dzieci poczętych z in-vitro. Mało tego, niektórzy uważają, że in-vitro zmniejsza te ryzyko, ponieważ do zapłodnienia wykorzystuje się prawidłowe jajecza i wybiera sie te najlepsze plemniki. Ponadto słabsze embriony zwykle obumierają zanim trafią do macicy.

Ponadto 51,3 proc. dzieci poczętych w wyniku in vitro rodzi się z ciąży mnogiej, 2-krotnie częściej występuje ciąża ektopiczna i 6-krotnie częściej występuje łożysko przodujące.

O ile mi wiadomo to w Polsce jest to ok.20% nie 50%. W dużej mierze zalezy to od ilości podanych embrionów, w Polsce praktykuje sie podanie nie więcej niż 2 embriony, ale zawsze jest to decyzja pary, można poprosić o podanie 1 zarodka, co zminiejsza ryzyko wystapienia ciąży mnogie do takich samych szans, jak przy ciąży naturalnej.
Odnośnie ciąży ektopowej (pozamacicznej)- uważam to za niepotwierdzone, bo tak jak pisałam wyżej z informacji, z którymi ja miałam sie okazję zetknąć czytałam coś zupełnie innego. Ponadto ciąża ektopowa ma zupełnie inne przyczyny, nie jest to spowodowane in-vitro a czesto nieprawidłową budową jajowodów. Leczeniem czesto jest usunięcie jajowodów lub też własnie in-vitro - które daje mozliwość umieszczenia zarodka we własciwym miejscu.


Obserwacje dzieci urodzonych w wyniku wykorzystania procedury in vitro wykazały 2,6-krotny wzrost ryzyka urodzenia dziecka z niską masą ciała i o 60 proc. większe ryzyko uszkodzenia mózgu w postaci porażenia mózgowego, zaś dla embrionów rozmrażanych aż 230 procent. Gorszy jest także rozwój fizyczny dzieci poczętych in vitro oraz częściej występują u nich trudności wychowawcze.

jak wyżej, można przytoczyć tysiące opinii wprost przeciwnych.


Szacuje się, że na świecie żyje około 2 milionów dzieci poczętych in vitro, które znajdują się w przedziale wiekowym do 5. roku życia, w tym wiele z nich zostało poczętych z użyciem komórek jajowych dawcy w wyniku "technicznego cudzołóstwa".


O matko, mogę tylko oczami przewracać. "techniczne cudzołóstwo" Kto wymysla takie bzdury. szkoda sobie strzepić na takie wyrażenia języka.
Warto by zapytać par, które skorzystały z dawcy czy to nasienia czy komórki, czy czują sie zdradzeni przez partnera i warto by sie ich zapytać, czy decyzja ich była wspólna, czy oboje wiedzieli na co sie decydują.


Ryzyko zdrowotne populacji kobiet poddających się metodom sztucznego wspomagania prokreacji nie jest do końca określone. Wiadomo na podstawie analizy przeprowadzonej w wielu ośrodkach europejskich i w USA, że pojawiają się powikłania w postaci zaburzeń wynikających z hormonalnej stymulacji jajeczkowania, że wzrasta liczba ciąż mnogich, wzrasta liczba cięć cesarskich, u ponad 40 proc. kobiet poddających się tym procedurom pojawiają się zaburzenia emocjonalne i psychiczne, podobne jak w zespołach poaborcyjnych.

jedną z przyczyn niepłodności są właśnie wspomniane zaburzenia hormonalne.
Osoba która nie miała tych zaburzeń przed przystąpieniem do procedury in-vitro raczej nie będzie ich tez miała po jej zakończeniu.
Co do zaburzeń emocjonalnych i psychicznych, to ciekawe w ilu przypadkach udało się "wyleczyć" z podobnych zaburzeń pary, które dzięki In-vitro doczekały sie potomstwa, no i należałoby sie zastanowić jak wielkim obciążeniem psyczicznym jest niepłodność i brak dzieci. Ja sądzę, że wynik zdecydowanie wyszedłby na +, tym bardziej, że każda para świadomie podejmuje decyzje, czy chce korzystac z metod in-vitro. Z in-vitro może zrezygnować w kazdej chwili,

W Polsce istnieje 18 ośrodków wykonujących procedury in vitro, które nie są kontrolowane pod względem naukowo-badawczym ani finansowym ze względu na brak regulacji prawnych. Nie istnieje także rzetelna informacja o zagrożeniach zdrowotnych populacji matek i dzieci tak poczętych, ponieważ nie istnieje ich rejestracja, gdyż rodzice nie wyrażają na to zgody. Co więcej, dyskutuje się nawet nad możliwością refundowania tej procedury przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Zainteresowanie in vitro staje się coraz większe, gdyż wielkie jest pragnienie posiadania dziecka u bezpłodnych małżonków, a także bezkrytyczna i bezrefleksyjna wiara w postęp techniczny współczesnej medycyny, wreszcie jest to ogromne źródło dochodu i związany z tym marketing sprzedawanych usług. Po prostu chodzi tu o wielki biznes, który w tym wypadku rozmija się ze wszystkimi zasadami etyki w ogólnoludzkim postępowaniu.
W obliczu tych ogromnych wątpliwości i zastrzeżeń natury moralnej jedynym logicznym i uprawnionym rozwiązaniem jest odmowa legalizacji i refundacji ze środków publicznych tych procedur.


No właśnie, co stoi na przeszkodzie wprowadznia regulacji ?
Moim zdaniem głównie kościół, który kategorycznie nie zgadza sie na in-vitro, a w Polsce niestety ma wielkie wpływy na sprawy państwa.
Wystarczy posłuchać programów w TV by sie przekonać, że kliniki zajmujące sie in-Vitro od lat walczą o wprowadzenie tych regulacji.
Co do refundacji, trudno nie dyskutować - Polska jest jedynym krajem, która nie refunduje tych zabiegów. Najwyższy czas. Ale dopóki bedzie sie słyszeć wypowiedzi biskupów, że za pieniądze podatników chce sie mordować dzieci, to bedzie jak jest, jak sądzę długa droga jeszcze do tego.
Wielki biznes ? Bardzo ciekawe. Koszty są na tyle duże, że niewiele bezpłodnych par stać na skorzystanie z in-vitr a to chyba ogranicza znacznie ten biznes. marketing ? ciekawe jakiż to marketing zapytam ? gdzie go dostrzegasz michalino ? w czym ?
Jak widzisz, z jednej strony autorka tekstu stawia zarzut, że brak jest regulacji prawnych w Polsce dotyczących in-vitro, a dwa zdania dalej pisze, że jedynym moralnym rozwiązaniem jest odmowa legalizacji tych procedur.
Chyba babsztyl sam sie pogubił w tym co pisze. :rolleyes:

tyle z mojej strony, tak, żebyś może miała okazję michalino zobaczyć również drugą stronę medalu, dodam opartą na osobistych doświadczeniach.
  • 0

#24 Gość_michalina_*

Gość_michalina_*
  • Gość

Napisano 09 luty 2008 - 20:41

Skoro wywołaś mnie pinesko do wypowiedzi, odpowiem najprościej jak umię.
Manipulowanie przy życiu nie oparte na DEKALOGU, z mojego punktu widzenia,
jest niebezpieczne i nieprzewidywalne.
A na spragnionych potomstwa małżonków czekają instytucje adobcyjne.
  • 0

#25 Gość_konto_skasowane_*

Gość_konto_skasowane_*
  • Gość

Napisano 09 luty 2008 - 21:22

no to jeszcze raz zapytam. Co znaczy manipulowanie życiem nieoparte na Dekalogu ?
Czy leczenie człowieka, czy operacje, przeszczepy etc. są manipulowaniem w życie opartym na dekalogu ? Czy w dekalogu jest wogóle wspomniane cokolwiek odnośnie sposobów poczęcia ? Co znaczy niebezpieczne i nieprzewidywalne ?
Ja myślę, że niewiele tak naprawdę wiesz, na czym dokładnie polega procedura in-vitro, jakie sa zagrożenia, jak to wygląda, ale łatwo wydajesz osądy. A ja to przeszłam i nie doszukałam się tam niczego niebezpiecznego i nieprzewidywalnego. Jeszcze raz powtórze, ze to nie są eksperymenty ale od 30 lat na całym świecie powszechnie stosowana metoda leczenia niepłodności z której poczęło sie już pewnie miliony ludzi.

A na spragnionych potomstwa małżonków nie zawsze czekają ośrodki adopcyjne. Poczytaj, to się dowiesz, że w Polsce osoby niepełnosprawne jak np ja nie mogą adoptować dziecka. Pomijając kwestie, gdy prawo nie zezwala na adopcję, a jest ich sporo, np brak slubu (min. 3 lata w małżeństwie) również jest takim powodem, sytuacja finansowa i inne, to nie każda para jest gotowa na adopcję dziecka. To trudna decyzja, trzeba być na nią gotowym, trzeba potrafić pokochac dziecko niebiologiczne. Jedni to potrafią, inni nie są na to gotowi, co nie znaczy, że byliby złymi rodzicami swoich biologicznych dzieci. I nie widzę powodu, by im tego zabraniać, podsuwając jedyna słuszną drogę - adopcję.

i szkoda, że nie potrafisz odpowiedzieć konkretnie na pytania, które zadawałam, ale powiem ci, że to dość typowe. Jest osoba, która prowadzi bloga w necie, to dziewczyna, która przeszła in-vitro. Próbowała prowadzić rozmowę mailową z księdzem. No i niestety rozmowa ta wyglądała dosyć podobnie, na większość trudnych albo niewygodnych pytań nie dostawała odpowiedzi.

i jeszcze jedno michalino - może cię zastanowi też fakt, że wiekszość chrześcijańskich religii jak protestanci, prawosławni, kosciół anglikański, judaizm nie przeciwstawiają się in-vitro. Widać oni nie znaleźli w dekalogu nic, co by temu sie sprzeciwiało. A przeciez z tej samej księgi czerpią swoją wiarę, w tego samego Boga wierzą.
  • 0

#26 Gość_michalina_*

Gość_michalina_*
  • Gość

Napisano 09 luty 2008 - 22:33

pinesko, ja nikogo nie osądzam, wyrażam tylko swoje zdanie.
Z tego co piszesz wnioskuję że jesteś emocjonalnie zdeklarowana
za in vitro, dlatego inne opinie będą dla Ciebie nie do przyjęcia.
Lecz są inne opinie niż Twoja i one bardziej mnie przekonują.

Nie chcąc wracać do dyskusji z racji braku czasu i szacunku do prywatności, pozwoliłam sobie odpowiedzieć prywatnie, na Twoje pinesko posty skierowane do mnie. Doszłam do wniosku że w całej tej dyskusji nie chodzi o wymianę swoich poglądów, lecz o to czyje będzie na wierzchu. Ocenianie mnie na tak szerokim forum jest dla mnie bardzo przykre.
  • 0

#27 pedro

pedro

    Narrator

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPipPip
  • 1462 postów

Napisano 10 luty 2008 - 09:36

Niestety ale poraz kolejny stwierdzam, że nie ma najmniejszego sensu rozmawiać czy dyskutować z kimś kto po pierwsze nie ma najmniejszego pojęcia na dany temat, lub włuchuje się tylko w jeden głos i przejmuje go jako swój. To jak pukanie w "dzbanek" czym i z której strony by się nie puknęło, zawsze usłyszę to samo.
  • 0
Pozdrawiam
Pedro

#28 Gość_konto_skasowane_*

Gość_konto_skasowane_*
  • Gość

Napisano 10 luty 2008 - 10:49

michalino tak jestem za in-vitro, ale nie o to chodzi, że inne opinie sa nie do przyjęcia natomiast zauwazam jedną rzecz - osoby takie jak ty nie potrafią odpowiedzieć na proste pytania - ty też nie odpowiedziałaś mi na większość pytań, które postawiłam, a w taki sposób niestety nie da sie rozmawiać.
  • 0

#29 kaska_zaborze

kaska_zaborze

    Narrator

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPipPip
  • 1418 postów
  • Skąd:z wnętrza.

Napisano 10 luty 2008 - 12:25

Temat jest bardzo poważny ktoś kiedys tu na forum powiedział że wieje ciemnotą z moich postów ale mimo wszystko zaryzykuje..... Przyznam że nie czytałam Waszych postów zrobiłam to świadomie bo temat jest tak trudny że na pewno każdy ma tu swoje zdanie i nie chce się sugerować chce po prostu wyrazić swoje zdanie
Parę lat wcześniej (mam 26 lat) myślałam że in vitro jest ok na zasadzie każdy ma prawo wyboru poród adopcja czy in vitro Ale teraz wydoroślałam trochę i uważam ze to jest zbytnie uproszczenie sprawy bo tu przecież chodzi o życie ludzkie a wszyscy jesteśmy przecież istnieniem ludzkim Uważam że nie powinno być tak ze np bezpłodna para płaci określoną sumę pieniędzy i mówi lekarzowi ze decyduje sie na in vitro To że para jest bezpłodna to jest jakieś tam krzyż który dał im Bóg bądź natura (wersja dla niewierzących) i trudno muszą z tym żyć Przecież ja (mówię tylko za siebie) też bym chciała być zdrowa np A gdyby tak był lek leczący z niepełnosprawności? Zdecydowali byście sie? Czasem mam takie momenty że chce wyjść z ciała wstać i wyjść (jestem na wózku) ale wiem że nie mogę i muszę sie nauczyć żyć na siedząco Tak samo jest z in vitro moim zdaniem Para musi sie nauczyć żyć ze świadomością że jest bezpłodna a jak już bardzo chce mieć dzieci to zawsze jest adopcja.
  • 0
Wciąż ma się mało lat a już się tyle przeżyło.Powoli dogasa blask tych co już nie wrócą dni.
Piotr Bukartyk.

#30 Zaraźliwy optymizm

Zaraźliwy optymizm

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 404 postów

Napisano 10 luty 2008 - 16:31

Kaska23 napisalas ,ze : Tak samo jest z in vitro moim zdaniem Para musi sie nauczyć żyć ze świadomością że jest bezpłodna a jak już bardzo chce mieć dzieci to zawsze jest adopcja.

Nie wiem jak Ty ,ale moim zdaniem para ktora nie moze miec dzieci, a bardzo je pragnie to szuka roznych sposobow aby spełnic swoje marzenie ... dlaczego miałaby na "dzien dobry" sie poddac ? i jak zatytuowalas "zyc ze swiadomoscia ze jest bezplodna" ?
Kazdy jak wie ze moze spełnić swoje marzenie to daży do tego. Nie wazne ze jest to dziecko z "probowki" <---( co czesto jest to slowo uzywane.), ale kobieta ma swiadomosc ze to jest jej dziecko, ona je urodzila.
  • 0
"Chwytaj życie takim jakim jest ... Pomagaj innym, zrób jakis gest ... Więc warto mieć NADZIEJĘ i znią do przodu przez życie iść ... Inaczej człowiek oszaleje, a potem uschnie jak jesienny liść ..... "

#31 serdusio28

serdusio28

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 166 postów

Napisano 20 maj 2008 - 12:27

Witam
Pinesko i Pedro,Gratulacje,brzdac jest słodki :)
Wiecie co,nie wazne czy invitro jest akceptowane przez kosciół.Rosnie w Pinesce nowe zycie i to jest najwazniejsze :-),
Jestem za tym by było do tej metody dopłaty i to jak najszybciej.
pozdrawiam
serdusio28
  • 0
Guest zapamietaj że Jeśli jakaś dłoń ma miejsce w drugiej dłoni ,to własnie jest przyjaźń

#32 kaska_zaborze

kaska_zaborze

    Narrator

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPipPip
  • 1418 postów
  • Skąd:z wnętrza.

Napisano 20 maj 2008 - 14:04

Do Pedra
Gratuluje córeczki :)
Pominełam KK świadomie i mysle że w tej kwestii pominę juz na zawsze
  • 0
Wciąż ma się mało lat a już się tyle przeżyło.Powoli dogasa blask tych co już nie wrócą dni.
Piotr Bukartyk.

#33 Gość_konto_skasowane_*

Gość_konto_skasowane_*
  • Gość

Napisano 22 maj 2008 - 12:26

no widze, ze pedro jak zwykle ogólnikowo, to ja moze troszke uszczegółowię.
czytając zarzuty przeciwnikow co do wyniszczania organizmu kobiety podczas stymulacji to moge powiedziec tyle.
Tak jak pisał pedro jest kilka mozliwości odnosnie stymulacji.
W przypadku zdrowej kobiety jest mozliwość pominiecia stymulacji a jedynie obserwowania naturalnego cyklu i przed owulacją, zanim dojdzie do pekniecia pecherzyka i uwolnienia komórki jajowej pobrania tej komórki. Robi sie to w znieczuleniu ogólnym, zabieg taki trwa ok. 15 min, przez drogi rodne wprowadza sie igłę i pod kontrola USG lekarz pobiera komórke. Po zabiegu kobieta odpoczywa ok. 15 min., jest to zabieg bezbolesny. wadą tej metody jest to, ze zwykle pobiera sie tylko jedną komórke jajową, zaleta napewno mniejsze koszty, brak ingerencji w naturalny cykl kobiety.
Druga metoda to tzw. krótki protokół. Polega to na stymulacji hormonalnej jajeczkowania, po to, by pobrac więcej niż jedną komorke jajowa. ta stymulacja to podawanie hormonow w zastrzykach. zaczyna sie zwykle od 2 dnia cyklu i trwa średnio 14 dni po czym w podobny sposob jak opisalam wyzej pobiera sie komórki jajowe. Stymulacja to nic innego jak zastrzyki hormonalne, robi sie je podskurnie w brzuch, zwykle sa to 3 zastrzyki dziennie. Nie sa bolesne, kobieta robi je sobie sama rano jeden po drugim. W miedzyczasie mniej wiecej 2-3 krotnie musi jechac do kliniki, by zbadac krew i wykonac usg, sprawdza sie wówczas wzrost pecherzykow.
Długi protokół wyglada podobnie jak krótki, tyle, ze stymulacja hormonalna trwa ok. miesiaca, wówczas dobiera sie troszke inne leki hormonalne, są to równiez zastrzyki w brzusio. w przypadku cyklu stymulowanego pobiera sie od kilku do kilkunastu komorek, zalezy to niestety nie tyle od leków ile od organizmu kobiety, u jednych kobiet jest ich wiecej u innych mniej. Podczas stymulacji niektore kobiety czuja sie normalnie inne czasem maja objawy jakby przechodziły menopauze, ale to jedyne obciazenia o jakich słyszałam. Stymulacja niesie ze soba w nielicznych przypadkach ryzyko przestymulowania, co powoduje zwiekszenie obwodu brzucha, zbieranie sie plynów w macicy, w takich przypadkach stymulacja moze być przerwana, zdaza sie to u 1-2% kobiet. Tak wiec odnosnie wypowiedzi, jakie to straszne mogę spokojnie napisac, ze to bzdury wyssane z palca pisane przez osoby, które zapewne nigdy nie przechodzili takiej procedury.
Rodzaj protokolu zalezy od decyzji lekarza i zdrowia (wynikow hormonalnych) kobiety. koszt leków do stymulacji może sie wachac srednio od 2 do 5tys. zł, w zalezności jak kobieta reaguje na dawki leków.
Po pobraniu komórek jajowych nastepuje ich zaplodnienie.
Tu tez jest kilka metod, jesli plemniki są prawidłowe zwykle stosuje sie metode najprostrzą tzn IVF, polega ona na tym, ze na jednym szkielku łaczy sie komórki jajowe i plemniki, wowczas plemniki same bez ingerencji czlowieka docieraja do komórki jajowej i ja zapladniaja. W przypadku słabych parametrów nasienia, gdy jest ich np mało (np w przypadkach paraplegi czy tetraplegi) lub gdy są slabe (maja znikoma ruchliwość, slabe morfologicznie) wykonuje sie zwykle tzw. ICSI. Jest to zabieg droższy a polega na tym że czlowiek pod mikroskopem wyszukuje najlepszej jakosci plemniki, pobiera je za pomocą igły i nakłuwajac komorke jajową wstrzykuje bezposrednio do niej.
Po takiej operacji czeka sie czy komórki sie zapłodnią prawidłowo, gdyż jest to niezalezne od lekarzy. A bywa z tym róznie, w niektórych przypadkach zapładniaja sie wszystkie komórki, w innych niestety nie. Np my np dwukrotnie podchodziliśmy do invitro z czego za pierwszym razem na 8 pobranych komórek zaplodiło sie 4, drugim razem na
6 pobranych komorek zapłodniły się 3. Jest to w duzej mierze loteria niestety.
Zapłodnione komorki mozna sklasyfikować, ponieważ nie zawsze zapladniaja sie one prawidlowo, zalezy to w duzej mierze od jakosci plemnika oraz jakosci komorki. I tu kolejne schody i równiez niestety wielka niewiadoma, jak sie zapłodnią, bo lekarze nie maja na to wpływu. W naszym wypadku podczas pierwszego podejścia prawidłowo zapłodnila sie tylko jedna komorka, a trzy były gorszej jakosci, a podczas drugiego invitro wszystkie 3 zaplodniły sie prawidlowo. Pisze to po to, by uswiadomić, czemu słuzy stymulacja i proba pobrania wiekszej ilosci komorek.
Po zapłodnieniu komórki zwykle w 2-3 dobie podaje sie je do macicy. Jest to zabieg bezbolesny, trwa kilka minut, specjalnym cewnikiem przez pochwę podaje sie zwykle 2 zarodki. Po zabiegu kobieta idzie do domu i czeka ok. 14 dni z niepokojem, czy zarodki sie zagnieżdzą w macicy. Tu wyglada to podobnie jak przy naturalnym poczeciu - szanse, ze zapłodniona komórka sie zagnieźzi prawidłowo w macicy są ok 40% i o ile zwykle pozytywnie przechodzi sie wczesniejsze etapy in-vitro, to tutaj niestety szanse maleją i mimo wielu nadziei u wielu kończy sie tutaj porazka.
Co moze być wazne. Niektórzy boja sie ryzyka, ze przy slabych parametrach nasienia czy komórki zwieksza sie ryzyko urodzenia chorego dziecka. Sporo na ten temat czytałam i okazuje sie, ze to ryzyko jest tak naprawde niewiele wyzsze, bo w przypadku in-vitro wzrasta ono zaledwie o 1-2% w stosunku do ciąży naturalnej. Zdarzają sie czesciej wady embrionu, ale zwykle takie zarodki samoistnie ulegaja zniszczeniu przez sama nature, bez ingerencji człowieka, słabe komorki poprostu sie nie zapladniają, a jesli sie zapłodnia to w poczatkowym etapie przestaja sie rozwijać i obumieraja.
cena samego zabiegu invitro to koszt od 5 do 7 tys. zł .
Dochodza jeszcze koszty badań przed rozpoczeciem procedury. niektórym udaje sie je wykonać bezplatnie na NFZ (jesli trafia na przyjaznego lekarza), inni musza za te badania zaplacić, bo generalnie mimo, że sa to dość podstawowe badania jak cytologia, bakteriologia, badania hormonów, to lekarze nie chcą ich zlecać. Dodam, ze zwykle kliniki wykonujace zabiegi invitro nie wymagaja, by te badania robic u nich, mozna je zrobic w dowolnym miejscu. Co do czestosci wizyt w klinice jest ich tak naprawde niewiele, u nas byla to wizyta wstepna, na której zlecono nam badania jakie mamy wykonac, przeprowadzono wywiad, kolejna wizyta była to już wizyta na której dostalismy recepty na leki do stymulacji, potem 2 wizyty monitorujace, jak przebiega stymulacja, kolejna wizyta to juz była punkcja, gdzie pobrano komórki jajowe, nastepna to transfer tych komorek i to wszystko.
  • 0

#34 pedro

pedro

    Narrator

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPipPip
  • 1462 postów

Napisano 22 maj 2008 - 11:09

Minutko, zacznę od najłatwiejszej odpowiedzi czyli, kobieta samotna w Polsce raczej nie zostanie zapłodniona. Nie ma co prawda reguacji prawnych dot. tego, ale przynajmniej w tej której my byliśmy odmawiane są takie przypadki. Pewnie wszystko zależy od pieniędzy itp., ale przynajmniej oficjalnie takie zabiegi są nie wykonywane w naszym kraju.
Koszty: koszty kształtują w zależności od wielu czynników. Począwszy od danej kliniki, poprzez metodę (cykl naturalny czy stymulowany), ile komórek para zdecyduje pobrać, jaki protokół zastosuje (długi czy krótki) - koszty leków, dość częste wizyty kontrolne w klinice + masę badań, itp. sprawy dotyczące leczenia. Tak więc koszty zaczynaja się na poziomie min. 10.000 zł, zakładając że wszsystko bedzie dobrze, że się uda za pierwszym razem, że nie będzie kąplikacji itp. U nas ta kwota niestety nie została na pozomie min., w końcu nasza droga do naszego dziecka trwała ok. roku.
Czy to trudne: rola faceta jest dość prosta, ma oddać nasienie zdatne do wykorzystania. Jeżeli jego plemniki są słabe wchodzi farmakologia, zdrowy tryb życia, potem oddanie nasienia poprzez masturbację lub wykorzystanie dla (para czy tetra) elektrostymulatorów, ewentualnie poprzez biopsję jąder.
U kobiet wygląda to dośc bardziej skaplikowanie: najpierw badania wszelkich hormonów, przygotowania farmakologiczne w zależności od protokołu od 2 tyg. do miesiąca i pobranie jajeczek (para może wybrać ile ich chce pobrać), ale zazwyczaj pobierane sa wszystkie jakie się uda wystymulować bowiem np. z 10-20 pobranych uda się zapłodnić zaledwie kilka, a są przypadki, że żadne. Każda para zawiera umowę z kliniką, że klinika nie może nimi dowolnie dysponować, niszczyć itp., komórki nie wykorzystane są zamrażane i przedtrzymywane az do wykorzystania. Jeżeli para zrzeka się ich, są one przekazywane do "adopcji", dla par które nie maja szans z różnych przyczyn na własne. Za mrożenie komórek płaci się coroku.
Po stymulacji pobiera się komórki, które są zapladniane, a następnie sa wprowadzane do macicy kobiety i chyba tu zaczyna się najwieksza niepewnośći nerwowość. Czeka się na wynik testu czy organizm przyjął komórki, bierze sie w tym czasie leki obniżające odporność w celu aby organizm nie zwalczał "zarodka". Jeżeli wszystko jest ok to po paru tygodniach wszystko zaczyna przebiegać jak w normalnej ciąży, a jeżeli komórka się nie zagnieżdzi, wszystko zaczyna się od początku. Fajnie jest gdy w takich przypadkach udało się pobrac i zamrozic więcej komórek, bo po rozmnożeniu można podejść szybko do kolejnej próby. Jeżeli nie udało się pobrać i zamrozić na tyle komórek aby starczyło na kolejna próbę, całą procedurę wraz z kosztami przechodzi się od początku.
To mniej wiecej w wielkim skrócie tak to wygląda.
Co do klinik, które zajmują się in-vitro, to jest ich w Polsce ok. 14, z czego tylko 2 maja naprawdę sukcesy i naszym zdaniem nie ma sensu patrzeć na ceny, ale na to jakie wyniki maja te kliniki. Dość łatwo znależć taka klinikę ale najlepiej od razu sprawdzić opinie o niej kobiet na niezależnych forach.
Podsumowując droga do dziecka w ten sposób nie jest łatwa, a i kosztowna, ale gdy się uda to nie ma to co sie przechodziło, ile sie wydało, znaczenia. Są momenty gdy trzeba powiedzieć dość, ale to każdy decyduje o tym samodzielnie. Wiemy natomiast, że warto mieć marzenia i je realizować, bo gdy się spełnią nie ma cudowniejszego uczucia.
  • 0
Pozdrawiam
Pedro

#35 Minutka

Minutka

    Narrator

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPipPip
  • 2156 postów

Napisano 21 maj 2008 - 19:46

Pinesko, Pedro to może pochwalcie się i podzielcie wiedzą gdzie to robiliście, czy jest to trudny zabieg, w jakich granicach cenowych i czy tylko parą wykonują in-vitro czy samotna kobieta która pragnie dziecka może w ten sposób zostać zapłodniona?
  • 0

#36 nataly

nataly

    Milczek

  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 36 postów

Napisano 18 maj 2008 - 21:05

pedro :))))))
strasznie ruchliwy ten Wasz brzdąc ;)

chociaż sie nie znamy, chociaż to tylko internet, chociaż to tylko jakieś tam forum to wzruszyłam się... Fajne jest to że , mimo wszystko razem z Pineską spełniacie marzenia swoje...piękne. :)


ps. i chyba mi się cos włączyło... ech
  • 0
miłośc to piękne uczucie
potrzebne jak dziura w bucie
bo gdyby dziury w bucie nie było
którędy by się nogę włozyło?

#37 Gość_konto_skasowane_*

Gość_konto_skasowane_*
  • Gość

Napisano 21 maj 2008 - 09:51

nataly, serdusio28 dziekuję w imieniu swoim i Anuli :-))
  • 0

#38 Zaraźliwy optymizm

Zaraźliwy optymizm

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 404 postów

Napisano 20 maj 2008 - 13:02

Wczoraj oglądałam program "Fakty po faktach" na TVN24.
Mówili o pierwszej w Polsce kobiecie która "wynajmuje brzuch" innej parze, która nie może mieć dzieci.
Myśle ,że lepsze już by było in-vitro ... ze względu na to, że jest tańsze ("wynajecie brzuch" kosztuje 50 tys.zł), a po drugie świadomość, że poprzez in-vitro kobieta może sama urodzić dziecko niz miałaby to zrobic inna kobieta.
  • 0
"Chwytaj życie takim jakim jest ... Pomagaj innym, zrób jakis gest ... Więc warto mieć NADZIEJĘ i znią do przodu przez życie iść ... Inaczej człowiek oszaleje, a potem uschnie jak jesienny liść ..... "

#39 donatelka1978

donatelka1978

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 101 postów

Napisano 14 maj 2008 - 12:46

Mogę się wypowiedzieć na ten temat bo również mnie on dotyczy. W wyniku brania leków rozwinęła się u mnie hiperprolaktynemia co prowadzi w prostej linii do problemów z zajściem w ciążę. Wprawdzie nie planuję dzieci bo uważam, że ludzie z moim schorzeniem nie powinni ich mieć ale pamiętam jak przechodziłam terapię hormonalną jako nastolatka. Kościół jest przeciwny nawet tej terapii hormonalnej. Nie sobie będzie. Problem w tym, że ja nie jestem katoliczką więc niby z jakiej racji to on ma rządzić moim życiem i mi czegoś zabraniać.
Zgadzam się z jednym z forumowiczów, że w sprawach typu in vitro, antykoncepcja czy aborcja nie powinny zabierać głosu osoby, których to nie dotyczy, m. in. stare babcie, księża.
Co do adopcji nie uważam że jest złem ale jak ktoś mi wmawia że lepiej adoptować niż przeprowadzićin vitro, bo te dzieci tak czekają na nowe domy i są takie niesczzęsliwe to mu mówię: a ty ile dzieci adoptowałaś, a jak nie adoptowałaś to czemu pouczasz innych, najpierw adoptuj jakieś dziecko a potem się wypowiadaj.
Rozumiem, że ktoś moż emieć inne zdanie. Ale nikt nikomu nie każe przecież poddać sięzabiegowi in vitro. CHodzi tylko o to by tą możliwość dać osobom, które tego chcą.
  • 0

#40 Bunia20

Bunia20

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 67 postów

Napisano 14 maj 2008 - 13:20

witam serdecznie,
jestem z tych, ktorzy uwazaja tego rodzaju rozwiazanie za szanse dla rodzicow, ktorzy wyczerpali wszelkie inne mozliwosci. za nic w swiecie nie osmielilabym sie oceniac osob, ktore sie na nie zdecydowali. i nie widze roznicy miedzy dziecmi "z probowki" (jakos srednio ciekawe to okreslenie) a dziecmi naturalnie poczetymi.
jednak jesli chodzi o finansowanie, albo refundowanie to podzielam zdanie prof. Religi - gdyby bylo dosc pieniedzy na sluzbe zdrowia, nie ma problemu. ale kiedy widze, ze kobiety rodace nie sa przyjmowane na oddzial, bo zamkniety z powodu braku srodkow, albo slysze o przerywaniu kuracji leczacej nowotwor, albo pokazuja mi babcie 89 lat, ktora 5 lat czeka na operacje katarakty, a poczeka jeszcze 2........ mysle, ze prof. Religa ma slusznosc mowiac, ze poki co, sa bardziej palace potrzeby.
pozdrawiam
  • 0
Żuraw, Żuraw, Władca Muraw!!!
Magic GOOOLA!!!


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych