Aniu tłumaczysz logicznie tylko nie rozumiem co komu przeszkadza ilość pisanych postów skoro wcześniej ktoś pisał tu raz na rok. "Moderator" nie lubi tu inteligentnych ludzi. Woli kiedy może byłsnąć pisząc "wszystko będzie dobrze" i tym podobne frazesy. Nie musi się wysilać. To tak jak meteorolog który ma jedną odpowiedź na pytanie o pogodę - "Na świętego Hieronima jest pogoda albo nima". Nic z tego nie wynika. Przecież można się zabić własną pięścią kiedy się to czyta.
Temat żywienia leży u podstaw problemów związanych z dystrofią. Od tego się zaczyna. "Moderator" to jest polska w pigułce. Jeśli nie ma się kompetencji a co za tym idzie wiedzy to trzeba to czymś "przykryć". Odpowiem na twoje pytanie i wali mnie to że mnie zablokuje. Udowodni tym samym swoją ignorancję. Pokaże że ma "władzę". Niczym innym nie może się wykazać. Jestem na optymalnym od 2003 roku. Morfologia za każdym razem wzorcowa. Dziennie jem 100 gram białka odzwierzęcego (może dlatego wychodzi ze mnie bestia
, prawie 300 gram tłuszczów nasyconych i 75 gram węglowodanów złożonych.
Moderator zarzuca mi że nie piszę na temat więc opiszę co konkretnie może zatrzymać dystrofię mięśni a potem sukcesywnie ją cofać. Kilka osób wspomniało o tym że białko spowolniło rozwój choroby. Brali tak naprawdę pojedyncze animokwasy czyli coś w rodzaju cegiełek z których zbudowane są białka. HMB, L-karmityna, Kreatyna (nie mylić z keratyna co często się zdarza) to substancje naturalnie wytwarzane w organizmie jeśli ma on je z czego wytwarzać. Jeśli nie pomogą to nie zaszkodzą nawet jeśli przekroczy się zalecaną dawkę dobową.
Z jednej cegiełki nie zbuduje się muru, z jednego animokwasu nie odbuduje się mięśni. Do wytworzenia wszystkich niezbędnych do życia i prawidłowego funkcjonowania organizmu białek organizm potrzebuje dwudziestu dwóch animokwasów. Wiele z nich to animokwasy egzogenne których organizm nie może sam wytworzyć. Należy dostarczać je z pożywienia. Białko z roślinek nawet tych które są niego bogate zawiera z reguły kilka animokwasów i to w dodatku kiepskiej jakości. Tylko produkty pochodzenia zwierzęcego mają je wszystkie. Wzorcowy zestaw białek zawiera żółtko jajka kurzego. To wzór ustalony przez WHO.
Choroba jaką jest dystrofia jest dla organizmu stresem. Stres zwiększa zapotrzebowanie organizmu na białko. Jeśli więc chory waży 70 kg jego zapotrzebowanie jest większe niż 1 gram na kilogram masy ciała. Najlepiej gdyby spożywaj 100 gram pełnowartościowego białka.
Nośnikiem białka w organizmie jest tłuszcz. Kto łudzi się że odbuduje bez niego mięśnie ten się zawiedzie. To tak jakby wsiadł do samochodu z pełnym bakiem ale bez kół. Białko wiąże się z tłuszczem tworząc lipoproteiny. To one dostarczają materiału do odbudowy wszystkich komórek. O tym że nie ma budowania masy mięśni bez tłuszczu wiedzą nawet panowie w szeleszczących ubrankach odwiedzający często siłownię , jeżdżący z reguły bmw przy których w słoneczny dzień trzeba stać w okularach słonecznych bo refleksy świetlne odbijające się od gładkiej głowy mogły by uszkodzić wzrok.
Kwestia węglowodanów. No cóż... Najlepiej nie przekraczać 75 gramów na dobę.
Tłuszczów nasyconych należy jeść co najmniej dwa gramy na jeden gram białka.
Im wcześniej się zareaguje tym lepiej. Nie należy zapominać że dystrofia to także choroba układu nerwowego. Dobrze by więc było żeby jak najwięcej białka organizm czerpał z żółtek jaj. Niespotykane w innych produktach ilości choliny i lecytyny mają zbawienny wpływ na tenże układ nerwowy.
Pewnie znów ktoś mnie upomni że nie łącze postów ale gdybym go złączył z poprzednimi byłby ciut za długi. Poza tym teraz chciałbym napisać o innej kwestii związanej z dystrofią.
Dystrofia mięśni różnego typu często pojawia się w wieku późniejszym. Dlaczego więc wadliwy gen ujawnia swoje cechy tak późno kiedy wszystkie cechy motoryczne są ukształtowane ? Nie ma żadnych wad rozwojowych a więc wszystko dzieje się na poziomie komórkowym. Nie ma ograniczeń przez uszkodzenia związane z urazami czy wadami wrodzonymi. O co więc chodzi ? Co takiego wydarza się że nastolatek nagle zdaje sobie sprawę że nie będzie już biegał czy pływał tak jak do tej pory ?
Mutacje genów zdarzają się i zdarzały od początku istnienia żywych organizmów. Nie są wadą lecz cechą dostosowania się do zmieniających warunków. Po ziemi chodzi bardzo wielu wiekowych ludzi. Są sprawni i umrą ze starości chociaż noszą w sobie błędy genetyczne nawet o tym nie wiedząc. Bywało tak i w dawnych wiekach. Ich organizm żywiony zgodnie z jego potrzebami omija znak stop postawiony przez wadliwy gen. Ma na to środki i siły.
Zmiany w żywieniu które zaszły na przestrzeni ostatnich stu lat a może nawet wcześniej spowodowały natychmiastowe ujawnianie się błędów genetycznych w postaci chorób. Wcześniej nie występowały nie tylko dlatego że nie były diagnozowane ale nie były nawet opisane. Rdzenni mieszkańcy różnych kontynentów nie cierpieli na sma, sm. Pojawiły się one natychmiast u wszystkich grup etnicznych przejmujących "cywilizowany" model żywienia. Czy to przypadek ?
Użytkownik marder edytował ten post 13 listopad 2013 - 19:02
Połączono posty. Uprzedzam że dalsze podbijanie wątków, może przynieść skutek w postaci kolejnego ostrzeżenia.