Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A
Zdjęcie

ON to ptaki, które nigdy nie wyfruną z gniazda


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
81 odpowiedzi w tym temacie

#21 shy_89

shy_89

    Statysta

  • Użytkownik
  • PipPip
  • 13 postów

Napisano 28 grudzień 2010 - 22:03

Ja chyba jednak muszę troszkę zgodzić się z autorem tematu. Sama mam już 21 lat, od 3 lat studiuję, prowadzę samochód, jednak nadal mieszkam z rodzicami. Całe moje dzieciństwo to nauczanie indywidualne, czyli kontakt z rówieśnikami miałam zerowy. Mieszkam w małym mieście, gdzie każdorazowe wyjście na ulicę (poruszam się o kulach, na dalsze dystanse pozostaje mi wózek), spotyka się wręcz ze śmiechem, czy wyzwiskami. Nie miałam jeszcze nigdy przyjaciółki, o bliższym przyjacielu nie wspomnę. (A jestem normalnie wyglądającą dziewczyną!) Bo gdzie niby miałabym go poznać? W domu? Myślałam, że jak pójdę na studia, coś może się zmieni - o, jakże byłam naiwna! Podczas, gdy wszyscy stoją w grupie, śmieją się, ja stoję z boku ... A nie jestem zbyt śmiała, a ni z takich, co pchają się wszedzie, gdzie popadnie ;) Nikt nie chce ze mną rozmawiać, nawet chłopak, z którym mam realizować pewien projekt w ramach zajęć, nie mówi mi nawet "cześć". Wszystko robię za niego, a przed wykładowcą muszę tłumaczyć się, że nie zdążyłam (bo oczywiście on czegoś nie zrobił). Wiarę w ludzi ocalają jeszcze tylko wykładowcy - przemili ludzie, zawsze chętnie pogadają ("Co u Pani słychać, jak Pani sobie radzi"?:)). Jednak jak wiadomo, to nie wszystko ... Każdy chciałby mieć kogoś bliskiego, jednak chyba dla wielu z nas nie jest to (i nigdy niestety nie będzie) możliwe.

Przepraszam za swój przy długi ;) dosyć wywód, ale do czego zmierzam - chyba jednak autor ma rację - zawsze mnie to zastanawiało, i w końcu także doszłam do tego wniosku - kto zechciałby osobę niepełnosprawną za towarzyszkę/towarzysza życia, jeśli wokół tyle ślicznych, zdrowych dziewczyn/przystojnych, pełnosprawnych chłopaków ... Smutne to, ale prawdziwe
  • 0

#22 tomek79

tomek79

    Milczek

  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 25 postów

Napisano 28 grudzień 2010 - 23:02

Sunflower_ napisała:Każdy kowalem własnego losu, a tak jak autor wątku wspomniał, to często sami niepełnosprawni boją się usamodzielnić i zaspokajają swoje potrzeby bezpiecznymi i wiecznymi randkami. To reguły kochana nie jest tak, bo w moim jak i większości przypadków, to ON często mają bardzo realne i możliwe do spełnienia plany zamieszkania na swoim, które są przeważnie wybijane im z głowy poprzez perswazję starszych i bardziej znających życie rodziców. Mówi się, że dla rodziców dziecko chociażby dorosłe zawsze pozostanie dzieckiem, ale dziecko niepełnosprawne jest dla nich "wiecznym gówniarzem". Mój przyjaciel też niepełnosprawny został raz zaproszony na imprezę rodzinną do domu swojej dziewczyny. Podczas gdy inny rozmawiali o polityce, biznesie, ekonomii, ich jedynie ciągle ponaglano do jedzenia i pytano, czy im smakuje i czy aby nie chcą dokładki. A mój kumpel to facet po studiach, mający szerokie horyzonty myślowe, lecz gdy próbował podłapać i kontynuować jakiś temat, to spotykał się ze sztucznym uśmiechem i lekkim zażenowaniem, że ktoś taki zabiera głos w rozmowach poważnych ludzi. Ja natomiast pamiętam jak zdrowe rodzeństwo mojej byłej (też ON) zwracało się do nas per "miśki".
Co do tych Szwedów, którzy sami będąc chorzy zdecydowali się na dziecko to powiem tak. Jest to niby budujące, że istnieje taki kraj w którym nikt nie dziwi się temu, że niepełnosprawni chcą żyć tak jak pozostali, to jednak gdy któreś z nich wie, że ma wadliwy gen powinno raczej go nie przekazywać.
Nie mówiąc już o tym, że niełatwo będzie przez to im jak również dziecku to na usta wysuwa się podstawowe pytanie, Gdy taki dzieciak trochę podrośnie i zacznie kumać, to na pewno zapyta się- Dlaczego taki jestem, oraz z czyjej winy tak ciepię? A oni co mu wtedy powiedzą...
shy_89 ja nigdy nie studiowałem, ale pamiętam, że w szkole podstawowej nie akceptowano mnie wcale, w średniej średnio oczywiście przez duże Ś (czyli z wielką łaską), natomiast zawsze byłem pewien, że na studiach nikt już nie zwraca uwagi na wygląd, bo tam uczą się naprawdę dorośli ludzie. Dlatego nie raz żałowałem, że nigdy nie rozpocząłem kariery studenta, bo poznałbym wtedy wartościowych i mądrych przyjaciół, ale czytając twojego posta zaczynam rozumieć, że nie ma czego żałować, bo i tam jest tak jak wszędzie.
  • 0

#23 Gość_89pops_*

Gość_89pops_*
  • Gość

Napisano 28 grudzień 2010 - 23:43

jak myślicie jak osoby niepełnosprawne mają się usamodzielnić za te marne 500 zł renty socjalnej porostu tak tylko morze być w naszej opieprzonej Polsce
  • 0

#24 tomek79

tomek79

    Milczek

  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 25 postów

Napisano 28 grudzień 2010 - 23:57

Też nie raz narzekam na ten popieprzony kraj, ale jak pomyślę, że np. w Chinach taki człowiek nie dostaje ani złotówki i zdany jest tylko na łaskę rodziny tzn. albo utrzymują go na własny koszt, albo oddają do zakładu w którym traktuje się jego gorzej niż bydło, dlatego dziękuję czasem Bogu, bo nie sieję, nie orzę, a jednak to marne 500 zł plus dodatek dostaję, niby to niewiele, ale przynajmniej taki nierób jak ja ma za co kupić chleb.
  • 0

#25 Marta S

Marta S

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 786 postów
  • Skąd:szkoda że nie Lublin

Napisano 29 grudzień 2010 - 09:27

wszędzie są ludzie i parapety, klamki i zamki doniczki i kwiatki. i wszędzie dobrze gdzie nas nie ma. ja mieszkam we wsi zabitej dechami i każdy mnie tam akceptuje a ze śmiechami spotkałam się w wielkim mieście. potem olałam i stwierdziłam, że nie każdy musi mnie lubić, ja też nie każdego i to wszystko. myślę że z tą nietolerancją to przesada trochę z naszej ON też. może ich zachowanie wynika z niewiedzy. może też powinniśmy im pokazać że jesteśmy normalni, pójść do kina, na piwo a nie stać z boku i łypać okiem czy aby to nie o nas plotkują. Ja mam bardzo wiele krytyki do samej siebie, ideałem, też nie jestem.
  • 0

www.facebook.com/niemotylica zapraszam na moją autorską stronę z wierszami . 


#26 Zaki

Zaki

    Statysta

  • Użytkownik
  • PipPip
  • 15 postów

Napisano 29 grudzień 2010 - 11:02

Apropos tej pracy i renty 500zl. Może oglądaliście odcinek "Boso przez świat" Wojciecha Cejrowskiego, w którym pokazywał jak w jakims państwie Ameryki Południowej ON radzą sobie tak jak inni. Niema tam ZUSów, PFRONów i innych tego typu instytucji. ON bez ręki, nogi itd. pracuje jako szewc na ulicy, lub w innych tego typu zawodach. Ok w naszym "cywilizowanym" świecie trzebaby taką działalność zalegalizować i odprowadzać od tego podatek, na wyżej wymienione instytucje:) Więc proszę nie pisać takich peanów na temat Szwecji i innych "cywilizowanych" krajów.
  • 0

#27 majjkka

majjkka

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 199 postów

Napisano 29 grudzień 2010 - 11:54

Ja w kwestii rodziców. Wybiegnijcie czasem myślami do przodu. Tak bardzo chcecie uwolnić się spod opiekuńczych skrzydełek. I dobrze! Ale może najpierw trzeba pomyśleć o zabezpieczeniu materialnym i odpowiedzialności za siebie i drugiego człowieka. Za rodziców też. Kto niby ma nimi się opiekować? Przecież każdy będzie kiedyś stary i jak zareaguje kiedy dziecko, o które troszczył się, będzie ziało nienawiścią. Ja myślę, że żaden rodzić nie chce ubezwłasnowolnić swojego potomka, ale musi mieć pewność, że latorośl poradzi sobie. Zamiast narzekać, że nie pozwalają, kontrolują, nakazują, lepiej pokazać, że potrafimy coś sami. Mówię to jako ON -stopień znaczny, całkowicie samodzielna i matka rozbrykanego zdrowego nastolatka, który mówi jak autor wątku. Rodzice nie tylko kochają swoje pociechy, ale są odpowiedzialni za ich zdrowie i poczynania. Bo w konsekwencji to również oni ponoszą koszty ich wyborów. Zatem spójrzcie łaskawiej na swoich staruszków, bo może mają rację.
  • 0

#28 shy_89

shy_89

    Statysta

  • Użytkownik
  • PipPip
  • 13 postów

Napisano 29 grudzień 2010 - 12:01

@tomek79: Nie wiem skąd się to bierze (media?), ale ja też zawsze miałam inne zdanie o studentach, że dorośli, że na wygląd nie będą zwracać uwagi ... Też myślałam, że może w końcu tam poczuję się jak "normalny" człowiek, jednak, jak już pisałam, myliłam się, i to bardzo. Czasami taki brak akceptacji boli bardziej niż najgorsze wyzwiska (a uwierzcie mi, dużo już takich w swoim zyciu slyszałam, pewnie, jak niejedno z Was). Mijamy się na korytarzu, a "koledzy" i "koleżanki" z roku udają, że mnie nie znają ... U mnie praktycznie tylko ja jestem osobą niepełnosprawną, na swoim wydziale nie widziałam więcej ON, był kiedyś jeden chłopak na wózku, ale nie radził sobie (oczywiście nie z nauką, ale ze schodami, itp). Oczywiście, nikt mu nie pomógł ... i chłopak zakończył naukę.

Być może są osoby niepełnosprawne, które potrafią sobie lepiej radzić w "społeczeństwie", ale chyba jednak nadal są to wyjątki. Autor słusznie zauważył - zazwyczaj traktuje się nas, jakbyśmy tak naprawdę o niczym nie mieli pojęcia, byli niepoważni. Jak więc, jeśli wszyscy (a przynajmniej większość) postrzegają ON w taki sposób, mogą oni się usamodzielnić?

Aha, jeśli chodzi o kraje skandynawskie (był gdzieś post na forum) i traktowaniu tam ON - miałam wielkie szczęście w tym roku odwiedzić wujka, który mieszka w Norwegii. Tam rzeczywiście jest tak, jak było to na forum opisane. Na ulicy, w sklepie, wszędzie - ludzie nie zwracają na Ciebie uwagi, w tym sensie, że traktują ON nazupełniej w świecie normalnie, tak, jak wszystkich innych ludzi. Nie doświadczyłam tam niczego niemiłego, żadnych przykrych uwag czy spojrzeń. Ludzie chętnie rozmawiają, jeśli widzą, że nie rozumiesz ;) od razu proponują rozmowę po angielsku .. może jestem pesymistką, ale nie wyobrażam sobie, żeby kiedykolwiek bylo tak u nas, no a przynajmniej za mojego życia :P
  • 0

#29 Mrozon

Mrozon

    Milczek

  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 29 postów

Napisano 29 grudzień 2010 - 20:53

I znów zgodzę się z Martą mnie się wydaje, że wina jest też częściowo po naszej ON stronie. Nie możemy czekać będąc w jakimś środowisku aż ktoś sam do nas zagada w stylu: "O jesteś ON o jak zaje**** słuchaj pierwszy raz Cię na oczy widzę, ale mam taką grupę przyjaciół i my po naradzie uznaliśmy, że jesteśmy ludźmi światłymi i tolerancyjnymi, a żeby to zademonstrować postanowiliśmy się z Tobą zaprzyjaźnić:D."

Ja tu teraz być może za dużo sobie pozwalam przerysowując te sytuację, ale czytając różne posty na tym forum o przyjaźni, akceptacji itd itp odnoszę wrażenie, że jest całkiem spora grupa ON która tak sobie właśnie wyobraża proces zawierania znajomości.

A to tak nie działa:d Moje grono znajomych nie jest może jakieś strasznie wielkie, ale nudzić się też nie mogę:P Generalnie w większości kontaktów z tego co na chwilę obecną pamiętam to ja wykonywałem pierwszy krok po prostu nie liczyłem, że ktoś podejdzie starałem się i staram być aktywny towarzysko.
Mam dwie zasady:
1 Lubisz mnie? Bardzo fajnie Nie lubisz mnie? płakał z tego powodu nie będę dłużej niż 5 minut:)(No co ? wrażliwy jestem)
2 Podczas pierwszej wymiany zdań staram się jak najkorzystniej zaprezentować(jednym odpowiada moje poczucie humoru innym nie za bardzo, rzecz gustu, ale kiedy się prezentuje staram się na luzie i na wesoło) Procentuje później
Przy okazji procentów, warto wspomnieć, że nic tak nie zbliża ludzi jak wspólnie wypity alkohol:d

Wszelkie prywatki czy inne imprezy jakikolwiek właściwie "spęd towarzyski" bardzo ułatwia nawiązywanie znajomości z różnymi grupami ludzi, wiem w praktyce nie jesteśmy rozchwytywani przy takich okazjach, ale trzeba mieć oczy i uszy otwarte nigdy nic nie wiadomo.

Zgadzam się, że żeby "wylecieć" z domu trzeba mieć za co żyć, ale jak to mówi moja babcia dla chcącego nic trudnego Uzyskanie niezależności finansowej pewnie jest bardzo bardzo trudne, ale chyba warto się pomęczyć prawda?
  • 0

#30 timer

timer

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 77 postów

Napisano 02 styczeń 2011 - 00:54

U mnie jeżeli chodzi o kontakty z ludźmi to podstawówka była koszmarna ale miałem grupę znajomych tak samo w gimnazjum , natomiast liceum to było piekło . Teraz jestem na studiach i po prostu jestem w szoku bo trafiłem na grupę ludzi którzy naprawdę są tak świetni że do teraz żyje w szoku, czym mnie jeszcze zaskoczą oczywiście w pozytywny sposób i tak samo jest z wykładowcami może. To sie wydać komuś śmieszne czy też głupie ale gdy w liceum czy gimnazjum bywały sytuacje typu przenieść to czy idź po coś to zawsze mnie do tego nie dopuszczali mimo że chciałem, na studiach mnie wykorzystują aż miło:d

żeby nie było nie na temat to jeśli chodzi na wyfrunięcie z gniazda to Czy chce? Oczywiście. Czy mi sie uda ? nie wiem ale murze próbować bo jeżeli nie to jaki jest sens w tym wszystkim?Pociesza mnie fakt że ludzie sprawni którzy też są po szkołach nie dają rady. Co do mojej samodzielności myślę że jestem niezależny na tyle ile mogę i chce. Gdy miałem lat 12 mieszkałem tydzień sam i dałem sobie rade a wydaje mi sie ze jak na 12 latka było to dużo, wiec wydaje mi sie że radze sobie ok
  • 0

#31 zbychuq

zbychuq

    Milczek

  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 33 postów

Napisano 02 styczeń 2011 - 09:55

Ja tylko mowie gdzie ide ale czyb moge isc tez nie pytam sie rodzciow mam mpd i jezdze autem ale uwazam ze w razie czego warto zeby wsiedzieli gdzie jestem i z kim dla uspokojenia ich nerwow i mojego bezpieczenstwa bo gdyby sie cos stalo nie daj Boze to warto aby wiedzieli, a jesli chodzi o partnerki to nie mam i nie bede miec z powodu swojej chroby mowie tu o zdrowej partnerce, kupowac tez sobie kupuje co chce i ubieram sie jak mi sie podoba pokoj tak samo urzadzilem sobie po swojemu ;)
  • 0

#32 Barmhartig

Barmhartig

    Widz

  • Użytkownik
  • Pip
  • 4 postów

Napisano 02 styczeń 2011 - 14:31

Moim skromnym zdaniem wszystko zależy od konkretnej osoby, jej sytuacji życiowej, materialnej, charakteru oraz rodzaju niepełnosprawności. Choroba chorobie nie równa. Część z nas ma problemy ze wzrokiem inni z poruszaniem się itd. Jedni mieszkają na wsi inni w dużym mieście. Jedne rodziny są majętne inne mniej. Wspólne mamy marzenia i pragnienia niezależnie od stopnia niepełnosprawności czy też jego braku.
Człowiek to takie dziwne zwierzę, któremu zawsze jest mało, a ON jest ciężko gdyż z racji swoich niedoskonałości zasób naszych możliwości jest mniejszy,a apetyt wcale nie mniejszy niż u osoby zdrowej. Zgadzam się, że żyjemy w kraju, w którym niespecjalnie możemy liczyć na pomoc Państwa w pokonywaniu barier architektonicznych, medycznych czy właśnie finansowych. Mimo wszystko ciężką pracą można osiągnąć wymarzony cel, ale trzeba się jemu poświęcić i włożyć w jego realizację dużo pracy.

Jeśli chodzi o to jak odbierają nas osoby zdrowe, to też ciężko jest jednoznacznie powiedzieć że jest tak albo siak. Są na tym świecie ludzie o wielkich sercach, są i ludzie o sercach z kamienia. Z własnego doświadczenia wiem, że często my sami ON budujemy sobie bariery. Nikt nas nie będzie lubiał tylko dlatego, że jesteśmy i mamy gorzej. Aby kogoś poznać, polubić i otrzymać wiadomość zwrotną musimy przełamywać barierę nieśmiałości i swoich kompleksów. Dotyczy to wszystkich: i zdrowych i ON. Niektórzy rodzą się naturalnie pewni siebie, śmiali itp. stając się zwykle duszami towarzystwa inni są nieśmiali. Sęk w tym aby aby być otwartym na ludzi i spotkać na swojej drodze ludzi otwartych, wyrozumiałych i inteligentnych.
  • 0

#33 piotr79

piotr79

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 268 postów

Napisano 09 styczeń 2011 - 19:03

Ja tam wyprowadziłem sie od rodziców pojechłem szukać szczęścia na drugi konie Polski, jestem sam rok temu ZUS mi zabrał Igr. wynajmuje pokoik i szukam pracy i staram się jakoś żyć, tak już 3 mies.
  • 0

#34 grubby77

grubby77

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 585 postów

Napisano 09 styczeń 2011 - 19:30

Piotrze gratuluje odwagi, a osobiscie podziwiam!!
  • 0
"NIE MA kaleki; JEST CZŁOWIEK"-Maria Grzegorzewska zPIPS=WSPS teraz APS

#35 piotr79

piotr79

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 268 postów

Napisano 09 styczeń 2011 - 20:37

Wielkie DZIĘKI, nie zamierzam się poddać dlatego że coś mnie ogranicza
  • 0

#36 Ewi

Ewi

    Milczek

  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 37 postów

Napisano 07 luty 2011 - 18:27

Jeśli ktokolwiek twierdzi, że ON nie mają szans na szczęśliwe zycie i założenie swojej rodziny we własnym gnieździe, a nie u rodziców to jest w dużym błędzie. Takim mysleniem robicie z siebie jeszcze bardziej niepełosprawnych niż w rzeczywistości jesteście! Ja także jestem ON (MPD) mam pełnosprawnego męża oboje pracujemy i prowadzimy normalne życie. Mieszkamy co prawda z rodzicami bo odkładamy na swoje własne M. Wystarczy uwierzyć w siebie nie szukac problemów gdzie ich nie ma i wziąc się do pracy, a nie użalac się nad sobą. Co prawda ON trudniej jest znaleźć pracę bo na rynku pracy jest ciężko ale to jest mozliwe. Natomiast nie widze problemu jeśli chodzi o założenie rodziny, Każdy zasługuje na szczęście i na kazdego z nas to szczęście gdzies czeka. Może tylko wystarczy włozyc treche więcej wysiłku i starań by móc życ normalnie. No ale jeśli ktos z gory zakłada, że zawsze będzie na garnuszku u rodziców i nie załozy rodziny to znaczy, że widzi tylko swoją niepełnosprawność i nic poza tym. Nie widzi swoich mozliwości, a my przecież jesteśmy normalnymi luźmi - wystarczy się trochę postarac zamiast "biadolic" jak to nam jest źle.
  • 0

#37 piotr79

piotr79

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 268 postów

Napisano 09 luty 2011 - 18:58

Oczywiście że ON mogą się usamodzielnić założyć rodziny, tylko podstawową rzeczą jest praca bo bez niej niema pieniędzy, samodzielności, rodziny, niema nic a prace w dzisiejszych czasach jak każdy wie nie jest łatwo znaleźć, zakłady pracy chronionej przestają już być zakładami dla ON często jest to sposób na tanie zatrudnianie pracowników OP z załatwionymi grupami i nie wystarczy się troche postarać, jak to ładnie zostało ujęte wyżej, trzeba się starać bardzo, dziesięć razy bardziej niż OP a czasami i tak się nie da przebić muru głową, ale lepiej próbować i ponieść porażkę niż nie próbować
  • 0

#38 kris.

kris.

    Milczek

  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 42 postów

Napisano 20 luty 2011 - 17:17

Jeśli chodzi o to, czy ON nigdy nie wyfruną z gniazda? Otóż sprawa na pewno nie jest łatwa, aczkolwiek nie nie możliwa, gdyż mogę na własnym przykładzie powiedzieć, że mi się udało, z czego jestem bardzo dumny. I muszę powiedzieć, że też były słowa krytyki. Nawet ojciec kiedy się dowiedział, że dostałem mieszkanie jego pierwsze słowa brzmiały cytuję; ciekawe z czego on się będzie utrzymywał? Natomiast takie słowa nie robiły na mnie wrażenia, kiedy pomyślałem sobie, że mam możliwość usamodzielnić się i nie być od kogoś zależnym. Oczywiście w miarę możliwości. W tej chwili mieszkam już 3,5 roku nikt za mnie czynszu ani rachunków nie płaci i daję sobie rady. Jestem osobą z URK i w pewnych sytuacjach pomoc jest niezbędna, aczkolwiek nie bywa to zbyt często, więc jest ok. Chociaż z drugiej strony chciałbym mieć z kim dzielić te cztery kąty do pełni szczęścia. No, ale nie wszystko naraz. Nigdy nie wiadomo kiedy amor wyskoczy zza winkla i wyceluje strzałą:)
Życzę wszystkiego dobrego i nie rezygnujcie z marzeń.
  • 0

#39 MIXI

MIXI

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 154 postów

Napisano 20 luty 2011 - 20:59

Znam wiele osób niepełnosprawnych które wyfruwają z gniazda. Na pewno jest wiele osób , które ze względów zdrowotnych nie mogą tego uczyć, a rodziny nie ułatwiają im tego. Znam też niestety przypadki takie, że osoby same tak się boją samodzielności że wymyślają sobie powody by z tego gniazda nie wyfrunąć. Bo w gnieździe bezpiecznie, chociaż nie wygodnie, mało miejsca ale to jest to co znam, a tam na zewnątrz chociaż pięknie ale strasznie. Tylko ,że dorosłość na tym polega,że nikt nam nie zagwarantuje bezpiecznego lądowania, czy jesteśmy sprawnymi ptakami czy mniej sprawnymi. Takie to jest życie. I tylko trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie czy moim życiem będą kierować inni czy ja sam.
  • 0

#40 Oli

Oli

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 620 postów
  • Skąd:Łomża

Napisano 21 luty 2011 - 19:36

W naszym pięknym kraju zjedzą ciebie same podatki :(
  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych