Kiedy nie ma miłości, co dalej?
#21
Napisano 11 listopad 2009 - 18:55
#22
Napisano 11 listopad 2009 - 19:56
#23
Napisano 14 listopad 2009 - 22:31
Najważniejsze jest dla mnie to ,żeby mnie kochała - a to jest czasami najtrudniejsze w związku
Skończyłem już 20 lat - a co za tym idzie okres popisywania się przed kumplami swoja drugą połówką
Owszem w wieku 20 lat - dekadę temu musiałem być z brunetką z dużymi piersiami .... no bo kumple takiej mi zazdrościli Trochę później i kilka związków dalej zmądrzałem Owszem teraz jest kult zdrowia i piękna ... ale ... ale teraz wyrosłem - a może to też wpływ środowiska w którym się obracam z posiadania partnerki na pokaz Oczywiście nie jestem turpistą - uroda ma swoje znaczenie dla mnie Ale niepełnosprawność tego nie wyklucza prawda ?
#24
Napisano 17 listopad 2009 - 19:26
#25
Napisano 18 listopad 2009 - 14:09
Warto zaufać, ale odpowiedniej osobie, samotnie nie łatwo jest żyć, trudniej jeszcze po stracie kogoś bliskiego. Pustka pozostawiona po kimś powinna być wypełniona. Wiem łatwo powiedzieć, ale żyć trzeba dalej. Życzę wszystkim powodzenia, radości i dużo, dużo milości.
#26
Napisano 21 listopad 2009 - 22:55
Najlepiej rzucic sie w wir życia Zycie jest piekne ... i co dzien niesie nowe niespodzianki
#27
Napisano 22 listopad 2009 - 00:09
#28
Napisano 30 listopad 2009 - 00:47
"Najlepiej rzucic sie w wir życia Zycie jest piekne ... i co dzien niesie nowe niespodzianki"
Wiesz, czasem tez mam takie fajne dni: slonce swieci, muzyka pobrzmiewa w uszach (najlepiej o poranku), ludzie sie usmiechaja, wszystko pieknie i ladnie....tak, wtedy musze przyznac, mysle podobnie: zycie jest piekne, czemu narzekac, w koncu niektorzy maja gorzej ode mnie! (dzieci w Afryce pozbawione wody, niecierpliwie wyczekujace kolejnego dnia, z nadzieja na lepsze jutro...itp, itd.), mam wyzsze wyksztalcenie, kochajacych rodzicow, rodzenstwo, mala ale wlasna gromadke przyjaciol....ale czasem przychodza dni, kiedy tych pozytywnych bodzcow jest mniej, kiedy dopada mnie nostalgia, kiedy mam ochote sie komus zwierzyc z tych codziennych (i niecodzinnych) rozterek...problem w tym, ze tego kogos nie ma :? i co wtedy? mimo wszystko rzucic sie w 'wir zycia'? chwilowo 'uleczyc sie' alkoholem, papierosem? isc na impreze? podreperowac swoje ego patrzac na pelnosprawnych singli? mozna, oczywiscie, czemu nie! probowalam...pomaga, jasne! ale niestety na krotko...mnie to juz nie wystarcza, bo pozniej przychodza realia: alkohol wyparowuje, papieros moze stac sie nalogiem (na szczescie nie w moim przypadku), samotni jak dotad przyjaciele jakos nagle stwierdzaja ze juz nie maja ochoty byc samotni...no, w sumie, ja tez dochodze powoli do tego wniosku, tylko jakos te moje proby nie moga ukonczyc sie sukcesem...(moze nie wystarczajaco probuje?!)
pozdrawiam wszystkich probujacych!
#29
Napisano 30 listopad 2009 - 10:43
Istnieją i nie mają zamiaru się wiązać z byle babsztylem. Właśnie dlatego, że mam poukładane pod sufitem jestem do dzisiaj singlem. Droga Issabell.... nawet gdybyś była ostatnią dziewczyną na tym padole i zależało by ode mnie przedłużenie naszego gatunku to i tak wybrałbym samotność... A tak na marginesie, nie rozumiem Waszego pędu do partnera, szukacie go za wszelka cenę, po co pytam? przecież życie singla ma tak wiele cennych i dobrych stron? A życie w związku to tylko spełnianie czyiś oczekiwań i ograniczanie swoich dążeń. Wolę iść przez życie w samotności niż wiązać się z jakąś życiową niedojdą.
#30 Gość_michalina_*
Napisano 30 listopad 2009 - 15:03
Tak czytam Twoje posty i dochodze do wniosku, że jesteś już w pewnym wieku i po wielu
doswiadczeniach. Bywałeś zapewne w związkach i na dzień dzisiejszy,
taki jest Twój punkt widzenia, albo prowokujesz - Twoje prawo.
Mnie jako kobiecie ( wrażliwość i godność ) niemiło jest czytać takie teksty.
Gdybym była złośliwa napisałabym całą powieść o mężczyznach - partnerach
żerujących na kobiecej słabości, ale po co?
Życie we dwoje nie jest idyllą, tak jak życie samotnika (singla).
Jednakże będąc w związku małżeńskim ( i niekoniecznie małżeńskim )
to inna jakość życia, uczy pokory, wzbogaca a gdy jeszcze pojawi się dziecko, to już życie nabiera innego wymiaru.
Uwierz mi, niech każdy uczy się sam na własnych błędach.
Szanuję Cię jako człowieka, ale Twoje słowa "babsztyl" itp... są albo odregowaniem na własne kompleksy, albo jakąś fobią i ranią wiele kobiet.
Zapomniałeś, że Twoją Mamą też była kobieta?
Pozdrawiam
#31
Napisano 01 grudzień 2009 - 15:59
Wszystkie twoje posty na forum iponu są chamskie i obraźliwe, wyluzuj człowieku.
Jeżeli wolisz być singlem to okay, nikt ci nie broni, tylko po co tyle złych emocji ?
#32 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 01 grudzień 2009 - 17:57
#33
Napisano 27 grudzień 2009 - 19:31
Może tez nie zabrzmi to optymistycznie. Tez zrozumiałem, ze ciężko osobie niepełnosprawnej znaleźć druga polówkę. Mam mózgowe porażenie dziecięce w sumie w stopniu dość lekkim. Radze sobie z większością czynności, które są potrzebne, żeby normalnie żyć. Można powiedzieć, że jestem samowystarczalny. Kończę studia w trybie normalnym bez żadnych udogodnień. Jestem otwarty na ludzi zawsze chętny do pomocy, gdy tylko ktoś mnie o cos poprosi. Ta otwartość jest tez chyba moim największym problemem, bo spotykam na swojej drodze naprawdę niesamowite osoby. Jakoś dla swojego własnego zdrowia psychicznego nigdy nie zaczynam żadnych relacji z dziewczynami. Czekam aż dziewczyna zrobi jakiś pierwszy ruch i da do zrozumienia, że jakoś tam mnie polubiła i zobaczyła we mnie wartościowego człowieka. Nie tylko biednego niepełnosprawnego człowieka.
Moim wielkim hobby na które poświęcam bardzo dużo czasu, są wycieczki piesze, rowerowe i górskie. Mam na koncie zdobycie trudnych szczytów tatrzańskich (Rysy, Świnica itd.) Ogólnie staram się żyć aktywnie. Moim marzeniem było przejście z plecakiem jury krakowsko-częstochowskiej. Zawsze starałem się znaleźć osoby z którymi mógłbym zrealizować to marzenie. W tym roku rzuciłem ta propozycje wśród ludzi ze studiów. Oczywiście nie było żadnego odzewu. Po około 1,5 miesiąca zgłosiła się kumpela, jeśli nikogo nie znalazłem, to ona jest chętna. Zaimponowała mi, że nie boi się komuś takiemu jak ja powierzyć w sumie swoje zdrowie. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że miałbym to wykorzystać w inny sposób. Potem znalazły się jeszcze 2 chętne dziewczyny, wiec pojechaliśmy w czwórkę. Na wyprawie, było tak słodko, że aż za słodko. Czyli bez żadnych kłótni, nieporozumień itd. Pełna symbioza. Pod koniec wyprawy jedna z nich musiała wcześniej wrócić do domu. Odprowadzając ja do autobusu zaproponowałem jako facet, że poniosę jej plecak. Oczywiście się broniła, aż jedna z dziewczyn wyskoczyła z tekstem żebym dal się wykazać przed jego przyszła żoną. Była to najlepsza przyjaciółka tej dziewczyny, która pierwsza zaproponowała wyjazd.
Po wyprawie wylądowaliśmy razem z nią na pielgrzymce do Częstochowy, w pewnym momencie tez wyskoczyła z tekstem, że na wyprawie to było super i z trzema wytrzymałem i pewnie dobre kandydatki na żonę.
Jeśli ja po takich tekstach nie miałem prawa pomyśleć, że w jakiś sposób zależy jej na mnie, to już nie rozumiem kobiet.
Żeby nie było nieporozumień. Nie wyskoczyłem z żadnymi zaręczynami. Po powrocie na uczelnie nasza przyjaźń cały czas trwała. Zaczęło się zaproszenie mnie to siebie, żeby pomagać jej przy komputerze, potem na herbatę jakieś prezenty typu książki, czekoladki. Do tego poszturchiwania, pogłaskania itd.
Oczywiście się dowiedziałem że jestem niesamowitym, dobrym, uczynnym itd. facetem ale tak naprawdę nie była w stanie określić co jest we mnie nie tak. Byłem traktowany cały czas aseksualnie. Opowiadając o tym innym dziewczynom. Stwierdziły, że to była tylko przyjaźń, a ja nie miałem prawa nic pomyśleć, bo nie dala mi żadnych znaków seksualnych, dopiero przełomem jest namiętne przytulenie.
Nie mówcie, że kobiety są bardziej wrażliwe, bo to nie prawda. Zwracają uwagę na gesty, słowa nie maja znaczenia.
Pozdr!
#34
Napisano 27 grudzień 2009 - 23:21
Ktos kto jest zupełnie zdrowy tez może zadawac sobie pytanie - co jest nie tak - i podobnie przezywac swoje porazki i odrzucenia
I rownie dobrze moze miec trudnosci w znalezieniu partnera :images1:
#35
Napisano 21 styczeń 2010 - 21:30
To, że jesteś osoba niepełnosprawną nie znaczy, że nie znajdziesz miłości. Niepełnosprawny nie znaczy gorszy, wręcz przeciwnie. Osoby niepełnosprawne sa pełnowartościowymi czlonkami naszego społeczeństwa. Jeśli dostałas kosza od jakiegos faceta, a raczej palanta, ktory nie zauważył, że jesteś wartościową osobą to znak, że ten "palant" nie był wart twojej uwagi. Wiem, ze rozczarowanie boli, ale pomysl sobie, że to nie była prawdziwa miłośc. Ta prawdziwa miłośc dopiero do Ciebie przyjdzie i wtedy to, że jesteś osoba niepełnosprawną nie będzie miało znaczenia.
Uwierz prawdziwa miłośc naprawdę jest możliwa. Sama jestem osobą niepełnosprawną szczęśliwie zakochaną w swoim mężu.
Nie przejmuj się więc jakims bubkiem, któremu przeszkadzało w Tobie coś co czyni cię osobą wyjatkową i niepowtarzalną. Poczekaj na tego jedynego, który zakocha się w Tobie bez pamięci bo to naprawe jest możliwe.
Pozdrawiam ciepło i życzę dużo szczęścia.
#36
Napisano 26 styczeń 2010 - 13:34
A tak w ogóle, uczucia to bardzo skomplikowana sprawa, i tak na prawdę,nie ma nic czarnego, ani nic białego. Prawdą jest, że faceci to wzrokowcy, ale jednocześnie, nie jest prawdą, że kobiety są bardziej tolerancyjne. Takie myślenie to fikcja, przykład Zakiego mówi sam za siebie. Ja osobiście nie znam facetów, którzy będąc ON mają zdrowe dziewczyny czy żony. Moze i niektóre kobiety są tolerancyjne, ale zdecydowana większość idzie na łatwiznę, i chce się dobrze w życiu ustawić przy ZDROWYM i nadzianym facecie, i nie ważne, że burak, cham, ze bije, pije, itd, byle miał szmal... Tak to moi drodzy wygląda, niestety. Ci, komu się udało znaleźć drugą połówkę, mają szczęście, i niech dziękują Bogu, ze ich to spotkało. Podobno każdy trafi na swojego, ale czy ja wiem?? Mozna i całe życie przeżyć, i się na tę drugą przeznaczoną nam osobę w ogóle nie natknąć... Wszystko jest zależne od tego, jakie kto ma szczęście w życiu. Ja też mam sporo koleżanek, i one mówią, że jestem fajny facet, wygadany, inteligentny, oczytany, itd, ale... No właśnie, to ale to niepełnosprawność. Myślę, że to chodzi o akceptacje tej drugiej osoby, jako niepełnosprawnego partnera zyciowego. Jeśli ktoś to zaakceptuje, to OK, jeśli nie, to albo zachowa się jak ten cham, co zranił Izabellę, albo jeśli ma chociaż trochę przyzwoitości, nie będzie dawał żadnej nadziei, że z relacji tej osoby z ON moze coś więcej wyniknąć. Pozdrówka dla wszzystkich.
#37
Napisano 27 luty 2010 - 13:18
To samo mnie tak spotkało i to nie raz jak napisała Issabella.
Ja również szukam tej jednej jedynej osoby do wspólnego życia.
Ale jest ciezko co znalezienia dla siebie osoby.
Zdrowe osoby boja sie naszych różnych schorzeń w przypadku moim (epilepsja )
Miałem wiele dziewczyn ale nic sie nieudawało.
P.S
Mam 30 lat i mieszkam w Koszalinie.
Obecnie pracuje na miejscu w Koszalinie
Jestem chłopakiem spokojnym, uczciwym.
Mam cele w życiu do których dążę.
Nie interesują mnie tylko przygody lecz najbardziej przyjaźń i stały związek oparty na miłość, zaufaniu a przede wszystkim na wierności.
Ważniejsze jest dla mnie Serce i rozum.
Szukam dziewczynę która pragnie poznać chłopaka na stałe i która poważnie myśli o życiu.
No a przede wszystkim szukam takiej dziewczyny która lubi być kochana i chce być kochana przez chłopaka.
#38
Napisano 27 luty 2010 - 14:37
A co ja mam powiedzieć, gdy o kulach nie przejdę dalej niż ...metrów a sam to już prawie wcale, jestem po urazie czaszkowo mózg., po wyższych studiach i sądzę, że każda potwora ma swego amatora. Czy też jakaś pokraka znajdzie mnie grubb-laka, pozdr!!!Witam wszystkich ponownie!Wracam po długiej nieobecności na iponowym forum. Moi drodzy, w moim życiu w ostatnim czasie wiele się działo. Wydarzenia te skłoniły mnie do z formułowania pewnego wniosku, chrzanić wniosek muszę się po prostu wyżalić. Jest mi cholernie przykro ponieważ po raz kolejny na własnej skórze odczułam, że moja niepełnosprawność dyskwalifikuje mnie jako kobietę w oczach mężczyzn . Znów dano mi do zrozumienia: "jesteś wyjątkową dziewczyną, ale nie chcę angażować się bardziej. Wyobrażasz sobie jak byśmy wyglądali razem? Ja idę, a ty kuśtykasz ciągnięta przez moje ramie" itp. Nie mam siły o tym myśleć, a tym bardziej komentować.
Chcę kochać i być kochana, pomimo ułomności mego ciała.
Czy naprawdę nie istnieją faceci, którzy potrafią kochać mimo wszystko i dostrzec co jest pod powierzchnią kalekiego ciała?
Płakać mi się chce, a właściwie to płaczę zalewając klawiaturę deszczem łez.
#39
Napisano 27 luty 2010 - 20:38
#40
Napisano 27 luty 2010 - 23:39
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych