Związki mieszane
#21
Napisano 29 sierpień 2002 - 14:50
Dla świata jesteś nikim,
ale dla kogoś możesz być całym światem.
#22
Napisano 29 sierpień 2002 - 14:50
#23
Napisano 29 sierpień 2002 - 14:51
Totto
#24
Napisano 29 sierpień 2002 - 14:51
Pozdrawiam gorąco i trzymam kciuki bo wiem że tylko tyle mogę zrobić a reszta zależy od Was....
#25 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 29 sierpień 2002 - 14:53
rodzice nasi jakby nie bylo maja swoje wychowanie. byli wychowani ze ON to cos raczej nie normalnego i pomimo to ze maja dzieci i przyklad ze On potrafi byc normalny to trudno ich przekonac o tym ze i ON ma potrzebe milosci.
(totto ja jestem asystentka psychologa w belgii moze ci moge troche pomoc ale ja mam inne poglady niz ludzie w polsce ale milosc to jakby nie bylo wszedzie jest taka sama)
jest czas kiedy rodzice wychowuja dzieci i potem przychodzi czas kiedy dzieci wychowuja rodzicow.
ja jestem ON moj maz jest sprawnym czlowiekiem. niestety on zrezygnowal z rodzicow kiedy sie okazalo ze nie zgadzaja sie z naszym zwiazkiem.
czlowiek jest po to aby byc szczesliwy a glywnym powodem szczescia jest milosc. oczywiscie ze kochamy swoich rodzicow ale nie mozemy odmawiac sobie milosci tylko po to aby mamusia nas nadal kochala. jezeli mamusia kocha to zrozumie co dany zwiazek dla ciebie znaczy i z biegiem czasu sie z tym pogodzi. ale musisz o to walczyc.
a jezeli twoi rodzice za nic nie chca sie pogodzic z tym to pozostaje jedno pytanie. czy naprawde oni cie kochaja czy tylko wychowali bo nie mieli innego wyjscia. i jezeli jest dla nich wazniejsze to co mysla sasiedzi niz szczescie wlasnego dziecka to watpie w to by byli w stanie naprawde cie kochac.
w takim przypadku wybor jest prosty. wybierasz tego kto naprawde cie kocha i bedzie z toba przez cale zycie.
#26
Napisano 13 listopad 2002 - 14:12
Nie rozumiem co to za gadka!Co mnie obchodzą rodzice - to w końcu ja będę klaść się z tym facetem do łożka a nie moja matka!Więc co ją to obchodzi co ja robię!To ważne żeby mi się podobał, bo to ja będę z nim, a nie rodzice!Jestem w stu procentach pewna, że takie związki są możliwe, a nawet istnieją!Wiem coś o tym.A to, że taka dziewczyna kogoś rzuciła,to była po prostu szmatą i nie kochała go.
Diano 01,
czy nie nazbyt szybko ferujesz wyroki , nazywając kogoś szmatą ?
Nie można definitywnie odsuwać się od rodziców, lecz starać się ich przekonać do siebie i pokazać , że nam bardzo zależy na tym związku.
Robić to powinny obie strony. Tu nie chodzi o łóżko, moja droga, lecz obawa rodziców o danie sobie rady w podstawowych niekiedy czynnościach domowych. Zabezpieczeniu materialnym, czy mieszkaniowym.
Przemyśl to sobie nim kogoś obrazisz. Tym bardziej, że tak naprawdę to nie znasz sytuacji do końca, tak jak i my wszyscy tu czytający.
Jeśli się kochają to pokonają trudności . To moje zdanie.
Dla świata jesteś nikim,
ale dla kogoś możesz być całym światem.
#27
Napisano 13 listopad 2002 - 15:55
Sądzę, że jeśli Totto i jego dziewczyna pokażą rodzicom, iż to co ich łączy, to nie zauroczenie i nie przelotna miłostka .... pokażą, że to prawdziwa miłość, która wiele wybacza, rozumie i cierpliwie czeka...RODZICE ZROZUMIEJĄ. Nie polecam odsunięcia się od rodziny, bo bez niej bywa bardzo ciężko, szczególnie dla ON. Jednak rodzina musi dać Wam szansę.... i to zadanie dziewczyny, aby wyjaśniła rodzicom, że w przypadklu wyboru partnera chce zadecydować sama, to musi być jej decyzja, ale ponieważ nie chce niczego zrobić pochopnie, musi mieć szansę na głębsze i nie ukryte poznanie swego wybrańca. Sądzę, że jeśli dziewczyna powie to rodzinie w sposób zdecydowany, rzeczowy.... nie będą mieli nic do gadania. To zadanie dziewczyny, może będzie jej pierwszym dorosłym zadaniem, które wymaga zdecydowanego głosu i zdecydowanego postępowania, bez płaczu i bez próśb.
POWODZENIA trzymam kciuki, wierzę, że się uda. :-D
A teraz Diano coś do Ciebie :!:
Małżeństwo to nie tylko wspólne łóżko i wierz mi, że wygląd zewnętrzny partnera (podoba mi się) nie ma znaczenia, to dziecinada w taki sposób podejmować ważne życiowe decyzje. Nie będę na ten temat więcej się rozpisywać, bo doskonale wyjaśnił to Skangur. Proszę tylko o jedno, nie używaj tak mocnych słów....... staramy się stosować delikatniejszy styl pisarski. POZDRAWIAM!!!
#28
Napisano 13 listopad 2002 - 17:54
zaczne od tego ze rodzice zawsze znajda wady twoim partneze czy partnerce...
... jezeli mamusia kocha to zrozumie co dany zwiazek dla ciebie znaczy i z biegiem czasu sie z tym pogodzi. ale musisz o to walczyc.
a jezeli twoi rodzice za nic nie chca sie pogodzic z tym to pozostaje jedno pytanie. czy naprawde oni cie kochaja czy tylko wychowali bo nie mieli innego wyjscia. i jezeli jest dla nich wazniejsze to co mysla sasiedzi niz szczescie wlasnego dziecka to watpie w to by byli w stanie naprawde cie kochac...
Ojoj!!! Ale sie narobilo!!! Lithium zle zrozumiala watek. To nie moi rodzice sa przeciwni temu zwiazkowi, ale rodzina mojej dziewczyny. Ponieważ jest ona jeszcze dosc mloda to ma klopot z przeforsowaniem wlasnego zdania.
Nie uwazam takze aby odciaganie jej od rodziny bylo wlasciwym dzialaniem. Problem lezy w samej dziewczynie, tzn. musi znalesc swoje miejsce w rodzinie jako dorosla, peprawna osoba. Stanie sie tak wtedy, gdy bez leku bedzie oznajmiala swoje zdanie, zamiary, uczucia. Ja tez musialem przejsc ten etap w zyciu. To nie jest ani latwe ani przyjemne. Ale tak juz jest w zyciu :cry:
Totto
#29
Napisano 13 listopad 2002 - 18:05
...A to, że taka dziewczyna kogoś rzuciła,to była po prostu szmatą i nie kochała go.
Oj Diano!!! Ona nikogo nie rzucila! Przeciwnie, spotykamy sie potajemnie a ona umiera ze strachu, zeby nikt tego nie odkryl. Mimo to spotyka sie ze mna, wiec nie obrazaj jej.
Chyba sie wątek bardzo poplatal. Ale najtrafniej ujela to rrybka, dziewczyna musi sie odwarzyc i dalej juz jakos pojdzie :-P
Totto
#30
Napisano 13 listopad 2002 - 21:18
zwłaszcza jeśli chodzi o ON. Nasi rodzice traktuja nas trochę inaczej niż rodzice sprawnych dzieci, bardziej się o nas boją i są często nadopiekuńczy. To nie jest nic złego tymbardziej że my sami potrzebujemy więcej uwagi i troski jako dzieci. Rodzice się do tego przyzwyczajają i trudno im się potem pogodzić z myślą że już jesteśmy dorośli i mamy prawo do swojego zdania i do naszych marzeń i do założenia własnej rodziny. Boją się naszych związków z drugim ON ale jeszcze bardziej gdy nasz wybraniec jest sprawny. hm... jedyna rada to cierpliwie czekać i systematycznie udowadniać o naszych rozważnych i dorosłych decyzjach mając nadzieję że kiedyś zrozumieją że może będzie nam trudniej na początku ale tak jak wszyscy mamy prawo do własnego życia.
Totto całym sercem jestem z Tobą i trzymam cały czas kciuki.
Całuski dla wybranki
#31
Napisano 15 listopad 2002 - 19:53
Totto
#32
Napisano 20 listopad 2002 - 17:29
#33
Napisano 20 listopad 2002 - 20:58
Bardzo Cię przepraszam Totto, za to ,że nie znając sytuacji w jakiej się znajdujesz ze swoją dziewczyną wyraziłam swoją opinię.Wiesz tak prawdę mówiąc nie przeczytałam wszystkiego do końca i myślałam,że Cię ktoś skrzywdził.Było mi smutno i wystarczył jeden impuls i napisałam co o tym sądzę, a że jestem w gorącej wodzie kąpana, jak mi to ktoś powiedział, to nawet nie przyszło mi do głowy,że popełniam błąd.Bardzo was oboje przepraszam i chcę żebyś wiedział,że ja mam odwagę przyznać się do błędu i prosić o wybaczenie.I jeśli was na to stać to wybaczcie mi ,proszę...
No , to było piękne Brawo Diano. NIe łatwo się przyznać i wyznać takie słowa. Jesteś super dziewczyna. Juz mi się podobasz na tym forum (ok) i Cię lubię :-D
Dla świata jesteś nikim,
ale dla kogoś możesz być całym światem.
#34
Napisano 20 listopad 2002 - 22:40
Bardzo Cię przepraszam Totto, za to ,że nie znając sytuacji w jakiej się znajdujesz ze swoją dziewczyną wyraziłam swoją opinię.Wiesz tak prawdę mówiąc nie przeczytałam wszystkiego do końca i myślałam,że Cię ktoś skrzywdził.Było mi smutno i wystarczył jeden impuls i napisałam co o tym sądzę, a że jestem w gorącej wodzie kąpana, jak mi to ktoś powiedział, to nawet nie przyszło mi do głowy,że popełniam błąd.Bardzo was oboje przepraszam i chcę żebyś wiedział,że ja mam odwagę przyznać się do błędu i prosić o wybaczenie.I jeśli was na to stać to wybaczcie mi ,proszę...
Witaj Diano!
Ja oczywiscie cie rozumiem i przeprosiny przyjmuje. Odrazu sobie pomyslalem, ze nie przeczytalas calego watku dosc wnikliwie. Co do mojej dziewczyny, to niech sie sama wypowie. W kocu to jej sie najbardziej oberwalo i to nieslusznie. Wiem jak jej bylo przykro.
Faktem jest, ze ktos chce nas rozdzielic nie liczac sie z naszymi uczuciami. Tym bardziej przykre, ze jest to rodzina (dziewczyny) ktora powinna ja wpierac w jej dazeniach. Jak widac wszystko trzeba sobie wywalczyc, nawet pozycje w rodzinie.
Totto
#35
Napisano 21 listopad 2002 - 00:54
Wiedza czyni człowieka łagodnym; rozum skłania go do ludzkości;
Pokazałaś dzisiaj klasę. (ok)
#36
Napisano 21 listopad 2002 - 13:11
Szczesliwi czasu nie licza. Tak sobie czytam, ale mam nadzieje ze nie macie mi za zle wtracenia sie.
Pozdrowienia dla wszystkich Rufi
#37
Napisano 21 listopad 2002 - 14:16
Czyż to jakieś ma znaczenie,
gdy nastanie zgody pora?
Gdy się zrodzi wybaczenie?
:-D :-D :-D
#38
Napisano 22 listopad 2002 - 00:45
#39
Napisano 21 styczeń 2003 - 02:34
Jak wiecie jestem 23 letnim MPD-owcem i ćóż ... moj pierwszy chłopak też miał MPD- myślałam ,że będzie dobrze jak się z nim zwiąże i owszem wszyscy byli zadowoleni - oprócz mnie bo ten chłopak myślał, że skoro chodzi ładniej niz ja jest lepszy... Wyobrażacie sobie jak sie poczułam kiedy mi powidział, ze jedno co mu sie we mnie nie podoba to sposób mojego cho dzenia...Wrrrr! dostał w twarz na ulicy i sie skonczyło. Drugi zaś był pełnosprawny- ale nie powiedział nawet o mnie swoim rodzicom, a gdy przychdził siedzielismy w domu- bo sie mnie wstydził- Kompletna beznadzieja...
Do 3 razy sztuka! Z trzecim jestestem juz 3 lata- i to jest to! Maciek jest sprawnym przystojnym facetem (to fizykoterapeuta z resztą), który zaakceptował mnie w całości... Jego rodzice zaś nie mieli nic przeciw nam stwierdzili,iż jest to nasz wybór- nigdy nie odczułam, że traktują mnie inaczej. Problemy z akceptacją nas jako pary miała natomiast moja mama- ale to wynika z jej idywidualnego stosunku do mnie- i nie ma sensu tutaj o tym pisać. Pozostaje jeszcze problem pseudo przyjaciół, którzy niestety w wiekszosci odwócili się od nas. Moze dobrze bo zostali tylko ci prawdziwi. Pamiętam zazdrosc w oczach moich koleżanek kiedy widziały Maćka- komentarze co ty w niej widzisz- co ty bedziesz z nią robił? codziennosc- nawet kiedys ktos powiedział, że decydując sie na zwiazek ze mna świdomie pozbawia siebie mozliwosci posiadasnia potomka- kompletna bzdura!!!! Czego to ludzie nie wymysła hi... Kiedy ogłosiliśmy wsród znajomych, że chcemy sie pobrac ( było to na imprezie) z 20 osób 4 złozyły nam gratulacje...
Jestesmy z Mackiem bardzo szczesliwi, z niecierpliwoscia czekamy na dzieciątko- owoc naszego zwiazku i oboje jestesmy zdania,że takie związki jak najbardziej mają szanse pretrwania- zalezy to tylko od zangazowania obojga partnerów- i sił jakie mają razem by walczyć o swe szczęście- bo to trzeba robic
Co do tego komu jest łatwiej to napewno tym którzy wiązą sie z osobą niesprawna od poczatku, bo w przypadku kiedy niepełnosprawnosc jest wynikiem np. wypadku wówczs z obu stron moze wystąpic załamanie i niechęć do partnera, ale to również jest kwestia siły związku. Znam takie pary którym nie układało sie a kiedy jedna z tych osób straciła sprawnosc- zblizyło ich to do siebie... Na miłośc moi drodzy nie ma regóły- jesli bardzo sie pragnie byc z drugą osobą naprawdę mozna wszysstko pokonać. :-P
#40
Napisano 21 styczeń 2003 - 07:21
szczerze Wam gratuluję , naprawde Was podziwiam :-D
"nie wystarczy pokochac , trzeba jeszcze umieć wziąść tą milość na ręce i przenieść ją przez życie "
A z tego , co piszesz Wam uda się to napewno:)
Takiego podejścia do życia i zdrowego rozsądku życzę Nam wszystkim
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych