Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A
Zdjęcie

Prośba o pomoc, radę

samotność przyjaciele

  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
6 odpowiedzi w tym temacie

#1 Migor

Migor

    Statysta

  • Użytkownik
  • PipPip
  • 7 postów

Napisano 08 wrzesień 2020 - 15:59

Dzień dobry, mam problem, z którym nie potrafię sobie poradzić. Mój syn (22 l.) jest bardzo samotny. Chciałby mieć przyjaciół i dziewczynę. Cierpi z powodu samotności, ale paraliżuje go niska samoocena, choć jest przystojny, ma wiele zainteresowań, jest ciepłym, dobrym człowiekiem. Próbował znaleźć kogoś przez serwisy randkowe, ale spotkało go bolesne rozczarowanie. Ma lekką formę zespołu Aspergera. Chciałbym mu pomóc, ale nie wiem jak

 


  • 0

#2 __ANIOLEK__

__ANIOLEK__

    Orator

  • Super Moderator
  • 6291 postów
  • Skąd:home

Napisano 08 wrzesień 2020 - 17:31

Witam na forum :)
Mogę odpisać jedynie na podstawie własnych doświadczeń i przemyśleń. Choroba + nieśmiałość, to trudne połączenie i w wielu przypadkach nie ułatwia kontaktów międzyludzkich. Wiek boi się odbioru i oceny, przez co blokuje się przy najbliższym kontakcie. Jeszcze parę lat temu byłam dość nieśmiałą osobą. Osoby, z którym miałam dobry kontakt namawiały mnie na zlot, a ja z przekąsem odmawiałam. Nie czułam, że podołam temu. Więcej widziałam minusów, niż plusów..., albo zwyczajnie skupiłam się jedynie na minusach. Myśli w rodzaju: "Co będzie jak nie będę wiedziała, co powiedzieć" ? "A, jak powiem coś nie na miejscu, to co wtedy? Pewnie będzie dopiero klops? Głupie było takie myślenie. Jednak wszystkie etapy musiała przejść ja sama i nikt inny za mnie. Najpierw zrozumieć najważniejsze. Człowiek niepotrzebnie szuka w sobie wszystkich wad, a tak naprawdę nikogo doskonałego, czy idealnego nie ma na całym świecie. W otwarciu się i w zdobyciu pewności siebie pomógł mi najbardziej okres studiów. Potem praca, wszelakie kursy, szkolenia, spotkania, zjazdy, zloty Ipon-u, czyli po prostu aktywność i przebywanie wśród ludzi. Najwięcej uczymy się od samych ludzi, przebywając z nimi, rozmawiając i słuchając ich. Przy czym jest jedno, ale które ma związek z młodym wiekiem. Ludzie w tym okresie bardzo nie lubią nagabywania, namawiania, a już na pewno decydowania za nich. Jeśli cokolwiek robić, to tylko z taktem i pozostawieniem przestrzeni do podejmowania ostatecznych decyzji synowi. Myślę, że wtedy najszybciej odzyskujemy równowagę i własną wartość siebie – kiedy to my decydujemy za samych siebie.
Pozostaje pani namawianie syna na dzień dobry do aktywności – może w fundacji lub stowarzyszeniu, ale to syn sam wybiera kiedy, jak i z kim. Niech nie zraża się potknięciami i niepowodzeniami, bo każdy tego doświadczył. Trzeba wstać i iść dalej, aż znajdziemy się na drodze z kimś z kim będzie po drodze. Pozdrawiam, M.

  • 3

"Stań twarzą zwróconą do słońca, a cień pozostanie za tobą". /Teresa Lipowska/

 

"Śmiech jest masażem dla brzucha! Uśmiech jest masażem dla serca!".

 

 


#3 Boginka

Boginka

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 375 postów
  • Skąd:Warszawa

Napisano 08 wrzesień 2020 - 18:21

Chciałbym mu pomóc, ale nie wiem jak

 

Mam zupełnie inną niepełnosprawność i jestem kobietą „w średnim wieku”, więc mam z Pani synem niewiele wspólnego. Ale mam znajomego z ZA i od -nastu lat obserwuję środowisko osób niepełnosprawnych ogólnie. Na tej podstawie głośno sobie pomyślę – może coś z tego się przyda.

 

W pewnym sensie najgorszy problem jest z „mieniem dziewczyny” – bo ludzie nie meble, nie można ich tak po prostu mieć. Z jednej strony ZA jest w dosyć łagodną niepełnosprawnością (niektóre inne znacznie bardziej zaburzają funkcjonowanie). Z drugiej jednak nie ma gwarancji, że syn spotka kogoś zainteresowanego związkiem (niezależnie od posiadanych zalet). Bo takie gwarancje po prostu nie istnieją.

 

Jednym z potencjalnych niepokojów osób niepełnosprawnych które są aktualnie samotne jest pytanie „a co, jak nikogo nie znajdę?”. I w zasadzie odpowiedź jest taka, że jak się nie znajdzie, to trzeba będzie sobie ułożyć możliwie jak najlepsze życie bez partnera. Oczywiście może być też tak, że syn trafi na zainteresowaną kobietę i problem rozwiąże się pozytywnie, czego mu życzę. :) Podkreślam istnienie tego mniej przyjemnego wariantu, bo mam wrażenie że z nim wiąże się często właśnie poczucie niskiej samooceny – że ludzie boją się niepowodzenia, a jednocześnie nie mają pozytywnego planu na to, co zrobią jeśli niepowodzenie się jednak wydarzy.

 

Przesadne pocieszanie, że wszystko będzie dobre może w takiej sytuacji działać wręcz demotywująco. Czasem lepiej tak (link) - choć w jego przypadku może bez giga-pociągu do poszukiwania nowości :)

 

Łatwiej „rozwiązać” problem braku znajomości w ogóle (bo więcej ludzi kwalifikuje się na znajomych / kolegów, niż na dziewczynę :)). Instynktownie wydaje mi się, że najłatwiej jakieś kontakty zadzierzgnąć poprzez wspólne działanie, a więc poprzez np. grupy zainteresowań, sporty, itp. Syn coś uprawia / czymś się interesuje?

 

Ewentualnie można poszukać czy gdzieś w okolicy działa jakieś stowarzyszenie dla osób na spektrum autyzmu. To może się okazać niewypałem, jeśli będą to np. ludzie znacznie bardziej autystyczni niż Pani syn albo nic ich nie będzie łączyło poza diagnozą. Z drugiej strony, jeśli wyjdzie dobrze, to w ten sposób syn mógłby poznać ludzi, którzy rozumieją jego sytuację znacznie lepiej niż „neurotypowi”.

 

I znów podeszłabym do tego nie od strony „Idź, na pewno Cię polubią” (bo takiej gwarancji nie ma), a raczej „Co masz do stracenia?”.

 

Ponadto z zupełnie innej perspektywy: nie wiem, czy nie byłoby przydatne oddzielnie skontaktowanie się z psychologiem lub psychoterapeutą, który zna się na problemach osób z ZA. Z tego co kojarzę, niezrozumienie zasad „życia towarzyskiego” jest stosunkowo częstym źródłem stresu dla osób lekko autystycznych – bo tej niepełnosprawności nie widać, więc oczekuje się od nich, że będą funkcjonowali „normalnie”... a w rzeczywistości właśnie nie są i nigdy nie będą całkiem „normalni”. Na dodatek wiele osób „neurotypowych” nie umie tłumaczyć zasad gry towarzyskiej (tak, jak rodowity Polak często nie umiałby obcokrajowcowi wytłumaczyć zasad gramatyki).

 

Odpowiednio wykształcona osoba mogłaby potencjalnie funkcjonować jako tłumacz i doradca – ktoś, kto ułatwia zrozumienie świata ludzi neurotypowych i radzenie sobie w nim.


Użytkownik Boginka edytował ten post 08 wrzesień 2020 - 18:22

  • 2

boginka (rzecz. mit.) – duch opiekuńczy lub wiedźma; jakże to ludzkie. :)


#4 Migor

Migor

    Statysta

  • Użytkownik
  • PipPip
  • 7 postów

Napisano 08 wrzesień 2020 - 22:22

Pozostaje pani namawianie syna na dzień dobry do aktywności – może w fundacji lub stowarzyszeniu, ale to syn sam wybiera kiedy, jak i z kim. Niech nie zraża się potknięciami i niepowodzeniami, bo każdy tego doświadczył. Trzeba wstać i iść dalej, aż znajdziemy się na drodze z kimś z kim będzie po drodze.


Bardzo dziękuję za odpowiedź, będę o Pani sugestiach myślał,.

Mam zupełnie inną niepełnosprawność i jestem kobietą „w średnim wieku”, więc mam z Pani synem niewiele wspólnego. Ale mam znajomego z ZA i od -nastu lat obserwuję środowisko osób niepełnosprawnych ogólnie. Na tej podstawie głośno sobie pomyślę – może coś z tego się przyda.

Serdecznie dziękuję Paniom za życzliwe rady. Będę nad nimi myślał - jak ich, że się tak wyrażę, użyć. Jesteśmy z synem zżyci, ale też jakoś muszę go od siebie odczepiać, bo nie zastąpię mu rówieśników i już jestem w ostatnim etapie życia. Syn miał problemy z pracą, bardzo obawiał się rozmowy kwalifikacyjnej (po przykrych, doświadczeniach). W zeszłym roku poszedłem z nim na taką rozmowę, notabene obaj dostaliśmy pracę w tej firmie. Teraz już nie ma problemu z samodzielną rozmową z potencjalnym pracodawcą. Kiedyś też umówiłem go z dziewczyną, na wspólny spacer - jej rodzice i my. Po dwóch spotkaniach okazało się, że do siebie na pasują. Spotkaliśmy się też z chłopakami z ZA, ale byli bardziej zaburzeni i syn się zniechęcił do tych kontaktów. Poznał natomiast w internecie rówieśnika zza granicy, który przyjechał nas odwiedzić w Polsce. Syn nie zorientował się, że ten chłopak, notoabene uroczy, również ma ZA. Wcześniej zaś syn nawiązał kontakt z chłopakiem z Azji, i postanowił go odwiedzić, co mnie przeraziło: kilkanaście godzin lotu z przesiadką. Syn chętnie zgodził się, żebyśmy razem tam polecieli. I to syn w podróży był mi przewodnikiem (nie znam angielskiego). Rozpisałem się, bo i ja jestem - choć żonaty - samotny w tych naszych kłopotach.


Użytkownik __ANIOLEK__ edytował ten post 09 wrzesień 2020 - 09:30
połączono ze sobą posty, zmniejszono wielkość cytatów, poprawiono pisownię.

  • 0

#5 __ANIOLEK__

__ANIOLEK__

    Orator

  • Super Moderator
  • 6291 postów
  • Skąd:home

Napisano 09 wrzesień 2020 - 10:22

Rozpisałem się, bo i ja jestem - choć żonaty - samotny w tych naszych kłopotach.

 

Na początku przepraszam za zwrot i wyrazy w odmianie dla "Pani", zamiast "Pana". Człowiek dobrze nie spojrzy i potem wychodzą takie "kwiatki". Na marginesie to na forum nie używamy formy "Pan", czy "Pani", ażeby było łatwiej i zdecydowanie swobodniej. Jednak nie jest to teraz najważniejsze, może z czasem przebrniemy i przez ten etap :)

Dziękuję bardzo za odpowiedź i przyznam się, że lubię czytać tak pozytywne wiadomości. Cieszę się, że ma Pan tak dobry kontakt z synem. Z opisu wynika, że nie ogranicza go Pan, tylko wspiera i pomaga, gdy zajdzie taka potrzeba. Dobrze, że chłopak jest aktywny - ma pracę i nawiązuje nowe kontakty. Każdy krok i doświadczenie go uczy, jak sobie poradzić. Z czasem będzie to procentować, kiedy stanie się bardziej samodzielny, a o to w życiu chodzi...., by uczyć się na własnych błędach. Na pochwałę zasługuje również to, że bywa przewodnikiem i może się wykazać. Nie zmieniajcie tego. Ma Pan bardzo dobre podejście. Znam rodziców osób niepełnosprawnych, którzy są nadopiekuńczy. Najlepiej położyliby materac krok przed własnym dzieckiem, by się nie potknęło, czy nie przewróciło. Na dłuższą metę ta się jednak nie da. Pan wykazuje umiar w tym wszystkim.

Całe życie jest paletą barw - od ciepłych po zimne. Syn jeszcze nie raz spotka kogoś, z kim nie będzie miał dobrych relacji, bo nie będą umieli nadawać na tych "samych falach". Za podejście innych osób do syna już Pan nie odpowiada. Zresztą nikt tego nie przeskoczy. Trzeba robić swoje - nie ta osoba, to inna i tyle.

Na koniec mam małą prośbę od siebie. Lubię poznawać historię osób, jednak jeszcze bardziej znać dalsze losy. Bardzo proszę za jakiś czas napisać kilka zdań, co nowego słychać. Nie musi to być nie wiadomo, jak długie. Po prostu tak od siebie i to, co uzna Pan za stosowne. Myślę, że z czasem będzie tylko lepiej i bardzo gorąco tego życzę. Wszystkiego dobrego.


  • 1

"Stań twarzą zwróconą do słońca, a cień pozostanie za tobą". /Teresa Lipowska/

 

"Śmiech jest masażem dla brzucha! Uśmiech jest masażem dla serca!".

 

 


#6 Boginka

Boginka

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 375 postów
  • Skąd:Warszawa

Napisano 09 wrzesień 2020 - 13:45

Poznał natomiast w internecie rówieśnika zza granicy, który przyjechał nas odwiedzić w Polsce. Syn nie zorientował się, że ten chłopak, notoabene uroczy, również ma ZA.

 

Ciągnie, jak widać, swój do swego. :) Taktycznym problemem jest znalezienie osób na tyle mało „zaburzonych”, żeby nie odpychały, a na tyle podobnych żeby ta nić porozumienia była. Gdybym miała zgadywać jak to zrobić świadomie ale bez odwoływania się do diagnozy, to przez zainteresowania, które mogą skupiać nieproporcjonalnie dużą liczbę osób z lekkim ZA.

 

Oczywiście może mu to też wyjść samo, tak, jak mu już raz wyszło – jeśli ma zainteresowania „lekko autystyczne”, to uspołeczniając się w zakresie tych zainteresowań prawdopodobnie spotka też innych ludzi z podobnym nastawieniem (albo przynajmniej „kompatybilnych”, czyli takich jak np. ja w relacji do mojego znajomego – jestem „neurotypowa” z punktu widzenia ZA, ale znamy się przez wspólne hobby i pewne cechy charakteru się zazębiają, tyle że w znacznie mniej intensywnej formie).

 

Wcześniej zaś syn nawiązał kontakt z chłopakiem z Azji, i postanowił go odwiedzić, co mnie przeraziło: kilkanaście godzin lotu z przesiadką. Syn chętnie zgodził się, żebyśmy razem tam polecieli. I to syn w podróży był mi przewodnikiem

 

Dobrze o chłopaku świadczy – ma inicjatywę. Choć może łatwiej by było, gdyby trafiał mniej międzykontynentalnie. :)

Skoro syn zna angielski, może pomogłoby mu wejście w kontakty z anglojęzycznymi środowiskami osób z ZA? Kontaktów wewnątrzkrajowych – że tak to ujmę – to nie zastąpi, ale środowiska anglojęzyczne mają tę zaletę, że są dużo większe i bardziej różnorodne, więc łatwiej będzie też znaleźć osoby mniej zaburzone. W tym np. takie, które są zaburzone na tyle łagodnie, że aż dopiero w średnim wieku zdiagnozowane. To potencjalnie droga do tego, żeby nauczyć się czegoś od osób starszych od siebie, które jakieś szlaki już w życiu przetarły, znalazły sposoby na zaadaptowanie życia do siebie i siebie do życia.

W każdym razie, jeśli jest gotów odbywać międykontynentalne podróże, to nie jest źle. "Wartałoby" się zorientować, co było tak pociągającego w znajomym z Azji i spróbować takich ludzi znaleźć też w Polsce. :-)

Przy okazji: wcześniej pisałam „Pani syn”. Przepraszam serdecznie – jakoś domyślnie mi się ustawiło, że takie problemy zwykle zgłaszają mamy, nie tatowie. Życzę Panom powodzenia w tym męskim poszukiwaniu. :)


  • 2

boginka (rzecz. mit.) – duch opiekuńczy lub wiedźma; jakże to ludzkie. :)


#7 Migor

Migor

    Statysta

  • Użytkownik
  • PipPip
  • 7 postów

Napisano 09 wrzesień 2020 - 16:06

Dziękuję bardzo za odpowiedź i przyznam się, że lubię czytać tak pozytywne wiadomości. Cieszę się, że ma Pan tak dobry kontakt z synem. Z opisu wynika, że nie ogranicza go Pan, tylko wspiera i pomaga, gdy zajdzie taka potrzeba. Dobrze, że chłopak jest aktywny - ma pracę i nawiązuje nowe kontakty. Każdy krok i doświadczenie go uczy, jak sobie poradzić. Z czasem będzie to procentować, kiedy stanie się bardziej samodzielny, a o to w życiu chodzi...., by uczyć się na własnych błędach. Na pochwałę zasługuje również to, że bywa przewodnikiem i może się wykazać. Nie zmieniajcie tego. Ma Pan bardzo dobre podejście. Znam rodziców osób niepełnosprawnych, którzy są nadopiekuńczy. Najlepiej położyliby materac krok przed własnym dzieckiem, by się nie potknęło, czy nie przewróciło. Na dłuższą metę ta się jednak nie da. Pan wykazuje umiar w tym wszystkim.


Jeszcze raz bardzo dziękuję, przede wszystkim za Wasze ciepło i zainteresowanie. Jestem ogromnie podbudowany. A właśnie pisze do mnie na FB kolega syna z Indii, odpowiadam mu pokracznie - przez tłumacz Google. Chętnie się wkrótce odezwę, w tym miesiącu wracamy ze wsi, gdzie uciekliśmy przed pandemią.


Użytkownik __ANIOLEK__ edytował ten post 09 wrzesień 2020 - 16:55
zmniejszono obszar cytatu, połączono posty ze sobą.

  • 0



Również z jednym lub większą ilością słów kluczowych: samotność, przyjaciele

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych