No dobra, ale to jest kwestia wytłumaczenia temu zacofanemu społeczeństwu spraw niby jasnych.
Ale nie rozumiem tego sformułowania - wspomaganie płciowości ON. Może źle, mam nadzieję, że na pewno źle, ale oczyma duszy sobie wyobraziłam, że zbiorą grupę ON na jakimś placu, wokół postawią tych niby zdrowych i będą wspomagać tą płciowość ON, tylko nie bardzo wiem w jaki sposób...
Nie no... jakby nie patrzeć to jest chore...
Nie chcę sie mądrzyć, ale wydaje mi sie Agulia, że nie rozumiesz, bo stawiając kropkę po ON zmieniasz zupełnie sens i wydźwięk cytowanego zdania.
W temacie chodzi o edukowanie i oswajanie z problemem, tzw. ludzi zdrowych...a nie o wspomaganie niepełnosprawnych w takich czy innych problemach...
Słuchajcie mili weźcie może poprawkę na to , ze niepełnosprawność jest "normalna" i oczywista głównie dla samych niepełnosprawnych i może jeszcze ich bliskich, bo znają ją z autopsji...
Z jednej strony chcemy, żeby nie było w społeczeństwach podziałów typu -
"sprawni -niesprawni", a z drugiej strony jesteśmy urażeni, że ktoś narusza naszą prywatność czy intymność chcąc wiedzieć o nas więcej...
Ktoś zapytał - po co sie pisze takie prace? Ja myślę, że właśnie po to, żeby poznać, zdobyć wiedzę na temat...żeby "społeczeństwo nie było zacofane"...
Nie można zabrać dziecku elementarza i jednocześnie mieć do niego pretensji, że nie umie czytać...albo nie wytłumaczyć uczniowi twierdzenia Pitagorasa i mieć pretensje, że nie rozumie...
Żeby coś czy Kogoś zaakceptować tak naprawdę i do końca, trzeba poznać i zrozumieć, według mnie inaczej jak poprzez badanie i publikowanie zdobytej w badaniach wiedzy się nie da...im więcej tzw. sprawni będą wiedzieli o niepełnosprawnych (i na odwrót), tym łatwiejsze będzie wzajemne zrozumienie i współistnienie.
Chcę jeszcze zauważyć, że samym niepełnosprawnym przydało by sie trochę edukacji i wiedzy na temat innych niepełnosprawnych...
Ktoś tu napisał, że co to za problem z seksualnością niepełnosprawnego...wystarczy odpowiednia pozycja i już...Myślę, że to jest dobry przykład na pokazanie, że wszyscy (nie tylko sprawni) patrzymy na innych poprzez własny pryzmat...Myślę, że ta osoba ma rację ale ta racja dotyczy części niepełnosprawnych, nie wszystkich...to jest racja i "oczywistość", której Ona doświadczyła...
Inny problem z seksem ma niepełnosprawny, który ma np. graba, sztywną nogę czy np. brak kończyn a zupełnie inny chory na stwardnienie rozsiane...i o ile w trzech pierwszych przypadkach jest to problem natury "technicznej" (np. odpowiednia pozycja)
o tyle w przypadku stwardnienia rozsianego jest to problem przewodzenia nerwowego
i zmienianie pozycji nic tu nie pomoże...co nie znaczy, że te osoby skreślone są z życia seksualnego...albo, że nie mogą osiągać pełni zadowolenia z seksu, czy mieć dzieci...
A może jeszcze, dlatego warto mówić o seksualności ludzi niepełnosprawnych, żeby pełnosprawni nie bali się wiązać z tymi osobami wyłącznie z powodu swojej niewiedzy…
I jeszcze jedno pytanie tak na zaczepkę i dla rozluźnienia postawie..... )))
Ciekawa jestem ilu niepełnosprawnych czytało "Sztukę Kochania", "Kamsutrę" czy np. książki Lwa Starowicza, które dość wnikliwie traktują seksualność przeważnie tzw. sprawnych... i ciekawa jestem czy ktoś z tzw. niepełnosprawnych miał uczucie, że popełnia jakiś nietakt chcąc sie dowiedzieć jak to z tym seksem sprawnych jest ?
I to by było na tyle ... pozdrawiam serdecznie ... i wszystkim sprawnym inaczej oraz niepełnosprawnym inaczej życzę wsparcia ich seksualności w percepcji ich partnerów ... na początek:)))))))