Nie obraźcie się, ale Wasze wpisy wyglądą jak wpisy kogoś, kto czyta nagłówki mainstreamowej prasy i na tym poprzestaje, nie wgłębiając się w drobniejszy druk.
Na jakiej podstawie zakładacie, że pedofilia księży ma coś wspólnego z przynależnością do Kościoła Katolickiego, skoro statystyki pokazują, że procent księży pedofilów w niczym się nie różni od procenta pedofilów w danym społeczeństwie?
Przestępca, nie ważne jakiej narodowości, stanu, bogactwa czy przynależności do jakiejkolwiek organizacji, oraz czy nosi sutannę, czy nie, powinien zostać sprawiedliwie osądzony i skazany. Nikt nie ma co do tego żadnych wątpliwości, ani ja, ani Wy, ani Kościół. Tyle tylko, że Wy z uporem oskarżacie za czyny jakiegoś małego procenta księży cały Kościół. Tymczasem prawda jest taka, że w szeregach duchowieństwa byli, są i będą zawsze pedofile, podobnie jak wśród członków jakiegokolwiek innego związku religijnego, czy jakiejkolwiek organizacji, czy grupy, a wszystko to z tej prostej przyczyny, że takie jednostki po prostu są w społeczeństwie. A zupełnie ironiczny i przerażający jest fakt, że tymi najgłośniej grzmiącymi na pedofilię w Kościele są lewacy, sami promujący przeróżnej maści zboczenia z pedofilią włącznie.
Któż to oskarża całą policję o zabójstwo kibica? Nikt. Natomiast za nieliczne przestępstwa księży ma odpowiadać w całej rozciągłości Kościół. To jest zasadnicza różnica
Cała ta dyskusja co ma udowodnić?
To o czymś świadczy - jak nie śmierć Madzi z Sosnowca, to pedofilia w Kościele i tak się miele.
Czy "dyskusja" tego rodzaju sprawia, że stajemy się mądrzejsi, lepsi?
Po co strzępić język dla samego strzępienia?
Nie rozumię.