Partnerka ugotuje przesoloną zupę i już z tego powodu mam się rozwodzić? Albo facet spóźni się do domu, bo stanął w korku a zostanie posądzony o niewierność? To pójście na łatwiznę...
Świetne przykłady i doprawdy satyryczne podejście, uśmiechnęłam się pod nosem. Idąc w Twoją stronę @kuba to uważam, że zupę można osłodzić pocałunkiem, a nerwowe zakorkowanie na ulicy zastąpić wspólną kolacją. Chyba milej się zrobiło??! I właśnie o to chodzi
Oczywiście,że miłość istnieje,tylko zmieniła się mentalność ludzi,kiedyś walczono o związek a teraz pojawiają sie schody to idziemy do urzędu stanu cywilnego płacimy 600zł i po pierwszej rozprawie mamy rozwód bez orzekania o winie Life is brutal
Fakt zawsze łatwiej zapłacić i mieć z głowy. Takie podejście to wyraźny sygnał do niedojrzałości do życia w związku, a już z pewnością małżeństwa, (o czym świadczy fakt, że wybiera się najprostszą drogę). Z wyjątkami w tym wypadku nie dyskutuję, bo są one inne, życiowe i tylko Wasze. Świadomość, że pokonamy w życiu jeszcze niejedne schody, nie zwalnia z tego najważniejszego, by tak po prostu nie spadać z nich. Na szczęście nie wszyscy spadają. Jeszcze trwają walka, nadzieja i miłość, tam gdzie naprawdę istnieją. Na resztę nie ma się już zbytnio wpływu.
Użytkownik __ANIOŁEK__ edytował ten post 11 listopad 2013 - 21:13