To oczywiste, że jest możliwa i chyba każdy z nas jej doświadczył, oczywiście bez mieszania w to erotyki. Zastanawiam się jednak dlaczego tak dobrze potrafimy dogadać się z przyjacielem, a z człowiekiem z którym tworzymy, że tak powiem "związek" nie jest już tak łatwo. Czy dzieje się tak dlatego, że poznając przyszłych przyjaciół nie wiemy jeszcze czy oni nimi zostaną, dlatego przy nich jesteśmy sobą, przez co drugiej osobie łatwiej jest ocenić czy nadajemy się na znajomego, a wiadomo że im więcej spotkań i wspólnych przeżyć tym bliższa droga do przyjaźni. Przyjaźń jednak potrafi bywać toksyczna i zniszczyć niejeden związek. Zdarza nam się bywać zazdrosnymi o przyjaciół naszego chłopaka lub dziewczyny, szczególnie gdy są przeciwnej płci. Niekiedy bywa to bezsensowne, bo ponosi nas wyobraźnia i zdarza nam się widzieć rzeczy, których nie ma, jednak w wielu przypadkach okazuje się, że mamy rację i przeczucia nas nie mylą. U osób, że tak powiem "zrównoważonych psychicznie" uczucie zazdrości nie bierze się z powietrza. I kwestią nie zawsze jest tu zdrada, romans...czy jeszcze nie wiadomo co, lecz poczucie że będziemy żyć w cieniu tamtej osoby, bo przecież ona zna go tak długo, rozumieją się bez słów, a ja...dopiero go poznaję i nie wiadomo czy kiedykolwiek poznam tak dobrze jak tamta. Dlatego poznając dawna przyjaciółkę naszego faceta (chociażby nawet niezbyt ładną), czujemy się jak płotka przy grubej rybie. Nie bez dozy prawdy jest powiedzenie, że przyjaciele znają nas lepiej niż partnerzy, bo tylko im jesteśmy w stanie powiedzieć to czego przez długie lata nie powiemy nawet osobie z którą coś tam nas łączy. Poza tym przyjaciel gdy nie jest egoistą kiedy dowie się że poznaliśmy kogoś z kim chcemy stworzyć relacje bardziej niż przyjacielskie zrozumie, że mimo iż jest dalej ważny to nie jest już najważniejszy i nie może żądać od nas żebyśmy przyjechali w środku nocy go pocieszyć tylko dlatego, że czuje się samotny. Bywa też tak, że dzięki (lub za sprawą) przyjaciół poznajemy naszych przyszłych partnerów. Fajne to jest, ale pod warunkiem, że poznajemy ich przypadkiem i spontanicznie, bo z tego co wiem swatanie kogoś nie jest dobre. Sama w życiu chyba 4 razy kojarzyłam ze sobą ludzi i na dłuższą metę nic z tego nie wyszło. Mało tego, raz nawet dostałam ochrzan od matki pewnej dziewczyny, że podstawiam jej niby jakiś "kolesi spod ciemnej gwiazdy", więc od tamtej pory na dobre dałam sobie z tym spokój. Jest jeszcze jeden pozytywny aspekt przyjaźni mężczyzny i kobiety...żadne z nich nie rywalizuje ze sobą, chociażby o to które z nich jest ładniejsze.