A- A A+
A A A A

30.06.2019Love story Moniki i Kamila

Kategoria: iPON

 Monika i Kamil poznali się na iponkowych randkach. Przeczytaj ich historię, opowiedzianą przez Monikę.

Na portalu poznaliśmy się w październiku 2013r. Kto do kogo zagadał pierwszy, tego już nie pamiętam. Jednak pamiętam, że bardzo mi się spodobał na zdjęciu, taki blondasek . Ale na spotkanie w realu się nie zanosiło. Kiedy w grudniu zakończyłam swój burzliwy związek, nie chciałam się z nikim wiązać, a przynajmniej nie tak szybko. Przed Świętami Bożego Narodzenia wyjechałam do Belgii do rodziny. Kontakt z Kamilem się zawiesił. Nie chciałam wracać, w styczniu jednak wróciłam. I udało się, mój Blondas dał się namówić na spotkanie. I przyszedł do mojego akademika (i tak już został ) z winem żeby obejrzeć ze mną fajny film (do tej pory uświadamia mnie, które są warte uwagi).

 

Nic nie zapowiadało, że będziemy dzisiaj szczęśliwą rodziną , bo kontakt był, że tak powiem, sporadyczny. Kiedy okazało się, że jestem poważnie przeziębiona przyszedł do mnie w nocy na piechotę po śniegu. Siedział ze mną, żebym poczuła się lepiej na duchu. Pewnego dnia zaprosił mnie na randkę, która okazała się spotkaniem w większym gronie. Dzięki niemu poznałam dwie fantastyczne dziewczyny (również z IPON), z którymi mamy kontakt do dzisiaj .

Wtedy zaproponował mi wyjazd na zlot walentynkowy do Huciska. Zgodziłam się, było… fantastycznie. Poznaliśmy tam świetnych ludzi. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będzie nam dane pojechać na zlot. We czworo zrobiliśmy sobie małe wagary i poszliśmy pozwiedzać zamki i pochodzić po górkach . A wieczorem się integrowaliśmy. Ostatniego dnia z koleżanką weszłyśmy do basenu z wodą na dworze, znaczy ja ją wspierałam. Od tamtej pory wiele się zmieniło.. Mój Blondas nauczył mnie gotować, trochę… Zrobiłam prawo jazdy, bo mnie tak namawiał, że w końcu uległam. Mieliśmy też razem chomiki. Aż w końcu nadszedł, ten czas kiedy podejmuje się ważne decyzje. Oświadczył mi się w swoje urodziny, nie przeszkadzało mu wtedy nawet to, że mam na sobie koszulę pachnącą dziecięcym mlekiem, bo wcześniej nosiłam dziecko koleżanki, któremu strasznie się na mnie ulewało. Zgodziłam się iść z nim przez życie… i wiecie, co nie żałuję. Nie zawsze jest różowo, ale mamy siebie.

Ślub wzięliśmy w kwietniu ubiegłego roku. Pogoda nam dopisała, goście też. Mimo, że przed ślubem musieliśmy się zmierzyć z niechęcią wielu bliskich nam osób, daliśmy radę. Dziś patrzę na mojego męża, który zajmuje się naszym pięciomiesięcznym synem, jestem szczęśliwa. Choć bałam się dziewięć miesięcy (i nadal to robię) czy damy radę. Wiele osób nas straszyło, że sobie nie poradzimy. I jakoś sobie radzimy każdego dnia, lepiej lub gorzej. Niepełnosprawność nie jest przeszkodą w założeniu rodziny, robieniu tego, co się kocha. Ważne jest nasze nastawienie, wiara w siebie, w nasze możliwości. Bez względu na to, co myśli o nas otoczenie, choć na pewno to niczego nie ułatwia. A zaczęło się od jednej zaczepki na portalu randkowym https://www.ipon.pl/randki/ .

 

 

Do góry