Dorzucę swoje pięć groszy
Dla mnie zlot zaczął się duużo wcześniej. Do Wrocławia przybyłam na parę dni przed właściwym zlotem
Nie zapomnę nocy spędzonych w słodkim trójkącie wraz z kocim termoforem
"Kawusia" nigdy nie smakowała tak wyjątkowo
Poranna pobudka (jeszcze nie w ośrodku), choć sen był bardzo krótki, była bardzo sympatyczna, gdyż poczułam, że majówka rozpoczęła się.
Chociaż byłam zabieganą uczestniczką zlotu, gdyż organizator dodał mi obowiązków, czułam się ,jak zawsze zresztą, jakbym była w domu. Spora ta rodzinka Iponkowa i ciągle poznaję nowych członków (bez skojarzeń proszę ). Było różańcowo i spokojnie, refleksyjnie i łagodnie, czasem szaleńczo wesoło i gorąco.
W pamięć wryła się ławeczka, choć do butów wolę kompletować torebki
Kąpiel brana pod męskim natryskiem...żałuję, że sama musiałam myć plecy
Szalona i dzika gra w tenisa i niekoniecznie stołowego.
Kolejne spotkania przy wyjątkowej "kawusi" i niezapomniany smak likierowy
Doskonałe wino w pokoju 122 i 125
Dzikie i niemoralne konwersacje
Niezapomniane widoki panów wychodzących z łazienki
Niekończące się nocne rozmowy w pokojach, holu i na tarasie.
Lekko nieprzytomne śniadania.
Piękny i malowniczy Japoński Ogród.
Wesoła wycieczka autokarowa i hopsasy po głowach Iponków.
Gryzący wieczór na grillu i wesoły stolik przy konsumpcji.
Choć cały pobyt był wesoły, uśmiechnięty i ciepły najbardziej lubię powitania...są gorące, ciepłe i serdeczne
Nie znoszę pożegnań, zawsze duszę łzy w sercu i już wtedy wiem, że czas oczekiwania na kolejne spotkanie zawsze jest zbyt długi.
Kochani, chciałabym więcej napisać ale zawsze słów mi brakuje by oddać to co czuję i pokazać wyjątkowość naszych spotkań.
Jak zawsze, było cudownie.
Dziękuję Wam wszystkim za to spotkanie, za atmosferę...za WSZYSTKO!
Nie będę wymieniać wszystkich z osobna, bo każdemu mam za co dziękować.
Złoże jedynie imienne podziękowanie Jackowi za trud, zapał, bezinteresowność i oragnizację wspaniałej majówki we Wrocławiu...dziękuję Jacku
Do następnego Kochani...do zobaczenia!
Buziaki
Wasza Doloreska