Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A
Zdjęcie

KIEDY OSTATNIO PŁAKLIŚCIE


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
48 odpowiedzi w tym temacie

#41 Gość_Tommy_*

Gość_Tommy_*
  • Gość

Napisano 20 marzec 2008 - 21:41

Wczoraj tak solidnie ale juz czuje sie ok :)
  • 0

#42 Maya85

Maya85

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 60 postów

Napisano 29 maj 2008 - 17:18

Moze ja sie starzeje albo robie sie miekka ale ostatnio czesto :(
Nieststy mam powody do placzu :( Moze w koncu to minie...
Dobrze jest sie wyplakac to pomaga,oczyszcza... :)
  • 0
Niepokorna duszyczka o dobrym serduszku

#43 Gość_konto_skasowane_*

Gość_konto_skasowane_*
  • Gość

Napisano 19 wrzesień 2011 - 00:29

mnie się zdarza kilka razy w tygodniu łezkę uronić...
- ze śmiechu ( powody przeróżne)
- bo wzruszył mnie jakiś wiersz, krajobraz,film powieść
- bo wzruszyła mnie historia życia jakiejś osoby
- bo powróciły wspomnienia te piękne, i te mniej piękne
- bo wzrusza mnie Miłość moich bliskich
- bo wzrusza mnie to, że żyje
- bo wzrusza mnie............
- bo cebule kroje
- bo się w język ( swój własny) ugryzłam
- bo zwyczajnie muszę sobie popłakać, bez powodu... tak dla popłakania ;)
  • 0

#44 Fibi

Fibi

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 636 postów

Napisano 19 wrzesień 2011 - 20:34

Bardzo ciężko mi sie płacze,chyba juz nie umiem...Na razie nie mam powodu do ronienia łez. Puki co jest oki.
  • 0

#45 Gość_konto_skasowane_*

Gość_konto_skasowane_*
  • Gość

Napisano 20 wrzesień 2011 - 07:07

...Płakałam... za NIĄ... i nadal płacze i nie mogę sobie znaleźć miejsca. To już prawie tydzień... Dla was będzie to tylko łzawa historia jakiejś dziewczynki i jakiejś tam obcej ,,Falki" która nie wiadomo skąd się wzięła i co tu szuka, ale może znajdzie się osoba która jednak zapłacze nad tą smutną opowieścią i jeśli wierzy w cokolwiek to tam skieruje swoją modlitwę za zmarłą... Była jeszcze dzieckiem, a z powodu ciężkiej choroby odeszła. Nigdy się nie pogodzę z jej śmiercią i tłumaczenie, że ,,przynajmniej już nie cierpi" nigdy do mnie nie trafi... Nie byłam w stanie jej pomóc, ani lekarze, ani jej rodzina która tak bardzo ją kocha. Nie pomoże też nic to, że napiszę tutaj tego posta... Mam wyrzuty sumienia, bo zachorowałyśmy prawie w tym samym czasie i miałyśmy podobne rokowania tzn tak samo nieciekawe. Różnica między nami była taka, że ona wierzyła że wyzdrowieje i bardzo, ale to bardzo chciała żyć, a ja no cóż... bałam się bardziej wersji: i umarła w męczarniach i okaleczenia niż tego że umrę. Ta cała tragedia i stres dla naszych rodzin trwał ponad rok, czyli prawie dwa lata, bynajmniej 6.04.2010 trafiłam do szpitala po raz pierwszy w związku z tą chorobą i wtedy się poznałyśmy. Nigdy nie zapomnę wydarzeń z 2010 roku, bo tego zapomnieć się nie da... Nigdy też nie zapomnę tego kiedy widziałam smutne oczy innych osób o błagalnym spojrzeniu: ,,ja cierpię i boję się śmierci, pomóż mi" aż coś stawało mi w gardle z tej bezradności... Ona czasami marudna z powodu bólu, a czasami radosna jak radosny ptaszek przykuwała uwagę wszystkich dookoła. Do końca byłam pewna że ona wyzdrowieje i byłam tego bardziej pewna niż tego, że koniec świata jutro nie nastanie... Jan Paweł II pokazał że można umierać z godnością. Ona pokazała to samo, bo walczyła dzielnie do końca, była taka odważna... Również ludzie próbowali jej pomóc i zbierali pieniądze na protezę ręki, którą musiała mieć amputowaną z powodu tej choroby, bo kosztuje ona około 100 tys (ta specjalna mechaniczna, nie znam się na tym bynajmniej z ruchomymi częściami). Potem zawieszono jej kupno, bo okazało się, że trzeba poczekać do jej dorosłości i kupiono tą zwykłą. Chemioterapia nie przyniosła oczekiwanego skutku, a operacje osłabiły jej organizm, ale nie ducha walki... Niestety to nie wystarczyło. Ja nie mogę odnaleźć spokoju ani wytłumaczenia: ,,za co ją to spotkało?". Mam wrażenie, że mi się to śni. Łzy są dla mnie nieudolną próbą oczyszczenia się. Liczę, że kto wierzy po przeczytaniu tego posta pomodli się za nią i jej zrozpaczoną rodzinę, tym samym pokazując, że dusza jest faktycznie nieśmiertelna i że każdy kto walczy w słusznej sprawie nigdy nie przegrywa...
  • 0

#46 villemka

villemka

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 145 postów

Napisano 20 wrzesień 2011 - 10:08

pare dni temu...powod?pewien facet ktory mnie zranil...
  • 0
:heart: żyj tak żeby nikt przez Ciebie nie płakał :heart:

#47 slonecznik

slonecznik

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 95 postów

Napisano 20 wrzesień 2011 - 15:17

Niestety często mi się zdarza bo miękka jestem strasznie.Płaczę ze szczęścia, płaczę ze wzruszenia, płaczę z wściekłości i z bezsilności,a jak już zacznę...to płaczę i płaczę...to oczyszcza i przynosi ulgę :)
  • 0
Prawdę o sobie ujrzysz tylko w oczach innych...

#48 Valeska

Valeska

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 376 postów

Napisano 21 wrzesień 2011 - 18:19

Była jeszcze dzieckiem, a z powodu ciężkiej choroby odeszła.


Ja kiedyś zastanawiałam się nad tym jak dzieci potrafią odważnie znosić taką chorobę. Dla nich to tak jakby coś co musi być, chociaż tak jak każdy mają świadomość odejścia.
A wracając do tematu to mi jakby na złość zdarza się płakać akurat wtedy gdy się wymaluję. Płaczę wtedy czarnymi łzami i pół biedy gdy jest się wtedy gdzie umyć, w przeciwnym razie jestem umazana i wyglądam jak córka górnika.
  • 0

#49 Gość_konto_skasowane_*

Gość_konto_skasowane_*
  • Gość

Napisano 21 wrzesień 2011 - 19:57

Ja kiedyś zastanawiałam się nad tym jak dzieci potrafią odważnie znosić taką chorobę. Dla nich to tak jakby coś co musi być, chociaż tak jak każdy mają świadomość odejścia.


Znosiła chorobę tak odważnie ponieważ do końca wierzyła, że wyzdrowieje. Poza tym była dobrym i poukładanym dzieckiem. Jestem bardzo dumna, że ją poznałam. Wiek nie jest ważny - liczy się dusza. Dusza im bardziej waleczna tym bardziej cenna, także jej jest bezcenna. Mimo wszystko czuję niepohamowaną bezradność i nienawiść do Boga, że ją zabrał...
  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych