Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A
Zdjęcie

DLACZEGO RODZICE TAK SIĘ BOJĄ O NAS ?.......


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
39 odpowiedzi w tym temacie

#21 pedro

pedro

    Narrator

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPipPip
  • 1462 postów

Napisano 28 lipiec 2006 - 15:58

Wszystko pieknie Aniu, jednak co gdy rodzice to jedyne osoby dzieki ktorym moge cos zrobic, poczuc zycia, chocby poprzez to, ze mnie wyprowadza na spacer, pomoga w codzinnym zyciu. Niestety taki los powoduje, ze moje zycie to ich zycie i na odwrot. Aby zaplanowac przyszlosc niestety trzeba brac ich pomoc pod uwagę, a i zdanie, bo to oni są uwiązani przy nas nie odwrotnie. Każdy rodzic chciałby aby się jego dziecko usamodzielniło, lecz w sytuacjach gdy ON nie ma szans na samodzielność pozostaje stworzyć sobie świat/życie niestety po części z rodzicami.


Co do obaw o nas, o swoje dzieci, dokąd się rodzic nie przekona, że da sobie potomek radę zawsze będą obawy. Ja u siebie widzę to często, 14 lat po wypadku, od 14 lat na wózku, a nadal gdy chcę gdzieś jechać, jadę, moi rodzice mają obawy czy będzie wszystko ok, pomimo że wyjeżdzałem nie raz. Czasem jest to męczące, ale z drugiej strony chyba to lepsze niż obojętność. Wtedy przynajmniej ja nie miałbym poczucia, że mogę na nich liczyć, a liczyć muszę.
  • 0
Pozdrawiam
Pedro

#22 x

x

    Narrator

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPipPip
  • 1542 postów

Napisano 28 lipiec 2006 - 16:18

no widzisz ... mowilam ci już to z resztą - masz szczęście że (w twojej konkretnej sytuacji) masz takich rodziców a nie innych
ja mam problemy innego typu, na szczęscie jestem niżej sztachnięta i mogłam pozwolić sobie na wciśnięcie klawisza ESC ...
co człowiek to sytuacja - każdy może powidziec, napisać jedynie o sobie - nie da się porównać dwóch sytuacji, dwóch rodzin bo każdy ma inną sytuację i inną rodzine
  • 0

#23 Minutka

Minutka

    Narrator

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPipPip
  • 2156 postów

Napisano 28 lipiec 2006 - 17:38

[quote name='pedro]Wszystko pieknie Aniu' date=' jednak co gdy rodzice to jedyne osoby dzieki ktorym moge cos zrobic, poczuc zycia, chocby poprzez to, ze mnie wyprowadza na spacer, pomoga w codzinnym zyciu. Niestety taki los powoduje, ze moje zycie to ich zycie i na odwrot. Aby zaplanowac przyszlosc niestety trzeba brac ich pomoc pod uwagę, a i zdanie, bo to oni są uwiązani przy nas nie odwrotnie. Każdy rodzic chciałby aby się jego dziecko usamodzielniło, lecz w sytuacjach gdy ON nie ma szans na samodzielność pozostaje stworzyć sobie świat/życie niestety po części z rodzicami.[/quote']
A co zrobić kiedy się chce żyć po swojemu a jednocześnie liczymy na pomoc rodziców i chcemy tej pomocy (bo wiadomo, że ON czasami i ich pomocy wcześniej czy później może potrzebować) a oni i na to się nie zgadzają. Mówią - albo będziesz żyć z nami pod jednym dachem albo gdy się wyprowadzisz to ci nie pomożemy i nic nie zrobimy koło ciebie. Wiem jedno, że to bardzo trudny wybór.
  • 0

#24 Ayla

Ayla

    Milczek

  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 20 postów

Napisano 29 lipiec 2006 - 13:55

Jestem może trochę w nietypowej sytuacji. Otóż jeszcze niedawno przeżywałam rozterki młodej dziewczyny, której rodzice byli nadopiekuńczy, a może nawet apodyktyczni, a dziś, z racji tego, że dość wcześnie zostałam mamą, mam dorosłą córkę. Ponadto moja praca kiedyś w domu kultury, a teraz nauka w szkole, bo niepełnosprawność zmusiła mnie to pewnych posunięć w życiu spowodowała, że wciąż byłam i jestem między ludźmi młodymi. Dobijając powoli do 40-stki wciąż czuję się młoda, mam przyjaciół w wieku mojej córki, ale i takich w wieku moich rodziców. Prawdę mówiąc wiek ludzi, z ktorymi się stykam nie gra dużej roli. O swoim często też zapominam. Jestem, jaka jestem, wielu z Was dobrze mnie zna, choć z racji nauki w Krakowie zniknęłam z pola widzenia. Ale wracając do tematu. Jestem w takim momencie życia, że mogę się wypowiadać jako córka i jako matka. Wypowiem się jako matka. Moim największym sukcesem w życiu jest córka. Jestem z Niej bardzo dumna i to nie tylko z faktu, że jest po prostu moją córką, ale dlatego, że jest wspaniałym człowiekiem. Wrażliwa i mądra, rozsądna ale pełna uśmiechu, ciepła. Kocham ją z całego serca. :)
Nie ma recepty na dobre wychowanie dziecka ale jedno jest pewne: rozmowa to podstawa. Musi między dwojgiem ludzi zachodzić komunikacja interpersonalna. Jeśli ona jest, nie ma sytuacji, których rozwiązać się nie da. Obserwuje innych rodziców i ich postępowanie, a także obserwuję efekty ich błędów i skóra mi cierpnie.
Otwartość, szczerość, umiejętność rozmowy o trudnych sprawach ale przede wszystkim konsekwencja - to moim zdaniem klucz do zdrowych relacji.
Też bałam i boję się o córkę, to naturalne ale nie można popadać w paranoję. Jej pierwsze wyjazdy, kiedy to zupełnie traciłam ją z oczu poprzedzone były szczerą rozmową. Ona się bawiła gdzieś tam, a ja spać nie mogłam. Kiedy wracała, brałam głęboki oddech i marudziłam na siebie w duchu: panikara jesteś i tyle.
Trudny dla rodzica jest moment, kiedy musi zrozumieć, że jego małe, ukochane dziecko dorosło i ma prawo iść własną drogą, bo mamy świadomość, że choć już dorosłe często nie ma świadomości zagrożeń.
Moje metody wychowawcze sprawdziły się, choć chwilami też było trudno. Czasem, gdy emocje ściskały gardło i nie pozwalały wyksztusić słowa, pisałyśmy do siebie listy. Forma jest nieważna, ważne by rozmawiać. Kilka tygodni temu, jedna z moich młodszych koleżanek szkolnych [ 19 lat ] opowiedziała mi o swoich problemach z mamą. Mówiła, że mama nigdy nie słucha, że wciąż krzyczy, że podejmuje za nią decyzje i traktuję ją wciąż jak małą dziewczynkę. Powiedziała, że w jej domu nigdy się nie rozmawia, że to tylko mama mówi lub krzyczy, a ona milczy, bo boi się odezwać. Nie mówi się też o uczuciach...
Powiedzialam jej wtedy, by się otworzyła przed mamą i powiedziała o tym, co czuje tak, jak powiedziała to mnie. A że mama nie umie słuchać, to podpowiedziałam jej, by napisała długi, szczery list i dała mamie kilka dni na przetrawienie tego. Poprosiła bym jej pomogła ten list napisać. Napisałyśmy. Chodziła przez tydzień z listem w kieszeni i wciąż powtarzała, że matka ją wyśmieje albo zwyzywa. W końcu wysłała go w poniedziałek, a w piatek miała jechać do domu, bo mieszkamy w internacie.
Jej strach mi się udzielił i sama byłam ciekawa co dalej się zdarzy. Chodziło w tej całej sprawie o ważne decyzje dotyczące przyszłości mojej koleżanki. Mama chciała ją uszczęśliwić na siłę i przenieść do innej szkoły masażu, bliżej domu, podczas gdy tu, w naszej integracyjnej szkole Aga jest zwyczajnie szczęśliwa.
Z opowiadań Agi wywnioskowałam, że mama ją kocha ale w związku z bardzo trudnym życiem otoczyła się grubą skorupą, by nie dać się więcej skrzywdzić.
W sobotę Aga zadzwoniła do mnie z domu. Płakała. Powiedziała, że nie widziała nigdy takiej mamy. Coś puściło, obie płakały i tuliły się do siebie, mama przepraszała, Aga przepraszała. Mama spojrzała inaczej na córkę. Jej dojrzały list, pełen uczucia, lęków, próśb ale i uporu coś w niej poruszył. Agnieszka także zrozumiała, że musi się nauczyć otwartości i głośnego mówienia o swoich potrzebach. Dziewczyna zostaje w naszej szkole i powoli zmieniają się relacje w jej rodzinie.
Czasami najprostrze rozwiązania są najlepsze.
Rozumiem rozgoryczenie niektórych moich przedmówców, bo wiem, że rodzice są różni. W moim rodzinnym domu mimo, że więzi były silne i do dziś bardzo jestem z rodzicami związana, nie umieliśmy rozmawiać na trudne tematy. Wiele z nich to tematy tabu i basta. Nie i już! Bez wyjaśnienia dlaczego. Buntowałam się i przysięgłam sobie, że nigdy tak postępować z własnym dzieckiem nie będę. Wiem, że rodzice chcieli dobrze, ale bycie rodzicem nie znaczy byciem doskonałym. Rodzic też człowiek i błędy popełnia. :)
Ale trzeba próbować rozmawiać. Jeśli postawa dziecka staje się dojrzała i dziecko potrafi w logiczny sposób przedstawić swoje racje, rodzice zaczynają słuchać. Często wiele zależy od nas samych. Ja tego wtedy nie wiedziałam, moje spostrzeżenia zapisywałam w pamiętniku, a bunt we mnie rósł. Dziś wiem, że można było inaczej i może nie doszło by do wielu bolesnych sytuacji.
Rozpisałam się trochę i dziękuję wytrwałym, że dobrnęli do tego miejsca. :)
Chcialam się z Wami podzielić własnymi doświadczeniami i spostrzeżeniami. Wiem, że nie odkrywam ameryki, ale też wiem, że większość ludzi ma problem z wyrażaniem własnych uczuć i potrzeb. Myślę, że tutaj leży klucz do wszystkiego, co was martwi.
Na płaszczyźnie mama_córka czuję się spełniona i szczęśliwa. Marzena dziś jest młodą kobietą, studiuje i sama dba o siebie, bo jej mama też się edukuje w drugim końcu Polski. :) A teraz we wakacje, kiedy jestem w domu, pijemy sobie kawki, pracujemy wspólnie w ogrodzie i gadaaaamy, gaaaadaaaaamy, gadaaaaaaamyyy i obie wiemy, że to cudownie, iż siebie mamy...

Powodzenia życzę :) zarówno młodym mamom jak i dorosłym dzieciakom. :)

Ayla
  • 0

#25 andzia12

andzia12

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 351 postów
  • Skąd:Śląsk

Napisano 29 lipiec 2006 - 15:42

A czy Wy nie lękacie się nieraz o swoich rodziców?


Każdy się lęka o swoich rodziców może się mylę np. jak mama jedzie do pracy to czasem zadzwonię czy dojechała albo jak babcia jedzie do miasta to mówię sobie gdzie tak długo jest.Każdy ma swoje przeznaczenie niewiesz jak i gdzie się spotka zło mozę daleko a może tu niewiesz.
  • 0
Sprzedam rower trzykołowy

#26 Kicia

Kicia

    Narrator

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPipPip
  • 2065 postów
  • Skąd:Warszawa-Targówek

Napisano 29 lipiec 2006 - 21:31

Ayla, dziękuję Ci za to, co napisałaś :)
  • 0
Bądź jak ptak, który, gdy siada na gałęzi zbyt kruchej, czuje, jak spada, lecz śpiewa dalej, bo wie, że ma skrzydła.
Victor Hugo

#27 KOLOROWOOKA

KOLOROWOOKA

    Statysta

  • Użytkownik
  • PipPip
  • 14 postów

Napisano 30 lipiec 2006 - 13:24

bo może się zdarzyć tak, że ktos cię potrąci na ulicy, upadniesz i nie znajdzie się nikt cxhętny by pomóc ci wstać.. za to usłyszysz od przechodzących obok młodych w dresikach wybitnej firmy adidos " o patrz kaleka się spiła i przewróciła"
  • 0
"I don’t care.I don’t.I'm on this case and apparently God hates me.."
"The most painful state of being is remembering the future.particularly the one you can never have."

#28 Majka_Cz

Majka_Cz

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 320 postów
  • Skąd:Poznań

Napisano 30 lipiec 2006 - 16:21

[quote name='KOLOROWOOKA]bo może się zdarzyć tak' date=' że ktos cię potrąci na ulicy, upadniesz i nie znajdzie się nikt cxhętny by pomóc ci wstać.. za to usłyszysz od przechodzących obok młodych w dresikach wybitnej firmy adidos " o patrz kaleka się spiła i przewróciła"[/quote']
Hmm fakt z opisywanym przypadkiem częściowo się zgadzam sama się wywaliłam i musiałam się pozbierać -choć nie słyszałam o "pijackich wymysłach" raczej znieczulica totalna!! :( Owocem pocalowania asfaltu była szyta broda i złamana ręka.
  • 0
Majka_Cz

#29 ankh

ankh

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 407 postów

Napisano 30 lipiec 2006 - 22:17

Ja jak czuję, że mam dzień ,w którym mi się gorzej chodzi , gorzej łapię równowagę- nie wychodzę z domu.
Czasem to są dwa, trzy tyg a zimą i dłużej ......
Nie chcę na kogoś liczyć i obserwować te wspólczujące spojrzenia przy pondoszeniu mnie z gleby:)
A pół żatem - to fajny sposób na podrywanie:D wyglebić się fajnemu facetowi pod nogi.....
  • 0
"Czyny za życia odbiją się echem w wieczności"
gen. Maximus

#30 elusia

elusia

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 80 postów

Napisano 31 lipiec 2006 - 08:57

Witajcie. Wiem Jak To Jest Z Ta Rownowaga Bo Sama Mam Gorsze Dni Jak Ja Lapie. A Jeszcze Do Tego Nerwy Jak Sie Przyplacza, Albo Zmiany Pogody To Juz Koniec. Czy Macie Jakies Sposoby Na To By Zmniejszyc Te Zaburzenia Rownowagi Oprocz Cwiczen? Pozdrowiam Goraco - Elusia.
  • 0
ela

#31 ankh

ankh

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 407 postów

Napisano 31 lipiec 2006 - 09:39

Nie na to cholerne kręcenie w głowie nie mam sposobu:(((((( bardzo mnie to męczy....
  • 0
"Czyny za życia odbiją się echem w wieczności"
gen. Maximus

#32 andzia12

andzia12

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 351 postów
  • Skąd:Śląsk

Napisano 31 lipiec 2006 - 17:52

bo może się zdarzyć tak, że ktos cię potrąci na ulicy, upadniesz i nie znajdzie się nikt cxhętny by pomóc ci wstać.. za to usłyszysz od przechodzących obok młodych w dresikach wybitnej firmy adidos " o patrz kaleka się spiła i przewróciła"

Tak to prawda ludzie tak myślą tak jak pamiętam jechałam z bratem autobusem do miasta i chciałam się pochodzić po sklepach a szłam z bratem zamiast patrzeć pod nogi to ja patrzyłam na przeciwko siebie i jak z powrotem z sklepu szłam niepopatrzyłam się ze tam jest próg i wywróciłam się tak mnie było gupio aż mi się chciało płakać.

Dużo ludzi cudzych dzieci a nawet osoby dorośłe tak mówią ja się tym nieprzejmuję bo jak bym się przejmowała to co to był za mój świąt ponury smutny by nie miała sensu życia
  • 0
Sprzedam rower trzykołowy

#33 Majka_Cz

Majka_Cz

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 320 postów
  • Skąd:Poznań

Napisano 31 lipiec 2006 - 17:57

Nie na to cholerne kręcenie w głowie nie mam sposobu:(((((( bardzo mnie to męczy....

Popieram niestety Aniu też się z tym męczę :(
  • 0
Majka_Cz

#34 ankh

ankh

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 407 postów

Napisano 31 lipiec 2006 - 19:20

to prawda ludzie tak myślą tak jak pamiętam jechałam z bratem autobusem do miasta i chciałam się pochodzić po sklepach a szłam z bratem zamiast patrzeć pod nogi to ja patrzyłam na przeciwko siebie i jak z powrotem z sklepu szłam niepopatrzyłam się ze tam jest próg i wywróciłam się tak mnie było gupio aż mi się chciało płakać.

NO wlaśnie i dlatego nigdy absolutnie nie patrzę przed siebie....... zawsze w chodnik, a jak to idiotycznie wygląda.......
No ale nigdy jeszcze mi się nie " udało" przewrócić, jakbym się wywaliła gdzieś wśrod ludzi to bym się ze wstydu spaliła- nie że się wywróciłam ,ale właśnie, że pod nogi nie patrzę....
  • 0
"Czyny za życia odbiją się echem w wieczności"
gen. Maximus

#35 andzia12

andzia12

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 351 postów
  • Skąd:Śląsk

Napisano 31 lipiec 2006 - 19:56

CHCĘ JECHAĆ DO MIASTA A PO DRUGIE NIE BO SIĘ BOJĄ ŻE SIĘ PRZEWRÓCĘ

Pozdrawiam ANKH
  • 0
Sprzedam rower trzykołowy

#36 ankh

ankh

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 407 postów

Napisano 01 sierpień 2006 - 00:00

Andzia 12 nie musisz pisać Capsem abym zrozumiała, co chcesz robić.
Ja pisałam o SOBIE , że boję się o SWOJą wywrotową sytuację na mieście , nie miałam na myśli TWOJEJ.
JA patrzę w chodnik
JA się boję wywrócenia i wstydu

JA Anna:D
  • 0
"Czyny za życia odbiją się echem w wieczności"
gen. Maximus

#37 elusia

elusia

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 80 postów

Napisano 01 sierpień 2006 - 11:53

Witajcie. Ja tez borykam sie z tymi zachwianiami rownowagi i czasem niestety kontaktuje sie z ziemia. Mam do Was pytanie czy jak upadniecie to wstajecie potem bez problemu? Ja upadam na kolana troche je sobie obijajac...Mysle jak tu ograniczyc te upadki ale czy sie da? Czy kula ewentualnie kule cos w tym pomagaja? Mnie sie wydaje, ze nie choc moze sie myle...Pozdrawiam goraco.
  • 0
ela

#38 Majka_Cz

Majka_Cz

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 320 postów
  • Skąd:Poznań

Napisano 01 sierpień 2006 - 11:56

[quote name='elusia]Witajcie. Ja tez borykam sie z tymi zachwianiami rownowagi i czasem niestety kontaktuje sie z ziemia. Mam do Was pytanie czy jak upadniecie to wstajecie potem bez problemu? Ja upadam na kolana troche je sobie obijajac...Mysle jak tu ograniczyc te upadki ale czy sie da? Czy kula ewentualnie kule cos w tym pomagaja? Mnie sie wydaje' date=' ze nie choc moze sie myle...Pozdrawiam goraco.[/quote']
Mi kula nie pomaga w kontacie z podłogą/asfaltem itp. Po prostu jak "całuję się" z ziemią to kula mi ani nie pomoże ani nie zabazpieczy. Ot tyle że pomaga mi przy chodzeniu i staniu :) A jak padam to ona nie ma nic do rzeczy niestety..
  • 0
Majka_Cz

#39 ankh

ankh

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 407 postów

Napisano 01 sierpień 2006 - 23:06

Teraz Maju jesteś przedemną:D

Mi kula nie pomaga w kontacie z podłogą/asfaltem itp. Po prostu jak "całuję się" z ziemią to kula mi ani nie pomoże ani nie zabazpieczy. Ot tyle że pomaga mi przy chodzeniu i staniu smile A jak padam to ona nie ma nic do rzeczy niestety..

A ja bym tylko dodała, że nawet utrudnia upadek...... bo usztywnia rękę w łokciu, gdzie nietrudno o złamanie.
Wtedy już lepiej lecieć na chodnik samemu:))))
  • 0
"Czyny za życia odbiją się echem w wieczności"
gen. Maximus

#40 puntodivista

puntodivista

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 125 postów

Napisano 27 styczeń 2007 - 18:54

Andziu!
Powiem tak: zycie zmusza do tego, zeby jakos dawac sobie rade..lepiej czy gorzej ale wazne jest zeby probowac. Mi sie jak narazie w miare udaje chociaz sa momenty ze mam ochote wszystko rzucic.. A moja mama jest osoba, ktora kocha mnie bezwarunkowo ale wierz mi , ze nie mowie jej wszystkiego :)
Co do mojej choroby to no comment jak narazie, w kazdym razie daje sie we znaki :)

Pzdr

PEACE!
  • 0

Celuj w księżyc, bo nawet jeśli nie trafisz, będziesz między gwiazdami...



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych