DLACZEGO RODZICE TAK SIĘ BOJĄ O NAS ?.......
#1
Napisano 01 sierpień 2006 - 10:08
Pozdrawiam
#2
Napisano 26 lipiec 2006 - 17:00
#3
Napisano 26 lipiec 2006 - 19:37
Pozostawienie swojej <"latorośli"> bez opieki, bywa dla nich ciężkim przeżyciem, bo tak naprawdę zawsze chcieliby by być, wiedzieć i móc...Priorytetowe zadanie upatrują sobie w tym, że muszą, a wręcz powinni ustrzec
Bowiem każdy musi przejść przez życie po swojemu, tak jak potrafi, na miarę swoich sił i możliwości. I nie raz będzie jeszcze musiał przełknąć "gorzką" pigułkę porażki, ale takie jest życie i nie da się tego uniknąć.
Z czasem takie zachowanie rodziców mija, w szczególności, gdy uświadamiają sobie, że ich dziecko już dawno dorosło i doskonale radzi sobie ze wszystkim.
Pozdrawiam i życzę samych trafnych wyborów
"Stań twarzą zwróconą do słońca, a cień pozostanie za tobą". /Teresa Lipowska/
"Śmiech jest masażem dla brzucha! Uśmiech jest masażem dla serca!".
#4
Napisano 26 lipiec 2006 - 19:57
#5
Napisano 26 lipiec 2006 - 21:06
#6
Napisano 26 lipiec 2006 - 21:23
Bo od lat sa uwiazani przy wielu z nas i byli przy zbyt wielu trudnych chwilach aby tak bez obaw powiedziec, a jedz, a idz, a .... zyj jak chcesz.Dlaczego Rodzice Tak Się Boją O Nas I Nie Chcą Nas Póścić Na Wycieszkę Bez Rodziny?
Pedro
#7
Napisano 26 lipiec 2006 - 22:58
A nie chodzi tu moim zdaniem o kontrolowanie siebie, o spuszenie ze smyczy ,to każdy z nas oszaleje........
Moim zdaniem jeżeli każdy z nas wie ,na co jest chory, i co mu wolno ,a co szkodzi jego zdrowiu, nie będzie głupkiem ,żeby samemu sobie krzywdę robić w jakikolwiek sposób[ chociaż zdarzają się wyjątki]
gen. Maximus
#8
Napisano 27 lipiec 2006 - 09:03
#9 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 27 lipiec 2006 - 10:01
#10
Napisano 27 lipiec 2006 - 11:48
Ja picia nie miałam na myśli, i są rzeczy, które też mogą szkodzić naszemu zdrowiu, nie tylko Kac.
Niestety jeżeli ktoś jest poważnie chory i zdaje sobie sprawę, co mu szkodzi wątpię, żeby robił to na przekór sobie:)
Chociaż różnie bywa , bo jak wszędzie zdarzają się oczywiście wyjątki.
Jednak Ja osobiście wiem , co mi szkodzi i nie będę robić nic, żeby znów spowodować roczne leżenie , różnymi rozrywkami.
Wiem ,że życie jest krótkie i trzeba się cieszyć nim i bawić, ale umiem się bawić bez picia równie dobrze.
Niestety trochę mam uraz do alku, bo mój były mąz był alkoholikiem i szczerze mówiąc na zapach procentów mnie mdli:D
gen. Maximus
#11
Napisano 27 lipiec 2006 - 14:54
:/
bo mam swiadomość tego czym grożą pewne zachowania ... co sie może stać jak np wejdzie na wysoką drabinkę i z niej spadnie ... naoglądalam sie leżąc w szpitalach po wypadku masę dzieci po właśnie takich
ale walczę zzsobą i z duszą na ramieniu ale go puszczam bez opieki bo wiem że musi się uczyć od małego odpowiedzialności za siebie i podejmowania właściwych decyzji ...
bo co da to że teraz zwolnię go z myślenia i będe myśleć za niego? jak potem dorośnie, zagrożeń będzie więcej ... a on nie bedzie umiał się o siebie zatroszczyć??
to co robi większość rodziców osob niepelnosprawnych to krzywdzenie swoich dzieci ... i najgorsze że odbywa się to w imię miłości ...
ale miłość to pojęcie wieloznaczne i niestety często jest bardzo egoistyczna ...
eh
czas pokaże czy mi się uda zrealizować swoje cele w kwestii wychowania syna ... nie sposob przewidziec co bedzie w przyszlosci ...
#12
Napisano 27 lipiec 2006 - 21:20
#13
Napisano 27 lipiec 2006 - 21:29
#14
Napisano 28 lipiec 2006 - 10:26
tak to tez prawda z chwila gdy rodzenstwo odchodzi i zaklada swoja rodzine rodzice chca miec przy sobie drugie dziecko.... bo nie chcą zostać sami.
#15
Napisano 28 lipiec 2006 - 11:07
A jak myślisz, dlaczego?
Ty masz dzieci?
Rodzice mają dzieci i troszczą się o nie jak potrafią. Przecież są rodzicami!
- Pitagoras
#16
Napisano 28 lipiec 2006 - 11:11
Ja umieram z nerwów gdy córka jedzie na jednodniową wycieczkę, bo ile to dzieci wyjechało i nie wróciło? Bo są wypadki drogowe, bo są psychole na ulicach, bo moja córka jest gapiątko i jak się zagapi to świata nie widzi i może się zgubić w oka mgnieniu. I dopóki jej pewnych zasad zachowania nie wpoję i nie będę na 100% pewna, że jest na jakiś samodzielny wyjazd gotowa to nie pojedzie. I niech sobie ludzie mówią, że to nadopiekuńczość itp. Ja wiem swoje
Pamiętaj, żeby dziś też się do kogoś uśmiechnąć!!!!
#17
Napisano 28 lipiec 2006 - 12:01
#18
Napisano 28 lipiec 2006 - 14:02
[quote name='agulia]Ja umieram z nerwów gdy córka jedzie na jednodniową wycieczkę' date=' bo ile to dzieci wyjechało i nie wróciło? Bo są wypadki drogowe, bo są psychole na ulicach, bo moja córka jest gapiątko i jak się zagapi to świata nie widzi i może się zgubić w oka mgnieniu. I dopóki jej pewnych zasad zachowania nie wpoję i nie będę na 100% pewna, że jest na jakiś samodzielny wyjazd gotowa to nie pojedzie. I niech sobie ludzie mówią, że to nadopiekuńczość itp. Ja wiem swoje [/quote']
Auglia a siebie jesteś pewnaw 100%?? Chyba na tym polega zaufanie, ze 100%nie mamy, po prostu wierzymy, mamy nadzieje,że dziecku wpoilismy takie zasady i tak je wyposażyliśmy,że nie zaufa złym ludziom i nie da sie skrzywidzic i żedokona mądrych wyborów.
#19
Napisano 28 lipiec 2006 - 14:56
Mozna to pytanie odwrócić A czy Wy nie lękacie się nieraz o swoich rodziców?
#20
Napisano 28 lipiec 2006 - 15:11
i to cieszy, bo wie i pamięta ... ale strach zawsze jest ... chyba każdy kto kocha równocześnie sie martwi a być matką to najbardziej stresująca fucha na świecie
a zabawne i wzruszające jest jak wsiadamy do samochodu i nie zapytam go czy się zapiął bo widze w lusterku że to robi ... on wtedy mówi: mamusiu! nie zapytałaś mnie czy się zapiąłem! ja: bo widzialam że to robisz on: lubie jak mnie pytasz
wiec ta moja troska nie jest przez niego odbierana jako nadopiwkuńczość i sprawia mu przyjemność że się troszczę i pytam bo wie ze to dla jego dobra i wynika to z miłości ...
mam nadzieję że jak najdłużej tak będzie ... oby przeprnąć przez okres dojrzewania to potem będzie już z górki
Dodano pią 28 lip 2006 16:22:13 CEST :
kurcze ... chyba nie za bardzoA czy Wy nie lękacie się nieraz o swoich rodziców?
użyję modnego określenia w celu opisania naszych stosunków rodzinnych: toksyczne
chciałabym żeby moje układy z synem takie nigdy nie były
moje wyprowadzenie się do innego miasta (niż mieszka moja rodzina, moja matka) było związane z jej nadopiekuńczością posuniętą do wszelkich granic
ingerowanie w życie swoich
i nie chodzi o radzenie, czy wyrażanie niepokoju w sytuacjach zagrożenia dla dziecka - chodzi o próby zmieniania życia swoich bliskich aby wyglądał tak jak ona chce, jak uważa że powinno wyglądać
żeby to jeszcze było konstruktywne ... ale nie jest, prowadzi jedynie do zatrzymania w miejscu
w jej mniemaniu to miłość i opiekuńczość
w moim hamowanie rozwoju i chęć ingerowania w czyjeś życie bo nie ma się swojego
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych