Czy warto ryzykować?????
#1
Napisano 07 luty 2003 - 03:22
#2
Napisano 07 luty 2003 - 03:57
Nierozwiązywalność jest zawsze stanem przejściowym.
Ziewanie, to cichy krzyk o kawę.
#3
Napisano 07 luty 2003 - 10:18
Nierozwiązywalność jest zawsze stanem przejściowym.
Ziewanie, to cichy krzyk o kawę.
#4
Napisano 07 luty 2003 - 14:04
Pytasz Marderku : Czy warto ryzykować? Czy warto poczynić taki krok wiedząc, że skazujemy takiego dzieciaczka na nie łatwe życie?
hm... a czy my mamy łatwe życie ? i czy mimo to nie jesteśmy na swój sposób szczęśliwi ?
Ja jestem na wózku i wiem że i z punktu siedzenia można przeżywać piękne chwile, można mieć rodzinę, pracę, poczucie własnej wartości jak również przeżywać smutki - ale to wszystko składa się na życie KAŻDEGO z nas.
Spójrzcie tak wszyscy na siebie i z ręką na sercu powiedzcie mi czy rzeczywiście jesteście tacy nieszczęśliwi ?
Jeżeli tak to najczęściej wynika to z naszego ustroju, bo: np. nie mamy pieniędzy, pracy ... itd - gdyby państwo zapewniło nam godziwe życie to nie sądzę aby nasze inwalidztwo było takie straszne.
Pytasz czy usuwać ...
gdy tak sobie pomyślę że mogłoby mnie nie być ... brrrr
Wiem jednak że są różne choroby, niesprawności dlatego nie sposób odpowiedzieć na Twoje pytanie jednoznacznie. Każdy z nas ma świadomość swojej choroby i decyzję należy podjąć indywidualnie - pomyśleć nad swoim życiem czy rzeczywiście da się żyć z naszymi dolegliwościami ?
Nie umiem pisać, wyrażać tego co czuję - zawsze wolałam rozmawiać ale mam nadzieję że zrozumiecie o co mi chodzi ....
Wiem jednak że nie oddałabym swojego życia za żadne inne mimo wszystko
#5
Napisano 07 luty 2003 - 14:06
#6
Napisano 07 luty 2003 - 16:24
A teraz zasadniczy problem, który poruszył Maskot....
Przyznaję w tej kwestii rację Marderkowi, to indywiualna sprawa każdego człowieka. Mam dwoje dzieci i moje schorzenie ma podłoże genetyczne... nie wiedziałam o tym wcześniej i muszę szczerze przyznać, iz gdybym to wiedziała nie wiem jaką decyzję bym podjęła, bo teraz nie czas i miejsce o tym mysleć. Alojziku rózne są schorzenia... wózek nie jest tym najgorszym co może spotkać naszego potomka. U mego syna ujawniła się ta wadliwa genetyka w obu nerkach... u mnie na rdzeniu kręgowym.... gdzie ujawni się u wnucząt i czy się ujawni tego nie wiem, ale bardzo się tego boję.Czy warto ryzykować? Czy warto poczynić taki krok wiedząc, że skazujemy takiego dzieciaczka na nie łatwe życie?
Maskot poruszył bardzo ważny problem, jednak myślę, że na forum tego się nie rozstrzygnie, to trzeba uczynić we własnym sercu i własnym sumieniu.
Przepraszam nie moge się rozpisywać, nie mam czasu dzisiaj..... baluję by poprawic humorek nadpsuty przez nadgorliwego doktorka :-P Zapewniam, iż wrócę z uśmiechem :-D :-D :-D :-D :-D :-D
POZDRAWIAM
#7 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 07 luty 2003 - 23:05
#8
Napisano 08 luty 2003 - 00:55
I jeszcze jedno: nigdzie nie wspomniałem o usuwaniu...
Nierozwiązywalność jest zawsze stanem przejściowym.
Ziewanie, to cichy krzyk o kawę.
#9
Napisano 08 luty 2003 - 13:53
#10
Napisano 08 luty 2003 - 14:52
Pozdrawiam
Nierozwiązywalność jest zawsze stanem przejściowym.
Ziewanie, to cichy krzyk o kawę.
#11
Napisano 08 luty 2003 - 19:34
obiecuję czytać uważniej .... to wszystko oczywiście dotyczy postu Maskotka :oops: :oops:
#12
Napisano 08 luty 2003 - 23:57
#13
Napisano 09 luty 2003 - 00:01
#14
Napisano 09 luty 2003 - 19:01
i postąpić zgodnie z własnym sumieniem i partnerki.
należy podkreślić, że istnieje zawsze ryzyko. Genetyka- to niestety ruletka dla nas wszystkich. Ale czy nie nudny byłby świat wyłącznie ze zdrowych?
#15
Napisano 10 luty 2003 - 00:45
#16 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 10 luty 2003 - 15:28
#17
Napisano 10 luty 2003 - 16:29
Np. niepełnosprawne dzieci, mieszkające w polskich domach dziecka mają praktyczne zerowe szanse na to że ktoś obdaruje je miłością. Jedyną szansą na znalezienie rodziny jest „zagranica” z w szczególności państwa skandynawskie. Qrcze troszkę wstyd....
#18 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 12 luty 2003 - 11:16
Odnoszac sie do Polakow , do adopcji w Polsce i do domow dziecka, wiecie u nas poki co domy dziecka , były, sa i bede a dlaczego???
bo u nas jest zacofanie, i to ogromne, pluszaku i tu nie chodzi o wstyd co sasziedzi powiedza, (a moze w niektorch przypadkach). Ja osobiscie spodkalm wiele osob , ktore nie moga miec dzieci , maja wszystko .... procz tego co dla rodzicow najwazniejsze "dzidziusia", malego slodkiego brzdacatyle tylko ze na słowo adopcja ,wyglada to mniej wiecej tak! cooo......? adopcja? eeee no co Ty , a jak to bedzie dziecko narkomana!!!! , a moze gwalciciela , czy mordercy!!! Kuzwa jak uslyszalam takie pierdoly , krew sie we mnie zagotowala! Powiedzcie jaka macie gwarancje , ze nasze dzieci nie bede kiedys narkomanami??? Bo co??? Bo ich dobrze wychowujemy??? Co to znaczy dobrze wychowac??? Znam wiele wspanialych ludzi , ktorzy maja wszystko , kaskę,domy , samochody i co.... nie udalo sie !!! Syn wpadl w narkotyki, zaczely sie kradzierze itp:Pytanie Dlaczego? przeciez mial wszystko, a moze jednak nie o to tu chodzi? Wiec nie moge sluchac jak ktos pieprzy ze nie wezmie , bo nie wie z jakiej dziecko jest rodziny! wrrrrrrrr
Maskotku moze troszke zeszlam z tematu , ale czasem wydaje mi sie ze jest lepiej jak dziecko zostanie w domu dziecka, bo sa tez (jeste ich wiele) przypadki , ze grymasni rodzice zaczynaja wybierac, wezma na chwilke pobawia sie i oddadza , To jest chmstwoo! Sorki , ze to mowie , ale wcale nie jestem szczesliwa ze zyje w takim kraju! wszedzie obluda i zawisc! A tooszke kazdy z nas jej odczul na wlasnej skorze!
Sami nawzajem sie wyniszczamy!!! Ktos kto siedzi w domu z dzieckiem bo jest niepelnosprawne , a co potem nie bedziemy zyc wiecznie , jak ono sobie kiedys poradzi!!! LUDZIE , w jakim swiecie my zyjemy? Tolerancji??? HA! piekne slowo , ale jeszcze nie teraz , moze za 100 lat!!!
Chyba przegielem haha ciummmm
Maskotku pozdrawiam Cie!
pierzasta
#19
Napisano 13 luty 2003 - 02:58
Nie wiem jak wy, ale ja oglądam sobie w poniedziałki wieczorkiem pewien serial dokumentalny pod tytułem "kochaj mnie". Za każdym razem troszeczkę na nim wzruszam. Tam dosyć dokładnie pokazane są nie tylko tragiczne losy dzieci ale też ich szczęście związane ze znalezieniem tzw. "rodziny zastępczej" Wiem, że są w tym kraju ludzie którzy wbrew ogólnej opinii potrafią takiemu dzieciakowi dać całą swoja miłość. Troszę gorzej jest jeśli chodzi o dzieci niepełnosprawne ale może i to się z czsem poprawi.
Jeśli chodzi o mnie, to wiem ze ja nie zawahałbym się zdecydować na adopcje i wiem, że potrafiłbym kochać to dziecko. Nie ważne kto jest biologicznym rodzicem, ważne kto kocha i uczy przekazując wartości na cale życie. Najważniejsza jest wieź emocjonalna bo jej nie złamią żadne złe siły tego świata. Kto kocha, prawdziwym i silnym uczuciem ten będzie kochał zawsze. Kto nie może mieć dzieci i waha się co do adopcji używając takich argumentów jak wymieniłaś Pierzusiu, nie jest człowiekiem na tyle dojrzałym i odpowiedzialnym na to by być rodzicem w ogóle.
Ciummmmm
Wow ale byczy hahaha
#20 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 13 luty 2003 - 10:41
ciummm
Pierzasta
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych