Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A
Zdjęcie

Nauczyć się żyć


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
66 odpowiedzi w tym temacie

#41 x

x

    Narrator

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPipPip
  • 1542 postów

Napisano 08 październik 2005 - 18:05

eeee pineska - ja tam nie zauwazylam zeby ci czegos brakowalo :-P

a ja - uwazam ze mam za male piersi (ale jestem malo oryginalna co?), zęby sa OK (lata meczarni z aparatami ortodontycznymi), mam jednego pypcia kolo nosa (tomek twierdzi ze go nie widac ... ale co ma mowic :twisted: )

tomek dojechal w nocy i padl po całym dniu pracy a potem w pociagu ... dzis bedzie ... :D ... winko juz sie chlodzi ...
  • 0

#42 Gość_konto_skasowane_*

Gość_konto_skasowane_*
  • Gość

Napisano 08 październik 2005 - 19:06

a ja - uwazam ze mam za male piersi (ale jestem malo oryginalna co?)


możemy sie zamienic, ja bym chciała mieć mniejsze

tomek dojechal w nocy i padl po całym dniu pracy a potem w pociagu ... dzis bedzie ... :D ... winko juz sie chlodzi ...


to życzę ekscytujšcego wieczoru pełnego wrażeń :-D
  • 0

#43 elola

elola

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 206 postów

Napisano 09 październik 2005 - 09:21

Buli, być może nie powinnam wypowiadać się na poruszony przez Ciebie temat bo nie muszę (już) korzystać z wózka. Jednak jesteś w wieku zbliżonym do moich dzieci i dlatego chcę zareagować na Twój post. W ciągu jednego dnia stałam się "roślinką". W 100 % uzależnioną od innych, w innym mieście, bez rodziny i znajomych. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że częściowo odzyskam sprawność i będę mogła samodzielnie się poruszać i coś przy sobie zrobić. Walczyłam kilka miesięcy. Wiesz skąd wzięłam siłę? Wiara, wsparcie rodziny oczywiście bardzo mi pomogły. Ale to co działo się we mnie było chyba najważniejsze. Bunt - to jest chyba najodpowiedniejsze słowo. I przekonanie, że nie mogę się poddać, że muszę zrobić wszystko żeby jakoś funkcjonować. Takie myślenie wyzwoliło we mnie ogromną siłę. Systematyczna rehabilitacja przyniosła jakieś efekty. Ale ważniejsze jest chyba to, że nie opuściłam rąk. Bo dopóki widzimy sens walki o siebie, dopóty potrafimy nie tylko zmagać się z życiem ale także czerpać z niego radości. Zdaję sobie sprawę z tego, że jestem w dużo lepszej sytuacji od ludzi całkowicie unieruchomionych lub chorych np. onkologicznie. Korzystam więc z tego co mam. Zauważam piękno natury, staram się czerpać radość z życia. I chociaż zdarza się, że "chodzę po ścianach" (co prowokuje komentarze typu: pewnie za dużo wypiła) a ręce są cały czas sztywne i zmrowiałe, nie odsuwam się od świata. Bo nie warto. Żyjesz tylko raz i to co sobie z tego życia weźmiesz, będzie Twoje. Ludzie nie dają Ci na chleb, dlaczego więc przejmujesz się tym co pomyślą o Twoim wyglądzie?
Jasne, że też miewam dołki ale staram się szukać dla siebie dróg, które mobilizują mnie do działań.
Wczytaj się w posty Dagi i nie poddawaj się. Jestem myślą z Tobą.
  • 0

#44 Daga

Daga

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 837 postów

Napisano 09 październik 2005 - 09:33

Dokładnie chodziło mi jak nauczyć się i przystosować do wózka bo pogodzić to się nie da, ale chyba każdy kto się tu wypowiedział mysli o tym samym.


Jeśli chodzi o przystosowanie do wózka... To jest odwrotnie. :) To nie Ty masz swoje ciało dostosować do wózka. To wózek ma być dostosowany do Twojego ciała. Poczytaj koniecznie wątki na forum o dobieraniu wózka itp. To bardzo ważne, żeby wózek był jak najlepiej dobrany!

A wracanie do schematów... to ludzkie. Generalnie wszyscy powielamy swoje schematy. Czasami można je przełamać - świadomie podejmując różne decyzje. A jak nie wychodzi, a bardzo nam to przeszkadza, to psychoterapia.
  • 0
Daga

#45 buli

buli

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 60 postów

Napisano 09 październik 2005 - 12:41

Dzięki za rady, ja to wszystko wiem tylko że nie umiem sobie pomóc. Psycholog także nie , a psychiatra zapisuje mi leki, które i tak nie mają działania jakie miałoby być, ale o tym to już też napisałam. Póki co to kiedy zostaję sama w domu to walczę z sobą i głupimi myślami, choć zaczynam się i tak bać że nie wytrzymam, stąd było moje pytanie do Was i dziękuję za tak duży odzew. Zazdroszczę Wam tylko tego wspaniałego podejścia do życia i zauważania w nim w większości jasnych stron. Na prawdę chciałabym tak również. :!:
  • 0

#46 Daga

Daga

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 837 postów

Napisano 09 październik 2005 - 14:15

Dzięki za rady, ja to wszystko wiem tylko że nie umiem sobie pomóc. Psycholog także nie , a psychiatra zapisuje mi leki, które i tak nie mają działania jakie miałoby być, ale o tym to już też napisałam. Póki co to kiedy zostaję sama w domu to walczę z sobą i głupimi myślami, choć zaczynam się i tak bać że nie wytrzymam, stąd było moje pytanie do Was i dziękuję za tak duży odzew. Zazdroszczę Wam tylko tego wspaniałego podejścia do życia i zauważania w nim w większości jasnych stron. Na prawdę chciałabym tak również. :!:


A ja nie wiem, czy bym chciała. Mnie się optymizm niezmiennie kojarzy z idealizmem, oderwaniem od życia, z większym rozczarowaniem w przypadku porażki. Wolę być realistką i brać pod uwagę najczarniejsze scenariusze. Nie mam zamiaru się oszukiwać. :)

Skąd wiesz, czy psycholog Ci nie może pomóc? Ilu ich odwiedziłaś i ilu z nich miało certyfikat PTP?
Leki są ok - ale one są po to, żeby doprowadzić Cię do takiego stanu, w którym będziesz mogła podjąć psychoterapię. Bez niej nie ma w ogóle sensu ich brać.
http://www.ptp.org.pl/ - tu znajdziesz listę licencjonowanych psychoteraputów. Jeśli sami nie pomogą, to przynajmniej będą wiedzieli, kto może pomóc - kto się zajmuje taką terapią, która jest dla Ciebie najlepsza (swoją drogą, to sam klient powinien wiedzieć...).

Coś mam wrażenie, że wcale nie chce Ci się za bardzo nad tym wszystkim pracować... Nie powiem, że nie rozumiem. Bo mnie się też średnio chce. To kwestia naszych priorytetów i tego, czego naprawdę chcemy.
  • 0
Daga

#47 marder

marder

    evil admin

  • Administrator
  • 3586 postów
  • Skąd:/home/marder

Napisano 09 październik 2005 - 15:04

Daga napisała:

Mnie się optymizm niezmiennie kojarzy z idealizmem, oderwaniem od życia, z większym rozczarowaniem w przypadku porażki. Wolę być realistką i brać pod uwagę najczarniejsze scenariusze. Nie mam zamiaru się oszukiwać. :-D

Moja definicja optymizmu to: Licz na najlepsze, ale bądź przygotowany na najgorsze. Czyli, zawsze liczę że to co robię uda się, ale jednocześnie zawsze mam przygotowany plan awaryjny, na wypadek gdyby sprawdził się czarny scenariusz. :D

Pozdrawiam
marder
  • 0

Nierozwiązywalność jest zawsze stanem przejściowym. 

 

Ziewanie, to cichy krzyk o kawę.


#48 Daga

Daga

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 837 postów

Napisano 09 październik 2005 - 15:11

Moja definicja optymizmu to: Licz na najlepsze, ale bądź przygotowany na najgorsze. Czyli, zawsze liczę że to co robię uda się, ale jednocześnie zawsze mam przygotowany plan awaryjny, na wypadek gdyby sprawdził się czarny scenariusz. :D


To jest piękna definicja realizmu. :D
Podzielam. Gdybym nie miała nadziei, że coś się uda, nie próbowałabym nigdy niczego. :)
  • 0
Daga

#49 mircea

mircea

    Milczek

  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 40 postów

Napisano 09 październik 2005 - 23:20

psychiatra zapisuje mi leki, które i tak nie mają działania jakie miałoby być

może pora zmienic psychiatrę? Przy takiej ilości antydepresantów na rynku trudno nie dobrać czegoś odpowiedniego - pod warunkiem, że ma sie pojęcie, co jest dostępne i jak działa (E) ;)
W psychoterapię specjalnie nie wierzę, ale w farmację i owszem ;) - ale to kwestia indywidualnego podejścia do sprawy
  • 0
podpis się robi ;)

#50 buli

buli

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 60 postów

Napisano 12 październik 2005 - 10:50

Nie sądzę aby osoba do której chodzę nie miała pojęcia jakie są dostepne leki na rynku, poza tym oprócz dobrania leku jak mam nadzieję wiesz ważne jest aby nie wchodzi on w interreakcje z innymi lekami, tak więc tu pole działania znów się zawęża. Poza tym nie trzymam się jednej osoby, a zanim poszłam do kogokolwiek dowiedziałam się to i owo na temat skuteczności leczenia. Tobie wydaje się wszystko takie proste, pójść, zmienić, nie myśleć o tym czy o tamtym, poczytaj swoje posty bo ja widzę w nich suche rady, które w rzeczywistości nie potwierdzają się wogóle. Gdyby wszytsko było tak proste to nie zwracałabym się z tym pytaniem na forum!. Ja ze swojej strony kończę ten temat, bo i tak mi się żyć odechciało. Dziękuję za wszelkie rady jakie zostały mi udzielone.
  • 0

#51 mircea

mircea

    Milczek

  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 40 postów

Napisano 13 październik 2005 - 22:50

Tobie wydaje się wszystko takie proste, pójść, zmienić, nie myśleć o tym czy o tamtym, poczytaj swoje posty bo ja widzę w nich suche rady, które w rzeczywistości nie potwierdzają się wogóle. Gdyby wszytsko było tak proste to nie zwracałabym się z tym pytaniem na forum!. Ja ze swojej strony kończę ten temat, bo i tak mi się żyć odechciało. Dziękuję za wszelkie rady jakie zostały mi udzielone.


W myśl Twojej zasady należy sie tylko użalać i szukać zrozumienia dla swoich jęków. Nie zauważyłam, żebys skorzystała z jakiejkolwiek rady danej Tobie - wręcz przeciwnie: wszystkie rady są po to by je zanegować i pokazać jaka to Ty jesteś biedna i nieszczęśliwa. Najlepiej tylko się użalać nad samym soba i licytować w nieszczęściach. Jeśli tak dobrze Ci z tym, to proszę bardzo - żyć to mi się odechciewa, jak widze takie posty, jak Twoje.
  • 0
podpis się robi ;)

#52 Gość_Karina_*

Gość_Karina_*
  • Gość

Napisano 14 październik 2005 - 15:15

Zycie potrafi czasem niezle nam dokopać to prawda, ale prawda jest też taka, że nikt za nikogo jego życia nie przeżyje, nie rozwiąże jego problemów i nie pomoże jeśli owy ktoś sam nie będzie chciel sobie pomóc; nawet najlepszy psychoterapeuta zda się na nic przy założeniu i podejściu pacjenta że to i tak nic nie da i nie zmieni. Wszystko bowiem rozgrywa się na poziomie naszego mózgu.
  • 0

#53 Yen

Yen

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 149 postów

Napisano 14 październik 2005 - 20:21

A może Buli, po prostu ma dołą, i to głębokiego. Zdarza się chyba większość z nas się o tym przekonała. Daj sobie Buli trochę czasu ale zaczynaj stamtąd wyłazić. Bo utkniesz na zawsze, a z "dołu" mało widać . I życie Ci ucieknie nie wiadomo kiedy. Trzymaj się i pomyśl, że nie tylko Tobie jest źle. Na ten przykłąd , ja od kilku dni też widzę na czarno. Bywa. Ale będzie lepiej, zobaczysz. Tylko się postaraj.A leki czasem trochę pomagają. Tylko jak sama nie wierzysz, że pomogą to nic z tego nie będzie.
A teraz się uśmiechnij :D
  • 0
Yen

nie myl nieba, z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu...

#54 x

x

    Narrator

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPipPip
  • 1542 postów

Napisano 14 październik 2005 - 21:31

co do lekow: to radze uwazac z lekami!
mi zapisywali kiedys namietnie antydepresanty ... w najlepszym wypadku nie dzialaly ... w najgorszym pobudzaly zachowania agresywne :shock:

ale ja mam zaburzone eeg wiec to moze dlatego :twisted:

od 3 lat nie biore żadnych lekow, takze tych na psyche i od tego czasu czuje sie o niebo lepiej :D polecam abstynencje farmakologiczną :-P
  • 0

#55 Gość_konto_skasowane_*

Gość_konto_skasowane_*
  • Gość

Napisano 15 październik 2005 - 00:56

LEKI:

Wogóle dziwna sprawa, jak ktoś ulegnie wypadkowi, zachoruje na przewlekłą chorobe........ neurolog przepisuje leki ala "prozak" :D. Rozumiem że "martwią" się o nasze zdrowie psychiczne, ale bez przesady... Mi tez jedna mądra przepisała jakieś cudo anty-depresyjne - mimo iż jestem pogodną osobą i staram sie na zewn. nie ujawniać jak coś mnie męczy, ale ona oświadczyła że to na wszelki wypadek bla bla bla......... ;). Brałem to dla testu 20 dni i efekty dziwne... zmęczenie, brak samopoczucia, ogólne zamulenie... więc to rzuciłem ;D, nie kręci mnie taka fazka :P. Wydaje mi się że tak po roku chodził bym jak zegarek vel. roslinka. NIE POLECAM :], jak ktoś ma depreche niech pogada z ziomem, kumpelą, przyjacielem or. rodziną a nie szprycować sie syfami.
  • 0

#56 Daga

Daga

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 837 postów

Napisano 15 październik 2005 - 07:58

Neurolog nie może przepisywać leków psychiatrycznych. Natomiast jeśli przepisuje je psychiatra, to zakładam, że zdiagnozował (somatyczną) jednostkę chorobową, a tę leczy się jak każdą inną chorobę. Jeśli nie ma choroby, to nie rozumiem, czemu pacjenci zgadzają się brać leki... Nasze społeczeństwo chyba lubi popadać w lekomanię i wierzyć, że proszek ich cudownie wyleczy...

BTW, czemu nie marudzisz, że pulmonolog zapisuje leki na zapalenie płuc? :P
  • 0
Daga

#57 Gość_konto_skasowane_*

Gość_konto_skasowane_*
  • Gość

Napisano 15 październik 2005 - 13:37

LoL leki "psychiatryczne" ???. Widze mylisz pojęcia... neurolog MOŻE przepisać prozak i tym podobne leki anty-depresyjne (które są jak Ty to nazwalas "lekami psychiatrycznymi"). A prozak jest uznawany na świecie za najsilniejszy lek anty-depresyjny (dla "vipów"). Druga sprawa ze duży stres, mysli samobójcze, ciągle doły są tak jakby pierwszymi objawami chorób psychicznych... Więc jak nie może? :D, myślisz że tylko psychiatra ma takie uprawnienia? :D - oj za dużo "Z Archiwum X" sie naoglądałaś :D.
  • 0

#58 x

x

    Narrator

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPipPip
  • 1542 postów

Napisano 15 październik 2005 - 13:43

prozak to bioxetin (polska nazwa handlowa)
ten lek zapisuja lekarze pierwszego kontaktu nawet ...
  • 0

#59 Daga

Daga

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 837 postów

Napisano 15 październik 2005 - 13:47

Ech, szkoda słów... Nie odważyłabym się posłuchać neurologa, który uważa, że pozjadał rozumy lekarzy innych specjalności. Jak mam problem z żołądkiem, to idę do gastrologa, jak z nerkami, to do nefrologa, a jak ze sobą, to do psychiatry, a wcześniej do psychologa. Wolę trzymać się rzeczywistości niż mrzonek. Ludziom się wydaje, że każdy lekarz umie wszystko i na wszystkim się zna...
Prozac formalnie może przepisać i lekarz pierwszego kontaktu, ale to nie znaczy, że dobrze robi, a już na pewno daleki jest od zaleceń PTP (podobnie jak w świetle obowiązującego aktualnie prawa hydraulik może prowadzić psychterapię). Lekarza, póki co, obowiązuje jeszcze etyka zawodowa. Jeśli tak podstawowej sprawy nie rozumiesz, to nie widzę sensu dalszej dyskusji.

Z mojej strony EOT.

PS. A ja jeszcze dodam, że jeśli się w 2006 doczekamy wreszcie ustawy o zawodzie psychologa, to się skończy taka zabawa, jak wyżej. Żałuję, że podobnej ustawy nie będzie o zawodzie lekarza, bo też wreszcie by się skończyło ingerowanie w cudze kompetencje. Wyjaśnię, że chodzi mi cały czas o to, że neurolog powinien się zajmować schorzeniami neurologicznymi, a inne przypadki powinien odsyłać do stosownych specjlistów, którzy się na tym znają (czyli osoby z chorobami a. zburzeniami psychicznymi - do psychiatry i psychologa). Udawanie psychiatry, kiedy się nim nie jest, uważam za niedopuszczalne i karygodne. Dorosły, odpowiedzialny człowiek tak się nie zachowuje i nie szafuje zdrowiem i życiem pacjenta, nawet jeśli prawo mu na to pozwala.
  • 0
Daga

#60 elola

elola

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 206 postów

Napisano 15 październik 2005 - 19:59

Po operacji neurochirurgicznej byłam przez jakiś czas faszerowana psychotropami (bez mojej wiedzy). Dowiedziałam się o tym przypadkiem. Kategorycznie zażądałam odstawienia tych leków. No i jakoś sama poradziłam sobie z zaistniałymi problemami.
Gdybym leżała na oddziale psychiatrycznym pewnie musiałabym liczyć się z tego typu leczeniem ale innym specjalistom wara od mojej psychiki! Jeśli będę czuła, że jest mi to potrzebne, sama zgłoszę się do osób kompetentnych!
  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych