Ech, szkoda słów... Nie odważyłabym się posłuchać neurologa, który uważa, że pozjadał rozumy lekarzy innych specjalności. Jak mam problem z żołądkiem, to idę do gastrologa, jak z nerkami, to do nefrologa, a jak ze sobą, to do psychiatry, a wcześniej do psychologa. Wolę trzymać się rzeczywistości niż mrzonek. Ludziom się wydaje, że każdy lekarz umie wszystko i na wszystkim się zna...
Prozac formalnie może przepisać i lekarz pierwszego kontaktu, ale to nie znaczy, że dobrze robi, a już na pewno daleki jest od zaleceń PTP (podobnie jak w świetle obowiązującego aktualnie prawa hydraulik może prowadzić psychterapię). Lekarza, póki co, obowiązuje jeszcze etyka zawodowa. Jeśli tak podstawowej sprawy nie rozumiesz, to nie widzę sensu dalszej dyskusji.
Z mojej strony EOT.
PS. A ja jeszcze dodam, że jeśli się w 2006 doczekamy wreszcie ustawy o zawodzie psychologa, to się skończy taka zabawa, jak wyżej. Żałuję, że podobnej ustawy nie będzie o zawodzie lekarza, bo też wreszcie by się skończyło ingerowanie w cudze kompetencje. Wyjaśnię, że chodzi mi cały czas o to, że neurolog powinien się zajmować schorzeniami neurologicznymi, a inne przypadki powinien odsyłać do stosownych specjlistów, którzy się na tym znają (czyli osoby z chorobami a. zburzeniami psychicznymi - do psychiatry i psychologa). Udawanie psychiatry, kiedy się nim nie jest, uważam za niedopuszczalne i karygodne. Dorosły, odpowiedzialny człowiek tak się nie zachowuje i nie szafuje zdrowiem i życiem pacjenta, nawet jeśli prawo mu na to pozwala.