Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A
Zdjęcie

Chcieć


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
35 odpowiedzi w tym temacie

#21 olimpia

olimpia

    Podpowiadacz

  • R.I.P.
  • PipPipPipPipPip
  • 227 postów

Napisano 05 luty 2005 - 18:59

Kiciu nadinterpretujesz moje posty., wyczytujesz w nich takie szczegóły o których nie piszę.

A do marzeń na miarę nie trzeba wyliczeń matematycznych, to się po prostu czuje .


Pisząc to , miałam na myśli rzeczy , które są dla mnie wykonalne, bynajmniej takmi się wydają. Bo trudno mi marzyć np. o tym , aby zostać Miss Swiata, skoro wiem, ze to niemożliwe, wolę skupić się na marzeniach bardziej realnych do spełnienia. Nie pisze zaś o tym, co napisałaś :

że tak jasno wiesz jakie marzenia i plany są dla Ciebie realne i do spełnienia. Jeśli to wydaje Ci się takie proste, to po co Ci marzenia, jeśli wiesz (czujesz) od razu co możesz i co jest osiągalne??
Jeśli można czuć, co jest osiągalne i na naszą miarę, to powiedz mi też, skąd na świecie tyle rozczarowań z niespełnionych marzeń, nawet tych, które wydawały się realne, a jednak okazały się nieosiągalne??


A tak przede wszystkim nie mam najmniejszego zamiaru za wszelką cenę udowadniać Tobie, dlaczego mam taką filozofię życia i udowadniać Tobie że to najwłaściwsza droga.

Każdy ma wolny wybór jak chce przeżyć życie z tym bagażem jaki mu los zesłał.

Zdecydowanie bardziej odpowiada mi TA droga , którą wybrałam i nie mam zamiaru jej zmieniać.

I to tyle , co mam do powiedzenia w tym temacie. Dyskusje z mojej strony uważam za zamkniętą.

Pozdrawiam i życzę spełnienia najskrytszych marzeń.

olimpia :)
  • 0
"Pamiętaj, szczęście nie zależy od tego, kim jesteś i co wiesz. Zależy wyłącznie od tego co myślisz" (Dale Carnegie)

#22 Monia74

Monia74

    Narrator

  • Moderator
  • 1461 postów

Napisano 07 luty 2005 - 13:09

Nie mam zamiaru nikogo przekonywać do mojego podejścia do życia; każdy żyje, jak mu się podoba.
Nie, Kiciu, nie mam żadnych wyliczeń matemtycznych, które mówią mi, które marzenia są dla mnie do zrealizowania, a które nie. Nie potrafię tego wyjaśnić... Może po prostu czuję, jak napisała Olimpia. Może nie wymagam byt wiele od życia, dlatego wiem, co znaczy szczęście, gdy któreś z moich marzeń się ziści.
Możecie mnie zlinczować :D , ale marzenie, o czymś małorealnym, o czym wiem, że tylko cud mógłby dopomóc w realizacji, jest dla mnie uwstecznianiem się. Mam dziecięce porażenie mózgowe i ok. To znaczy, że muszę tak, planować swoje życie, by niepełnosprawność, jak najmniej hamowała mój rozwój, a jednocześnie nie pozwolić, by choroba rządziła mną. Trudne, ale przy odrobinie wysiłku i uporu można to pogodzić, idąc na kompromisy z samym sobą. Najważniejsze to nie stać w miejscu. Trzeba szukać dróg prowadzących do samorealizacji, dróg, którymi, mimo swej niepełnosprawności, mogę iść.
Kilka z moich marzeń, które wydawały sie nie do zrealizowania, spełniło się. Znam uczucie, jedyne w swoim rodzaju, gdy marzenie staje się rzeczywistością. Wierząc w siebie, wiem, że jeszcze nieraz będę tak się czuła.
Bywa tak, jak już ktoś zauważył w tej dyskusji, spełnienie marzeń odwleka się w czasie. Choć się niecierpliwymi, tupiemy w złości nóżką, bo coś chcemy mieć już, a nie za 10 lat, to może po tych 10 latach, spełnione marzenie, wypracowane większym wysiłkiem, bardziej docenimy, dojrzalej podejdziemy do sprawy.
Owszem, są, były i będą marzenia, które nawet, gdybyśmy nawet stawali na rzęsach, nigdy się nie spełnią. I możemy płakać, złościć się tylko, że to nic nie da, niczego nie zmieni, a my będziemy szarzy, smutni i ponurzy.
Istnieje jeszcze jeden aspekt marzeń, wydających się, na pozór, nie do spełnienia. Wszystko zalży od naszego podejścia do konkretnego zagadnienia. Nie mogę się zrealizować w ten sposób, to może inaczej? Zaraz na mnie nakrzyczycie, że to marzenia zastępcze i w ogóle bez sensu, bo ja CHCĘ to coś konkretne i tyle. No i dobrze. Tylko czy lepiej nic nie robić czy robić coś, nawet w najmniejszym zakresie. Można mieć żal do świata, że nie mogę zostać matką, ale można też wyjść do świata i pomóc maleństwom, które potrzebują miłości, ciepła i akceptacji.
Nadal uważam, że chcieć to móc o ile wcześniej zastanowię się czego tak naprawdę chcę, czy mogę to osiągnąc i jakie drogi prowadzą do upragnionego celu.
  • 0

#23 Gość_konto_skasowane_*

Gość_konto_skasowane_*
  • Gość

Napisano 07 luty 2005 - 14:08

a ja uważam, że w niektórych wypowiedziach "wdarly" się błędne moim zdaniem wnioski, bo:
1. to, że ktoś uważa slogan "chcieć to móc" za banał nie musi oznaczać, że tylko narzeka, nic nie robi, ma pretensje do całego świata i jest nieszczęśliwy.
2. to, że ktoś patrzy na świat realistycznie i jest świadom, że nie wszystko zależy od jego chęci nie musi oznaczać, że nie będzie nic robił, że nie będzie mial innych marzeń, celów, zajeć, ktore będzie realizował i się nimi cieszył. Uważam, że to, że dajmy na to niepłodna kobieta zajmie się innymi dziećmi i tak będzie się realizować niestety nie spowoduje, że przestanie pragnąć własnego dziecka i postawi znak = między byciem matką a wszelkimi formami zastępczymi. Nie da się w taki sposób przełozyć swoich pragnień i zupełnie wymazać z pamięci tego, czego mieć nie można. I nie widzę problemu, jesli od czasu do czasu (byle nie za często) miala z tego powodu doła. trzeba tylko umieć się za chwile uśmiechnąć i zająć tym, co jest aktualnie w zasięgu naszych możliwości.

Nie zgodze się z twierdzeniem, że marzenia - jakie by one nie były - uwsteczniają. To nie marzenia uwsteczniają a ewentualne powiedzenie sobie, skoro te marzenia są małorealne, to juz niczego więcej nie chcę, i nic w tym kierunku nie będe robił. Mieć marzenia a je realizować (bądź nie) to dwie różne rzeczy. Podobie jak je mieć a mieć świadomość możliwości ich spełnienia.
Powiem tak. Załóżmy że moim marzeniem byłoby posiadanie willi z basenem :-D ale dajmy na to zarabiam 500 zł miesięcznie. Jestem świadoma tego, że to marzenie jest mało realne, co nie znaczy, że mam o nim zapomnieć, czy nie wolno mi o tym marzyć, bo kto wie - może wygram w totka. Nie placze codziennie w poduszkę, że nie mam się gdzie ochłodzić w upalne lato (basen też jest OK) ale to nie znaczy, że przestaje mi się marzyć ta willa. I chyba dobrze, bo gdybym przestała, to napewno bym jej nie miala a tak - kto wie. Przede wszystkim jednak, to że mam takie marzenie nie znaczy przecież, że wszystko się kręci wokół niego i nic więcej się nie liczy. Skoro to jest narazie nie do zrealizowania - realizuję inne, te które aktualnie mogę i nieubolewam, tak jak tutaj niektórzy sugerują. Przecież ludzie nie ograniczają się do wytyczania sobie jednego celu w życiu. Czy to jest uwstecznianie ?

i jeszcze jedno pytanie na koniec dla tych przekonanych, że chcieć znaczy móc.
jak sobie tłumaczycie to, gdy jednak jakieś marzenie nie zostaje zrealizowane. Że niewystarczająco chcieliście, a może że to właściwie nie było wasze marzenie, albo kiedyś było ale już nie jest. Naprawdę wszystkie marzenia wam sie spełniają ?
  • 0

#24 Gość_konto_skasowane_*

Gość_konto_skasowane_*
  • Gość

Napisano 07 luty 2005 - 14:23

a przy okazji
ludzie wyznający zasadę "chcieć to móc" wcale nie muszą być szczęśliwsi od tych drugich.

Zakładając, że w to wierzę, mogłabym sobie przyjąć hipotetycznie, że postanowiłam jednak zarobic na tą wille, bo w takim wypadku liczenie na wygrany los odpada, wiec co robię - muszę pracować, a że mał zarabiam - to muszę 24 g/dobę no i zajmie mi to jakieś dajmy na to 200 lat ? Hmmm... no chcieć to móc. Nie ma to jak nie tracić wiary we własne możliwości a ostatecznie mogę zweryfikować swoje marzenia do bycia pochowanej na kawałku własnej ziemii :D
  • 0

#25 Gość_konto_skasowane_*

Gość_konto_skasowane_*
  • Gość

Napisano 07 luty 2005 - 15:23

czy powinnam zweryfikowac swoje marzenie o domku (niedużym) i zamienić je np na osrodek w monarze, ewentualnie ogródki działkowe bądź karton ? To bardziej odpowiadałaoby realiom, bo nie stać mnie na kupno ani wynajem domku ? Takie marzenie myslę, ze byłoby wykonalne no i nie musialabym czekać na jego spełnienie kilkudziesięciu lat !.
Ja chyba jednak pozostanę przy swoich wyidealizowanych marzeniach, bo narazie perspektywa mieszkania w przyczepie kempingowej może mnie może bawić, ale na dłuższą metę byłoby to uciążliwe. :D
  • 0

#26 Kicia

Kicia

    Narrator

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPipPip
  • 2065 postów
  • Skąd:Warszawa-Targówek

Napisano 07 luty 2005 - 17:31

Brawo Pinesko, popieram w całej rozciągłości, każde słowo...
Niektórzy uważali moje słowa za jęki nieszczęśliwej, za nadinterpretację...
Nie mam też pretensji do całego świata o to, że mam gorszy okres, ani nikomu niczego nie zazdroszczę, bo wiem, że to nie ma sensu, bo nie zamierzam mieć tego co inni za wszelką cenę, ani stać się taka jak inni. Zwyczajnie i po prostu mam gorszy okres i pozwalam sobie na przeżywanie tego na swój sposób.
  • 0
Bądź jak ptak, który, gdy siada na gałęzi zbyt kruchej, czuje, jak spada, lecz śpiewa dalej, bo wie, że ma skrzydła.
Victor Hugo

#27 Monia74

Monia74

    Narrator

  • Moderator
  • 1461 postów

Napisano 08 luty 2005 - 10:32

Podchodzę do życia realistycznie dlatego mam takie, a nie inne podejście do swoich marzeń. Też miewam gorsze dni, bo i posmucę się, popłaczę sobie aż w końcu mam dość narzekania, jestem zła na samą siebie, ale jest to złość mobilizująca, zaczynam kombinować, co zrobić, by osiągnąć swój cel. Bo może trzeba ugryźć problem z innej strony? A jeśli nic nie da się zrobić to po prostu zrezygnować i zająć się czymś innym, bo pewnym rzeczy się nie przeskoczy i nie ma człowieka na Ziemi, któremu, by się wszystkie marzenia spełniły. Trzeba to przyjąć za fakt, pogodzić się z tym, zaakceptować i starać się, mimo wszystko realizować marzenia.
Pineska, podała jako przykład marzenia o wilii. Duże marzenie i bardzo dobrze. Też mam takie (może mniej materialne), wiem, że będę do niego dochodzić latami, realizując po drodze różne etapy. Uważam, że są marzenia, nad którymi trzeba się nieco potrudzić. Robić ciągle coś, co nawet bocznymi drogami powinno nas w końcu doprowadzić do upragnionego celu. I niech to trwa 5, 10, 20 czy 30 lat. Według mnie warto i na pewno nadal będę się starała, by moje dwa (ostatnio doszło drugie :D) spełniły się. I nie ma znaczenia ile czasu to potrwa i ile wysiłku w nie włożę. Wiem, że będę się musiała solidnie napracować, ale nic i nikt mnie nie zniechęci. Pewnie, nieraz będę upadać, będę rozczarowana, zniechęcona, ale wiem, że warto, a że uparta ze mnie baba, wiem, że mi się uda :!:
  • 0

#28 małgosia

małgosia

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 133 postów

Napisano 08 luty 2005 - 11:07

" Człowiek na tym świecie może wszystko pod warunkiem, że ma Boga w niebie i czas na ziemi" Aleksander Dumas
  • 0
kiedy Bóg zamyka drzwi to otwiera okna

#29 pedro

pedro

    Narrator

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPipPip
  • 1462 postów

Napisano 08 luty 2005 - 11:47

Niestety ale nie na wszystkie marzenia ma się czas i wciskanie sobie, że mogę poczekać na coś 30 lat to jak dla mnie jest bez sensu. Nie wszystko rozwiązuje czas, bo czas płynie, a człowiek się starzeje. Nie widzę jakoś sensu w tym aby pracować, czekać, dążyć do czegoś i umrzeć dzień po tym jak to coś osiągnąłem.
  • 0
Pozdrawiam
Pedro

#30 Monia74

Monia74

    Narrator

  • Moderator
  • 1461 postów

Napisano 08 luty 2005 - 12:11

To już Twój problem, Pedro :D . Ja tam lubię się czasem pomęczyć :D wtedy wiem, że żyję :D . A ja bym nawet mogła umrzeć dzień po osiąnięciu celu. Wtedy wiedziałabym, że coś osiągnęlłam, do czegoś doszłam. Bo cel jest, owszem ważny, ale ważna jest też droga, która do niego prowadzi i wszystko to, co się na tej drodze wydarza: dobrego i złego, miłego i smutnego. Każde doświadczenie nas kształtuje. Ale owszem, przykro, by mi było, że tak krótko cieszyłam się osiągniętym celem, spełnionym marzeniem. Mimo wszystko warto. Lepiej robić cokolwiek niż nie robić niczego.
Życzę wszystkim, by nie popadali w to typowo polskie czarnowidztwo. Więcej wiary w siebie. Dziś dostałam kolejną odmowę pracy. Ale jakoś mi nie smutno, bo szkoda czasu na malkontenctwo. Trzeba starać się dalej. Walczyć i nie poddawać się. Na pewno kiedyś sobie popłaczę - pozwolę sobie na ten luksus, ale jeszcze nie dziś i nie teraz :!: Idę walczyć dalej, bo mimo wszystko chcieć to móc (ble)
  • 0

#31 pedro

pedro

    Narrator

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPipPip
  • 1462 postów

Napisano 08 luty 2005 - 12:17

Powodzenia Rozo.
  • 0
Pozdrawiam
Pedro

#32 KATKA

KATKA

    Widz

  • Użytkownik
  • Pip
  • 2 postów

Napisano 08 luty 2005 - 13:01

Jesteście WIELCY.Ja jestem osobą pełnosprawną, podglądam was czasami trochę z ciekawości i mam jedno stwierdzenie. Wasze głosy napędzają mnie do życia.Pozostańcie przy tezie "chcieć to móc",przy założeniu że się wie co się chce.Marzenia muszą być realne, a wtedy same się spełniają. Dotyczy to wszystkich ludzi na ziemi bez względu na sprawność.Trzymam za wszystkich kciuki i zaczynam myśleć jak Wam pomóc. Katka
  • 0

#33 Monia74

Monia74

    Narrator

  • Moderator
  • 1461 postów

Napisano 08 luty 2005 - 13:50

Dzięki Pedro (cmok)
Katko, dzięki za to, co napisałaś. Może zadomowisz się tutaj, kto wie... :-D
  • 0

#34 Mała

Mała

    Gawędziarz

  • Przyjaciele
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 961 postów

Napisano 08 luty 2005 - 14:50

Może teraz ja dołożę swoje trzy grosze :D .Tak naprawdę czym by było życie bez marzeń?Byłoby puste marzenia pozwalają nam dążyć do celu i choć czasem idzie jak po grudzie i jest ciężko myślę że warto.Nie mówię tu o marzeniach nierealnych bo jestem realistką (wbrew pozorom :D ) bo nagle nie ozdrowieję MPD się nie cofnie (jak sugerowała kilka lat temu pewna urzędniczka :D :D :D :D ) mama nie wstanie z grobu :cry: a ja nagle nie będę wysoka :D .Nawet jeśli o czymś marzę o czym co na ten dzień jest niemożliwe do spełnienia mam nadzieję że za 5,10,15 lat mi się to uda i w to wierzę.Ktoś może to nazwać planami - być może coś we tym jest wiem jedno- do realizacji marzeń trzeba dużo siły i samozapracia.Czego Wam i sobie życzę :D
  • 0
Każda chwila, która mogłaby być wykorzystana lepiej, jest stracona.

#35 Enja

Enja

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 91 postów

Napisano 08 luty 2005 - 15:13

Przeczytałam z zaciekawieniem wszyskie posty,ile wypowiedzi,tyle też zdań. Ściera się chrześcijański optymizm i cierpiętniczy realizm- są to oczywiście skajności. Bo ludzie dzielą się na tych ,którzy widzą szklankę w połowie pełną i na tych ,którzy zawsze widzą tą pustą połowę.
Antidotum na wszelkie smutki jest znależnienie sobie kogoś, kto ma się od nas gorzej...nic tak nie dowartościowuje jak patrzenie na nieszczęścia innych. Przykre, ale prawdziwe...
A jak ja sobie radzę z "chceniem"?
Bardzo często dystansuje się, staram się popatrzeć z i innej perspektywy, czasem zironizować...Wiem jedno-trzeba walczyć, nawet gdy to tylko syzyfowa praca...

Byle nie przespać życia.
Pozdrawiam.
  • 0
Czymże jest życie, jeśli nie szeregiem natchnionych szaleństw?-Trzeba tylko umieć je popełniać! A pierwszy warunek to :nie omijać żadnej sposobności,bo nie zdarzają się na co dzień...

#36 Monia74

Monia74

    Narrator

  • Moderator
  • 1461 postów

Napisano 08 luty 2005 - 19:25

Nie zgodzę się z tym, że jest mi lepiej, gdy sobie popatrzę na kogoś, komu jest gorzej :!: Kompletna bzdura.W takim razie bylibyśmy pasożytami, czerpiącymi siłe dla siebie z cierpienia innych. Sama niecierpię litości, więc nie obdarzam nią nikogo. Jeśli widzę, że ktoś potrzebuję pomocy, która nawet może polegać na wysłuchaniu, rozmowie po prostu to robię. Wbrew pozorom i ja dostaję coś od tego drugiego człowieka.
Mój pogląd na życie nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem. To moja, osobista "filozofia", którą sama wypracowałam i wciąż udoskonalam
  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych