Dlaczego?
#1 Gość_kuba_*
Napisano 29 sierpień 2002 - 20:00
Dlaczego jesteśmy tacy ponurzy, smutni, samotni?
#2
Napisano 29 sierpień 2002 - 20:01
Niektorzy sa smutni ,bo nie maja polowki , ktora dzwigalaby z nimi trudy i radosci zycia. Inni natomiast sa smutni , bo nigdy niemieli prawdziwej rodziny - ojciec karierowicz, mama tez non stop u kosmetyczki , by dobrze w pracy wypasc.Nastepni ,ze maja zla rodzine ( patologia).... mozna by tak wymieniac i wymieniac.
Ja natomiast najczeciej jestem smutna z tego powodu ,ze nic nigdy mi w zyciu latwo nie przyszlo.Zawsze do czegokolwiek sie zabieram kosztuje mnie mase wysilku i nie wierze ,ze mi sie uda.. wieczna walka z sama soba
#3 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 29 sierpień 2002 - 20:06
#4
Napisano 29 sierpień 2002 - 20:08
Ale sa rowniez i inne przyczyny.
#5
Napisano 29 sierpień 2002 - 20:10
zapytam inaczej - czy my naprawdę jesteśmy smutni ???
A może lubimy się umatwiać ???
Czy my umiemy doceniać to co już mamy ???
A może mogło być jeszcze gorzej ???
hm... każdy ma swoją filozofię życia na własny użytek i ja też takową mam - jednak staram się nie smucić bo to nic nie da. Trzeba czasem zakasać rękawy i naprzeć do przodu. Smutek nas tylko cofa..... a i inni nie lubią smutnych i ponurych ludzi.....
Całuski
#6 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 29 sierpień 2002 - 20:11
#7
Napisano 29 sierpień 2002 - 20:12
Dla świata jesteś nikim,
ale dla kogoś możesz być całym światem.
#8 Gość_DaFFy_*
Napisano 29 sierpień 2002 - 20:23
#9 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 29 sierpień 2002 - 20:24
#10 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 29 sierpień 2002 - 20:25
#11
Napisano 29 sierpień 2002 - 20:26
Już bardzo dawno nie słyszałem tak trafnej wypowiedzi na temat jednej z wielu ludzkich przywar.Aż ożyłem czytając to, bo myśłałem że tylko ja jeszcze (z racji wieku pewnie) myślę dokładnie tak samo jak Ty to przedstawiłaś. Dodać tu by jeszcze można jedno zdanie iż zapominamy o dobrych wartościach człowieka w tym owczym pędzie(jak już to ktoś nazwał)jak takt, umiar, rzeczność,kultura, czy choćby takie słowa jak dziękuję, proszę, przepraszam. Dzięki za te słowa.Poprawiłaś mi humorek od rana.
-masz u mnie plus i
z uszanowaniem królowo egipska pozdrawia Cię Perseusz
Dla świata jesteś nikim,
ale dla kogoś możesz być całym światem.
#12 Gość_kuba_*
Napisano 29 sierpień 2002 - 20:27
Ja jednak bardziej bym się zastanawiał dlaczego tak jest, bo fakt jest faktem jest, że zawsze odstawaliśmy od innych. Nie tylko chodzi o sprawy osób niepełnosprawnych, ale o tzw. całokształt.
Nie chcę tu szczegółowo omawiać kwestii osób niesprawnych - wszyscy wiemy, że dobrze nie jest.
Ale przecież wystarczy poważniej zachorować i już przyjaciół jest tak jakby mniej. Przyjaciele są jak są pieniądze, zdrowie, młodość, a inni odbiegający od standardu są spychani na margines... Uczucia? Gdy trwa wyścig szczurów – żadne sentymenty nie wchodzą w grę. Już od najmłodszych lat najlepsze przedszkole, szkoła, liceum, studia, potem praca i kariera. Każdy patrzy nie dalej jak na czubek własnego nosa. Dzieci obserwują rodziców i robią tak samo. Jak usłyszałem od kogoś - nie ważne co jem w domu - ważne jak mnie widzą - dobitnie świadczy o przemianach w mentalności. To jest przekazywane z pokolenia na pokolenie... Uważam, że w dobrym kierunku było posunięcie stworzenia szkół integracyjnych, by już od małego uczyć wrażliwości na drugiego człowieka. To dopiero w późniejszym czasie może przyniesie efekty. Może, ale nie musi... Jeśli dalej w tym kraju będzie prowadzona taka polityka a nie inna – to jeszcze sobie długo poczekamy na zmiany. Tłumaczenie, że w kasie jest brak pieniędzy jest mydleniem oczu. Jeśli jakakolwiek próba reformowania nie jest robiona z głową, zawsze przynosi odwrotny skutek (pamiętne chcieliśmy dobrze – wyszło jak zwykle...). Ludzie są pamiętliwi i drugi raz nie dadzą się już nabrać. Jeśli już trzeba coś trzeba zmienić to mentalność i nauczyć ludzi logicznego myślenia i dalekowzroczności zwłaszcza tych co na stołkach siedzą i wreszcie skończyć z republiką kolesi...
Wg mnie wchodzimy do Europy z łuczywem, choć chyba temu naszemu pochodowi bardziej przydałby się kaganek do niesienia oświaty... W Polsce jest 7% osób z wyższym wykształceniem, a mówi się, że ponad 85% ludzi jest wtórnymi analfabetami nie potrafiącymi zrozumieć nawet instrukcji obsługi do telewizora, nie mówiąc już o zrozumieniu dziennika telewizyjnego. A znajomość języków obcych też pozostawia wiele do życzenia.
Z historycznego punktu widzenia, zawsze byliśmy krajem, przez który się przetaczały wojska z zachodu na wschód i na odwrót wyniszczając elitę. Nie chcę pluć na komunę – była jaka była, miała swoje plusy i minusy, ale też się przysłużyła... To także nieumiejętność wykorzystania swoich tzw. pięciu minut... Inni wykorzystali – ich społeczeństwa stoją na wyższym poziomie niż nasz. Wcale się nie dziwię, że stawiana za wzór tolerancji Holandia jest taka jaka jest. Przecież Holandia była jednym z głównych centrów handlu z krajami zamorskimi. Wiele osób przetaczało się przez ten kraj, ścierało się wiele światów, kultur i ludzi, którzy wypracowali to co wypracowali. Ktoś by powiedział, że jest to skrajność w drugą stronę posunięta, ale moim zdaniem, to jest to. Masz prawo całkowicie decydować o swoim życiu i śmierci... chcesz ćpasz, jesteś nieuleczalnie chora i chcesz przerwać cierpienia... proszę bardzo... Tolerancja do bólu posunięta. Tak chyba powinno być.
Od strony wiary patrząc jesteśmy katolikami, ponoć jesteśmy tolerancyjni – jeśli to nas osobiście nie dotyczy... Chętniej widziani są w kościele, Ci którzy ślepo wierzą w jedyne, nieomylne i słuszne słowa głoszone z ambon, niż Ci, którzy postępują w sposób moralny i etyczny wg siebie a przede wszystkim myślą, ale nie praktykują? Już Kochanowski w swoich fraszkach szydził sobie z polskiej nabożności – naród świętszych od Papieża... Właśnie Papież jest u nas w kraju. Jestem ciekaw ile osób wyciągnie wnioski z jego homilii???
To chyba na tyle...
#13 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 29 sierpień 2002 - 20:28
jestem szczesliwa.
bardzo szczesliwa.
ahhh moja ciocia ciszy sie jak kupi nowy samochod albo buty diora.
ja sie dzis ciesze bo wstalam i dostalam buziaczka od mojego najkochanszego. ciesze sie ze mialam sile aby ugotowac obiad i nawet mi nie zabvraklo sil na pozmywanie naczyn.
wiecie co to dla mie jest????
zeczywiscie czlowiek zawsze chce wiecej i wiecej a jak tego nie dostanie to jest nieszczesliwy.
mi wystarczy usmiech obcego dziecka na ulicy, cieple mleczko na wieczor i fekt ze zyje i ze jest jeszcze tyle pieknych chwil do przezycia.
#14 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 16 wrzesień 2002 - 00:03
#15 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 16 wrzesień 2002 - 08:37
Być może będę powtarzać to samo co inni już zdążyli powiedzieć. Ale i tak warto dodać jeszcze swoje słowo.
Dlaczego ludzie są smutni i nie umieją się cieszyć?
Ta ciągła pogoń za szczęściem, czymkolwiek ono jest dla każdego, poszukiwań, coraz więcej pragnień . I zawsze jest jakiś niedosyt i niezadowolenie. Człowiek chce więcej i więcej, jego potrzeby mogą nie mieć granic , ale siła i obiektywne czynniki mu je stawiają. Pokora i umiejętność akceptacji niektórych granic, tych których po prostu nie da się przekroczyć lub nie powinno... chyba tego też nam brak.
Pozdrawiam
Olrunn
#16
Napisano 18 wrzesień 2002 - 21:48
#17
Napisano 04 październik 2002 - 13:43
Czy dlatego że nie potrafimy dostrzec szczęścia, które mamy tu i teraz bo spieszymy się zbyt mocno? Zapewniam, że są ludzie, którzy już nigdzie się nie spieszą i nie uczestniczą w żadnym wyścigu szczurów... a jednak się smucą. Smutasy dostrzegają życzliwych im ludzi i nie zawsze jest tak, że kiedy dotyka nas choroba tracimy przyjaciół. Bywa, że mamy ich nawet więcej, a jednak smucimy, wpadamy w doły. Smucimy pomimo tego, że cieszy nas obecność bliskich i jesteśmy im nawet wdzięczni. Skąd ten smutek??? Sama tego do konca nie rozumiem, ale jest on ponad nami... możliwe, że utracone nadzieje tak bardzo bolą i zanim odnajdziemy się w nowej rzeczywistości musi minąć trochę czasu. A może wśród licznej grupy znajomych, brakuje kogoś komu możemy zaufać, przed kim moglibyśmy wylać cały ból razem ze łzami i nawet pozwoliłby nam na te chwile użalania się nad sobą. Bywa też tak, że swój ból nosimy w sobie, bo nie umiemy go uzewnętrznić ...... hmmmm nie jest to takie proste, tego się trzeba uczyć latami, a smutas dopada tu i teraz. Próbujemy samotnie walczyć z tym smutkiem, skrywając go głęboko, podtrzymując innych na duchu, a może bawiąc się i nawet popełniając głupoty.... Przed licznym gronem znajomych nadal gramy pogodnych, silnych i pogodzonych z tym co się ma. Chyba właśnie dlatego smutasy pęcznieją w nas i wracają jak bumerang.
Szukajmy tego jedynego przyjaciela, zawczasu, wtedy kiedy czujemy się szczęsliwi, bo jak dotyka nas ogromna przeciwność losu może okazać się, że na tego jedynego jest zbyt późno, a już nie czas na ponoszenie porażek i testowanie ludzi.
Jak więc radzić sobie ze smutasami samotnie.... ja czytam dowcipy, to troszkę pomaga, chociaż na krótko....ale jak się uśmieje do łez to wtedy smutasy staja sie mniejsze iświat piękniejszy.... POWODZENIA :-D
#18
Napisano 04 październik 2002 - 14:01
#19
Napisano 29 styczeń 2003 - 05:09
hihihi Niemniej jednak nie poddaję się smutkom na długo. Rany którymi obdarza mnie los, niby goją się, a jednak czasami bolą, otwierają się ponownie przy kolejnych ciosach. Co nie oznacza wcale, iż nie mam życiowego optymizmu :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D Wydaje mi się, ze między innymi dzięki optymizmowi wypowiadamy się tutaj na forum i pomimo najróżniejszych przeciwności losu funkcjonujemy i uśmiech często rozjaśnia nasze twarze.
"Wszelki ból jest złem, ale nie każdego bólu należy unikać" /Epikur/ Myslę, że podobnie rzecz się ma ze smutkiem....
POZDRAWIAM
#20
Napisano 29 styczeń 2003 - 11:12
na radości, uśmiechy
na smutki, łzy
i oby umieć zachować równowagę
Panie Panowie nadstawcie policzek
z pozdrowieniami
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych