Z podniesionym czołem...
#1 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 31 maj 2012 - 19:43
#2 Gość_michalina_*
Napisano 01 czerwiec 2012 - 00:49
po dwóch latach dynamicznej zmiany w moim postrzeganiu życia... bólu... no i niestety śmierci.
Nie jest moim zamiarem byś pozbyła się wszelkiej nadziei, bo nadzieja umiera ostatnia.
Dlatego nastawienie psychiczne i walka do końca jest istotna.
Sama obecność Twoja i zagadnienie które poruszasz dotyczy nas wszystkich.
Każdy z nas, w nieoczekiwanym lub oczekiwanym momencie staje przed nim.
Z własnego doświadczenia powiem tak:
Moi bliscy którzy odeszli nie cierpieli bólu fizycznego, obecnie jest to możliwe.
Inna kwestia to, że oni odchodzili godnie i to ja cierpię z powodu tęsknoty za Nimi.
Kiedyś, dawno temu czytałam książkę wolontariusza z Włoch będący przy młodych
osobach którzy mieli ów wyrok.
Minęło dwadzieścia lat a ja pamiętam Te postacie do dziś, każdy z Nich pozostawił
ślad na ziemi, w sercach ludzi...
Jestem jednak pełna nadziei, że jeszcze napiszesz nie jedną swą myśl...
pamiętaj, jestem z Tobą...
...Tobie śpiewam, co zwiesz się nikt ,
nim bezsilność ci serce wypali -
twoja wola , sumienie i myśl
może ziemi zieloność ocalić.
I wystarczy, że jedną łzą
okrucieństwu świata odpowiesz ,
więc nie pytaj, komu bije dzwon -
bije on tobie.
Jonasz Kofta
#3 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 01 czerwiec 2012 - 06:09
Czas płynie niby szybko, ale też jakby wolno. Tydzień czekania na przyjęcie do szpitala (ale to już na moje życzenie), potem kilka dni diagnostyki (och jakżeby mogło obejść się bez tego), burza mózgów, wreszcie operacja i pewnie leczenie dodatkowe, a potem oczekiwanie - czy działa i pacjentowi jest pisane żyć czy też nie, a przy tym każdy ma swój pomysł jak chory ma przeżyć te dni które mu zostały. Ja tam słyszałam że byłoby si gdybym zastosowała się do poniższej wskazówki:
#4 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 04 czerwiec 2012 - 06:09
#5
Napisano 14 czerwiec 2012 - 00:31
A może chodziło nie o godne umarcie przez najbliższe ostatnie jego godziny tylko o całokształt życia?
Ja kiedyś słyszałam zdanie, że jak kto żyje tak i umiera. A On przez całe życie był świadomym człowiekiem żyjącym bardziej według ducha niż ciała i może dlatego przejście w świat duchowy było dla Niego czymś naturalnym. Nie bał się aż tak bardzo przejścia na tamten świat, bo przez większość życia go zgłębiał. Często ludzie mający pieniądze i władzę umierają jak tchórze, bo wiedzą że tego ze sobą nie zabiorą na drugą stronę i do ostatnich chwil łudzą się, że może znajdzie się jakiś cudowny lek, który przedłuży na czas nieokreślony ich egzystencję. Rozumiem ich poniekąd, bo każdy boi się odejścia w nieznane (piszę nieznane, bo nawet chociażby ktoś jak najbardziej wierzył i praktykował to jednak nigdy tam nie był). Ale zauważyłam że np. dzieci cierpiące na nieuleczalną chorobę czy też osoby które przez całe życie cierpiały niedostatek jakoś łatwiej przyjmują tą prawdę. I może właśnie w tych ostatnich chwilach okazuje się kto tak naprawdę w tym życiu był bogaty...
#6
Napisano 14 czerwiec 2012 - 20:57
Rozumiem ich poniekąd, bo każdy boi się odejścia w nieznane (piszę nieznane, bo nawet chociażby ktoś jak najbardziej wierzył i praktykował to jednak nigdy tam nie był).
Jestem biblijnym Chrześcijaninem i nie zgadzam się z tym co napisałaś.
Oto biblijna definicja Wiary
"Wiara zaś jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy."
Hebr 11:1
biegną,a nie mdleją, idą ,a nie ustają.
#7
Napisano 14 czerwiec 2012 - 23:54
"W chwili kiedy dusza rozstaje się z ciałem, człowiek- choćby był nieprzytomny, choćby śmierć nastąpiła momentalnie, czy we śnie- ma błysk chwili, na ułamek sekundy ma świadomość własnej śmierci. I choćby był na tę śmierć przygotowany, choćby jej pragnął i nie lękał się jej przedtem, w tym jednym rozstrzygającym momencie uczuje z niczym nieporównywaną- grozę...". A więc jest to poniekąd jak pisałam "nieznane", bo oczywistym jest że od wiary i uczynków zależy nasze być, albo nie być w wieczności, ale jest też chwila w której pozostawieni jesteśmy sami sobie, a ile ona trwa...trudno ocenić, nasze prymitywne pojęcie czasu nie może równać się z tym Boskim.
#8
Napisano 15 czerwiec 2012 - 06:13
Zresztą kiedyś dziwiły mnie słowa samego Jezusa wypowiadane w chwili śmierci: "Boże mój czemuś mnie opuścił?" Bo kto jak kto, ale chyba ten najczystszy z najczystszych akurat nie miał się czego obawiać tym bardziej że to do Niego należało i należy całe Królestwo. Odpowiedź znalazłam dopiero czytając fragmenty dzienniczka św. Faustyny, że każdy nawet najgorliwszy chrześcijanin w chwili śmierci czuje moment opuszczenia przez Boga, nawet Faustyna nie wyjaśnia dlaczego tak jest, być może to właśnie ta decydująca próba...A że Jezus mimo swojej boskości do końca pozostał również człowiekiem, więc i Jego nie ominął ten lęk.
Moja Droga.Prawdziwość chrześcijańskich objawień musi być zgodna z Pismem Świętym.Nie czytałem tych objawień ale z tego co piszesz to zakonnica ta doszukała się czegoś co właśnie nie jest zgodne .Opis śmierci pierwszego męczennika kościoła Szczepana wskazuje czego mamy się spodziewać my Chrześcijanie.(Dzieje 7:55-56)"A on pełen Ducha Świętego patrzył w niebo i ujrzał chwałę Bożą i Jezusa, stojącego po prawicy Boga. rzekł: Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga."
Co do odrzucenia Syna przez Ojca to teologia jest prosta.
Bóg jest Święty (oddzielony) ,od czego - od grzechu.Chrystus -Mesjasz składając z siebie ofiarę za ludzkość przejął nasze grzechy.Rozumiesz?
Jezus nie znał grzechu (ofiara musiała być czysta) dlatego "Jego nie ominął ten lęk" jak napisałaś.
Bóg Ojciec,Bóg Syn ,Bóg Duch Św jest poza czasem i zna przyszłość więc pojęcie "nieznane ", Jego na pewno nie dotyczy.
biegną,a nie mdleją, idą ,a nie ustają.
#9
Napisano 16 czerwiec 2012 - 23:50
Jestem biblijnym Chrześcijaninem
A czy ten Biblijny różni się w dużym stopniu do tego kościelnego? Nie kwestionuję oczywiście tego, że praktykujesz, przyjmujesz sakramenty...itp. Ale spotykałam się nie raz z osobami które jakby zatrzymały się na etapie Pisma i odrzucają wszelkie nauki kościoła. Owszem Biblia to fundament, podstawa wiary, ale wydaje mi się że Jezus uczynił kościół po to żeby mógł on aktualizować jakoś tą religię, bo sam przyznasz że na przestrzeni czasów jak i również w teraźniejszości występują problemy i zagrożenia, które w tamtych czasach nie były znane a prawo kościelne jest od tego, żeby tu i teraz wskazywać nam tą drogę. Natomiast co od objawień ich uznawania to kościół bywa wyjątkowo konserwatywny, co poniekąd jest dobre bo w przeciwnym razie z każdego heretyka robiło by się świętego, chociaż jak czytałam (również w objawieniach, a więc literatura niepewna) to zwierzchnikom władz kościelnych przyjdzie drogo zapłacić za odrzucanie tej prawdy, którą do tej pory przekazuje Jezus czy też Maryja właśnie najprostszym, a która dla tak wielu biskupów chociażby bywa niewygodna. Ale wracając do tematu, bywają i ludzie którzy uważają się za ortodoksyjnych katolików a nie przyjmują objawień które uznał nawet papież.
Opis śmierci pierwszego męczennika kościoła Szczepana wskazuje czego mamy się spodziewać my Chrześcijanie.(Dzieje 7:55-56)"A on pełen Ducha Świętego patrzył w niebo i ujrzał chwałę Bożą i Jezusa, stojącego po prawicy Boga. rzekł: Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga."
Niewątpliwie był on świętym godnym naśladowania, ale był również człowiekiem, a żaden z nas ludzi nie jest bez grzechu (z wyjątkiem Jezusa i Jego Matki) i każdy musi przejść przez chociażby najlżejszy, ale jednak czyściec. Chociaż miłość Boża jest niepojęta, jeżeli zwykłą spowiedź potrafi zmazać doczesne grzechy to co dopiero ofiara z życia. Ale i tak jestem zdania, że aby być w niebie czyściec musi poznać każdy.
#10
Napisano 17 czerwiec 2012 - 11:53
Bylam przez krotka chwile po tamtej stronie, a KK jest juz tak genetycznie zmodyfikowany, ze trzeba go porzadnie filtrowac.
#11
Napisano 18 czerwiec 2012 - 00:37
Gloria to nie filozofia my tu rozmawiamy o teologi.Filozofi to ja nie dotykam . Podstawą do teologi chrześcijańskiej jest Biblia i jest dla mnie i powinna być dla innych Chrześcijan- Słowem Bożym, nieomylnym i natchnionym przez Ducha Świętego, i powinna również stanowić jedyną normę wiary i życia.Wasza filozofia jest bardzo gleboka, a ja mysle, to wszystko jest o wiele prostsze.
Bylam przez krotka chwile po tamtej stronie, a KK jest juz tak genetycznie zmodyfikowany, ze trzeba go porzadnie filtrowac.
Co do filozofii to Biblia naucza: "Baczcie, aby kto was nie zagarnął w niewolę przez tę filozofię będącą czczym oszustwem, opartą na ludzkiej tylko tradycji, na żywiołach świata, a nie na Chrystusie."Kol 2:8
Valewska piszesz o ortodoksyjnych katolikach. Ja nie znam takich ale słyszałem że są osoby w KK które szukają Boga całym sercem,poznali chrześcijaństwo na tyle by odrzucić niektóre ,niezgodne z Biblią nauki kościoła.
Co do świętości to tylko Bóg zna zamysły ludzkiego serca więc konserwatywność kościoła w dziedzinie nadawania tytułów nie ma tu znaczenia.
Bóg wzywa wszystkich wierzących do świętości "ale w całym postępowaniu stańcie się wy również świętymi na wzór Świętego, który was powołał," 1Piotr.1:15
Co do zmazania grzechów to nie sama spowiedź(choć jest niezbędna) i nie ofiara z naszego życia je zmazuje tylko ofiara Chrystusa "Jedną bowiem ofiarą udoskonalił na wieki tych, którzy są uświęcani."Hebr 10:14
Czyściec przechodzimy tu na ziemi -jesteśmy my i nasza wiara próbowana przez różne doświadczenia.Jeżeli chodzi Ci o jakiś tam czyściec (miejsce oczyszczania zmarłych z grzechów przez modlitwę żyjących) to jest to miejsce zmyślone . Pasibrzuchy celem zdobywania kasiorki od prostych ludzi to wymyśliły.Żadne odpusty nic grzesznikowi nie pomogą.
Obejrzyj film o Lutrze pokazuje co nieco .
biegną,a nie mdleją, idą ,a nie ustają.
#12
Napisano 18 czerwiec 2012 - 12:48
Alez ty lapiez za slowa, oczywiscie, ze teologia, uzylam skrotu myslowego, no ale niech bedzie; Zglebiacie sie w teologie.Gloria to nie filozofia my tu rozmawiamy o teologi.Filozofi to ja nie dotykam .
Stary testament ludzi przerastal, mnie zreszta tez przerasta. Chrystus to wszystko uproscil, zeby ludzie nie musieli sie tak zglebiac. Dal 2 przykazania milosci i zapewnienie ze kto sie do nich stosuje i w Niego wierzy bedzie zbawiony.
KK dorobil mase teorii na przestrzeni dziejow sam sie do nich nie stosujac.
Czy sadzisz ze ludzie poza kosciolem katolickim to juz sie nie zbawiaja?
Zyjmy z miloscia, nie wyrzadzajmy krzywdy, a juz bedzie dobrze. Pochodzimy z tego samego zrodla; Boskiej Energii, kazdy z nas jest czastka tego Swiatla i to jest ta nasza dusza. Dlatego Chrystus nam kazal kochac drugiego czlowieka jak siebie samego.
Uwierz mi, to by zupelnie wystarczylo zeby zmienic swiat.
#13
Napisano 18 czerwiec 2012 - 18:42
5 Moj.6:5 "Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił."
Chrystus wskazuje na to iż są one najważniejsze ,1list św Jana to mocno podkreśla.
Uroszczenia Chrystus dla nas nie zrobił-podwyższył poprzeczkę -Mat.5:44 "A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują;"
Co do zbawienia poza kościołem katolickim to pogląd Watykanu którego nie jestem ambasadorem.
Chcę przeprosić wszystkich w szczególności Falkę .Wlazłem w ten temat a nie przeczytałem pierwszego posta.:rumieniec:Nie wiem jak to się stało zaćma jakaś.
Może później napiszę coś konkretnego w temacie....
biegną,a nie mdleją, idą ,a nie ustają.
#14
Napisano 19 czerwiec 2012 - 00:10
#15 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 28 czerwiec 2012 - 18:50
... film nie jest idealny, ale czego chcieć na tamte czasy kinematografii ??? Mam sentyment do książkowej sagi i dlatego film i serial też mi są bliskieZdradz mi przyczyne dlaczego Wiedzmin zapadł Ci w pamieć .Oprócz tego że jest totalnym gniotem i wiekszą tyrką Polski niż Euro 2012
Pisz, pisz robi się ciekawie Nie jestem dobra w takich mądrych teologiczno-filozoficznych gadkach, ale chętnie poczytam jak wy to widzicieChcę przeprosić wszystkich w szczególności Falkę .Wlazłem w ten temat a nie przeczytałem pierwszego posta.
Valeska myślałam o JPII i o godnym umieraniu... Jedyne do czego doszłam w tej kwestii to do tego, że umierając w miłości do świata i ludzi na pewno taka śmierć jest mniej przerażająca i bardziej godna... JPII kochał ludzi, Jezus kochał ludzi mimo, że na koniec ponoć powiedział na krzyżu..... To dowód, że Jezus był człowiekiem, który poczuł się w chwilach swej męki opuszczony.
Chyba każdy chociaż raz zbuntował się przeciwko Bogu... Tylko dlaczego??? Jednak z Szatana mocny przeciwnik, że podłamał nawet Jezusa.... Tak czy siak krzyż to symbol nie śmierci, lecz zwycięstwa. Nie powinno bać się śmierci... w końcu po śmierci jeśli to prawda jest sprawiedliwy Sąd Ostateczny na którym wszystko zostanie zważone, prawda?
#16
Napisano 29 czerwiec 2012 - 00:18
... film nie jest idealny, ale czego chcieć na tamte czasy kinematografii ???
Ja tam wiedźmina nigdy w całości nie obejrzałam, ale zawsze będę mieć sentyment do tego filmu za tą piosenkę, jak ją usłyszałam po raz pierwszy ponad 10 lat temu tak do tej pory czasami jej słucham.
Jednak z Szatana mocny przeciwnik, że podłamał nawet Jezusa....
Trudno określić czy podłamał, ale na pewno nie złamał, bo kusił Go podobno przez całe ziemskie życie, chociaż w Piśmie są tylko wzmianki o kuszeniu na pustyni i w ogrodzie oliwnym, a z tym Jego zawołaniem w ostatnich chwilach życia to rzeczywiście staniew dobrze to wyjaśnił, że jeżeli przyjął na siebie dobrowolnie ludzki grzech to i musiał czuć to opuszczenie, bo wydaje mi się że właśnie świadomość nieodpokutowanych grzechów powoduje w nas ten lęk w chwili ostatecznej kiedy już nic nie można zrobić...
Nie powinno bać się śmierci... w końcu po śmierci jeśli to prawda jest sprawiedliwy Sąd Ostateczny na którym wszystko zostanie zważone, prawda?
Prawda, przynajmniej tak uczy kościół mówiąc również że ogromną większość z przyszłych zbawionych czeka cięższy lub lżejszy czyściec, który jest wbrew pozorom również miejscem radości, bo tam już zgrzeszyć się nie da, a dusza tam przebywająca chociaż cierpi to ma świadomość że nie została odrzucona przez Boga i ma tą pewność że gdy minie kara to będzie szczęśliwa już na wieki.
Czyściec przechodzimy tu na ziemi -jesteśmy my i nasza wiara próbowana przez różne doświadczenia.Jeżeli chodzi Ci o jakiś tam czyściec (miejsce oczyszczania zmarłych z grzechów przez modlitwę żyjących) to jest to miejsce zmyślone . Pasibrzuchy celem zdobywania kasiorki od prostych ludzi to wymyśliły.Żadne odpusty nic grzesznikowi nie pomogą.
Przyznać trzeba że na przełomie dziejów w kościele nie działo się najlepiej i ma on się za co wstydzić, chociażby tak praktykowane w średniowieczu sprzedawanie odpustów...itp. Do tej pory zresztą źle kojarzy mi się "dawanie na Mszę" za osobę zmarłą, to samo tyczy się również datków na"wizytę duszpasterską", chrzest, ślub czy pogrzeb. Ale tłumaczę to sobie tym, ze ludzie dają z własnej woli, bo przecież żadne prawo kanoniczne określonego "cła" na to nie wyznaczyło. A wielokrotnie da się załatwić to za darmo, wystarczy tylko szczerze pogadać. Słyszy się nie raz (chociaż ja akurat tylko w tv) że jakiś tam proboszcz zażyczył sobie danej opłaty za konkretną usługę, ale to już on osobiście odpowie za swoją pazerność, bo jeżeli Bóg nie żąda kasy za odpuszczanie grzechów to tym bardziej nie powinien człowiek ( a pamiętajmy że osoby duchowne będą o wiele surowiej sądzone). A odnośnie Twojego zdania, że czyściec jest tu na ziemi to też się nie do końca zgadzam, bo jest masa ludzi kochających Boga a grzeszących zwykłymi uchybieniami, lub też ciężkimi grzechami które nawet jeżeli są szczerze wyspowiadane i pożałowane to pokuta za nie w życiu ziemskim nie zdążyła się wypełnić, a jak wiadomo do Królestwa nie wejdzie nikt, kto nie został wpierw oczyszczony ze wszystkich win. Więc jak to sobie wyobrażasz, że na Sądzie jest tylko plus albo minus? Zresztą nawet w Biblii jest wzmianka, że Jezus po swojej śmierci wstąpił do piekieł (czyt. czyśćca) a więc istniał od zawsze, tylko że zanim nie dopełnił On swojej ofiary żadna z przebywających tam dusz nie mogła liczyć na wyzwolenie...
#17
Napisano 29 czerwiec 2012 - 13:43
Stąd zastanawiam się jak to zrobić aby z godnością umrzeć. Nie boję się śmierci tylko bólu. Chcę cieszyć się widząc twarze tych których kocham i za którymi tęsknię, ale czas tak szybko ucieka... Czuje że nie zostało mi go już wiele.
Czyz nie jest tak, ze jesli ktos umiera w bolach, to zostaje przypiety nawet w domu do kroplowki z morfina i przyciska sie tylko guzik, gdy bol powraca?
Nie rozumiem tego "godna" lub "niegodna" smierc, troche to takie ze sredniowiecza. Kazda smierc jest godna bo laczy nas z Bogiem, rowniez bol nie odbiera godnosci. Godnosc czlowiekowi odbiera jedynie nieuczciwosc i podlosc.
Valeska, u Ciebie tez powialo sredniowieczem z tym czyscem. Bog to przede wszystkim Milosierdzie, Jedynie jesli ktos wypiera sie Boga, lub go jawnie zwalcza i bluzni, moze miec klopoty. Reszta z nas z naszymi malymi grzechami odpokutuje to wszystko na ziemi, dlatego dostajemy bol i cierpienie, ja to wierze nawet, ze niektorzy wybrani przez Boga cierpia za innych, za tych, ktorzy cierpienia by nie zniesli.
Sa zamkniete klasztory modlitewne, ktore modla sie dzien i noc za nas, za nasze grzechy. Bog nie jest drobiazgowy, w przeciwnym razie marnie by bylo z nami, a ludzie odchodza i widza Swiatlo i czuja Milosc.
#18 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 29 czerwiec 2012 - 17:36
Naoglądałaś się za dużo telenowel o cierpiących na łóżku aniołach i złych opiekunach chcących wykończyć głównego bohatera pod pretekstem skrócenia męki czy uśmierzenia bólu. Większość ludzi umiera z nieświadomością tego, że umiera np na śnie, czy za szybko aby się nad tym zastanowićjesli ktos umiera w bolach, to zostaje przypiety nawet w domu do kroplowki z morfina i przyciska sie tylko guzik, gdy bol powraca?
Ulala... To bardzo ciekawe brzmi, ale jakoś ochotników zapewne brak ,,Cierpienia by nie znieśli"... Każdy zniesie, a raczej każdy nie zniesie tak dużego bóluja to wierze nawet, ze niektorzy wybrani przez Boga cierpia za innych, za tych, ktorzy cierpienia by nie zniesli.
#19
Napisano 29 czerwiec 2012 - 18:26
Naoglądałaś się za dużo telenowel o cierpiących na łóżku aniołach i złych opiekunach chcących wykończyć głównego bohatera pod pretekstem skrócenia męki czy uśmierzenia bólu. Większość ludzi umiera z nieświadomością tego, że umiera np na śnie, czy za szybko aby się nad tym zastanowić
jesli ktos umiera w bolach, to zostaje przypiety nawet w domu do kroplowki z morfina i przyciska sie tylko guzik, gdy bol powraca?Ulala... To bardzo ciekawe brzmi, ale jakoś ochotników zapewne brak ,,Cierpienia by nie znieśli"... Każdy zniesie, a raczej każdy nie zniesie tak dużego bóluja to wierze nawet, ze niektorzy wybrani przez Boga cierpia za innych, za tych, ktorzy cierpienia by nie zniesli.
Nie ogladam telenovel, wiec nie mam pojecia o czym mowisz.
Na raka umiera sie dlugo, z pelna swiadomoscia, bol przychodzi pod koniec i wtedy wkracza morfina. Sam moment smierci moze przyjsc we snie lub na jawie, malo o nim wiemy. Ja nie mowie o samym momencie smierci tylko o umieraniu.
O tym kto za kogo cierpi decyduje Bog, on wie ile mozemy zniesc. Sadze, ze nasza droga i nasza misja jest zaplanowana zanim sie tu pojawimy i sadze, ze akceptujemy ta droge zanim sie pojawimy rowniez, jako, ze wierze, ze przychodzimy na ten swiat wiecej niz raz. Niektorzy ludzie z pokora akceptuja i znosza swoje cierpienie, potrafia zamienic je w cos dobrego, inni w tym miejscu popelniliby np. samobojstwo. I w tym sie zasadza istota rzeczy.
Takie mam przekonanie, nie kazdy musi je podzielac, ale niekoniecznie trzeba sie z tego wysmiewac.
#20 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 29 czerwiec 2012 - 19:09
Takie mam przekonanie, nie kazdy musi je podzielac, ale niekoniecznie trzeba sie z tego wysmiewac.
Nie naśmiewam się z Ciebie i twoich przekonań... Nie ośmieliłabym się posunąć do tego haniebnego czynu... Tylko po co brać tematykę śmierci i umierania aż tak śmiertelnie poważnie? Taka grobowa atmosfera jakoś średnio sprzyja konwersacji. Chyba, że się jest zawodowcem, który nawet w obecności trupa wcina sobie smaczną zdrową kanapeczkę, bo akurat tak wypadła pora śniadaniowa...
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych