Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A
Zdjęcie

Jaką książkę obecnie czytacie i jaką polecacie


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
602 odpowiedzi w tym temacie

#361 marder

marder

    evil admin

  • Administrator
  • 3583 postów
  • Skąd:/home/marder

Napisano 08 grudzień 2019 - 18:32

W 1972 roku, historycy z Imperial War Museum, przeprowadzili serię wywiadów z żyjącymi wówczas jeszcze weteranami I Wojny Światowej. Przeprowadzono wywiady z Brytyjczykami, Francuzami, Niemcami, Kanadyjczykami, Nowozelandczykami, Australijczykami. Trzydzieści lat później, na podstawie nagrań Max Arthur napisał tę książkę. To wojna widziana z okopu, oczami szeregowców. Bez patosu, za to z brudem, wszami, wilgocią, zimnem i wszechobecną śmiercią.

 

pol_pl_Pierwsza-wojna-swiatowa-Wyd-II-13


  • 0

Nierozwiązywalność jest zawsze stanem przejściowym. 

 

Ziewanie, to cichy krzyk o kawę.


#362 Al_Bundy

Al_Bundy

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 601 postów

Napisano 12 grudzień 2019 - 14:24

skan0008_24.jpg

Przechodząc do rzeczy: będziemy musieli założyć miejscową grupę
Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotniczej, w skrócie NSDAP.
– Co my mamy wspólnego z hitlerowcami? – zapytał z niech
ęcią rzeźnik
Matzeck.
– Co to wła
ściwie za ludzie? – zapragnął dowiedzieć się Frycio Grzesz.
– W Marcinowym Borze – relacjonował Wengler – jest ju
ż osiemnastka
tego gatunku. Przed trzema miesi
ącami było czterech.
– Idzie tu – powiedział dobrze poinformowany przyboczny Schwesig,
gorzelany – o ruch, który przej
ął rządy.
Mistrz rze
źnicki Matzeck zirytował się.
– Czytałem o tym – rzekł. – S
ą, jak się to mówi, u władzy. Wątpliwe
jednak, czy przy niej zostan
ą. Pan von Kernitz, posiadacz dóbr rycerskich w
Jabłonkach i powiatowy przywódca Stahlhelmu
1 jest przeciwko nim.
– Jest przeciw – stwierdził dobrze zorientowany Bachus – bo nie został
starost
ą. Starostą został nauczyciel z Nagrabów.
1 Stahlhelm – organizacja grupująca kombatantów I wojny światowej. Pielęgnowała militarystyczne i nacjonalistyczne tradycje.
(Przyp. tłum.).

Neuberich ożywił się.
– To wspaniale – oznajmił. – Nareszcie
świeży powiew, a nie ciągle
reakcjoni
ści.
– Niech no si
ę pan uspokoi – powiedział z opanowaniem majątkarz
Leberecht. – Pan nigdy nie b
ędzie starostą.
– A któ
ż to właściwie może wiedzieć – wtrącił mistrz rzeźnicki. –
Wygl
ąda na to, że u tych hitlerowców wszystko jest możliwe.
Neuberich z zapałem pochylił si
ę do przodu.
– Je
śli pan pastor Bachus mówi, że powinniśmy założyć miejscową grupę,
pan Leberecht za
ś popiera ten pogląd, nie widzę powodu, dla którego
mieliby
śmy się izolować.
Mistrz rze
źnicki Matzeck grzmotnął pięścią w stół.
– Dotychczas nie troszczyli
śmy się o politykę powiedział. – Uważaliśmy,
że polityka wypacza charakter. Do tej pory żyliśmy zawsze spokojnie i nigdy
nie
żyło nam się źle. Przeganialiśmy każdego, kto próbował nam w tym
przeszkadza
ć, a jeśli nie dało się inaczej zatykaliśmy takiemu warchołowi
g
ębę.
Neuberich uniósł wskazuj
ący palec i wysokim głosem zawołał: – Niech
pan nie zapomina,
że przypadek Materny nie istnieje! – Po czym zamilkł i to
na długo, gdy
ż Leberecht omiótł go zimnym wzrokiem.
– Drodzy przyjaciele – odezwał si
ę pojednawczo Bachus – niedobrze, jeśli
plon pozostawia si
ę na polu, żeby zgnił, z tej tylko przyczyny, że młocarnia
pomalowana jest farb
ą, która nam nie odpowiada. Ten, kto chce wierzyć w
Boga, musi si
ę też zgodzić na istnienie szatana. Kto zaś chce płynąć pod prąd,
je
śli osiągnięcie drugiego brzegu łatwiejsze jest z prądem?
– Krótko i w
ęzłowato – zawołał gorzelany Schwesig, po tym, kiedy skinął
na
ń Leberecht śledzący z coraz większą złością kwieciste wywody pastora. –
Idzie tu o rzecz nast
ępującą: NSDAP nie da się już po prostu pohamować.
Je
śli nie założymy miejscowej grupy, podetknie się ją nam pod nos. Teraz
jeszcze mo
żemy wybrać ludzi, których gęby nam się podobają. Kto jednak
wie, czy b
ędzie to możliwe za kilka tygodni.
– Idzie o to – powiedział z nagła szynkarz Nowakowski, gło
śno i
dobieraj
ąc mocnych słów – żebyśmy sprostali nakazowi chwili i poszli za
głosem ojczyzny

 


  • 1
Bóg dał z kalectwem pokusę nam - i głód,
By się związać w pokręconych sektę.
Partia Potworków! Rząd zatrutej krwi!
Ach, cóż za ulga - unormalnić skazy!
Nakaz szacunku, a nie gest odrazy,
Wystarczy - ja! ja! ja! - zmienić w - my!

#363 marder

marder

    evil admin

  • Administrator
  • 3583 postów
  • Skąd:/home/marder

Napisano 12 grudzień 2019 - 19:52

Czytałem. Bardzo dobra książka, aczkolwiek Kirsta, zawsze wolałem "08/15" czy "Fabrykę Oficerów".


  • 0

Nierozwiązywalność jest zawsze stanem przejściowym. 

 

Ziewanie, to cichy krzyk o kawę.


#364 Monia74

Monia74

    Narrator

  • Moderator
  • 1461 postów

Napisano 13 grudzień 2019 - 11:43

Przełom XIX i XX wieku w polskiej kulturze to był niezwykły czas. Podobny urok ma dwudziestolecie międzywojenne, kiedy to kwitło życie kawiarniano-literackie. Tadeusz Boy-Żeleński ma swoje miejsce w polskiej literaturze. A jakim był człowiekiem? Jaki był jego stosunek do kobiet? Na te pytania stara się odpowiedzieć Jarosław Molenda w książce "Podboje Boya. Tadeusz Żeleński kobieciarz czy feminista?".

 

566156-352x500.jpg


  • 1

#365 __ANIOLEK__

__ANIOLEK__

    Orator

  • Super Moderator
  • 6291 postów
  • Skąd:home

Napisano 13 grudzień 2019 - 12:08

Na te pytania stara się odpowiedzieć Jarosław Molenda w książce "Podboje Boya. Tadeusz Żeleński kobieciarz czy feminista?".

 

Świetny tytuł ;) Normalnie czuję się skuszona :) Pozdrawiam :)


  • 1

"Stań twarzą zwróconą do słońca, a cień pozostanie za tobą". /Teresa Lipowska/

 

"Śmiech jest masażem dla brzucha! Uśmiech jest masażem dla serca!".

 

 


#366 Al_Bundy

Al_Bundy

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 601 postów

Napisano 15 grudzień 2019 - 16:20

C_TkBTPXsAEPFUj.jpg

 

Z tramwaju Berek poszedł do pewnego budynku na Beatestrasse. Tylko kilku
mężczyzn siedzących przy biurkach, rozstawionych z rzadka, niczym kozły do
rżnięcia drewna, pośród wybitych okien, osypujących się tynków i złuszczonej farby,
świadczyło, że budynek nie jest całkiem opuszczony. Tych kilku mężczyzn i całe
tuziny innych, oczekujących na rozmowę z nimi. Mężczyźni przy biurkach byli
werbownikami Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Podchodząc do nich Berek
zastanawiał się tylko nad jednym: Czy przyjmą Żyda?
Czy nowojorska policja przyjęłaby Irlandczyka? Pierwszym człowiekiem, do którego
Berek podszedł, był żydowski sklepikarz z Miechowa, jego rodzinnego miasta.
Zobaczywszy go, Berek zawołał:
- Mosze!
- Bolek! - mężczyzna odpowiedział mu, używając jego polskiego, nie zaś
żydowskiego imienia. - Żyjesz! - zawołał, przytulając go. - Ale nie nazywaj mnie teraz
Mosze. Teraz jestem Max. - Zaprowadził Berka na piętro, aby przedstawić go innym
oficerom -porucznikom i kapitanom - Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, lecz
okazało się, że Berek już ich zna. Wielu z nich to byli żydowscy chłopcy z Miechowa,

choć mało, który używał teraz imienia, pod jakim Berek ich znał. Było też kilku
Żydów
z Landwirtschaft, jego pierwszego obozu koncentracyjnego, i tylko kilku było
katolikami, których widział po raz pierwszy. Czy może ci "katolicy" także byli
Żydami? - Och, Bolek jest tutaj, Bolek przyjechał
- powtarzał wciąż ten, który był Mosze/Maxem. Nie zatrzymując się choćby po to,
aby odebrać od niego przysięgę, mężczyzna ów oświadczył: - Bolek będzie z nami
pracował!
- Dobrze! - Świetnie! - Witamy! - wołali inni. Liczebność Żydów była miłą
niespodzianką, nawet zaskoczeniem, wszelako to, że pracując w polskiej organizacji
paramilitarnej używają polskich imion, nie dziwiło Berka wcale. On sam oświadczył,
że przyjmie nazwisko miechowskiego rzeźnika i zostanie Bolkiem Jurkowskim.

 


Użytkownik Al_Bundy edytował ten post 15 grudzień 2019 - 16:27

  • 0
Bóg dał z kalectwem pokusę nam - i głód,
By się związać w pokręconych sektę.
Partia Potworków! Rząd zatrutej krwi!
Ach, cóż za ulga - unormalnić skazy!
Nakaz szacunku, a nie gest odrazy,
Wystarczy - ja! ja! ja! - zmienić w - my!

#367 Monia74

Monia74

    Narrator

  • Moderator
  • 1461 postów

Napisano 16 grudzień 2019 - 19:56

O historii Chin wiem niewiele. Nawet na studiach historycznych Państwo Środka "objawiło" swoje istnienie dopiero w XX w., w kontekście upadku Cesarstwa i wkroczenia na drogę komunizmu. A przecież Chiny to tysiące lat historii. Historii ciekawej i równie niezwykłej oraz egzotycznej kulturze u podstaw, której legł konfucjanizm. Konrad Seitz w swojej książce "Chiny. Powrót olbrzyma" w przystępny sposób przybliża dzieje Państwa Środka, jednocześnie starając się uchwycić mentalność jego mieszkańców.

 

119268-352x500.jpg


  • 0

#368 Monia74

Monia74

    Narrator

  • Moderator
  • 1461 postów

Napisano 30 grudzień 2019 - 11:49

Ostatnio mam fazę na powieści historyczne :D . Teraz wręcz połykam sześciotomowy cykl Maurice Duron'a "Królowie przeklęci". Choć napisane na przełomie lat 50 i 60 XX w. należy do klasyki gatunku i czyta się je wyśmienicie. Zaczęłam niecały tydzień temu i jestem w jego połowie.

O czym opowiada cykl? Zaczyna się od procesu Jakuba de Molay, ostatniego mistrza zakonu Templariuszy, który został skazany na śmierć przez króla Filipa Pięknego. Płonąc de Molay przeklął swoich prześladowców, w tym papieża i króla, którzy rzeczywiście umierają w niecały rok po spaleniu ostatniego mistrza zakonu. Oczywiście to nie jedyny wątek powieści. W tle są intrygi możnowładców, księżniczki skazane za zdradę i świat finansjery rodem z Lombardii, u przedstawicieli którego w kieszeni siedzą wszystkie wpływowe osobistości ówczesnego świata.

 

352x500.jpg


  • 0

#369 Agnieszka27W

Agnieszka27W

    Milczek

  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 21 postów
  • Skąd:Radomsko

Napisano 06 styczeń 2020 - 18:30

Ja polecam serię o mecenas Chyłce Remigiusza Mroza wciąga niesamowicie dużo lepsze niż serial

Polecam też Behawiorystę tego samego autora ale to dla osób o mocnych nerwach 


  • 2

#370 marder

marder

    evil admin

  • Administrator
  • 3583 postów
  • Skąd:/home/marder

Napisano 09 styczeń 2020 - 20:22

Czytam o tym, jak Habsburgowie, musieli ustąpić przed nową, rodzącą się potęgą w Europie. O tym jak Benedek roztrwonił strategiczną przewagę, a później swoim niezdecydowaniem i nieudolnością przegrał wszystko. O tym jak odtylcowa "iglicówka" zdeklasowała ładowane odprzodowo karabiny.

 

Zrzut-ekranu-2019-04-15-o-22.45.23-685x1


  • 0

Nierozwiązywalność jest zawsze stanem przejściowym. 

 

Ziewanie, to cichy krzyk o kawę.


#371 Monia74

Monia74

    Narrator

  • Moderator
  • 1461 postów

Napisano 21 styczeń 2020 - 17:09

To wszystko przez mardera :P . Czytam kolejną powieść historyczną, a przy okazji poznaję zasady XVIII-wiecznej inżynierii wojskowej :D . Albert Sánchez Piñol "Victus. Upadek Barcelony 1714".

 

615557-352x500.jpg


  • 0

#372 Majka_Cz

Majka_Cz

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 320 postów
  • Skąd:Poznań

Napisano 26 styczeń 2020 - 23:34

Hejka ja obecnie czytam pożyczoną od koleżanki książkę napisaną przez Jodi Picoult.

 

Opowiada ona historię nastolatki Anny Fitzgerald, która pozywa swoich rodziców do sądu z powodu tego, że została tak naprawdę poczęta tylko po to,

aby ratować swoją siostrę Kate. Chorą na białaczkę, początkowo medyczne zabiegi dziewczynce nie przeszkadzają, ale w miarę dojrzewania rodzi się w

niej bunt. Nie chce już być "wykorzystywana". W książkę można zauważyć rozważania Anny nad swoją postawą, widać jak się nie raz "miota", zmienia zdanie...

Zastanawiam się "kim jest" poza tym, że jest genetycznym dopełnieniem swojej siostry? 

Ja obecnie jestem w jej połowie nie wiem, jak się skończy i jakie będę miała po niej odczucia. Na razie z braku czasu wolnego, czytanie idzie mi dość opornie.

Pomijam, że tematyka, też jest trudna, to idzie wolniej, ale jak ktoś lubi takie klimaty czytać. To zachęcam. Mnie zachęciła Monika z Lubonia, ona obejrzała film, potem kupiła sobie książkę - przeczytała i wiedząc, że jestem wekkendowym molem książkowym to "Majka tu masz przeczytaj jest rewelacja".

Zobaczymy, czy też to stwierdzę.

 

https://zapodaj.net/...9f2273.jpg.html


  • 0
Majka_Cz

#373 Al_Bundy

Al_Bundy

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 601 postów

Napisano 03 luty 2020 - 12:24

"Dzisiejsza dekomunizacja lub raczej jej nieudane próby nie sięga istoty problemu, tj. polskiego stalinizmu, gdzie członkowie KPP byli, a  ich synowie ciągle są, kastą rządzącą. Pociągnięcia dekomunizacyjne, które przede wszystkim powinny objąć stalinowskich siewców komunizmu i ich potomków, od Bermana i Minca poprzez Goldberga i Borejszę do Urbana i Geremka dotknęły jedynie szeregowych członków PZPR niechętnych KOR-owcom i Geremkowi. Byli stalinowcy zamordyści metamorfozę przeszli sprawnie, przepoczwarzając się w liberałów; osiągnęli zawrotne wprost szczyty powodzenia. Usadowili swoich potomków we wszystkich ważnych strukturach rządowych w tym w MSZ. Zadbali o to Geremek, Rosati i Cimoszewicz, przy nadzorze Kwaśniewskiego, a końcowego retuszu dokonał Meller. Polski MSZ po 1945 r. nigdy zresztą nie był polski. Mówiąc „naukowo” - kierownictwo resortu nigdy nie odzwierciedlało struktury narodowościowej ogółu społeczeństwa, a wszelkie pytania i rozważania o pochodzeniu etnicznym dyplomatycznej elity - były i są antysemityzmem"

msz-polski-czy-antypolski-krzysztof-bali


Użytkownik Al_Bundy edytował ten post 04 luty 2020 - 14:02

  • 0
Bóg dał z kalectwem pokusę nam - i głód,
By się związać w pokręconych sektę.
Partia Potworków! Rząd zatrutej krwi!
Ach, cóż za ulga - unormalnić skazy!
Nakaz szacunku, a nie gest odrazy,
Wystarczy - ja! ja! ja! - zmienić w - my!

#374 Al_Bundy

Al_Bundy

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 601 postów

Napisano 14 luty 2020 - 11:18

P1480921.jpg?v=9b7d173b068d

 

 

Objąwszy rządy nad całą Rosją niepodzielnie, zaczniemy nową grę . Myślałem, że do tego dojdzie, że czerwona armja potrafi walczyć nie tylko, gdy w siedmiu na jednego uderza”, lecz i z równemi siłami. Widzę teraz, że nie wychowaliście w niej ducha odporności i spokoju, niezbędnego do zwycięstwa. Musicie naprawić to! Zaczniemy nową grę!
Urwał nagle i umilknął na jedną chwilę! Ale wystarczyło tego nieuchwytnie krótkiego momentu,– aby myśl Lenina pędem błyskawicy obiegła, opasała cały świat. Ujrzał luny nad Indjami, a huk i zgiełk bitwy walczył z odgłosami burzy, szalejącej nad szczytami Himalajów. Miljony żółtych wojowników, jak potworne fale, mknęły na Zachód. Czarne hordy Murzynów wdzierały się do Europy od południa, pozostawiając po sobie zgliszcza i pobojowiska.
– zaczniemy nową grę! – powtórzył Lenin, uderzając pięścią w stół. – Przeczuwał ją filozof–marzyciel Włodzimierz Sołowjow. Podniesiemy Azję przeciw Europie! Podniesiemy Hindusów, Murzynów i Arabów przeciwko Anglji, Francji i Hiszpanji! Wzniecimy rewolucję kolorowych przeciwko białym ludom. Staniemy na czele ruchu i rękami żółtych, czarnych i bronzowych towarzyszy obalimy stary  świat! Musimy ze wschodu czerpać siły dla naszego dzieła! Rozpocząć pracę nad zwołaniem kongresu Azjatów! Ogłosimy „świętą wojnę” przeciwko Anglji, tej twierdzy kapitalizmu i odwiecznego ładu. Miljard uciemiężonych ludzi stanie w naszych szeregach!
Znowu, jak zwykle, potrafił Lenin rzucić oślepiające hasło, otworzyć szerokie horyzonty, natchnął wiarą i nadzieją. Czerwona armja wkrótce zwaliła się huraganem na front generała Wrangla, rozbiła jego wojska, zmusiła do wycofania się poza granice Rosji; cudzoziemcy w popłochu porzucili Krym, Kaukaz i Odessę; fala uciekinierów rosyjskich wyplusnęła do Europy, na długą, ciężką tułaczkę.
Nad Rosją powiewała czerwona fala komunizmu, a jej cieñ dosięgał na zachodzie granicy polskiej,  łotewskiej, rumuñskiej, na wschodzie – fal oceanu Spokojnego. W różnych miastach rosyjskich odbywały się kongresy przedstawiciel azjatyckich narodów. Przebiegali komisarze podsuwali im myśl o walce z Anglją i Francją, kreślili granice olbrzymiego pañstwa z hasłem „Azja dla Azjatów” i podszeptywali im:
– My poprowadzimy was na wielki podbój świata!
Nikt tu nie mówił o komunizmie, o zniesieniu własności prywatnej, o prawie pięści, o walce z Bogiem.
Inne tu brzmiały mowy – podstępne, fałszywe, lecz działające na wyobraźnię marzących o wolności ras, na których ciążyło nielitościwie jarzmo białych zaborców, zapominających o nauce Jezusa z Nazarei.
Komisarze, podsycając w kolorowych ludziach nienawiść do Anglji i zatruwając umysły możliwością rychłego odwetu, zacierali ręce i widzieli już w swej drapieżnej wyobraźni nowe stosy mięsa, rzuconego na pastwę armat i kulomiotów w imię hasła, przerażającego Europę.
Wreszcie robota agitacyjna była skoñczona.
W Moskwie zwołano kongres trzeciej Miêdzynarodówki,

Użytkownik Al_Bundy edytował ten post 14 luty 2020 - 11:45

  • 1
Bóg dał z kalectwem pokusę nam - i głód,
By się związać w pokręconych sektę.
Partia Potworków! Rząd zatrutej krwi!
Ach, cóż za ulga - unormalnić skazy!
Nakaz szacunku, a nie gest odrazy,
Wystarczy - ja! ja! ja! - zmienić w - my!

#375 marder

marder

    evil admin

  • Administrator
  • 3583 postów
  • Skąd:/home/marder

Napisano 15 luty 2020 - 19:00

Ferdynand Ossendowski "Lenin"

 

Czytałem. Bardzo dobra książka, wprawdzie styl narracji trąci trochę myszką, ale cóż... W tamtych czasach tak pisano.

 

Bardzo ciekawa jest też postać Ferdynanda Ossendowskiego. Rewolucja bolszewicka, zastała go w Rosjii. Przebył wtedy Syberię, dostał się do Mongolii, był doradcą barona von Ungern-Sternberga. W okresie międzywojennym, opublikował wiele książek. Ponoć pokazywał  znajomym zdjęcie pagórka, gdzieś w mongolskim stepie, mawiając że pod tym właśnie pagórkiem, ukryto skarb Ungern-Sternberga.

Zmarł tuż przed wejściem Armii Czerwonej. O ile mi wiadomo, NKWD aresztowało jego dentystę, aby potwierdził że zwłoki które wykopano to naprawdę Ossendowski.

Tego czy enkawudystom chodziło o jego działalność (sprawa dokumentów Sissona), czy też mieli nadzieję na odnalezienie jakiejś wskazówki dotyczącej wspomnianego wyżej skarbu, nie dowiemy się nigdy.


  • 0

Nierozwiązywalność jest zawsze stanem przejściowym. 

 

Ziewanie, to cichy krzyk o kawę.


#376 Monia74

Monia74

    Narrator

  • Moderator
  • 1461 postów

Napisano 16 luty 2020 - 18:38

Reportaże nie są łatwą lekturą. Noblistka, Swietłana Aleksyjewicz, zebrała i spisała relacje osób, na których radziecka inwazja na Afganistan, pozostawiła trwałą traumę. Fizyczne cierpienia są niczym, w porównaniu z tymi psychicznymi. Cierpieli nie tylko szeregowi żołnierze, biorący bezpośredni udział w walce, ich dowódcy i sanitariusze. Nawet, jeśli żołnierz wracał do domu, to już był kimś innym. Nie poznawał sam siebie, nie poznawali go najbliżsi i nikt nie potrafił sobie poradzić z czymś, co dziś definiuje się jako zespół stresu pourazowego.

 

393614-352x500.jpg


  • 0

#377 Al_Bundy

Al_Bundy

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 601 postów

Napisano 18 luty 2020 - 11:31

Dwanascie%2Bkrzesel%2B400.jpg

Kierownik Zakładu Opieki Społecznej nr 2 był złodziejem wstydliwym. Cała jego natura buntowała się
przeciwko kradzieży, ale nie kraść było ponad jego siły. Wstydził się - i kradł. Kradł nieustannie,
nieustannie się wstydził i z tego też powodu jego gładko wygolone policzki stale płonęły rumieńcem
wstydu, zawstydzenia, wstydliwości i sromoty. Kierownika nazywano Aleksandrem Jakowlewiczem,
a jego małżonkę - Aleksandrą Jakowlewną. Żona nazywała go - Alchen, a on ją - Saszchen. Jak świat
światem nie było takiego niebiańskiego złodziejaszka jak Aleksander Jakowlewicz.
Spełniał on nie tylko obowiązki kierownika: był również zarządzającym. Poprzedni kierownik został
usunięty za złe obchodzenie się z pensjonariuszkami i przeniesiony na stanowisko kapelmistrza
orkiestry symfonicznej. Alchen niczym nie przypominał swego źle wychowanego poprzednika. W
trybie pełnego wykorzystania dnia pracy przyjął na siebie obowiązek administrowania Zakładem,
pensjonariuszki traktował nader grzecznie, a przy tym wprowadzał w Zakładzie doniosłe reformy oraz
innowacje.


  • 0
Bóg dał z kalectwem pokusę nam - i głód,
By się związać w pokręconych sektę.
Partia Potworków! Rząd zatrutej krwi!
Ach, cóż za ulga - unormalnić skazy!
Nakaz szacunku, a nie gest odrazy,
Wystarczy - ja! ja! ja! - zmienić w - my!

#378 Al_Bundy

Al_Bundy

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 601 postów

Napisano 21 luty 2020 - 14:33

74698406_979742985710560_393405147954816

We wtorek wieczorem przybiegła córeczka cioci Paszy i wyrecytowała jednym tchem:
- Oni proszą po raz ostatni, żebyście gasili światło.
Ale tak się jakoś złożyło, że Wasisualij Andriejewicz znowu się zapomniał i żarówka nadal świeciła
zbrodniczo poprzez pajęczyny i brud. W mieszkaniu rozległo się kolektywne westchnienie. Po upływie
minuty w drzwiach pokoju Łochankina stanął obywatel Gigieniszwili. Miał na nogach niebieskie
płócienne buty, a na głowie płaską czapkę z brązowego baranka.

- Idziemy - powiedział, kiwając palcem na Wasisualija.
Wziął go mocno za rękę, poprowadził przez ciemny korytarz - gdzie Wasisualij poczuł się jakoś
niewyraźnie i nawet zaczął nieco wierzgać nogami - potem uderzeniem w plecy wypchnął go na
środek kuchni. Łochankin uczepił się sznurów od bielizny, co pozwoliło mu odzyskać równowagę,
i rozejrzał się z trwogą dokoła. Byli tu zebrani wszyscy lokatorzy mieszkania. Stała w milczeniu Łucja
Francewna Pferd. Fioletowe, chemiczne zmarszczki żłobiły władcze oblicze głównej odpowiedzialnej
lokatorki. Obok niej siedziała na kuchni ponura i pijana jak bela ciocia Pasza. Z uśmiechem spoglądał
na ogłupiałego Łochankina bosy Nikita Priachin. Z antresoli zwisała głowa niczyjej babci. Dunia dawała
jakieś znaki Mitriczowi. Były szambelan dworu uśmiechał się, chowając coś za plecami,
- Co to? Zebranie lokatorów będzie? - zapytał niepewnym głosem Wasisualij Andriejewicz.
- Będzie, będzie - odpowiedział Nikita Priachin, zbliżając się do Łochankina - wszystko będzie. Kawa
też będzie. Kładź się! - zawołał nagle, zionąc na Wasisualija ni to wódką, ni to terpentyną.
- Co to wszystko znaczy? - zapytał Wasisualij Andriejewicz i zaczął się trząść.
- Co tu z nim dużo gadać? - odezwał się obywatel Gigieniszwili, przykucnął i zaczął odpinać
Łochankinowi szelki.
- Na pomoc! - szepnął Wasisualij, spoglądając nieprzytomnie na Łucję Francewną.
- Trzeba było gasić światło! - odpowiedziała surowo obywatelka Pferd.
- Nie jesteśmy burżujami i nie możemy marnować na próżno prądu - dodał szambelan Mitricz,
zanurzając coś w wiadrze z wodą.
- Ja nie jestem nic winien! - pisnął Łochankin, wyrywając się z rąk eks-księcia.
- Nikt nie jest niczemu winien! - mruczał Nikita Priachin, przytrzymując szamocącego się lokatora.
- Przecież ja nic takiego nie zrobiłem!
- Nikt nic takiego nie zrobił.
- Jestem w stanie duchowej depresji.
- Wszyscy są w duchowej depresji.
- Nie ważcie się mnie tknąć. Jestem anemiczny.
- Wszyscy jesteśmy anemiczni.
- Żona mnie porzuciła - krzyczał Wasisualij.
- Wszystkich żony porzucają - odpowiedział Nikita Priachin.
- Jazda, jazda, Nikituszko! -odezwał się rzeczowo szambelan Mitricz, podnosząc do góry pąk mokrych,
błyszczących rózeg. - Jak zaczniemy się wdawać w rozmowy, to nie skończymy do rana.
Położono Wasisualija Andriejewicza twarzą do podłogi. Błysnęły mleczną bielą jego uda. Gigieniszwili
zamachnął się z całej siły, aż rózgi zaświszczały w powietrzu.
- O, mamo! - pisnął Wasisualij.
- Każdy ma mamę! - oświadczył pouczająco Nikita, przyciskając Łochankina kolanem.

Nagle Wasisualij zamilkł.
„A może tak trzeba - pomyślał wzdrygając się pod ciosami i przyglądając się ciemnym, pancernym
paznokciom u nogi Nikity. - Może w tym właśnie jest odkupienie, oczyszczenie, wielka ofiara...”
I przez cały czas, kiedy mu łoili skórę, kiedy Dunia śmiała się wstydliwie, a babcia pokrzykiwała
z antresoli: „Lu go, kochaneczka, lu go, nieboraczka!”, Wasisualij Andriejewicz rozmyślał w skupieniu
o znaczeniu rosyjskiej inteligencji i o tym, że Galileusz także cierpiał niesprawiedliwie.
Jako ostatni ujął rózgi Mitricz.
- Pozwólcie, że ja też spróbuję - rzekł, unosząc rękę. - Wlepię mu kilka rózeg w polędwicę.


 


  • 0
Bóg dał z kalectwem pokusę nam - i głód,
By się związać w pokręconych sektę.
Partia Potworków! Rząd zatrutej krwi!
Ach, cóż za ulga - unormalnić skazy!
Nakaz szacunku, a nie gest odrazy,
Wystarczy - ja! ja! ja! - zmienić w - my!

#379 Monia74

Monia74

    Narrator

  • Moderator
  • 1461 postów

Napisano 25 luty 2020 - 09:34

Dla równowagi i odprężenia sięgnęłam po trzecią i jak na razie ostatnią, część cyklu Maryli Szymiczkowej o profesorowej Szczupaczyńskiej, "Seans w domu egipskim". W porównaniu z dwoma pierwszymi tomami, ten najbardziej mi się podobał.

Podobnie, jak w dwóch poprzednich powieściach, akcja rozgrywa się w Krakowie pod sam koniec XIX wieku. Intryga kryminalna, jakkolwiek ważna i zgrabnie poprowadzona,  to na uwagę zasługuje świetnie oddane życie społeczne ówczesnego Krakowa. Drobnomieszczańska mentalność, przeplata się z kawiarnianym życiem bohemy.

Polecam. Książkę przeczytałam przez weekend i żałowałam , że się skończyła. A koniec był zaskakujący, jak na kryminał przystało ;-).

 

P.S. Obszerniejszą recenzję napiszę za czas jakiś na bloga. Kto ciekawy jego adresu, niech zapyta na priv. Chętnie podam :D

662334-352x500.jpg


  • 2

#380 Monia74

Monia74

    Narrator

  • Moderator
  • 1461 postów

Napisano 01 marzec 2020 - 12:27

Kolejna "ciężka" pozycja wśród moich lektur. Orlando Figes "Szepty. Życie w stalinowskiej Rosji". O historii politycznej i wojskowej ZSRR napisano mnóstwo książek. "Szepty" są chyba z jedną niewielu książek, w których autor koncentruje się na życiu jednostki w czasach terroru i okrutnych rządów. Z zachowanych listów, pamiętników i spisanych wspomnień, wyłania się zwyczajne życie jednostki, podszyte strachem i nieufnością nawet wobec najbliższych członków rodziny. Z tej obszernej monografii dowiadujemy się,jak wychowywano dzieci w latach 20-30 w Rosji, jak wyglądało zwyczajne życie w tzw. komunałkach i dlaczego bano się sąsiadów.

 

677035-352x500.jpg


  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych