Usamodzielnienie się.
#1
Napisano 25 maj 2011 - 16:14
Sprawa może wydawać się dziwna, ale nie będę robić zbędnych wstępów i od razu przejdę do sedna. Zobrazuję sytuację.
Osoba o ciężkim stopniu niepełnosprawności. Potrzebuje pomocy w najbardziej podstawowych czynnościach, opiekuna, który praktycznie będzie potrzebny cały dzień. Osoba ta ma jednego, jedynego człowieka, który jest w stanie taką opiekę jej zapewnić. Niestety z pewnych przyczyn musi myśleć o tym, co zrobić, by się od tego Człowieka uniezależnić.
Pytanie: czy to możliwe? W jaki sposób? Co pozostaje osobie, która może liczyć już tylko dla siebie? Jakie ma możliwości 'usamodzielnienia się' i czy w świetle współczesności jest w stanie znaleźć jakieś wyjście? Czy pozostają jedynie jakieś ośrodki, gdzie musiałaby przebywać?
Mam nadzieję, że wypowiedziałam się jasno(;.
#2
Napisano 25 maj 2011 - 23:23
Jak nie masz kasy i nie jesteś przystojny/atrakcyjny - to tylko DPS
KNP
#3 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 26 maj 2011 - 15:06
Jakie ma możliwości 'usamodzielnienia się' i czy w świetle współczesności jest w stanie znaleźć jakieś wyjście?
Jak jesteś przystojny to poszukaj sobie kobiety i stań na uszach, żeby z Tobą chciała być (nie ma tu ironii - to jest możliwe).
Taka pielęgniarko-kucharko-kochanko-sprzątaczka, dla której byłbyś zaledwie tymczasowym zaspokojeniem rozbuchanego instynktu opiekuńczego/macierzyńskiego, do momentu gdy na horyzoncie pojawi się "Ten Właściwy" facet. Facet który będzie potrafił dać tyle samo (albo i więcej) ile bierze i sprawi, że ona poczuje się jak adorowana kobieta, a nie niańka. O awansie społecznym wynikającym ze zmiany partnera na lepszy model nie wspomnę.
Szukanie kogoś ( zdrowszego, rzecz jasna) tylko dlatego, że nie mamy szansy na usamodzielnienie się, uważam za absurd i konstrukcję która nie ma szans na przetrwanie. Każdy związek to handel, wzajemna wymiana korzyści. Jeśli oczekujesz darmowej pielęgniarki, to na przystojności i chceniu nie ujedziesz, choćbyś miał wózek elektryczny. Związek skazany na upadek, gdy tylko dziewczynie znudzi się zabawa z tobą w szpital, a zachce z kolegą w kowbojów.
#4
Napisano 26 maj 2011 - 18:12
Nie wiem na jakiej podstawie tak uważasz, w moim przekonaniu posługujesz się dość stereotypowym i uproszczonym model rzeczywistości - zwykle trafnym, który jednak w specyficznych warunkach dyskutowanego problemu może okazać się nieprawdziwy.
Znam jeden przypadek mocno niepełnosprawnego człowieka, bez majątku, z trudną sytuacją rodzinną, który znalazł sobie kobietę. Dzięki niej oraz dzięki swojemu uporowi usamodzielnił się i oboje żyją sobie względnie szczęśliwie. Znam też przypadek kolesia wprawdzie trochę mniej niepełnosprawnego, który ożenił się ze sprawną, bardzo ładną sprawna kobietą, która zajmuje się domem, sprząta itd. Obydwie te kobiety wydają się spełnione.
Znam też kilkanaście przypadków związków, które się rozpadły przez niepełnosprawność. Generalnie niepełnosprawność to nie afrodyzjak, a kula u nogi - trzeba ją kompensować innymi walorami. To tak dla równowagi...
Mam wrażenie, że traktujesz każdą kobietę jak wyrachowanego decydenta, który w 100% wykorzystuje wszystkie istniejące informacje, wyznacza korzyści z perfekcyjną dokładnością i działa w pełni racjonalnie korzystając z matematyki, statystyki, i ekonomi. Albo jak bezduszną i autonomiczną maszynę biologiczną, zaprogramowaną przez kogoś (lub coś) platformę do przenoszenia genów
Sprawdziłem empirycznie, że tak nie jest.
Nie odbieraj chłopu nadziei, bo wmawianie sobie: "jestem kaleka nikt mnie nie chce" to samospełniająca się przepowiednia
A i jeszcze dodam, że wcale nie trzeba się ograniczać do kobiety
KNP
#5 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 26 maj 2011 - 18:50
Tabletierez, czy wg Ciebie, osoba o dużej niepełnosprawności nie ma szans na trwały związek z osobą sprawną? (konkretnie: niepełnosprawny facet + pełnosprawna kobieta)
Oczywiście że ma. Ale nigdy, gdy podłożem i głównym celem jest chęć znalezienia sobie opiekunki. Bycie w związku opiera się na dawaniu i braniu od siebie nawzajem w jak najbardziej równych proporcjach. Gdy równowaga zostaje zaburzona, związek stopniowo upada. Nie wyobrażam sobie sytuacji w której niepełnosprawny facet nastawiony na "usamodzielnianie się" kosztem drugiej osoby, zdoła ją przy sobie utrzymać samą siłą woli bądź urodą, zwłaszcza gdy w pobliżu pojawi się zdrowy i atrakcyjny adorator któremu nie trzeba podcierać tyłka.
Mam wrażenie, że traktujesz każdą kobietę jak wyrachowanego decydenta, który w 100% wykorzystuje wszystkie istniejące informacje, wyznacza korzyści z perfekcyjną dokładnością i działa w pełni racjonalnie korzystając z matematyki, statystyki, i ekonomi. Albo jak bezduszną i autonomiczną maszynę biologiczną, zaprogramowaną przez kogoś (lub coś) platformę do przenoszenia genów
Błąd . Nie czynię wyjątku dla kobiet, postrzegając je jako wyrachowane egoistki, bądź maszyny biologiczne nastawione na jak najkorzystniejsze przenoszenie genów. Traktuję tak również mężczyzn; a biorąc bardziej ogólnie, ludzkość i całe życie na planecie. I niekoniecznie mowa tu o perfekcyjnej precyzji i absolutnie bezbłędnej kalkulacji. Jednak to, że ktoś w danym momencie nie myśli sobie: "Rety, jaki przystojny facet/piękna kobieta, chcę zmieszać z nią /nim swoje geny"; nie znaczy że tak nie jest. Jesteśmy egoistycznymi produktami ewolucji i kierujemy się jej prawami nawet podświadomie, to nie do wyrugowania. I opowieści kulturze wynoszącej człowieka ponad zwierzęta, miłości romantycznej czy przeznaczeniu niewiele tu dadzą, bo rdzeń naszych dążeń zawsze pozostaje stricte biologiczny, nieważne jak cywilizacyjnie ubrany.
Nie odbieraj chłopu nadziei, bo wmawianie sobie: "jestem kaleka nikt mnie nie chce" to samospełniająca się przepowiednia
Podobnie jak mantra: "Chcę aby zakochała się we mnie piękna, bogata, inteligentna i uległa" powtórzona x100 ?
Nadzieja swoją drogą, życie swoją. Nie uważam, że okłamywanie kogoś lub mówiąc bardziej eufemistycznie, wmawianie że życie jest znacznie bardziej cukierkowe i optymistyczne niż w rzeczywistości, bo "wystarczy tylko chcieć" było dobrym pomysłem. Każdy powinien zdawać sobie sprawę z własnych ograniczeń i praw rządzących światem. Chcesz kobiety? Ok, ale najpierw sprawdź na co idziesz, bo życie niewiele ma wspólnego z kreskówkami Disneya. Może nie być tak jak sobie wyobrażasz i w efekcie upadniesz na dupę. A nieprzygotowanego, wierzącego iż inni szukają przede wszystkim "prawdziwego piękna, które jest ukryte" z pewnością zaboli bardziej. Samospełniająca się przepowiednia to jedno ale życie w naiwnej iluzji to drugie. I należy o tym pamiętać.
A i jeszcze dodam, że wcale nie trzeba się ograniczać do kobiety
Cóż za nieoczekiwana deklaracja z zupełnie nieoczekiwanej strony.
#6 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 26 maj 2011 - 18:58
#7
Napisano 26 maj 2011 - 19:15
- nie byłoby celibatu,
- nie byłoby zamachowców samobójców.
- do banków spermy ustawiałyby się kolejki dawców
- w każdym parku szalałyby stada gwałcicieli
- nie byłoby adopcji
- dzieci z poprzedniego małżeństwa byłyby mordowane przez nowych partnerów
Więc jest szansa, że ktoś z jakiś niejasnych pobudek zwiąże się z kulawym. Niewielka, ale jest.
Tabletierez trochę Twoje poglądy przypominają mi poglądy Kłapouchego z Kubusia Puchatka. Ja osobiście nie podzielam Twojego hiper realistycznego pesymizmu ("Nadzieja swoją drogą, życie swoją"). wolę niezrealizować części marzeń, niż się od razu z tych marzeń wykastrować
Pójdę nawet dalej w krytyce tego poglądu. Pesymizm uważam, za tchórzostwo w czystej postaci. Jak się coś nie uda to się wtedy się rzecze: "a nie mówiłem?" zamiast się tłumaczyć z nieprzewidzianej porażki - tak jest po prostu łatwiej
Stormy. Masz łeb i ch...? Kombinuj. Nic nie jest przesądzone
KNP
#8 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 26 maj 2011 - 19:43
Żeby było jasne: nie uważam, że popęd korzystnego przekazywania genów jest jedynym popędem człowieka ( Myślę wręcz, że całość życia ludzkiego to nic innego jak zaspokajanie poszczególnych popędów). Uważam go natomiast za jeden z najważniejszych i twierdzę, że nie sposób rozpatrywać ludzkich relacji intymnych nie biorąc go pod uwagę lub umniejszając jego rolę.
Wszystkich twoich argumentów nie podejmę właściwie, bo zwyczajnie brak mi na ten moment wiedzy by zrobić to zgodnie z prawdą. Jednak uważam, że kwestię celibatów czy zamachów samobójczych mogę spróbować wyjaśnić naturalistycznie (choć zapewne błędnie).
Nie zapominaj, że jednym z głównych argumentów dla których terroryści islamscy wysadzają się w powietrze jest obietnica tych kilkudziesięciu dziewic czekających w niebie.
Duchowny natomiast zastępuje sobie życie cielesne duchowym ( co nie zawsze się w pełni udaje, ciekaw jestem ilu spośród księży regularnie się masturbuje, nie wspominając o tradycyjnych numerkach), wciąż mając na względzie korzyści (np. psychiczne) jakich zazna/zaznaje dzięki takim wyrzeczeniom. Pamiętajmy, że kultura w dużej mierze kontroluje kwestie seksualności - znaleźć możemy zarówno przykłady społeczeństw bardzo zliberalizowanych jak i konserwatywnych w podejściu do niej. Jednakże kwestia przekazania genów pozostaje jednym z dominujących ludzkich popędów. I faktem jest, że jeśli chodzi o dobór partnera, kierujemy się egoistycznym interesem nastawionym na jak największą korzyść, w tym genetyczną. Ciekawym jest chociażby, że wg. pewnych badań o których czytałem, kobiety mają większą skłonność do zdradzania mężów podczas trwania dni płodnych.
Argumentu o adopcji zupełnie nie rozumiem. Logiczne, że nie mogąc mieć dziecka wiele osób znajduje ujście swoich instynktów macierzyńskich w adopcji.
Wychowywanie dzieci z poprzedniego małżeństwa nie wyklucza w żadnej mierze chęci przekazywania własnych genów, nie popadajmy w paranoję. Można to bez problemu wytłumaczyć troską o gatunek jako taki.
Liczba gwałcicieli jest natomiast ograniczona, gdyż gwałt to tylko jedna ze strategii prokreacyjnych, w dodatkowo potępiana społecznie, więc tym rzadsza. To tak jak ze zdobywaniem pieniędzy - bez wątpienia jedną z głównych motywacji człowieka - a jednak nie każdy ma ochotę kraść.
Na banki spermy ci nie odpowiem, bo nie mam wyrobionego zdania.
W sprawie pesymizmu.
Mój pesymizm, to tzw. Racjonalny Pesymizm, jak lubię go określać. A czy warunkuje brak marzeń bądź podejmowania działań? To już kwestia dla każdego indywidualna, w moim przypadku pesymizm to pewny element folkloru mojej subiektywnej osobowości.
W sprawie wynikłego z pesymizmu tchórzostwa.
Każde tchórzostwo to zachowanie/bądź jego brak, konkretnej osoby względem jakiejś konkretnej sytuacji, sprawa indywidualna. Tak jak są różni optymiści, są i różni pesymiści. Pesymista to niekoniecznie zapłakane emo, które siedząc w pomalowanym na czarno pokoju tnie się żyletkami zawodząc nad bezsensem świata, podobnie jak nie każdy optymista to rozszczebiotany skowronek kroczący ścieżką radości, podśpiewujący "Dont Worry" i obdarowujący napotkanych ludzi kwiatami. Nie ma też czegoś takiego jak monopol na dany nastrój czy postawę. Wszyscy bywają szczęśliwi i smutni, zdołowani i weseli, wściekli i spokojni, pełni nadziei i zrozpaczeni.
Przykładowo Kieślowski był znanym pesymistą; z natury, jak sam twierdził. Ale realizacji marzeń o karierze międzynarodowej mu to nie zatrzymało i filmy kręcił cholernie dobre.
#9
Napisano 27 maj 2011 - 15:03
A więc miałabym pytanie.
Mam nadzieję, że wypowiedziałam się jasno(;.
Wydaje mi się, że Stormy to kobieta
#10
Napisano 27 maj 2011 - 16:32
Ale wtopa
#11 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 27 maj 2011 - 17:21
#12
Napisano 27 maj 2011 - 18:13
KNP
#13 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 27 maj 2011 - 18:19
#14
Napisano 28 maj 2011 - 19:27
Przede wszystkim: usamodzielnienie zależy od tego w jakim stopniu jesteś chora. Bo może to nie kwestia choroby a... uwierzenia w siebie, chęci pokonywania barier i znalezienia nowych możliwości. Jest teraz tyle urządzeń, sprzętów, które ułatwiają codzienne życie. Coś spadło na podłogę i nie można sięgnąć? Kup chwytak. Nim również sięgniesz lekkie rzeczy z górnej pólki. Są sztućce z grubszymi rączkami ułatwiające trzymanie w ręku. Pomyśl naprawdę co jesteś w stanie robić samodzielnie, a co nie. I nieważne, że wykonywanie czegoś zajmie więcej czasu niż zdrowej osobie. Na początku jest trudno (zwłaszcza przetłumaczyć nadopiekuńczej mamie, która chce wszystko robić za Ciebie), ale stopniowo, stopniowo coraz więcej można robić samej. Trzeba szukać własnych możliwości. Jeśli choroba pozwala tylko na korzystanie z komputera, spróbuj znaleźć pracę wykorzystującą właśnie komputer. Jest tyle prac, w których wystarczy klikanie myszką lub po klawiaturze. A wiadomo - dodatkowe pieniądze to dodatkowe możliwości znalezienia np. opiekuna, którego trzeba będzie opłacać.
#15
Napisano 28 maj 2011 - 19:49
Sama na tym forum czytałam historię chłopaka, który poznał zdrową dziewczynę(chyba nawet z zawodu pielęgniarkę) i chciał z nią wyjechać do Szwecji.
#16
Napisano 29 maj 2011 - 09:48
Piszesz też o przebywaniu w jakichś ośrodkach, niektórzy dyskutują tu o "przejęciu pałeczki" bagażu opieki nad Tobą przez jakąś inną osobę (przykładowo partnera życiowego) ale czy dokładnie o takie usamodzielnienie Ci chodzi? Wydaje mi się, że najtrudniej jest przejąć całą odpowiedzialność za samego siebie na samego siebie, zwłaszcza, gdy dotychczas ta odpowiedzialność spoczywała na wszystkich poza Tobą. Ale myślę, że bez przejęcia chociażby tej umysłowej odpowiedzialności nigdy nie będziesz czuła się samodzielna. Pozdrawiam i mam nadzieję, że przybliżysz nam trochę konkretny stan swojego zdrowia.
#17
Napisano 29 maj 2011 - 15:38
No, ale ciekawa dyskusja się tutaj wywiązała. I wasze misterne konstrukcje intelektualne niekoniecznie "w pizdu", bo nagła zmiana płci, która dokonała się tu na przestrzeni postów nie oznacza, że nie poczytam Was z zainteresowaniem ;D.
szpinak, wydaje mi się, że rozumiesz mnie bardzo dobrze. Co do mojego stanu zdrowia... Hm, nie jestem pewna w jaki sposób Wam to przybliżyć. Może po prostu posłużę się nazwą choroby i Wam to coś powie. Cierpię... Hm, cierpię? Nie, wolę użyć innego słowa. Żyję z rdzeniowym zanikiem mięśni typu II. W związku z tym ze strony fizycznej mam naprawdę mało siły, poruszam się na wózku inwalidzkim, ale prawdę mówiąc nie jestem w stanie sama operować nim "w terenie" - mogę "przejechać" niewielki dystans po prostym, 'bezprzeszkodowym' podłożu. Nie mogę sama siadać czy ogółem - przesiadywać się z jednego miejsca w drugie, na przykład z łóżka na wózek. I to jest cholerny problem, bo gdybym mogła tego dokonać byłoby mi o wiele łatwiej o zyskanie samodzielności. O reszcie można poczytać szukając przez wyszukiwarkę, to będzie taki, yyy, ogólny rys.
lilia, wiele razy myślałam o pracy. Ale w listopadzie będę miała dopiero 17 lat i przez swoją niepełnoletność i czas ograniczony szkołą mogłabym mieć trudności. I staram się szukać swoich możliwości. Staram się.
rodys, kasy brak, a szukanie "partnera" tylko po to, by móc go... Hm, wyzyskać... Niezbyt mi się podoba. Najlepiej by było najpierw się zakochać. A to nie jest stan, który osiąga się na zawołanie. I na dodatek nie zawsze jest ten happy end. Ogółem to dość ryzykowny pomysł, bo nawet jeśli ktoś się z kimś zwiąże - jeśli nadejdzie chęć rozłąki - co wtedy? Trzymanie kogoś na litość, na siłę?
#18 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 30 maj 2011 - 15:04
Aha - apropo facetów... W twojej sytuacji faktycznie lepiej byłoby gdyby twój chłopak był pełnosprawny (ale to tylko wskazówka, bo miłość nie wybiera i nie patrzy na to czy ktoś jest ON czy nie). Nie możesz tak pisać - musisz zmienić myślenie o sobie. Nie traktuj siebie jako kulę u nogi. Na pewno jesteś w stanie dać swojemu wybrankowi dużo szczęścia i ciepła którego inna nie umie mu dać. A w ogóle moim zdaniem to partner jest od tego żeby nam pomagać we wszystkim (niezależnie od płci). Po co komu ktoś kto tylko bierze a nie daje nic w zamian ? To uczciwy układ - ty dajesz mu rady, miłość, wierność, spędzasz z nim swój czas, oddajesz swoją młodość, piękno, uczucie że jest kochany a on ci w zamian to samo plus jeszcze ci pomoże fizycznie bo ma taką możliwość. Nie ma w tym nic złego ani wyrachowanego...
#19
Napisano 30 maj 2011 - 15:25
Jak się ocknę za parę lat może być już późno. Zbyt późno. Muszę myśleć teraz.
Co do facetów zapewne masz rację. Muszę zmienić swoje myślenie. Ale to nie takie proste (;.
#20 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 31 maj 2011 - 18:20
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych