Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A
Zdjęcie

Deficyt bliskości...


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
2 odpowiedzi w tym temacie

#1 rrybka

rrybka

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 729 postów

Napisano 03 lipiec 2003 - 15:57

Deficyt bliskości, deficyt rozmowy, deficyt czasu spędzanego razem - taką cenę płacą dziś za sukces te rodziny, którym się powiodło w kapitalistycznej Polsce. Według badań ośrodka SMG KRC aż 15 proc. matek i 25 proc. ojców przyznaje się do tego, że kompletnie brakuje im czasu dla swoich dzieci. Te liczby są uderzająco zbliżone do szacunkowych ocen liczby Polaków, którzy zdołali się odnaleźć w rynkowej rzeczywistości po 1989 roku - socjolodzy przypuszczają, że w polskim kapitalizmie dobrze sobie radzi, z grubsza rzecz biorąc, jedna piąta społeczeństwa.
Ciężko pracujący ludzie, którzy sprzedali na rynku cały swój czas, stoją w obliczu dylematu, z którego często nie ma dobrego wyjścia. Zapewnienie dziecku jak najlepszego startu w dorosłe życie jest naprawdę kosztowne. Paweł ma komputer, na którego twardym dysku są wirtualna encyklopedia, słowniki, gry. Jego półki uginają się od książek. Ma dobry sprzęt grający i płyty CD, rower, deskorolkę, fajne ciuchy i buty. W zimie jeździ na narty w Alpy, latem zwiedza Afrykę. W ciągu roku szkolnego ma mnóstwo atrakcyjnych zajęć: basen, tenis, języki, sztuki walki, informatykę, zajęcia plastyczne.
Jednak ci sami rodzice, którzy harują na to wszystko, zdają sobie sprawę, że oprócz potrzeb materialnych ich dzieci mają jeszcze potrzeby emocjonalne. Ich zaspokojenie jest równie ważne, jeśli nawet nie ważniejsze.
W latach 80. amerykański psycholog Todd Risley z uniwersytetu w Anchorage w USA przeprowadził prawie trzyletnie badania na grupie 42 rodzin w okolicy Kansas City. Okazało się, że dzieci, którym rodzice poświęcali więcej czasu, mają poziom inteligencji wyraźnie wyższy od przeciętnego.
- Dla dziecka korzystniejsza jest godzina rozmowy z rodzicem niż lekcja angielskiego - twierdzi stanowczo prof. Irena Namysłowska z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.
To prawdziwa kwadratura koła - jak zjeść ciastko i mieć ciastko?

Fragm. artykułu Newsweek numer 27/03



Czytając ten artykuł przychodzi mi do głowy troszkę przerażająca myśl, bo któż zapłaci za te deficyty, które odczuwają dzieci??
Czy oby przypadkiem nie ich rodzice na stare lata??

Jak zjeść to ciastko i mieć ciastko??? (ależ spodobało mi sie to pytanko) :-D
  • 0
rrybka nigdy nie tonie

#2 Piotrek J.

Piotrek J.

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 88 postów

Napisano 13 sierpień 2003 - 14:02

któż zapłaci za te deficyty, które odczuwają dzieci??

(bat) Zapewne pogoń za pieniądzem i karierą, która niechybnie przyczyniła się do niżu demograficznego, który wiąże się między innymi z tym, że kiedy sam się zestarzeję nie bęędzię miał kto pracować na moją emeryturę, spowodowała również zamordowanie uczuć ludzkich i zniszczenie więzi rodzinnych.
Dzisiaj jak pisał S. Wyspiański: "Każdy sobie rzepkę skrobię" Naród sobie a ludzie z wyżyn społecznych sobie :(((
Prosty przykład: Kiedy jeszcze w latach osiemdziesiątych wyjeżdżałem wspólnie z rodzicami na wczasy, ludzie zapraszali się wzajemnie do swoich domków, robili wspólne imprezy, niekiedy wprost trudno byłoby się ich pozbyć :!:
Kiedy natomiast dwa lata temu terafiłem do takiego typowego pokomunistycznego ośrodka wczasowego w Mierzynie koło poznania, jedynymi osobami z którymi miałem stały konmtakt były osoby z sąsiedniego domku i byłoby mi nader trudno przeniknąć do jakiegoś towarzystwa ławkowo - stolikowego, które już się ukonstytuowało od początku turnusu.

Zdecydowanie czasy są bardzo konsumpcyjne, tedy i ludzie stali się bardziej materialistyczni. :|
  • 0
...I NIECH CI WSZYSTKO JEDNO NIE BĘDZIĘ PSIAKEW! GDY ŚPIEWASZ, CHEJ PŁYNIEMY! Z KIM TEN DZIELISZ ŚPIEW...
W. Młynarski

#3 -Ania-

-Ania-

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 131 postów

Napisano 09 wrzesień 2003 - 10:18

Moim zdaniem rodziny przebywją razem, ale obok siebie a nie z sobą. Podam tu przykład z mojej rodziny- Tata ciągle przebywa w warsztacie i coś naprawia albo jeździ na wycieczki rowerowe. Więc pogadać lub przebywać z nim jest rzadko osiągalną przyjemnością... Mama jakoś "tego" nie potrzebuje, a czas spędza w kuchni na gotowaniu i rozwiązywaniu krzyżówek. Moja siostra natomiast ma swój świat muzyki i kompa i widzę, że bardzo potrzebuje Rodziny i wspólnych dni... Czasem gramy w karty, ale to kropla w morzu potrzeb... Marzą mi się choćby wspólne obiady albo wieczory bez tv i kompa. :(
  • 0
Podobno szczęściem można zarazić się jak chorobą. Ale jakoś nie widać epidemii.

A. Neveux


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych