Deficyt bliskości, deficyt rozmowy, deficyt czasu spędzanego razem - taką cenę płacą dziś za sukces te rodziny, którym się powiodło w kapitalistycznej Polsce. Według badań ośrodka SMG KRC aż 15 proc. matek i 25 proc. ojców przyznaje się do tego, że kompletnie brakuje im czasu dla swoich dzieci. Te liczby są uderzająco zbliżone do szacunkowych ocen liczby Polaków, którzy zdołali się odnaleźć w rynkowej rzeczywistości po 1989 roku - socjolodzy przypuszczają, że w polskim kapitalizmie dobrze sobie radzi, z grubsza rzecz biorąc, jedna piąta społeczeństwa.
Ciężko pracujący ludzie, którzy sprzedali na rynku cały swój czas, stoją w obliczu dylematu, z którego często nie ma dobrego wyjścia. Zapewnienie dziecku jak najlepszego startu w dorosłe życie jest naprawdę kosztowne. Paweł ma komputer, na którego twardym dysku są wirtualna encyklopedia, słowniki, gry. Jego półki uginają się od książek. Ma dobry sprzęt grający i płyty CD, rower, deskorolkę, fajne ciuchy i buty. W zimie jeździ na narty w Alpy, latem zwiedza Afrykę. W ciągu roku szkolnego ma mnóstwo atrakcyjnych zajęć: basen, tenis, języki, sztuki walki, informatykę, zajęcia plastyczne.
Jednak ci sami rodzice, którzy harują na to wszystko, zdają sobie sprawę, że oprócz potrzeb materialnych ich dzieci mają jeszcze potrzeby emocjonalne. Ich zaspokojenie jest równie ważne, jeśli nawet nie ważniejsze.
W latach 80. amerykański psycholog Todd Risley z uniwersytetu w Anchorage w USA przeprowadził prawie trzyletnie badania na grupie 42 rodzin w okolicy Kansas City. Okazało się, że dzieci, którym rodzice poświęcali więcej czasu, mają poziom inteligencji wyraźnie wyższy od przeciętnego.
- Dla dziecka korzystniejsza jest godzina rozmowy z rodzicem niż lekcja angielskiego - twierdzi stanowczo prof. Irena Namysłowska z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.
To prawdziwa kwadratura koła - jak zjeść ciastko i mieć ciastko?
Fragm. artykułu Newsweek numer 27/03
Czytając ten artykuł przychodzi mi do głowy troszkę przerażająca myśl, bo któż zapłaci za te deficyty, które odczuwają dzieci??
Czy oby przypadkiem nie ich rodzice na stare lata??
Jak zjeść to ciastko i mieć ciastko??? (ależ spodobało mi sie to pytanko) :-D