Nie lubię ci ja gotować, oj nie lubię, ale moje głodomory plus mój własny żołądek głośno się o szamanko upominają!
Obiadek "leniwca" to przepisy, które pozwolą pogodzić umiłowanie jedzenia i kuchniowstręt.
Bardzo bym prosiła o takowe, zwłaszcza na upalne dni, kiedy żar zwala z nóg, ale układ trawienia daje znać, że pracuje
Oto jeden z moich "przepisów":
Marchewka (w ilości jak kto lubi) i insza warzywność (też zgodnie z gustem smakosza)
Mielone mięso
ziemniaki (dla wyjatkowych leniwców kalafior, brokuły itp tworzywo)
Z mięsa robię kotleciki (o bułce moczonej, przyprawach, jajku pisać chyba nie muszę
) malutkie, obsmażam na patelni, wrzucam do wrzącego wywaru warzywnego.poprzez dodanie mąki robełtanej z wodą (raczej jogurtem naturalnym - większa część moich stołowników ma dietę bezmleczną, a zasmażka... hmmm, wystarczy, że klopsiki sa obsmażone) robię sos.
W drugim garnku gotuję ziemniaki (kalafior, brokuły lub podobne wynalazki).
To "coś" z drugiego gara polewam sosem z pierwszego, podaję z klopsikami, jakąś sałatą (no, jak tam komu wyobraźni i chęci staje!) i obiad gotowy.
Pozostałości z drugiego gara mozna potem sobie obsmazyć lub oprószyć smażoną bułka tartą i też można sobie smacznie podjeść.
Konsumując, czekam z utęsknieniem na apracochłonne smaczności
