tak piszę
#1
Napisano 23 maj 2007 - 19:30
Nie, nie było mnie przy Tobie.
Chciałbyś? Trzymałbym Cię za rękę
I płakał, może zastanawiałbyś się
-Kto to?
To ja! Przyszedłem pod wiatr
Podnosząc z ziemi wymięte sentymenty.
Pieszcząc łzami stopnie - wcześniej poznały
Smutki.
Jesteś banał póki pamiętam
Twój głos obok milczenia świec tkwiących
W posadach niewywrotnych
Pamiętam Twoje
Gesty.
Podtrzymywany idę po spełnienie
zdarzeń nierówną drogą pragnącą:
połamać mnie, podtrzymujących,
zburzyć ciszę. Idę po zapłatę
Jest jakaś?
MÓJ BLUES
Ile wierszy? Ile nut?
Z brzóz ciszę zdmuchnę.
Krzyżom nakażę być łodygami
kwiatów nie podstawkami
tabliczek z napisami żył.
Ile wierszy? Ile nut?
Wiatr zmiennie wieje.
Co dnia buntuję się niewstrzymany
myślą i gubię szybko
znaczenia najtrafniejszych słów.
Ile wierszy? Ile nut?
Los bycia drogą.
Mój brat gestami mnie oszukuje
zdaniem bez zakończenia
groźnymi marzeniami w tle.
Ile wierszy? Ile nut?
Mam wierne znaki.
Od lat zastygam po przecinkach
giętych fraz ciężarami
myślnikom zakurzonym cześć.
Ile wierszy? Ile nut?
Głos niesie sensy.
Echem sklepienne malowidła
barwą nie odpowiedzą
niewdzięczne niedokończone sny
jeszcze...
Pajęczyna
Pajęczyna tkana zamgleniami
bystrzynami sprawnie przewiązana
wierzchołkami wzniesień ozdobiona
kroplogłosem w brzasku rozedrgana.
Chmurne duchy niosą niebu wodę
pionem w pasach wilgoć męczy oczy
zanim ziemi każe rodzić życie
spadły deszczyk chwilę modrzew trzyma.
Słońca wschodem w trasę ruszasz z wiarą
w metę. Idziesz w górę ścieżką ciasną.
Świerczek z jodłą w parze zgrabną bramą
stoją kłując mocno w zamian męki.
Rychło braknie płucom taktu wdechu
dalsze kroki w bólu dźwigną ciało.
Skryte w gęstej trawie skrzypki-świerszcze
zawsze takie same nuty grają.
Składasz ranki zmroki zbierasz w stosy
słońcu jaśnieć przez dzień rozkaz dajesz
Zaraz spoczniesz nocą gwiazdom zdjętą
głodny cienia spojrzysz w bliski zachód.
Boski pająk przędzie lekkie nici
niże szczyty. Krople drgając stroją
pamięć w dźwięki. Granie grają walca.
Powiew wiatru muska struny spięte.
Tak było
dom zakryty słomą
próg zdeptany chaty
drzwi otwarte z serca
sny wietrzonych poduch
noc w hamaku w sadzie
włodarzy zniszczonych dłoni
czyszczenie naftowych świateł
szklanicę zimnego mleka
te chleby ukrzyżowane
pytanie: czyj chłopcze jesteś?
Zapomnieć?
Pamiętam!
Siedem mil
Wąska ścieżka prowadzi nas lasem w ciężkim dalekobieżnym bucie
zawsze razem. Magiczne sny pozwolą nam pokosztować uciech.
Po niewielu krokach odetchnąć nieskłonni; siedmiomilowego brat
powiedzie: w płomienie diable, w ciszę trzcinowych stożków, w ziemię zdrad
do strychów pełnych nietoperzy zwisających w dni pod krokwiami.
Znajdziemy wrażeń pajęczynę kiedy deszcz szepcząc w strzesze pokaże
drogę z chmur wiatrem gnanych w ziemię wodą nasyconą. Stoją straże
w bramach zmarłego miasta co jest wspomnieniem przeszłej wspaniałości.
Krok jeden, drugi, trzeci, czwarty w przestrzeni zbrojnej puste wnętrzności.
Poddaszom pamięci dzięki za suchość wieków przechowały miecze.
Umieram
Świat przyzwyczai się do mnie
Albo... ja do świata
Umieram bardzo skromnie
Jak być przez te lata
Co zostały (lub nie)?
Pytam chcących i nie słuchać
Odpowiadać niechętnych
Opowiadać tylko sobą buchać
W zdaniach smętnych
Napisanych (lub nie)
Specjalność samozwańcza tak
Zadawanie pytań
Na które odpowiedzi brak
Jak bez łez łkania
Słone (lub nie)
Litery
wypełniają pokoje stukotem
składają niespokojne w znaczenia
słowa brakuje łez i nadziei
na spełnienie zapamiętanych snów
okna zamknięte przed nocnym chłodem
wleciały kominem czarownice
zgrabnie mijając groźne płomienie
męczą przyniesioną wiadomością
skrzypią z podłogi przyniesiony piach
ich taniec składa dziwne wyrazy
w słownikach daremnie poszukiwać
powstały przypadkiem wiatr pomagał
WIELKIE SŁOWA
Nie trzeba wielkich słów
Jak: miłość, wolność, szczęście
Jak: równość, braterstwo, wiara
Starczy dobrobyt za nie
Pół litra pite w krzakach
Wino bardzo tanie
Film na wideotaśmie
Lub na DVDpłycie
Willa w ogródku
Słowem przepis
Na jakie takie życie
Wystarczy
ALBATROS
wypatruje przyjaznej grzywy
nie ma horyzont blisko
wyżej ptaku do dna daleko
tylko popiół może cię ocalić
w powietrze podniesie Feniks
fala każe szybować dalej
za brzeg ziemi za słońce
zaleć tam nasze ciche słowa
wyrośnięta mewo
w locie się rodzisz
w locie umierasz
legenda piękna
jak trzymetrowe skrzydła (takie albatros ma prawdziwie)
zdolne do walki z przestrzenią
Podmiot liryczny
Czasami bywa romantyczny
Mój podmiot liryczny
Czasami bywa pozytywistyczny
Mój podmiot liryczny
Czasami bywa że gonię po lesie
Mój podmiot liryczny
Czasami bywa że mnie gdzieś poniesie
Mój podmiot liryczny
Czasami stoi i czeka do rana
Mój podmiot liryczny
Gdy się obudzę z zapału do pisania studzę
Mój podmiot liryczny
Czasy skończone - historii już nie ma,
O, nie skończona dziejów jeszcze praca,
Nie przepalony jeszcze glob sumieniem!...
Norwid Cyprian Kamil Czasy
Zabawa w Pana Boga
Góry spiczaste wyniosę
w śnieg spadnę by białe grabie
targały z siłą błękitem
potem zwykłe igrce będą
w dole bardzo ładne pasy rzek
równie zdobione miastami
jedno na siedmiu pagórach
taki wyjątek uczynię
odpocznę
zawładną mną złe pragnienia
każę maszerować w stały świat
odważnym wojom pancernym
niech nauczą wymowy
mego pięknego imienia
myślenia absolutnego
za pomoce naukowe
kije miecze proce łuki
uskrzydlę miecze i kije
procom i łukom dam prochu
dziecku do poduszki będę
opowiadał że wspaniałe
o wiele lepsze od innych
modę na seks w ziemię rzucę
czekając na nowych wiernych
karanie ogniem lub wodą
zadam za zjedzone jabłko
polubiłem błaganie mnie
wybaczenia - upowszechnię
zabawa w Sokratesa
z twoich rąk truciznę
wiem:
wykuj na płycie
filozof
żył i umarł na własne życzenie
krzycząc: wiem, że nic nie wiem
do dzisiaj nikt dokładnie
nie wie - czego?
legendy legendy legendy
schować je do beczki
po Diogenesie
stereotypy dyniowate
zamiast
na przyprawę
kopru pęczki
korzeń chrzanu
liście dębu
czosnku ząbki
wawrzynu zapach.
jak kto lubi!
w końcu mamy wolność!
A Sosna wspomina
Stał w tłumie
płakał nóżki bolały
wysoko w smrekach*
prawie w niebie
człowiek na chwilę przemieniony
leciał
nie przyszli zobaczyć kto dalej
przyszli po nadzieję
głupie słowo?
rozeszli się spokojnie
uśmiechnięci
ktoś podniósł czapeczkę
zrobioną z czerwonej miłości
spadła w podmuchu wyjazdu
w płaszczyznę pustą na jutro
smrek w gwarze górali to świerk, spotkałem także to słowo w znaczeniu choinka, wyczułem że odnosi się raczej do kształtu.
O żywocie ludzkim
Drobiazgi rzucane są w naszych słowach
Drobiazgi zawarte są w naszych czynach
Nic pewnego tak jak skała na świecie
Po co troska o wszystko co znajdziecie?
Uroda, siła, bogactwo, uznanie,
Niezwykle krótkie jest to ludzkie trwanie
Zabawne są nasze porządki w życiu
W skrzyni kończymy w ziemnym nakryciu
Kochanowski Jan
O żywocie ludzkim
Fraszki to wszytko, cokolwiek myślemy,
Fraszki to wszytko, cokolwiek czyniemy;
Nie masz na świecie żadnej pewnej rzeczy,
Próżno tu człowiek ma co mieć na pieczy.
Zacność, uroda, moc, pieniądze, sława,
Wszytko to minie jako polna trawa;
Naśmiawszy się nam i naszym porządkom,
Wemkną nas w mieszek, jako czynią łątkom.
Adam Sosna
lepsze dni
dzieci wyjechały szukać dobrych chwil
w Londynie w Dublinie pod lepszym niebem
po lichym obiedzie za bilety płacili
syci w samotność Placówkę objęli
czytając listy znajomym wciąż powtarzają by
dopingowali młodych w poszukiwaniu dni
obfitych i spokojnych nie tak zwichrzonych
nowszą i starszą historią ze śladami krwi
w kolejce do lekarza stają
bo ciała już sterane
różaniec kroków odmawiają
by pocałować klamkę
drzwi z napisem nieczynne
czy tak zakończyć
mają życia nieprzespane?
a w górach strumienie
Dno z łyżeczek pogiętych na życzenie
kaskada mleka nie do góry
posłuszne Newtonowi białe strugi
biją zaczepnie o czerpadła wklęsłe
nie zatrzymają pędu jasności do spokoju
równin poważnych połączeniem
Spodeczki już nie służycie szklankom
miód dostojnie spływa złocistymi
szlakami ku podstawom gór z was
ułożonych brzęczenie donosicielek
kleistości rozmywa ciszę tej powagi
Równina sprzyja połączeniu
pożywności ze słodyczą
prowadzi w morze i w skupieniu
czyni zaszczyty związkom nowym
deltą? lejkiem? Jakie ich pożegnanie?
Adam Sosna (2008.04.13)
brzoza I
Betula - bardzo pospolite w moim kraju
drzewo polskich i rosyjskich poetów
drzewo grabarzy
magiczne drzewo
z gałęzi miotły
na których czarownice podbijały świat
ulubione drzewo artystów
i wszelkich desperatów
rośnie na mokradłach
rośnie gdzie sucho
rośnie na piasku i na glinie
rośnie gdzie pozwolą
sypie nasiona w ziemię
gdy trochę podrośnie
białym pniem pociąga oczy
Adam Sosna (2005.02.01)
kowadło
Do mnie mówisz? - mówię dobitnie zrozumiale
Prostowanymi na kowadle niewytłumaczeń
Słowami. Wysiłku nieco włożę w mowę tutejszą?
Postaram się pokazać, że ze mnie nieleń?
Chcę by ze słów nieporadnych płynęła jasna
Mowa, by zgrzyt nie plamił nieprzejrzyście dźwięku.
Moje zerwane bezmyślnie pulsujące ja
Uczyni ze mnie artystę? Bóg zamierza wiedzieć.
Wbijaj sobie igłę w żyłę na znak pokoju
Nie zasypiaj od razu odlot śpieszny najpierw
Po prywatnego urojenia czar trujący
Z nikąd, nie ze snu jeszcze. Boli! Trafiłem w nerw.
[...]
tytuł wysłałem do sklepu po bułki
jeszcze cham nie wrócił
pewnie spotkał inny tytuł i poszli razem na piwo
też bym z nimi poszedł
tytule! gdzie jesteś?
(tu dupnięcie, pierdolnięcie, uderzenie dwa niewłaściwe skreślić
jedno niewłaściwe zostawić)
w stół lub biurko
godzina minęła a tytułu nie ma
gnom obrzydły ja tu płaczę
w niepokoju po ścianach biegam i po suficie
jest!
pijany tytuł
książę
jak niespodzianka
nowy barwny dzień
stopiony ciszą
z chłodniejszą nocą
czasem na spanie
powstaną wiersze
do nieczytania
brane pamięciom
o gęstych lasach
zmierzwionych polach
być drogi książę
wstawanie słońca
promienie wielbić
wyrzucić strach
nieznanych zdarzeń
jeszcze nadwody
wabią świeżością
ranków wieczorów
przyjmują zmarszczki
zaczarowane
wschodów zachodów
splot
dostałem od losu
który niektórzy (ja) zwą Bogiem
chwile (wiele dni)
postanowiłem użyć na zachwyt
co było jest będzie
według mego mniemania
warte utulenia w snach i na jawie
ten skarb postrzegany
piękna Jego dzieł
my niszczymy namiętnie
przekonani o swojej wielkości
w nas musi zwyciężyć
wspólne dobro
Allach Bóg Budda Jahwe
#2
Napisano 24 maj 2007 - 09:54
mam wrazenie ze juz gdzies czytalam ten wiersz...
#3
Napisano 24 maj 2007 - 10:53
przeważnie nikt nie wierzy w moje upośledzenie
#4
Napisano 24 maj 2007 - 12:42
pozdrawiam:)
ps. a czekam jeszcze na kolejne "kocie" wiersze
#5
Napisano 24 maj 2007 - 18:13
#6
Napisano 30 maj 2007 - 14:40
#7
Napisano 14 czerwiec 2007 - 06:29
#8
Napisano 15 czerwiec 2007 - 19:57
#9
Napisano 17 czerwiec 2007 - 06:15
Nie zmieniam nicka - staram się zawsze stosować taki sam - Adam Sosna.
Inne postępowanie uważam za nie w pełni uczciwe, choć czasem uzasadnione.
Zastanowię się nad Twoim pomysłem - jest wskazany bo samych wierszy doliczyłem sie 350.
Do tego dochodzi proza. Ostatnio stwierdziłem - niele jak na 3 lata.
Dzięki za rady i życzliwoć.
#10
Napisano 25 czerwiec 2007 - 15:53
ech, mały ten świat, wirtualny także,
pozdrawiam serdecznie
/izabela vel Alter Net (poezja.org;) )
#11
Napisano 26 czerwiec 2007 - 13:16
jak w orgu
(Kalisz - hihi, świat mały)
#12
Napisano 01 lipiec 2007 - 05:31
Czemu zraniłam Ciebie?
Zaznałeś po raz pierwszy
Czym jest cierpienie...
... spadło tak nagle na Ciebie
Zburzyłam nasz świat w jednej chwili,
Nic się dla mnie nie liczyło
Tylko ulotne fałszywe szczęście
Tylko ulotna fałszywa miłość!
A ja Taka naiwna i głupia byłam
W wyznania o miłości Uwierzyłam
Za Tobą wszystkie mosty spalić postanowiłam
Spaliłam...
Zraniłam Cię najmocniej,
Jak mocno zranić potrafiłam
Gorzkimi słowami Cię zraniłam
Moja wyobraźnia zasnęła...
Uwierzyłam w miłość
Inną niż Twoja
Uwierzyłam w miłość
Której nie było
Chciałam w nią wierzyć
Dlatego się zjawiła
Tak szybko... i równie szybko mnie zostawiła
Tak szybko zniknęła
Jak szybko mnie dopadła
Zostałam sama...
A Teraz nie mogę przestać płakać...
Dodano nie 01 lip 2007 06:32:42 CEST :
Anioł Stróż
Zawsze jest przy mnie i mnie pilnuje...
Czuje jego obecność...
Odgania wszystkie złe myśli
Wierze ,że jest przy mnie
To mój anioł stróż.
Dodano nie 01 lip 2007 06:33:58 CEST :
Brak zrozumienia
Dlaczego wszyscy zadają mi cierpienie?
Prosto w oczy patrzą i się śmieją,
z mojego domina nieszczęść.
Ja tylko pragnę zrozumienia od ludzi,
czasami rady.
A wszyscy mają mnie gdzieś,
Oni zajmują się tylko swoimi sprawami.
Ja dla nich jestem tylko czymś,
co łatwo można zniszczyć
zwykłym nawet słowem.
Nie umiem się przed tym bronić.
Nie mam na to siły.
Nie dam rady żyć w tym
świecie pozbawionym skrupułów.
#13
Napisano 01 lipiec 2007 - 19:56
#14
Napisano 10 lipiec 2007 - 12:59
Stał w tłumie
płakał nóżki bolały
wysoko w smrekach*
prawie w niebie
człowiek na chwilę przemieniony
leciał
nie przyszli zobaczyć kto dalej
przyszli po nadzieję
głupie słowo?
rozeszli się spokojnie
uśmiechnięci
ktoś podniósł czapeczkę
zrobioną z czerwonej miłości
spadła w podmuchu wyjazdu
w płaszczyznę pustą na jutro
Adam Sosna(2007.02.28)
smrek w gwarze górali to świerk, spotkałem także to słowo w znaczeniu choinka, wyczułem że odnosi się raczej do kształtu.
#15
Napisano 21 lipiec 2007 - 17:57
Ile wierszy? Ile nut?
Z brzóz ciszę zdmuchnę.
Krzyżom nakażę być łodygami
kwiatów nie podstawkami
tabliczek z napisami żył.
Ile wierszy? Ile nut?
Wiatr zmiennie wieje.
Co dnia buntuję się niewstrzymany
myślą i gubię szybko
znaczenia najtrafniejszych słów.
Ile wierszy? Ile nut?
Los bycia drogą.
Mój brat gestami mnie oszukuje
zdaniem bez zakończenia
groźnymi marzeniami w tle.
Ile wierszy? Ile nut?
Mam wierne znaki.
Od lat zastygam po przecinkach
giętych fraz ciężarami
myślnikom zakurzonym cześć.
Ile wierszy? Ile nut?
Głos niesie sensy.
Echem sklepienne malowidła
barwą nie odpowiedzą
niewdzięczne niedokończone sny
jeszcze...
#16
Napisano 23 sierpień 2007 - 22:50
Drobiazgi rzucane są w naszych słowach
Drobiazgi zawarte są w naszych czynach
Nic pewnego tak jak skała na świecie
Po co troska o wszystko co znajdziecie?
Uroda, siła, bogactwo, uznanie,
Niezwykle krótkie jest to ludzkie trwanie
Zabawne są nasze porządki w życiu
W skrzyni kończymy w ziemnym nakryciu
Adam Sosna(2005.11.26)
Zmieniony(2007.05.10)
Kochanowski Jan
O żywocie ludzkim
Fraszki to wszytko, cokolwiek myślemy,
Fraszki to wszytko, cokolwiek czyniemy;
Nie masz na świecie żadnej pewnej rzeczy,
Próżno tu człowiek ma co mieć na pieczy.
Zacność, uroda, moc, pieniądze, sława,
Wszytko to minie jako polna trawa;
Naśmiawszy się nam i naszym porządkom,
Wemkną nas w mieszek, jako czynią łątkom.
#17
Napisano 11 październik 2007 - 08:51
dzieci wyjechały szukać dobrych chwil
w Londynie w Dublinie pod lepszym niebem
po lichym obiedzie za bilety płacili
syci w samotność Placówkę objęli
czytając listy znajomym wciąż powtarzają by
dopingowali młodych w poszukiwaniu dni
obfitych i spokojnych nie tak zwichrzonych
nowszą i starszą historią ze śladami krwi
w kolejce do lekarza stają
bo ciała już sterane
różaniec kroków odmawiają
by pocałować klamkę
drzwi z napisem nieczynne
czy tak zakończyć
mają życia nieprzespane?
Adam Sosna (2007.10.04)
#18
Napisano 13 kwiecień 2008 - 12:48
Dno z łyżeczek pogiętych na życzenie
kaskada mleka nie do góry
posłuszne Newtonowi białe strugi
biją zaczepnie o czerpadła wklęsłe
nie zatrzymają pędu jasności do spokoju
równin poważnych połączeniem
Spodeczki już nie służycie szklankom
miód dostojnie spływa złocistymi
szlakami ku podstawom gór z was
ułożonych brzęczenie donosicielek
kleistości rozmywa ciszę tej powagi
Równina sprzyja połączeniu
pożywności ze słodyczą
prowadzi w morze i w skupieniu
czyni zaszczyty związkom nowym
deltą? lejkiem? Jakie ich pożegnanie?
#19
Napisano 18 maj 2008 - 07:41
Betula - bardzo pospolite w moim kraju
drzewo polskich i rosyjskich poetów
drzewo grabarzy
magiczne drzewo
z gałęzi miotły
na których czarownice podbijały świat
ulubione drzewo artystów
i wszelkich desperatów
rośnie na mokradłach
rośnie gdzie sucho
rośnie na piasku i na glinie
rośnie gdzie pozwolą
sypie nasiona w ziemię
gdy trochę podrośnie
białym pniem pociąga oczy
Adam Sosna (2005.02.01)
#20
Napisano 02 czerwiec 2008 - 12:14
Do mnie mówisz? - mówię dobitnie zrozumiale
Prostowanymi na kowadle niewytłumaczeń
Słowami. Wysiłku nieco włożę w mowę tutejszą?
Postaram się pokazać, że ze mnie nieleń?
Chcę by ze słów nieporadnych płynęła jasna
Mowa, by zgrzyt nie plamił nieprzejrzyście dźwięku.
Moje zerwane bezmyślnie pulsujące ja
Uczyni ze mnie artystę? Bóg zamierza wiedzieć.
Wbijaj sobie igłę w żyłę na znak pokoju
Nie zasypiaj od razu odlot śpieszny najpierw
Po prywatnego urojenia czar trujący
Z nikąd, nie ze snu jeszcze. Boli! Trafiłem w nerw.
Adam Sosna (2005.11.14)
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych