O Boże! Ale się działo w tej oborze!
#1
Napisano 25 lipiec 2005 - 09:18
Sam gospodarz, niezwykle sympatyczny jegomość, z którym wieczorem ustalaliśmy sprawy organizacyjne potrafił sprawić, że człowiek czuł się jak u siebie.
Na środku gospodarstwa , nad naszymi głowami, z wielkiego gniazda przyglądały nam się bociany. W miarę jak Iponki zapełniały przestrzeń w oborze i wszędzie, gdzie się tylko dało, gospodarstwo zaczynało tętnić życiem. Konie, zupełnie oswojone podchodziły tak blisko, że w pewnym momencie myślałam, iż Hektor ma ochotę pocałować Faldusia. ;-)
Hektor to najbardziej rozrywkowa osobowość wśród koni, trzeba było czasem zawalczyć o swój kufel piwa, bo podchodził znienacka do ławy i dwoma haustami wypijał całą zawartość.
Często też, tuż za plecami widzieliśmy jego głowę w oknie, gdzie tylko czekał na kęs pysznego, drożdżowego placka, lub łyk piwa. Żeby opisać wszystkie atrakcje i sytuacje, trzeba by napisać książkę.
Na zdjęciach zobaczycie co się działo. Tam będzie widać, że było nam dane jeździć na Hektorze, że kobiety doiły krowę, która też uwielbiała piwo, że mały piesek Gonzo zabawiał nas popisowym numerem z balonikiem, że uczyliśmy się rzucać lassem, że jeździliśmy powozem aż wreszcie, że cała nasza pięćdziesięcioosobowa ekipa została załadowana na "Banę" , którą to jechaliśmy zwiedzać zamek z XIX w. i Cerkiew. Towarzyszył nam na Banie sympatyczny grajek, który przygrywał na akordeonie i uRoczy przewodnik, który opowiedział nam historię tych zabytków. Śpiew nasz zapewne było słychać wiele kilometrów dalej i choć było chłodno, bo jechaliśmy późnym wieczorem, grzaniec, którym częstował gospodarz pod cerkiewką rozgrzał nas, a pochodnie rozjaśniły mroki.
W drodze powrotnej Iponki pokrzepione grzańcem chórem śpiewały: przepijemy dziś Waldkowi Ipon cały, Ipon caaaały, Ipon caaaaaaały i zostaną mu kółeczka i sandały, jeszcze dziś , jeszcze dziś, jeszcze dziś! ;-)
Sobotnia biesiada nie miała końca, działo się wiele, tańcowaliśmy aż posadzki drżały, ale muszę napisać jeszcze o czymś, czego nie oddadzą żadne zdjęcia.
Nasze podniebienia przeżywały rozkosz, a żołądki pękały w szwach. To, czym nas częstowano dosłownie co chwilę, przeszło oczekiwania najwytrawniejszych smakoszy.
Nie było wyznaczanych porcji, można było jeść do oporu i tu chylę czoło przed gospodarzem, bo po raz pierwszy spotkałam się z taką szczodrością i kompletnym brakiem wyliczania czegokolwiek. Kawa i herbata, a także drożdżowe ciasto zawsze czekało na nas w izbie biesiadnej. Panie z kuchni dbały o to, by każde nasze życzenie było spełnione.
Rozkoszowaliśmy się pysznymi plackami ziemniaczanymi, ziemniakami w mundurkach z masłem i serem, kluskami śląskimi, pysznymi barszczykami, naleśnikami z różnym nadzieniem, ale kulinarne HITY, jakie znalazły się na naszych talerzach w sobotni wieczór zaskoczyły chyba każdego. Najpierw gospodarz podał prosię upieczone w całości, którym częstował każdego. Przepyszność!!! Jednak gdybym wiedziała, że godzinę później mogę spożywać jeszcze coś smaczniejszego, to zostawiłabym w żołądku więcej miejsca na tę okoliczność. Wszyscy widzieliśmy, że nad piecem wiszą smakowite wędzonki: golonki, balerony, polędwica, kaszanka, wątrobianki, kurczaki i swojska kiełbasa, no ale któż mógł przypuszczać, że ich smak spowoduje coś na kształt kulinarnego orgazmu.
Wiele pyszności jadłam w życiu, ale tak wspaniale doprawionych i fachowo owędzonych cudów nie jadłam nigdy. Na samą myśl ślinka cieknie...
Wszystko to zapijaliśmy piwkiem z beczki i nie tylko
Ten radosny klimat, serdeczność gospodarza, ludowa muzyczka w tle i cała ta prostota ujęła nas i nawet agroturystyczne muchy, które przez otwarte okna zaczęły nas odwiedzać ostatniej nocy nie były w stanie zmniejszyć naszego entuzjazmu. W oborze za szybą o poranku koguty piały jak szalone ale przecież my o tej porze dopiero szliśmy spać, więc któż by się tym przejmował. ;-)
W niedzielny poranek Iponki zostawiły taki oto ślad w księdze pamiątkowej:
Kochany Panie Gospodarzu
piwko siorbiąc dla kurażu
konie jurne ujeżdżając
wędzoneczki zagryzając
bawiliśmy się uroczo
dziękujemy więc ochoczo!
Iponeczki dojąc krowę
i rzucając też podkowę
zadki fajnie wypinały
panów tym porozgrzewały.
Ach jak fajnie, jak wspaniale,
nudów tu nie było wcale!!!
Dziękujemy też dziewczynom
za pyszności i cierpliwość,
za kawusię i drożdżówkę,
kulinarną łamigłówkę.
Urzekła nas ta prostota,
więc wrócimy - nie dziwota!!!
... a kropkę nad "i" postawiła osobiście agroturystyczna mucha. )))
Kochani dziękuję wam za to, jacy jesteście. Za każdy uśmiech, za każdy buziak, za łzy wzruszenia i każde dobre słowo. Cieszę się, że osoby, które były po raz pierwszy na zlocie też bawiły się dobrze i widziałam ich roześmiane buzie.
Dziękuję Waldkowi, bo to za jego sprawą bawiliśmy się w takim właśnie miejscu i moc atrakcji, jaka nas tam spotkała była efektem jego wyboru.
Nie będę wymieniać z osobna wszystkich, bo każdemu z was mam za co dziękować.
Czasem jedno ciepłe zdanie , uśmiech czy gest każdego z was powodowały, że miękło coś we mnie...
A przed nami kochani GROTNIKI ! I znów będzie wspaniale!!! ))))))))
Zatem do zobaczyska w Grotnikach. :-)
Ayla
Ps. A nasza kochana Ewunia była z nami i w minucie ciszy nasze myśli powędrowały do niej. Napewno się do nas uśmiechała...
#2
Napisano 25 lipiec 2005 - 10:33
#3
Napisano 25 lipiec 2005 - 10:34
teraz z niecierpliwościa czekam na Grotniki zeby Was wszystkich znowu wycałowac, (cmok) wypic piwko ( pośmiac sie (hihi) i dobrze zabawic :twisted: (spin)
#4
Napisano 25 lipiec 2005 - 12:34
#5
Napisano 25 lipiec 2005 - 14:02
Tak samo, jak Werta, czekam niecierpliwie na zlot w Grotnikach, by Was wszystkich zobaczyć, uściskać i podładować akumulatorki.
Do zobaczenia (cmok) (BB) (
#6
Napisano 25 lipiec 2005 - 14:31
Na Iponie jestem od poczatku istnienia, a nawet wcześniej, ale tak interesująco jak teraz to już dawno nie było. Dziękuje wszystkim Wam i każdemu z osobna . Jeśli komuś zalazłem za skórę to przepraszam, nie chciałem jak babcię kocham
Bardzo możliwe, że zobaczymy się w Grotnikach, a więc papapapapa
Przemo
#7
Napisano 25 lipiec 2005 - 16:03
NAPISZE TYLKO KROTKO
ZALUJE ZE Z WAMI NIE BYLAM
ZALUJE ZE Z WAMI NIE PILAM
ZALUJE ZE SIE Z WAMI NIE BAWILAM
ALE MAM NADZEJE ZE OBORA STANIE SIE STALYM MIEJSCEM
W KALENDFARZU IPONU I UDA MI SIE JA ZALICZYC ( ( ( (ble) (ble) (ble)
#8
Napisano 25 lipiec 2005 - 16:28
zaliczyłam lewitację na hamaku ,
wspaniały masaż karku ,
taniec w kiecach ,
odjazdową przejażczkę "baną",
buziaka Pana Piotra-historyka ,
ukąszenie końskiej muchy (ale kilka z nich lep zaliczyło (ble) ),
dupkę prosiaka ,
konia nie zaliczyłam bo w stanie już nie byłam (a raczej stan był wskazujący),
za to choć piersi cukrem nie nasmarowałam to i tak konik je oblizał ,
na drzewo się nie wdrapałam choć bardzo chciałam ale i tak zdjęcia bocianom napstrykałam
i choć w oborze nie spałam, dwie noce tam siedziałam
zaliczyłam uścisk wszystkich i za to Wam Kochani dziękuję
zlot był zajefajniasty, pełen wrażeń,
dzięki wielkie Waldkowi za wyszukanie tak cudownego miejsca, gdzie można zapomnieć o całym świecie i żyć światem z Iponkami.
Wszystkim dziękuję za te cudowne 3 dni w "Bocianim Gnieździe" (cmok) .
#9
Napisano 25 lipiec 2005 - 17:48
Nie będę opsywał, co się działo w oborze, bo Ayla po raz kolejny popisała się swym niesamowitym talentem kronikarskim. Wspomnienia z tych dwóch dni na pewno na długo pozostaną w mej pamięci, a za każdym razem, gdy będę sobie przypominał historie pewnej Iponki, która to jadąc samochodem z prędkością 90km/h została wyprzedzona przez traktor z ciągnikiem pełnym siana to na mej twarzy będzie pojawiał się uśmiech.
Poznałem sporo nowych iponków, Oliego, Macina, Artura, Dagę i Figaro..., Artur, tutaj publicznie jeszcze raz podziękuje za okazaną mi pomoc, za to iż pomimo tego, że kiepski ze mnie pilot, szczęśliwie dowiązłeś mnie do domu; Daga Paweł; przed wyjazdem do obory byłem na 10000% przekonany o tym, iż końcówkę sierpnia spędze w Gdańsku, ale obecnie mam podobny dylemat do Waszego.
Dziękuje także Lucynce, która to nie pozwoliła bym chociaż na sekundę poczuł się głodny i Agnieszka, za parzenie wyśmienitej kawy.
Fajnie było Was ponownie zobaczyć.
"Boże, daj mi siłę by zmienić to co mogę zmienić
i odwagę by zaakceptować wszystko, czego nie mogę zmienić,
i mądrość, bym znał różnicę".
#10
Napisano 26 lipiec 2005 - 06:31
Dziękujemy organizotorom za wyjątkowy klimat tego zlotu.
Pozdrawiamy serdecznie wszystkich.
Niuniuś, Anusia i Żurek
Charles Chaplin
#11
Napisano 27 lipiec 2005 - 12:28
pelna starowiejskich rekwizytow ,,obrok,, tez byl smaczny.mialem okazje zjesc pieczonego prosiaka,kotlety de-volaie i parowane ziemniaki.miale tez okazje porzucac podkówką chociaz nieudalo mi sie trafic w stolek :? bylem swiadkiem dojenia krowki i łapania kołka na lasso chociaz jue niemialem checi brac udzialu w tych dyscyplinach.fajnie sie jechalo w nocy ,,baną,, i widok zamka.chłopski grzaniec byl smaczny a piwka (bezalkoholowego) nikomu niebrakowalo
#12
Napisano 28 lipiec 2005 - 11:32
Bo to nie taka wieś. Bo to nie takie klimaty.
Cóż mogę dodać do powyższych już konkluzji iponkowych?
Może to, że placków ziemniaczanych zasadniczo nie jadam- a tu wcinałam z rozkoszą. Świniaka przepraszam, ale był zbyt smaczny, by go zostawić w szczęśliwym żywocie kabana Obiadki i wszelkie przyjemności podniebienne zbyt kuszące, by martwić się talią.
Przejażdżka baną i pochodniami na myśl przywiodła mi scenę z Pana Wołodyjowskiego. Romantycznie z dreszczykiem emocji i duchów przycerkiewnych. Fascynująca opowieść pana Piotra wciągnęła chyba każdego i już zaczynam gromadzić kasę, by pod koniec żywota, w zamku, którego budowę rozpoczął carski generał- Krasnowski, a dokończył jego zięć generał Łopuchin- zamieszkać
Okolica piękna... nad Prosną. Warto czasem odciąć się od wszystkiego i wsłuchać w nocną, spacerową ciszę... ale to nie cisza. To tysiące myśli, wspomnień, pragnień, szum drzew, traw, rzeki, brzęczenie cykad...
I jeszcze jedna myśl. Na Iponie jestem od niedawna. Ale to już mój trzeci zlot. Ciągle poznaję nowe osoby. Bocianie Gniazdo, czy jak kto woli roboczą nazwę- Obora, to był wspaniały czas, zlot pod każdym względem. I atrakcje zapewniane przez Gospodarza były przyczyną bezpośrednią tego stanu rzeczy, jednak to ludzie tworzą klimat. Doznałam wielu objawów serdeczności od tak wielu Osób. Dziękuję za te gesty. Są dla mnie niesłychanie ważne. Dziękuję Wam.
I do następnego zlotu
"Albo jest idealizm, albo jest materializm, albo nie ma ku.wa nic śmiesznego" [W.Dymny]
#13
Napisano 28 lipiec 2005 - 12:56
Hiiiiiii Aluunia ma racje było swietnie. Ja byłam w swoim zywiole, było duzo zwierzaków, które cały czas umilały nam pobyt :-D, jedynie gesi nie były zadowolone z naszego pobytu , co na kazdym kroku dawały odczuc :? . Hiiiiiiiii swietnie sie wybawiłam, kazdego dnia były nowe atrakcje. Przejazdzka Bana była niesamowitym wrazeniem, hii nasze spiewy, długo rozbrzmiewały echem nad Chruścinem. Jedzonko zwłaszcza prosiaczek :-P hmmmmmmm ojeju do dzis na sama mysl slinke oblizuje i robie sie głodna. Gospodarz i panie kucharki swoja serdecznoscia mnie oczarowali.... az chce sie tam wrócic 8) Nie bede opisywac wszystkiego, Alunia oddała cała atmosfere zlotu. Hiiiiiii Przyjechałam z nad morza do Obory, Ipon dodaje energii do zycia :twisted: a ten zlot hmmmmm nie moge znalezc słow, którymi mozna by go opisac. Jestem pod wrazeniem tego miejsca, iponków, bede pamietac do konca te niesamowite chwile
Pragne podziekowac Waldkowi za wspaniała miejsce, które znalazł dla iponków, ze mogłam dzieki jego pomocy dojechac i swietnie sie bawic DZIEKUJE :-P, Daffi jestes WIELKI. Jezeli kogos uraziłam to przepraszam bardzo (cmok) obiecuje poprawe. No i nie moge doczekac sie nastepnego zlotu
duze buuuuuuuuuuuuuuuuuuuziaki (cmok) (cmok) (cmok)
Kati
#14
Napisano 28 lipiec 2005 - 21:36
Przyjedź pociągiem, spotkamy sie w Kutnie i mam nadzieję, że tym razem nie będziemy jechały w błogiej nieświadomości tym samym pociagiem. :)
Buziaki i pozdrowienia dla wszystkich, dziękuję wam, że jesteście...
Ayla
#15
Napisano 31 lipiec 2005 - 22:05
Kati
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych