Mowic - nie mowic
#1
Napisano 19 maj 2005 - 11:05
Najlepiej jak zaraz na poczatku sie powie , czy czekac z tym do ostayniej chwili ... a moze wcale? Wiadomo jaka jest reakcja - zazwyczaj obrot o 180 stopni i do widzenia....
#2 Gość_Karina_*
Napisano 19 maj 2005 - 15:33
NeoN, zazwyczaj, ale nie zawsze (na szczęście) tak jest. Osobiscie uważam, że powiedzieć o niepełnosprawności należy od razu, no może nie po słowie >cześć> :-D ale w dalszej części już 1ej rozmowy na pewno. Zawsze tak robie. Czynie to dla tego, aby nie stawiac 2ej osoby w niezrecznej sytuacji a po 2gie (moze nawet wazniejsze) dlatego, iż w każdej kwestii uznaję tzw. grę w otwarte karty i szczerość. Nie znoszę niejasnych sytuacji oraz niedomowień :twisted: A poza tym już po 1ej reakcji nowo poznanej osoby na wieść ze ma do czynienia z ON, możemy się zorientować oraz wyczuć jak ten ktos sie na nas zapatruje i jesli powiedzmy - nie bardzo - to chyba lepiej powiedziec sobie papa w miare szybko a nie dopiero gdy obie strony sie do siebie przyzwyczaja. Wcale nie mowie tu o zaangazowaniu uczuciowym, ale o zwyklym przyzwyczajeniu do 2giego czlowieka, ktore rodzi sie (zazwyczaj) miedzy osobami ze soba obcujacymi.Wiadomo jaka jest reakcja - zazwyczaj obrot o 180 stopni i do widzenia....
#3
Napisano 19 maj 2005 - 16:33
#4
Napisano 19 maj 2005 - 18:30
Jeśli ukrywamy przed nowapoznaną osobą fakt, iż jesteśmy niepełnosprawni, to po pierwsze oszukujemy drugą osobę, a po drugie chyba nie do końca sami siebie akceptujemy, takimi jakimi jesteśmy. I to jest bardzo smutne. Nie można oczekiwać akceptacji od drugiego człowieka, jeśli sami siebie nie lubimy i nie akceptujemy.
#5
Napisano 19 maj 2005 - 19:00
Nierozwiązywalność jest zawsze stanem przejściowym.
Ziewanie, to cichy krzyk o kawę.
#6
Napisano 20 maj 2005 - 18:31
#7
Napisano 20 maj 2005 - 18:47
Najpierw trzeba się poznać, a dopiero potem spotkać. Jak się już pozna drugiego człowieka, to jego ciało nie ma absolutnie żadnego znaczenia i nikt nie ucieka, nie odsuwa się, nie zmienia się i nie zaczyna traktować partnera inaczej.
Mówię to ze swojego doświadczenia. Nie zdarzyło mi się, żeby ktoś się ode mnie odsunął po spotkaniu w realu. Ale też nie spotykam się z ludźmi, których znam z 2-3 maili czy z paru rozmów na gg. Na real decyduję się, kiedy już kogoś nieźle znam, a ten ktoś mnie - i wymienimy instrukcje obsługi siebie nawzajem.
Wtedy ja nie mam stresu, ten ktoś nie ma stresu i nikt nie jest postawiony w kłopotliwej sytuacji, w której może nie wiedzieć, jak reagować.
A żeby się dobrze poznać, chcieć tego muszą obie strony. Jeśli chcą, to wcześniej czy później uda im się to. Tak po prostu.
Więc powodzenia i wytrwałości, Wojtku!
:*
#8
Napisano 22 maj 2005 - 21:09
Ech, bo zaczynacie od... khem, od tyłu. :>
Od tyłu to jest ten, tego .............
.
.
.
.
.
.
Metoda liczenia obwodów elektrycznych (też ;-))
A tak serio, ja jestem za mówieniem, może nie w drugim zdaniu, ale po to aby ta druga strona wiedziała. Wiadomo, że czym później może być trudniej, ale na pewno przed pierwszym spotkaniem, aby ta druga osoba nie poczuła się nieswojo.
"Serce rozważne szuka mądrości, usta niemądrych sycą się głupotą."
(Prz 15:14)
#9
Napisano 03 czerwiec 2005 - 17:28
Gdy poznaję kogoś ( czyli dziewczynę :-D ) przez internet, najpierw staram się rozmawiać z nią o sprawach nie związanych ze zdrowiem itp. Później oględnie nawiązuję (gdy sprawy zaszły daleko) do tego, że jestem ON. Daję do zrozumienia, że poruszam się na wózku inw. A najlepiej wszystko to humorystycznie, w miarę wesoło.Poznajecie kogos.... i pada propozycja spotkania w 4 oczy. Teraz jest sytuacja... mowic czy nie mowic? , ze jestescie ON.
Jestem za tym, żeby mówić o swojej niepełnosprawności. Po co później "odkręcać" wszystko i w efekcie wychodzimy na jakiegoś zakompleksionego gościa, który wstydzi się przyznać do swojej ułomności.
#10
Napisano 03 czerwiec 2005 - 19:14
Pedro
#11
Napisano 03 czerwiec 2005 - 19:22
#12
Napisano 04 czerwiec 2005 - 09:15
A ja tak naprawdę w ogóle nie rozumiem problemu... Jeśli o mnie chodzi, to zawsze wystarczyło mi po prostu być sobą. Niczego nie ukrywać, ale też z niczym nie wyskakiwać jak Filip z konopii. Rozmowa i relacja toczą się same, spontanicznie, bez jednej reguły czy schematu. I zależnie od środowiska. W jednym pytanie o niesprawność pada od razu na początku, w innym gada się np. o książkach, a o niepełnosprawności rozmawia się, planując spotkanie (bo musi się odbyć w miejscu przystosowanym, albo też dlatego, że potrzeba pomocy). Różnie. Niektóre osoby, z którymi nie jestem zbyt blisko i mało mnie znają, w ogóle nie wiedzą (nie chcą wiedzieć/widzieć), że jestem ON, a ja nie mam ochoty z nimi rozmawiać na tematy osobiste. I nie muszę, bo z reguły nie mam ochoty się z nimi też spotykać w realu.
Chba bardziej robią problem ci co chcą widzieć.... tak mi się zdaje.
#13
Napisano 06 czerwiec 2005 - 00:50
Więc od czupryny do rozporka, niejeden diabeł we mnie siedzi.
#14
Napisano 06 czerwiec 2005 - 09:01
#15
Napisano 06 czerwiec 2005 - 09:15
Dla mnie jedyny sens pytania o to jest wtedy, kiedy się umawiamy i trzeba to jakoś technicznie zorganizować. Wtedy muszę wiedzieć, czy ktoś jest ON, bo może się okazać, że np. nie będzie w stanie dotrzeć tam, gdzie wyznaczę spotkanie. I tyle. W żadnym innym wypadku ta wiedza nie jest mi do niczego potrzebna. Rozmawiam o tym tylko w przypadku techniczego omawiania spotkania, albo wtedy, kiedy dana osoba sama akurat chce ze mną pogadać o swojej niepełnosprwaności.
Bo tak naprawdę to dla czego niesprawność ma znaczenie? Dla miłości? Oczywiście, że nie ma żadnego. Dla przyjaźni? Tym bardziej nie ma. A jeśli ktoś nie jest mi bliski, to w nosie mam, co o mojej niesprawności sądzi - obcym ze stanu swojego zdrowia się nie spowiadam. ;-) Co nie znaczy, że go ukrywam. Jeśli temu obcemu ufam i jeśli taktownie, z wyczuciem spyta mnie o stan zdrowia, to mówię prawdę. A jeśli nie ufam, to mówię, że nie chcę o tym rozmawiać. Nie kręcę, że nie jestem ON.
#16
Napisano 06 czerwiec 2005 - 09:44
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych