sajgon w domu i zlot-spokój i piczzeria w Wysokim
#1
Napisano 11 październik 2004 - 16:56
#2
Napisano 11 październik 2004 - 17:48
Pedro
#3
Napisano 11 październik 2004 - 18:15
"Serce rozważne szuka mądrości, usta niemądrych sycą się głupotą."
(Prz 15:14)
#4
Napisano 11 październik 2004 - 18:24
#5
Napisano 11 październik 2004 - 18:32
Pedro
#6
Napisano 11 październik 2004 - 19:13
#7
Napisano 11 październik 2004 - 20:08
#8
Napisano 11 październik 2004 - 20:12
bo bede miala moczenie nocne
Oby nie, bo dopiero mama sie toba zajmie
Pedro
#9
Napisano 14 październik 2004 - 11:19
A jak przeciwdziałać tej nadmiernej trosce? Napewno nie awanturami i sajgonem w domu. to zazwyczaj tylko powoduje, że obie strony umacniają sie na swoich pozycjach i łatwiej o kolejne zatargi. Myślę, że trzeba z rodzicami rozmawiać i przekonywać ich, że bez ich pomocy dajemy sobie radę. Im bardziej będą to dostrzegać tym mniej będą ingerować we wszystko. I jeśli nawet dalej będą udzielać rad, to już nie będą ich nam narzucać.
Też mam nadopiekuńczą mamę, ale moja mama już przyzwiyczaiła sie do tego, że ma córeczkę z charakterem. Rozmawiamy ze sobą wiele, ona mówi co myśli o czymś, ja wysłuchuje, dodaje swoje i robię to, co wydaje mi się najlepszym rozwiązaniem. Jest w tym też jedno ale... moja rodzicielka doskonale zdaje sobie sprawę, że wychowała mnie w taki sposób, że teraz przy całym swoim szaleństwie i indywidualności, nie przekroczę pewnej granicy zdrowego rozsądku... bardzo często, aby nie zawieść jej zaufania, ale jednak...
Tak sobie teraz przypomniałam jedną moją rozmowę z Pinkym... Jest w tej nadopiekuńczości rodziców względem ON jeszcze jedna kwestia. Bardzo wielu On dobrowolnie godzi sie na to swoiste ubezwłasnowolnienie i tylko od czasu do czasu ogłasza bunt na pokładzie... Chodzi mi o sytuację, gdy ktoś mieszkając z rodzicami godzi sie na wszelkiem przejawy ich troski, samodzielnie nie robi zupełnie nic, nie wchodzi nawet do kuchni, nie sprząta pokoju, sam nie porusza sie po mieście... sam dobrowolnie pozwala rodzicom myśleć, że czegoś nie może lub nie potrafi... a później raptownie ogłasza, ze chce być samodzielny. W takich lub podobnych sytuacjach nie można sie dziwić rodzicom, że protestują...
Ale to tylko moje drobne spostrzeżenia :oops:
Pozdrawiam
Liwia
#10
Napisano 14 październik 2004 - 14:47
#11
Napisano 14 październik 2004 - 16:09
Moja mader mówi mi to samo, a ja nie cierrrrpię gotować. Gotuję wyłącznie to, co mam ochotę jeść i nie czuję potrzeby uczenia się gotwać tego, czego jeść nie zamierzam. ;>
Ale któregoś dnia powiedziałam, że dziś ma opuścić kuchnię, bo będę gotować (kuchnia mała, 2 osoby tam gotować nie mogą). Oczywiście, że się nie zgodziła! Ona tylko tak mówi, żeby mówić, bez celu, nie po to, żeby mnie rzeczywiście do gotowania zdopingować.
Wiele razy pichciłam jakiegoś dobrego kurczaczka, albo jakąś smakowitą sałatkę. Wychodziły naprawdę dobrze. Natomiast moi rodzice stwierdzali, że niedobre i jeść się tego nie da. Bo wolą schabowego z kapustą. ;>
Rozmowu nie pomagają. Żadne. Nawet te z autorytetami rodziców i z psychologami. Niestety. Dlatego tak bardzo staram się wyprowadzić. I dlatego 4 razy w ciągu roku zmieniałam miejsce zamieszkania.
Trzymajcie się cieplutko wszyscy!! Przytulam Was... ;-***
#12
Napisano 14 październik 2004 - 17:34
#13
Napisano 14 październik 2004 - 17:49
Dagus skad masz moia mame? Sklonowalas
Czasami się zastanawiam, bo znam takich klonów więcej. ;-) I to wcale - jak zwykle - nie jest problem wyłącznie ON. Moja z mojej niesprawności robi argument głównie przed wyjazadami "chora jesteś, a jechać chcesz!", natomiast na co dzień udaje, że tej niesprawności nie ma i ma do mnie o nią pretensje.
Nadopiekuńcza była zawsze, ale trafiła kosa na kamień, bo ja z kolei od dziecka jestem zosia-samosia. Różnimy się zasadniczo, bo dla niej sensem i celem życia jest gotowanie, pranie, sprzątanie. A ja uważam, że to życie jest dla mnie, gotowanie jest dla mnie, mieszkanie jest dla mnie, ciuszki są dla mnie, A NIE ODWROTNIE. I wolę jechać na zlot, niż kupić odkurzacz. ;> Pożyć trochę, zamiast sprzątać. Poczytać książkę, niż gotować (mogę zjeść kanapkę). Korzystać z życia, a nie je marnować. No i - co jest już skrajnie karygodne - żyję dla siebie, nie dla innych, więc mam w nosie, co powiedzą sąsiedzi. ;>
A jutro jadę do Krakowa. Na prawie 3 tygodnie (wrócę przed samym zlotem w Wawce). Myślisz, że łatwo poszło? ;-)
#14
Napisano 14 październik 2004 - 19:38
#15
Napisano 14 październik 2004 - 20:28
Daga (cmok) jestes moim guru... Latwo nie bedzie ..ale...moze w koncu...przekonam mame ze zloty iponkow to nie Woodstok
Nie przerażaj mnie. ;-)
Ja sobie z tym wcale nie radzę. I to, że jeżdżę itd. wcale nie jest tylko moim wyborem, jest też koniecznością - żeby przetrwać. Chwilą oddechu. W sumie też ucieczką...
Ale też wielką przyjemnością. ;-)
Trzymam za Ciebie kciuki. ;-*
#16
Napisano 15 październik 2004 - 08:32
Teraz wiem, że zrobiłam dobrze, bo moja mama przekonała się, że poradzę sobie w każdych warunkach. Jak mnie zawiozła na pobyt rehabilitacyjno-socjalny, to myślałam, ze mnie siłą zechce zabrać spowrotem do domu, bo tam osoby niepełnosprawne miały uczyć się samodzielności (czyli właściwie wszystko robić same i ew. pomagać sobie wzajemnie). Jak odjeżdżała sama do domu to miała łzy w oczach :?
Jeszcze teraz czasem próbuje się wtrącać, ale wie, że ja i tak sobie poradzę Jednak moja mama musiała sie o tym przekonać.
A o gotowanie nie musiała sie martwić, bo wie, że umiem i lubię gotować. Jednak i tak podsyłała mi często coś do jedzenia, co bym z głodu nie umarła (hihi)
Rodzice nas kochają, lecz nie możemy im pozwolić, aby zmuszali nas do życia według ich wyobrażeń i planów. Każdy z nas ma prawo do życia według swoich zamierzeń i życzę Wam, abyście mogli żyć własnym życiem (cmok) (ok)
— Victor Hugo
#17
Napisano 16 październik 2004 - 09:22
#18
Napisano 01 listopad 2004 - 21:50
zreszta ....po to sa wczasy...aby...szalec, tam gdzie nas nikt nie zna ..zawsze po turnnusach czuje sie jakbym wracala do innego swiata...jak alicja przechodze na druga strone lustra ....a potem wracam do wysokiego...i rozmyslam ,przezyywam jak mnie podrywal pijany krulik w cylindrze ech na deptaku w Ciechocinku.... (E) (zaznaczam ze sciema i mlekovitka to 2 rozne osoby :evil: )
#19
Napisano 17 styczeń 2005 - 11:55
#20
Napisano 17 styczeń 2005 - 12:04
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych