Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A
Zdjęcie

sajgon w domu i zlot-spokój i piczzeria w Wysokim


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
19 odpowiedzi w tym temacie

#1 mlekovitka

mlekovitka

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 235 postów

Napisano 11 październik 2004 - 16:56

Nie wiem czy taki temat byl juz poruszany na lamach forum...ale dla mnie to ewidentny problem...chodzi mianowicie o nadopiekunczosc rodzicow...zawsze slysze takkie teksty:Gdybys byla zdrowaa to co innego... Dlaczego przy kazdym wyjezdzie musze robic w domu sajgon aby postawc na swoim i potem mama nie odzywa sie do mnie przez miesiac....bo pojechalam....nap,z chlopakiem na wakacje itp Czy to ze jestem niepelnosprawna jest podstawa abym nie ruszala sie nigdzie domu?Argumenty moiej mamy są wziete prosto z "wizjer tv" czyli ze mnie zgwalcą zabiją,dosypią narkotykow do picia,wyrzucą z pociągu ,porwą do sekty...iitp...a o netowych spotkaniac nawet nie wspomne bo podobno jakas dziewczyna spotkala sie z kims z neta i ja zbil :twisted: paranojaaaaaaaaaaaa... oczywiscie gdybym byla zdrowa zwiala bym z sekty,zgwalcila gwalcicieli....itp :D :D :D Kurcze ja popprostu chce przezyc zycie sama i uczyc sie na wlasnych bledach...a to ze mam reumatyzm...chyba mi jest powodem aby odbierac mi powod do niezaleznosci...to znaczy jak chce to jade bo przecierz jestem dorosla ,niezalezna finansowo,ale mama preferuje szantarz psychiczny...a teraz gdy ma cisnienie to wogole boje sie ze jej cos sie stanie z nerwow...hmmm wpedza mnie w poczucie winy...teraz mam problem ...chce jechacc na zlot do wawy...to blisko autobus bezposredni jest nawet...serce mi sie rwie na zlot...poprostu lubie taki imprezy...i juz se wyobrazam reakcje mamy....odechciewa mi sie zlotu.....dzis bede rozmawiac z nią na ten temat.... i znow mam wybor sajgon i zlot ...czy spokó (E) j i pizzeria,bar w Wysokim...i wiecie co ze moje kolezanki niepelnosprawne z okolicy tez mają ten sam problem z rodzicami....kurcze zaloze partie i pojde z tym do sejmu...przeglosujemy to i zrobi sie ustawe nakazujaca wiecej wolnosci dla os.niepelnosprawnych :D :D :D coz pozostal mi tylko smiech....przez lzy czasami.... (E) bo czuje sie bezradna....stlamszona....i naprawde niepelnosprawna...w takich sytuacjach
  • 0
hmm ...ja tu bylam,na czatku i forum"grzeszylam"...az ..w koncu sie zmylam..16.01.2005r ;D

#2 pedro

pedro

    Narrator

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPipPip
  • 1462 postów

Napisano 11 październik 2004 - 17:48

Taka juz rola rodzica, a ponadto jak jeszcze rodzic opiekowal sie bardziej w Twoim wypadku, bo jestes niepelnosprawna itp. itd. to juz standard, ze bedzie "sajgon" przed kazdym wyjazdem, czy wyjscim nad ktorym rofdzic nie bedzie mial kontroli. Mialem/mam podobny problem, choc przez lata sie to zmienilo. Oczywiscie nadal gdy chce gdzies wyjsc czy pojechac przejmuja sie jak sobie poradze, kto mi ewentualnie pomorze itd., w przypadku dziewczyny mysle ze jest gorzej, nie wazne czy to zdrowa czy niepelnosprawna. O corki rodzice sie bardziej boja, juz tak sie przyjelo ze chlopak lepiej sobie ewentualnie poradzi. Chocby przy gwalcie, procz seksu ewentuanie chlopak w ciazy nie wroci :D Tak czy inaczej, taka juz rola rodzica aby sie martwil, jesli nie odetnie sie pempowimny tak bedzie nawet jak bedziesz miala 40 latek na karku. Sam nie walcze, juz tak rodzice sie nauczyli ze jezeli chce cos zrobic to nie ma sily abym zminil zamiar. Ale obawy zostaja takie jakie byly kiedys i dokad nie wroce do domu po glowie im chodzi co sie ze mna dzieje. Skoro jestes "skazana" na bycie z rodzicami, tego chyba w nich nie zmienisz.
  • 0
Pozdrawiam
Pedro

#3 JacentyK

JacentyK

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 315 postów

Napisano 11 październik 2004 - 18:15

Mlekovitko - skąd ja to znam. Identyczne argumenty wzięte z 997 :P Niestety nie wiem co z tym zrobić.
  • 0
Jacek Kruszniewski ( JacentyK vel stary_smok :) )

"Serce rozważne szuka mądrości, usta niemądrych sycą się głupotą."
(Prz 15:14)

#4 mlekovitka

mlekovitka

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 235 postów

Napisano 11 październik 2004 - 18:24

hmm pedro skazana????? Tak bo nie stac mnie na oddzielne mieszkanie,ani mojego chlopaka-narazie - zresztą mama se wymyslila ze kupimy mieszkanie w Wysokimm i ona nam bedzie pomagac-niby dobra rzecz taka pomoc ale...znow kontrola:),moglabym mnozyc przyklady....ale po co....to i tak nic nie zmieni ...w naszym spoleczenstwie niepelnosprawny to ktos kim trzeba sie zajmowac opiekowac...a nie pozwolic mu zyc wlasnym zyciem....
  • 0
hmm ...ja tu bylam,na czatku i forum"grzeszylam"...az ..w koncu sie zmylam..16.01.2005r ;D

#5 pedro

pedro

    Narrator

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPipPip
  • 1462 postów

Napisano 11 październik 2004 - 18:32

Taka juz jej natura, nie zmieni sie to mlekovitko dlugo, a szczegolnie dokad bedzie cie miala pod swoimi skrzydlami. Co bys zrobila gdyby znowu bylo tak w druga strone? Moja babcia ma 78 lat, a do dzis dnia sie martwi o moja 55 letnia mame, czasem jak przyjdzie slysze jak sie wtraca w "gary" i sa zgrzyty. Taka juz natura jednych i ciezko ja zmienic. Pojdziecie na swoje to znow bedzie szukala powodow aby wpasc, niby to z "kostka cukru" aby zobaczyc czy wszystko ok. Tak juz bedzie dlugo i co gorsza moze sie skonczyc, ze Ty o swoje dzieci bedziesz sie podobnie martwic.
  • 0
Pozdrawiam
Pedro

#6 mlekovitka

mlekovitka

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 235 postów

Napisano 11 październik 2004 - 19:13

pedro....ty mnie nie strasz :shock: :D :D :D bo bede miala moczenie nocne :oops: :twisted:nic tyko poszukac jakiegos amerykanina i wyemigrowac :D :D :D
  • 0
hmm ...ja tu bylam,na czatku i forum"grzeszylam"...az ..w koncu sie zmylam..16.01.2005r ;D

#7 MIXI

MIXI

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 154 postów

Napisano 11 październik 2004 - 20:08

Ten problem chyba dotyczy nas wszystkich, którzy mieszkamy z rodzicami. Mlekovitko tez mam problem z mama gdy gdzies wyjeżdzam, a zloty Iponu to juz horror. Ale jednego moja mamę juz nauczyłam, ona powie co mysli, a ja i tak zrobie jak uważam. Jak wyjezdzam dzwonie do niej i mówie ze wszystko ok, by sie niepotrzebie nie denerwowała. Pedro ma racje ,zawsze sie będa o nas martwiły. Ale to nasze życie i musimy je przezyc po swojemu:)
  • 0

#8 pedro

pedro

    Narrator

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPipPip
  • 1462 postów

Napisano 11 październik 2004 - 20:12

bo bede miala moczenie nocne


Oby nie, bo dopiero mama sie toba zajmie :D :D
  • 0
Pozdrawiam
Pedro

#9 Liwia

Liwia

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 540 postów

Napisano 14 październik 2004 - 11:19

Zgadzam się z Mixi, nadopiekuńczość rodziców jest problemem większości z nas. Ale problem ten dotyczy obu stron. Bardzo często jest tak, że rodzice wtrącają się na tyle, na ile im na to pozwalamy. Im częsciej my sie poddajemy, tym rodzice bardziej roztaczają swoją opiekę. Już taka jest rola rodzica, że troszczy się i opiekuję. Ale czasami przesadza z tą troską. I znowu problem nie dotyczy tylko ON ale "zdrowych". Jak często słyszymy określenie "mamisynek", czy "córeczka rodziców".
A jak przeciwdziałać tej nadmiernej trosce? Napewno nie awanturami i sajgonem w domu. to zazwyczaj tylko powoduje, że obie strony umacniają sie na swoich pozycjach i łatwiej o kolejne zatargi. Myślę, że trzeba z rodzicami rozmawiać i przekonywać ich, że bez ich pomocy dajemy sobie radę. Im bardziej będą to dostrzegać tym mniej będą ingerować we wszystko. I jeśli nawet dalej będą udzielać rad, to już nie będą ich nam narzucać.
Też mam nadopiekuńczą mamę, ale moja mama już przyzwiyczaiła sie do tego, że ma córeczkę z charakterem. Rozmawiamy ze sobą wiele, ona mówi co myśli o czymś, ja wysłuchuje, dodaje swoje i robię to, co wydaje mi się najlepszym rozwiązaniem. Jest w tym też jedno ale... moja rodzicielka doskonale zdaje sobie sprawę, że wychowała mnie w taki sposób, że teraz przy całym swoim szaleństwie i indywidualności, nie przekroczę pewnej granicy zdrowego rozsądku... bardzo często, aby nie zawieść jej zaufania, ale jednak...

Tak sobie teraz przypomniałam jedną moją rozmowę z Pinkym... Jest w tej nadopiekuńczości rodziców względem ON jeszcze jedna kwestia. Bardzo wielu On dobrowolnie godzi sie na to swoiste ubezwłasnowolnienie i tylko od czasu do czasu ogłasza bunt na pokładzie... Chodzi mi o sytuację, gdy ktoś mieszkając z rodzicami godzi sie na wszelkiem przejawy ich troski, samodzielnie nie robi zupełnie nic, nie wchodzi nawet do kuchni, nie sprząta pokoju, sam nie porusza sie po mieście... sam dobrowolnie pozwala rodzicom myśleć, że czegoś nie może lub nie potrafi... a później raptownie ogłasza, ze chce być samodzielny. W takich lub podobnych sytuacjach nie można sie dziwić rodzicom, że protestują...
Ale to tylko moje drobne spostrzeżenia :oops:

Pozdrawiam
Liwia
  • 0

#10 mlekovitka

mlekovitka

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 235 postów

Napisano 14 październik 2004 - 14:47

hmm Elu massz troszke racji... :oops: mama mi teraz powiedziala ze cyt: CHCESZ BYC SAMODZIELNA WEZ SIE ZA GOTOWANIIE-A NIE NA ZJAZDY BEDZIESZ JEZDZIC... :evil: atam teraz wszystko mozna kupic gotowe i tylko podgrzewac :D ;) :P zreszta my z miskiem dbamy o linnie ;) :P no sooo :oops:
  • 0
hmm ...ja tu bylam,na czatku i forum"grzeszylam"...az ..w koncu sie zmylam..16.01.2005r ;D

#11 Daga

Daga

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 837 postów

Napisano 14 październik 2004 - 16:09

Mlekovitko, a spróbuj pogotować. ;-)
Moja mader mówi mi to samo, a ja nie cierrrrpię gotować. Gotuję wyłącznie to, co mam ochotę jeść i nie czuję potrzeby uczenia się gotwać tego, czego jeść nie zamierzam. ;>
Ale któregoś dnia powiedziałam, że dziś ma opuścić kuchnię, bo będę gotować (kuchnia mała, 2 osoby tam gotować nie mogą). Oczywiście, że się nie zgodziła! Ona tylko tak mówi, żeby mówić, bez celu, nie po to, żeby mnie rzeczywiście do gotowania zdopingować.
Wiele razy pichciłam jakiegoś dobrego kurczaczka, albo jakąś smakowitą sałatkę. Wychodziły naprawdę dobrze. Natomiast moi rodzice stwierdzali, że niedobre i jeść się tego nie da. Bo wolą schabowego z kapustą. ;>
Rozmowu nie pomagają. Żadne. Nawet te z autorytetami rodziców i z psychologami. Niestety. Dlatego tak bardzo staram się wyprowadzić. I dlatego 4 razy w ciągu roku zmieniałam miejsce zamieszkania. :(
Trzymajcie się cieplutko wszyscy!! Przytulam Was... ;-***
  • 0
Daga

#12 mlekovitka

mlekovitka

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 235 postów

Napisano 14 październik 2004 - 17:34

Dagus skad masz moia mame? Sklonowalas ;) :P :D U mnie jest jeszcze braciak ktory nie tknie nic co zrobie (ciekawe czego sie boi przeciez tak mi doprze z oczu patrzy 8) )A mama zawsze znajdzie jaakies ale...coż Kuron ze mnie nie bedzie: :D
  • 0
hmm ...ja tu bylam,na czatku i forum"grzeszylam"...az ..w koncu sie zmylam..16.01.2005r ;D

#13 Daga

Daga

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 837 postów

Napisano 14 październik 2004 - 17:49

Dagus skad masz moia mame? Sklonowalas ;) :P :D


Czasami się zastanawiam, bo znam takich klonów więcej. ;-) I to wcale - jak zwykle - nie jest problem wyłącznie ON. Moja z mojej niesprawności robi argument głównie przed wyjazadami "chora jesteś, a jechać chcesz!", natomiast na co dzień udaje, że tej niesprawności nie ma i ma do mnie o nią pretensje.
Nadopiekuńcza była zawsze, ale trafiła kosa na kamień, bo ja z kolei od dziecka jestem zosia-samosia. Różnimy się zasadniczo, bo dla niej sensem i celem życia jest gotowanie, pranie, sprzątanie. A ja uważam, że to życie jest dla mnie, gotowanie jest dla mnie, mieszkanie jest dla mnie, ciuszki są dla mnie, A NIE ODWROTNIE. I wolę jechać na zlot, niż kupić odkurzacz. ;> Pożyć trochę, zamiast sprzątać. Poczytać książkę, niż gotować (mogę zjeść kanapkę). Korzystać z życia, a nie je marnować. No i - co jest już skrajnie karygodne :P - żyję dla siebie, nie dla innych, więc mam w nosie, co powiedzą sąsiedzi. ;>

A jutro jadę do Krakowa. Na prawie 3 tygodnie (wrócę przed samym zlotem w Wawce). Myślisz, że łatwo poszło? ;-)
  • 0
Daga

#14 mlekovitka

mlekovitka

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 235 postów

Napisano 14 październik 2004 - 19:38

Daga (cmok) jestes moim guru... :D :P Latwo nie bedzie ..ale...moze w koncu...przekonam mame ze zloty iponkow to nie Woodstok :D ;) :P
  • 0
hmm ...ja tu bylam,na czatku i forum"grzeszylam"...az ..w koncu sie zmylam..16.01.2005r ;D

#15 Daga

Daga

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 837 postów

Napisano 14 październik 2004 - 20:28

Daga (cmok) jestes moim guru... :D :P Latwo nie bedzie ..ale...moze w koncu...przekonam mame ze zloty iponkow to nie Woodstok :D ;) :P


Nie przerażaj mnie. ;-)
Ja sobie z tym wcale nie radzę. I to, że jeżdżę itd. wcale nie jest tylko moim wyborem, jest też koniecznością - żeby przetrwać. Chwilą oddechu. W sumie też ucieczką...
Ale też wielką przyjemnością. ;-)

Trzymam za Ciebie kciuki. ;-*
  • 0
Daga

#16 Kicia

Kicia

    Narrator

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPipPip
  • 2065 postów
  • Skąd:Warszawa-Targówek

Napisano 15 październik 2004 - 08:32

Chyba prawie każdy, jeśli nie każdy z nas to przeszedł. Moja mama reagowała podobnie, też bała się o mnie, ale ja postawiłam na swoim i wyjechałam na rehabilitację, która miała trwać 6 tygodni. Ja jednak zrobiłam wszystko, żeby trwała jak najdłużej (to nie znaczy, że się obijałam). Tak sie zakręciłam, że wróciłam do domu po pół roku (hihi)
Teraz wiem, że zrobiłam dobrze, bo moja mama przekonała się, że poradzę sobie w każdych warunkach. Jak mnie zawiozła na pobyt rehabilitacyjno-socjalny, to myślałam, ze mnie siłą zechce zabrać spowrotem do domu, bo tam osoby niepełnosprawne miały uczyć się samodzielności (czyli właściwie wszystko robić same i ew. pomagać sobie wzajemnie). Jak odjeżdżała sama do domu to miała łzy w oczach :?
Jeszcze teraz czasem próbuje się wtrącać, ale wie, że ja i tak sobie poradzę :D Jednak moja mama musiała sie o tym przekonać.
A o gotowanie nie musiała sie martwić, bo wie, że umiem i lubię gotować. Jednak i tak podsyłała mi często coś do jedzenia, co bym z głodu nie umarła (hihi)
Rodzice nas kochają, lecz nie możemy im pozwolić, aby zmuszali nas do życia według ich wyobrażeń i planów. Każdy z nas ma prawo do życia według swoich zamierzeń i życzę Wam, abyście mogli żyć własnym życiem (cmok) (ok)
  • 0
Bądź jak ptak, który, gdy siada na gałęzi zbyt kruchej, czuje, jak spada, lecz śpiewa dalej, bo wie, że ma skrzydła.
Victor Hugo

#17 mlekovitka

mlekovitka

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 235 postów

Napisano 16 październik 2004 - 09:22

tia ja tez jezdze sama do senatorium....tam odzywam z dala od malomiastczkowych klimatow...tam moge sie wyszalec...Augustoskie noce noce parne gorące...ale tam mama wie ze jade sie leczyc na, rechabilitacje... (ruchowe cwiczenia na disco :D )zlot kojazy jej sie...hulanką i swawolą (E) ;) :P ...ech jakos to bedzie :twisted:
  • 0
hmm ...ja tu bylam,na czatku i forum"grzeszylam"...az ..w koncu sie zmylam..16.01.2005r ;D

#18 mlekovitka

mlekovitka

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 235 postów

Napisano 01 listopad 2004 - 21:50

:D :D :D mama nie umie obslugiwac komputera :D :D :D
zreszta ....po to sa wczasy...aby...szalec, tam gdzie nas nikt nie zna ..zawsze po turnnusach czuje sie jakbym wracala do innego swiata...jak alicja przechodze na druga strone lustra ....a potem wracam do wysokiego...i rozmyslam ,przezyywam jak mnie podrywal pijany krulik w cylindrze ;) :P :D :D :D ech na deptaku w Ciechocinku.... (E) (zaznaczam ze sciema i mlekovitka to 2 rozne osoby :evil: )
  • 0
hmm ...ja tu bylam,na czatku i forum"grzeszylam"...az ..w koncu sie zmylam..16.01.2005r ;D

#19 Radek

Radek

    Milczek

  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 40 postów

Napisano 17 styczeń 2005 - 11:55

Każdy niepełnosprawny ma pewne problemy z rodzicami. Samodzielność dziecka niepełnosprawnego to, dla rodziców jest olbrzymi problem. Myśle, że bez pomocy psychologa u pewnej grupy rodziców się nie obejdzie, ponieważ nie potrafią sobie z tym poradzić, że ich dziecko chce być samodzielne, zjnajdzie sobie partnerke, partnera, a w końcu żone czy męża. U innej grupy rodziców jest potrzeba konsekwentnego wymagania swojego ja. Ja żyję i potrzebuje "swojego powietrza do życia, a nie rodzicielskiego". Przypominania im, że kiedyś odejdą z tego świata, a my będziemy zyć. Wiem to jest okrutny argument, ale tylko taki trafi moim skomnym zdaniem do świadomości. Pozatym mówić o tym, że chce się mieć ukochaną czy ukochanego u swego boku i żyć z nim. Przecież każdy z nas chce być szczęśliwy z kimś i nie chce iść do domu opieki, tylko dlatego, że jest niepełnosprawny i nie ma rodziców. Nie polecam w żadnym wypadku wojen domowych, ponieważ te doprowadzą do wiecznej nie zgody i obrzucania się różnymi epitetami, które będą boleć całe życie obie strony :evil:. Na koniec jeszcze dwie sprawy. Myśle, że tak jak pomaga się osoba niepełnosprawnym po wypadkach dojść do siebie pod względem polubienia siebie czyli pomocy psychologicznej to rodzicom też powinno się pomagać i organizować im terapie z psychologiem. Na terapii powinni się uczyć jak pozwolic dziecku swojemu na samodzielność, nie być nad opiekuńczym i udzielać pomocy niepełnosprawnemu dziecku tylko wtedy kiedy o to, poprosi. Po drugie to my ON powinniśmy być konsekwentni w dążeniu do samodzielności, ale przy tym nie być agresywni :-D .
  • 0
Geniusz kryje się w prostocie.

#20 Radek

Radek

    Milczek

  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 40 postów

Napisano 17 styczeń 2005 - 12:04

Każdy niepełnosprawny ma pewne problemy z rodzicami. Samodzielność dziecka niepełnosprawnego to, dla rodziców jest olbrzymi problem. Myśle, że bez pomocy psychologa u pewnej grupy rodziców się nie obejdzie, ponieważ nie potrafią sobie z tym poradzić, że ich dziecko chce być samodzielne, zjnajdzie sobie partnerke, partnera, a w końcu żone czy męża. U innej grupy rodziców jest potrzeba konsekwentnego wymagania swojego ja. Ja żyję i potrzebuje "swojego powietrza do życia, a nie rodzicielskiego". Przypominania im, że kiedyś odejdą z tego świata, a my będziemy zyć. Wiem to jest okrutny argument, ale tylko taki trafi moim skomnym zdaniem do świadomości. Pozatym mówić o tym, że chce się mieć ukochaną czy ukochanego u swego boku i żyć z nim. Przecież każdy z nas chce być szczęśliwy z kimś i nie chce iść do domu opieki, tylko dlatego, że jest niepełnosprawny i nie ma rodziców. Nie polecam w żadnym wypadku wojen domowych, ponieważ te doprowadzą do wiecznej nie zgody i obrzucania się różnymi epitetami, które będą boleć całe życie obie strony :( . Na koniec jeszcze dwie sprawy. Myśle, że tak jak pomaga się osobą niepełnosprawnym po wypadkach, dojść do siebie pod względem polubienia siebie czyli pomocy psychologicznej. To rodzicom też powinno się pomagać i organizować im terapie z psychologiem. Na terapii powinni się uczyć jak pozwolic dziecku swojemu na samodzielność, nie być nad opiekuńczym i udzielać pomocy niepełnosprawnemu dziecku tylko wtedy kiedy o to, poprosi. Po drugie to my ON powinniśmy być konsekwentni w dążeniu do samodzielności, ale przy tym nie być agresywni :-D .
  • 0
Geniusz kryje się w prostocie.


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych