Wierszoludy i król
W Wierszoświecie
Wierszoludy
Wierszem miały
Zbite budy
Budy były
Całkiem liche
Całkiem małe
Bardzo ciche
Nikt przed nimi
Się nie krzątał
Choć w ogródku
Ktoś wysprzątał
A na płocie
Łaził kot
No bo lubił
Ten swój płot
Wierszoludy
W świecie znane
Wciąż płaciły
Za atrament
I papieru
Grube pliki
Żeby móc
Pisać wierszyki
Stale, ciągle
Zaczytane
W starych mistrzów
Bajkowanie
Swoje wiersze
Też składały
Bo zarobek
Z tego miały
W budach miały
Króla graty
Tam koronę
Dworskie szaty
Kość słoniową
Róg zębaty
Miodzik pitny
Dwie armaty
Złota wokół
Pełno wszędzie
Złote misy
I żołędzie
Złote laury
Złotą przędzę
I kielichy
Złote całe
Jedne większe
Drugie małe
Srebrne sztućce
Srebrne dzbany
Im darował
Król kochany
Królem tym był
Chciwowierszyk
Ani trzeci
Ani pierwszy
Drugim był on
Przecież zwany
Tak w wierszykach
Zakochany
Tak w nich
Wciąż rozmiłowany
Że za każdy
Jeden wers
Oddał wszystko
I bez łez
Biedny był więc
Ten nieborak
Chociaż wiersze
Nosił w worach
Worków były
Tam tysiące
W tym pałacu
Pod złotym Słońcem
Król ten poznał
Każdy wiersz
Każdą strofę
Każdy wers
I na pamięć
Recytował
Wiersze przecież
Tak miłował
Źle się miał
Ów król brodaty
Który oddał
Wszelkie graty
Wszelkie ciuszki
I fartuszki
Wszelkie złoto
Srebrne puszki
Pantofelków
Pomponiki
Trzy zdobione
Swe tuniki
Złote wędki
I haczyki
Kryształ, rubin
I kamyki
Złoto skrobał
Ze ścian zamku
Wciąż oddawał
Bez ustanku
Wreszcie przyszło
Co do czego
Nazbierało
Tego złego
Nie miał miejsca
Do siedzenia
Nie miał nożyc
Do strzyżenia
Brak mu lupy
Do patrzenia
Czytał z trudem
W zamku cieniach
Leży wreszcie
Śpi i chrapie
Z dachu mu
Na głowę kapie
W toalecie
Zbutwiał papier
A w lodówce
Straszą pustki
Tylko wiersz
Jak zrobić kluski
I choć dobrze
Się rymował
To król ciągle
Wciąż głodował
Bo żaden z wierszy
Które miał
Ani ciutkę
Podjeść dał