Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A

Balbo i Bina

Jan Kuff

  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1 Gość_goslaw_*

Gość_goslaw_*
  • Gość

Napisano 05 listopad 2022 - 00:16

Napisałem to małe opowiadanie na zlecenie, lecz nie dogadaliśmy się z klientem. Wrzucam je tu dla maluchów, bo po co ma się kurzyć w szuladzie.

 

Balbo i Bina

Barwne obowiązki


    W małym, jednopiętrowym domku, gdzieś w środku pięknej Polski, na obrzeżach wielkiego miasta, lecz w okolicach zielonych pagórków i pszenicznych polan, mieszkał Balbo i Balbina. Ich mamusia pracowała w szkolnej bibliotece, a tatuś ciągle remontował ich malutki domek, kiedy tylko znalazł na to odrobinę wolnego czasu po godzinach swojej codziennej pracy w inżynieryjnym biurze.

    Balbo był maluszkiem. Ten chłopczyk miał przecież zaledwie roczek i dopiero co próbował stawiać swoje pierwsze kroki. Był dzieckiem na schwał, które wszędzie wędrowało i niczego się nie bało. Nawet wielkiego misia, który pilnował jego pokoju.

    Miś ten był rzeczywiście pokaźnych rozmiarów, lecz wcale nie należał do strasznych stworzeń. Balbo często głaskał go po brzuszku i pacał w brodę lub próbował zabierać ze sobą na swoje wycieczki po parterze ich domostwa. Łączyła ich niemała przyjaźń. Misio był niestety na tyle ciężki, że każda z prób zabrania go w te wojażerowanie spełzła na niczym i Balbo w końcu musiał rezygnować ze wspólnego odkrywania tego malutkiego świata i wybierać się w te podróże samodzielnie. Później, w swym pokoiku, starał się opowiadać misiowi, który to nie chciał z nim wędrować, o swoich wielkich i małych odkryciach. Misio za to z wielką przyjemnością, lecz nieodgadnionym wyrazem buźki, wsłuchiwał się w te historie o wielkim świecie, który rozciąga się za drzwiami tego pokoiku.

    Balbina, starsza siostra Balba, miała już pięć lat i była rezolutną dziewczynką. Siedziała właśnie nad domowym zadaniem, które zostało jej i jej kolegom i koleżankom z przedszkola polecone do wykonania przez wychowawczynię, która się nimi zwykle opiekowała. Choć ta zlecona jej praca domowa nie należała do trudnych, to dziewczynka za nic nie chciała się nią zajmować. Chciała ją tylko odłożyć na później, bo pragnęła bawić się klockami czy też wyjść przed dom i pojeździć na swojej ulubionej hulajnodze, którą to całkiem niedawno otrzymała w prezencie na swoje piąte urodziny.

    Wcale nie miała ochoty ciężko pracować, wykonując obowiązkowe zadania domowe. Była przecież dopiero dzieckiem i nie widziała nic ciekawego w wykonywaniu obowiązków. Nie miała żadnej chęci, by ciężko pracować, gdy mogła zająć się czymś naprawdę ciekawym. Z wielu powodów zabawa była dla niej znacznie bardziej interesująca.

    Gdy ich dziadziuś, który w tym dniu się nimi opiekował, zabrał się tylko za przygotowywanie obiadu, Balbina wykorzystała moment jego nieuwagi i migusiem pobiegła do swojego pokoju. Tam przecież czekały na nią jej ulubione zabawki.

    Balbo, który z gryzaczkiem w ręce właśnie wędrował do salonu, gdzie wcześniej siedziała przy stole, mając wykonać swoją dzisiejszą pracę, widział jak jego starsza siostra opuszcza pomieszczenie. Z dezaprobatą dla jej zachowania cmoknął tylko wymownie i pewnie rzekł by jej jeszcze coś na temat obowiązkowego wykonywania zadań domowych, gdyby tylko potrafił w lepszy sposób się wysławiać. Jako maluszek ze swoim roczkiem umiał wymówić tylko kilka prostych zwrotów, jak: „am”, „hi”, „tata”, „mama” czy też „Bina”, jak zwracał się do swojej kochanej, starszej siostrzyczki.

    Chłopiec ruszył w stronę tablicy, na której, poza jego zasięgiem, na zdecydowanie poważnej wysokości, oceniając ją z jego perspektywy, zapisane były domowe zadania, obowiązki i ważne rzeczy do zrobienia czy zaplanowane na niedaleką przyszłość wizyty i spotkania, o których żadne z jego rodziców nie chciało zapomnieć. On też chciał dodać na nią coś od siebie, więc odłożył gryzak i chwycił przygotowane dla niego, leżące na ziemi pod tablicą, kolorowe kredy i zaczął kreślić swoje własne barwne bazgroły, co sprawiało mu nie lada frajdę. Robił to przecież każdego dnia i każdego dnia widział jak rodzice z przyjemnością przyglądają się tym jego bohomazom. Nie mógł więc zawieść ich i dziś. Zabrał się więc za swój zwykły obowiązek.

    Balbina w tym czasie, po rychłej ucieczce przed domowymi zadaniami, rozłożyła na podłodze swojego pokoju kocyk i zajęła się układaniem znacznie ciekawszych, równie kolorowych puzzli, które przedstawiały jej ukochanych bohaterów z dziecięcych bajek. Jej wyczynom, jak zwykle, przyglądała się jej ulubiona lalka. I choć miała wymalowany na buźce uśmiech, który nigdy nie znikał, to z całą pewnością nie mogła być dumna ze swojej właścicielki.

    Był już wieczór i tego dnia Bina przecież nie zrobiła swojego zadania domowego, a następnym rankiem, w przedszkolu, do którego uczęszczała, jej ulubiona pani przedszkolanka również nie była z tego powodu zadowolona. Dziewczynce zrobiło się nieco smutno, bo nie była świadoma, że to zadanie domowe może być dla dorosłych takie ważne. Nie był to więc udany poranek. Nawet wyjście na plac zabaw nie przysporzyło jej tym razem takiego zadowolenia, jak zwykle.

    Po powrocie z przedszkola okazało się, że znów ma kolejne obowiązkowe prace do wykonania i mimo wszystko nie miała żadnej ochoty na ich odrobienie. Siedziała przy stole w salonie z otwartą kolorowanką i nic nie potrafiło jej przekonać do ich wykonania. Przysiadł się do niej jej dziadziuś, który dowiedział się o wczorajszej, niewykonanej pracy domowej.

    Na jednej stronie kolorowanki Balbinka miała pokolorować warzywa, a na kolejnej owoce. Nie było w tym nic ciekawego. Ona znała je wszystkie, bo była mądrą dziewczynką a nauka nowych rzeczy nie sprawiała jej dużej trudności. Jej dziadunio wyjaśnił jej, że następnego dnia znów dostanie nowe zadanie i obowiązków będzie miała więcej. Z jego pomocą, który zaproponował jej, by marchewkom dorysowała dziadziusiowe wąsy, pomidorom babcine piegi, a gruszkom wujkowe, grube okulary, pietruszkom słoniowe uszy, pomarańczom warkoczyki, jakie nosi jej ciotunia i malinkom śmieszne kapelusze, zadanie okazało się nie lada przyjemnością. Miło jej było wykonać je wraz ze swym kochanym dziadkiem i jeszcze milej, gdy mogła zmienić nieciekawe polecenie w przyjemną zabawę.

    Wiedziała już, nie tylko to, że to co można zrobić dzisiaj nie należy odkładać do jutra, ale również, że nawet obowiązki mogą być czasem dobrą zabawą i sprawiać nie lada radochę. Także o tym, że fajnie jest robić je wspólnymi siłami, gdy tylko nadarzy się ku temu okazja.

    Balbo trzymał w ręku zabawkowy samochód i z radością przyglądał się minie swojego tatki, który z uczuciem zaglądał na jego barwne mazańce, które pozostawił u dołu ich tablicy. Tego dnia znów wykonał swój obowiązek i na pewno mógł być z siebie dumny. Po chwili poszedł do swojego pokoiku, by znów pacnąć wielkiego misia po nosie i opowiedzieć mu kolejną ciekawą historię.

 


  • 1



Również z jednym lub większą ilością słów kluczowych: Jan Kuff

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych