Jeszcze szepczesz mi do ucha
Czego chcesz
Wkradając się w me sny
Jeszcze słyszę
Jak szepczesz mi do ucha
Każdy sen
Przerywam budząc dni
Boję się
Tak znów Ciebie porzucać
Potem idę
W bezpiecznym zapomnieniu
Choć sam dźwigam
Ciężar uczuć tych
Za dnia milkniesz
Jak polna myszka w cieniu
Zasadzonych moją ręką
Prastarych drzew
A wieczorem znowu czekam
Kiedy przyjdzie wreszcie sen
Kiedy z lat odmętów zapomnianych
Znów wyłowi Ciebie dla mnie
Kiedy z dawnych czasów
Tych szczęśliwych czasów
Znowu wpadniesz
Choć na chwilę
Kiedy z dziejów
Porzuconej dawno miłości
Znowu wkroczysz
W moje senne wrażliwości
Chociaż nie ma Ciebie za dnia
Nocą jesteś prawie każdą
Wciąż pamiętam, jaka ładna
Zawsze byłaś tą odważną
Więc rozumiesz moja miła
Że odwagą swoją własną
Ty zagaszczasz w sennych marach
Ja zaś trzymam siebie z dala
Taka to poety kara
By mieć miłość nieszczęśliwą
Pozostałaś, pozostałaś
Od zawsze tylko tą jedyną