Aż trudno uwierzyć, że to już 15 lat! Tak, tak właśnie tyle minęło od mojego pierwszego spotkania.
W takim razie - Wy już jak stare, dobre małżeństwo , my podobnie tylko, że z mniejszym stażem. Lubię takie historie, bo mają swój pozytywny przekaz. Wielu osobom się nie chce, nie wierzy i nie próbuje, a to błąd. Nie warto się ograniczać. Swojego już męża również poznałam na Iponie - pierwszy raz na zlocie w Sulejowie i potem w niezapomnianym Mielnie. To właśnie tam było nam dane poznać się bliżej. Oboje byliśmy po przejściach i z bagażem własnych doświadczeń. Właśnie, dlatego na samym początku byłam ogromną pesymistką - nie chciałam znajomości, spotkań, a tym bardziej związków. Z czasem urzekł mnie swoim poczuciem humoru. Tak bardzo się starał, że się przejęzyczył i nazwał mnie "Minetką". Ja z kolei w tej sytuacji chciałam zachować powagę, ale kompletnie mi się to nie udało. Parskałam głośnym śmiechem jak wszyscy wokół nas. Z czasem był też wspólny Sylwester, przy wsparciu Ewy - Misshihi i od tego momentu postanowiliśmy pisać swoją wspólną historię. Szybko postanowiliśmy o zamieszkaniu razem. Związek na odległość przestał wystarczać i kolejny etap stał się faktem. Nie było łatwo, a czasem nawet szło mozolnie, ale wytrwaliśmy i gorsze chwile. Dzisiaj jest Nas troje, nie dwoje, i lepiej nie mogło być Rośnie nam Skarb, który rodziców z wiekiem przebije
Niekiedy osoby mnie się pytały - nie bałaś się? W końcu raz już się sparzyłaś? Jakaś niepewność zawsze zostaje w człowieku. Jednak trzeba brać życie garściami i nie żałować, nie rozpamiętywać i nie rozkładać przeszłość na cząsteczki pierwsze. Nikt za nas życia nie przeżyje, a samemu to zupełnie nie to samo. Nie ma porównania! Dlatego dobrze, że są takie historie i tacy ludzie - w tym Wy, ale nie tylko
Kochani, życzę Wam jeszcze 3 razy tyle wspólnych lat. Kochajcie się jak dotąd i jednocześnie jak nigdy wcześniej. A niedowiarkom? Szukajcie i łapcie swoje szczęście, bo ono gdzieś tam na pewno jest, to tylko kwestia czasu i własnych starań.