Hej. Mam prawie 19 lat I porażenie mózgowe czterokończynowe.
Jak na tą chorobę to jestem dość wyrobiona mogę robić prawie wszystko rękami. A jak z nogami? chodzę gdy trzymam się kogoś za rękę trochę u kulach czy balkoniku. Przejdę parę kroków sama. Ale te pierwsze kroki od siódmego roku życia stawiam ...
Tak całe życie skupiłam się na chodzeniu i tak trochę o samodzielności i autonomii się zapomniałam. I tu w moim życiu pojawiły się wózki aktywne. A raczej zajęcia z jazdy na takich wózkach. I wtedy zapragnęłam autonomii. Zobaczyłam że na wózku można żyć normalnie. No i tu mam dylemat moralny. Niby chodzę dobrze a tu... wózek? czy to oznaka słabości poddawania się? wielu ludzi mnie karci za to że chcę sobie kupić wózek.
Zdania rehabilitantów są podzielone. Jedni są za tym żebym posiadała ten sprzęt a drudzy kategorycznie mi tego zabraniają.
Drugi problem jest taki że ja boję się na tym wózku jeździć. Co ja mówię ! Ja się nawet siedzieć boję gdy ten wózek nie jest oparty o głupią ścianę ! Jeżdżę tylko gdy wiem że ktoś jest obok. Z samą jazdą czy to na terenie płaskim, pochylnym czy progi to radzę sobie całkiem nieźle. Tylko ten głupi strach
Co robić?
Użytkownik Lili95 edytował ten post 25 luty 2014 - 19:35