Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A
Zdjęcie

zachowanie lekarzy - pytanie


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
10 odpowiedzi w tym temacie

#1 ewelka7

ewelka7

    Widz

  • Użytkownik
  • Pip
  • 3 postów

Napisano 05 maj 2013 - 21:08

Witam Państwa bardzo serdecznie,

Jestem studentką i w ramach zainteresowań naukowych chciałabym poznać Państwa opinię na temat zachowania lekarza wobec osoby niepełnosprawnej. Chciałabym dowiedzieć się, jak wygląda wizyta w gabinecie lekarskim, ile czasu poświęca lekarz oraz czy stara się w zrozumiały i wyczerpujący sposób opisać problem. Będę bardzo wdzięczna za każdą wypowiedź. Zapraszam do wypowiadania się.


  • 0

#2 Gość_Ivona_*

Gość_Ivona_*
  • Gość

Napisano 05 maj 2013 - 21:37

Hm...

Myślę, że zachowanie lekarza wobec ON nie różni się od tego, jakie wykazuje wobec sprawnego pacjenta.

Chyba, że mówimy o specjaliście w odniesieniu do posiadanej niepełnosprawności, ale tego pytanie nie precyzuje.

 

Wiele zależy od tego czy lekarz kojarzy już pacjenta czy nie i od jego osobowości, podejścia do ludzi w ogóle.

Spotkałam się z różnymi postawami. Jedni nie spędzali ze mną dłużej niż 5 minut. Badanie było krótkie, pobieżne, a i wywiad nie za wnikliwy. Coś na zasadzie: "jesteś - powiem co Ci jest - masz receptę". :)

Niektórzy lekarze nie lubią, kiedy im się coś sugeruje, bo to od razu zakrawa o obrazę majestatu.

Ostatnio mam styczność z dobrym lekarzem - pyta, interesuje się, nie zbywa, kiedy o coś pytam czy chcę coś wyjaśnić. To miła odmiana...

Jeśli chodzi o specjalistów - w moim przypadku neurologów (przez porażenie mózgowe), wizyta zawsze jest konkretna. W przypadku pierwszego kontaktu z nowym lekarzem dłużej mówię o tym, co mi dolega, bo nie każdy wierzy, że mam co mam. Mówią, że mało widać i nigdy by nie przypuszczali. Karta jednak nie kłamie. ;)

 

I nie, żeby zabrzmiało to podle, ale to ja narzucam wygląd tej wizycie.

Kiedyś, gdy wchodziłam do gabinetu, pokornie słuchałam każdego lekarza. Do czasu, kiedy miałam do czynienia ze strasznie nadętą kobietą "ja wiem wszystko lepiej". Od tego czasu nie proszę, a precyzuję na wstępie po co tak naprawdę przyszłam, czego potrzebuję i - o dziwo - jestem traktowana poważniej i z należnym szacunkiem... Bardzo mi to odpowiada, bo nic się nie dłuży. Rzecz jasna, nie wpłynę na zalecenia samego specjalisty czy leki, ale nie dam sobie wcisnąć pustej gadki. Znam siebie, swój organizm i swoje schorzenie. Lekarze też się przy tym czegoś uczą. :D

 

 

Nie wiem czy o to chodziło, ale pisałam szczerze. Pozdrawiam


  • 0

#3 hanick13

hanick13

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 722 postów

Napisano 06 maj 2013 - 17:36

Temat rzeka....Ale mogę powiedzieć to co moja przedmówczyni - wiele zależy od tego czy lekarz jest człowiekiem i czy zna pacjenta , jego schorzenie, jego możliwości jako ON.Z własnego doświadczenia powiem,że zupełnie inaczej traktuje mnie - osobę niepełnosprawną lekarz pierwszego kontaktu - osoba , która zna moje schorzenie, zna moje dolegliwości , moje możliwości.Zawsze traktuje mnie przede wszystkim jak człowieka, poświęca mi dużo czasu, pomaga, słucha moich sugestii i wykorzystuje je.
Kilkakrotnie podczas wizyt u "specjalistów" spotkałam się z chłodnym ,wręcz aroganckim przyjęciem...Spotykam się z nieumiejętnym potraktowaniem ON, nieznajomością mojego schorzenia....Najgorzej niestety zostałam potraktowana u lekarza,u którego już ze względu na jego specjalizację bywa się z pewnym "strachem" ...Ginekolog - tragedia ...Ten specjalista jak każdy inny zresztą powinien wiedzieć,że kobieta po URK nie dość że wymaga dużej pomocy podczas badania to ma na dodatek zupełnie inne odczucia, inne problemy niż zdrowa kobieta ..A ja no cóż zostałam potraktowana jak każda inna wręcz jak przedmiot...nigdy więcej ;) Podobnie zupełnie "bez serca" potraktowano mnie podczas rezonansu magnetycznego ..wiadomo ,że ON na wózku niestety nagle nie ozdrowieje , nie zejdzie z wózka i nie przemieści się na badanie ...niestety przed wejściem na rezonans usłyszałam właśnie taki tekst :" musi pani jakość wejść na badanie bo wózkiem nie można"  :gaah: XXI wiek.Przykładów można by mnożyć ale dla równowagi powiem jeszcze raz jedno - szczególnie cenię lekarzy , którzy cierpliwie podchodzą do ON, wiedzą że wymagamy niestety u każdego lekarza oprócz fachowej pomocy przede wszystkim pomocy psychologicznej.


  • 1

Niektórzy odrzucają marzenia bojąc się, że się one nie zrealizują albo co gorsze że staną się realne


#4 a ga ta

a ga ta

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 241 postów

Napisano 08 maj 2013 - 08:17

Mnie na przykład bardzo denerwuje, gdy lekarz rozmawia z moją osobą towarzyszącą zamiast ze mną. To że potrzebuję pomocy fizycznej w dotarciu do gabinetu, nie oznacza, że nie rozumiem, co się do mnie mówi.

Niestety, jest to u lekarzy, których spotkałam, zachowanie nagminne.


  • 2

#5 Jankiel

Jankiel

    Podpowiadacz

  • Zbanowany
  • PipPipPipPipPip
  • 177 postów

Napisano 08 maj 2013 - 16:38

Jest różnie. Przykładowo, idąc ulica coś mi wpadło w oko bo wiatr zawiał i z drzewa coś poleciało, poszedłem do najbliższego okulisty i mówię co i jak, usłyszałem ze muszę poczekać na koniec kolejki ale i tak nie wiadomo czy będę obsłużony bo od tej i tej godziny przyjmuje prywatnie i będę może płacił jak minie czas. Olewka, niby to nie zagraża zdrowiu i życiu ale to tylko chwila roboty i mogli mnie przyjąć, a już całkiem bez sensu czekać i nie być pewnym czy będę prywatnie czy na NFZ.

Ale ogólnie jest znośnie, czasem jest wszystko w biegu bo kolejki duże,zauważyłem ze najbardziej fachowo byłem obsługiwany na komisjach w sprawie stopnia niepełnosprawności gdy orzecznik był specjalistą w mojej chorobie.


  • 0

#6 Gość_Ivona_*

Gość_Ivona_*
  • Gość

Napisano 09 maj 2013 - 18:01

Mnie na przykład bardzo denerwuje, gdy lekarz rozmawia z moją osobą towarzyszącą zamiast ze mną. To że potrzebuję pomocy fizycznej w dotarciu do gabinetu, nie oznacza, że nie rozumiem, co się do mnie mówi.

Niestety, jest to u lekarzy, których spotkałam, zachowanie nagminne.

Zaznacz zatem, że to do Ciebie powinien mówić przede wszystkim.

Zdziwi się, ale może coś do niego dotrze.


  • 0

#7 misshihi

misshihi

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 716 postów
  • Skąd:Warszawa-Mokotów

Napisano 09 maj 2013 - 18:44

Też tak mialam, że na czas rezonansu magnetycznego musiało u mnie nastąpić cudowne ozdrowienie i musiałam do pomieszczenia wejść bez kul. 

Nikt mi nie  pomógł, musiałam zdjąć pantofle bo boso to jeszcze przejdę kawałek, trzymając się ściany i opierając o meble, ale potem ściana się skończyła, jakieś inne podpórki też  i nie wiem jakim cudem, ale doszłam do aparatury na własnych nogach. Medycyna działa cuda !


  • 0

"W iskier krzesaniu żywem ,   materiał to rzecz główna. 
Trudno najtęższym krzesiwem 
iskry wydobyć z... substancji miękkiej i podatnej" .


#8 ewelka7

ewelka7

    Widz

  • Użytkownik
  • Pip
  • 3 postów

Napisano 09 maj 2013 - 19:00

Serdecznie dziękuję Państwu za wszystkie opinie. Są one dla mnie bardzo ważne.

Zachęcam do dalszego opowiadania o swoich historiach związanych ze służbą zdrowia.


  • 0

#9 Kicia

Kicia

    Narrator

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPipPip
  • 2065 postów
  • Skąd:Warszawa-Targówek

Napisano 13 maj 2013 - 20:52

Też tak mialam, że na czas rezonansu magnetycznego musiało u mnie nastąpić cudowne ozdrowienie i musiałam do pomieszczenia wejść bez kul. 

Nikt mi nie  pomógł, musiałam zdjąć pantofle bo boso to jeszcze przejdę kawałek, trzymając się ściany i opierając o meble, ale potem ściana się skończyła, jakieś inne podpórki też  i nie wiem jakim cudem, ale doszłam do aparatury na własnych nogach. Medycyna działa cuda !

Jestem bardzo zdziwiona... - faktycznie dziwne podejście... - Czasem pozwalano mi wejść do sali rezonansu z kulą i później ją zabierano, ale zwykle pielęgniarka lub technik radiologii pomagał mi przejść bez kuli (tak dla bezpieczeństwa, bo akurat ja mogę przejść trochę bez kuli). Nikt nie wymagał ode mnie zdjęcia butów, bo powiedziałam, że boso nie przejdę. - Zwyczajnie musiałam zdjąć buty, jak już usiadłam na stole do rezonansu.

 

Nigdy nie spotkałam się w placówkach medycznych z odmiennym/niewłaściwym traktowaniem z powodu mojej niepełnosprawności :)


  • 0
Bądź jak ptak, który, gdy siada na gałęzi zbyt kruchej, czuje, jak spada, lecz śpiewa dalej, bo wie, że ma skrzydła.
Victor Hugo

#10 kadrowiec

kadrowiec

    Milczek

  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 48 postów

Napisano 19 maj 2013 - 20:18

Ja byłem teraz na badaniu słuchu u laryngologa, okazało się, że w tym samym ośrodku medycyny pracy w którym byłem w sierpniu zeszłego roku. Wtedy po zbadaniu słuchu nie chciano mi wystawić zaświadczenia, że mogę uczyć się w szkole policealnej, bo mam słaby słuch i noszę aparaty słuchowe. Tym razem ta sama pani laryngolog nie uznała tej mojej wady słuchu za wystarczającą, aby wnioskować o stopień lekki niepełnosprawności. Gdyż na komisji powiatowej uznali mnie za nie spełniającego wymagań do niepełnosprawności, a komisja wojewódzka też nie uznała słuchu za taką przyczynę. Badanie robiła na polecenie Sądu Pracy do którego się odwołałem.


  • 0

#11 ewelka7

ewelka7

    Widz

  • Użytkownik
  • Pip
  • 3 postów

Napisano 19 maj 2013 - 21:42

Chciałabym Państwu serdecznie podziękować za wszystkie odpowiedzi, jakie uzyskałam od Państwa. Są one dla mnie bardzo istotne.

Jeszcze raz bardzo dziękuję i życzę wszystkiego dobrego :)


  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych