Strach ,lęk ?
#1
Napisano 13 marzec 2013 - 14:42
#2
Napisano 13 marzec 2013 - 17:15
to bardziej brak odwagi, miałem coś podobnego, bardzo sugerowałem się tym co powiedzą inni, tak nieśmiałość, właściwie to nie jest choroba, ale psychologiczne, psychofizyczne skłonności, jako nastolatek i jeszcze kilka lat temu też się z tym zmagałem, mi na przykład pomogła Biblia, stałem się odważny, zobaczyłem, że inni ludzie mają coś podobnego, dlaczego mam się wstydzić tego co uważam za słuszne? Według mojego przekonania nie robię nic złego, więc mam też spokojne sumienie i dam sobie spokój z błahostkami. Bardziej myślenie tego typu, sądzę, że z dorastaniem to się skończy, ale polecam Biblię, bo ona mi w tym pomogła.
Bo JEZUS skryje mnie w dniu niedoli w szałasie swoim
#3
Napisano 13 marzec 2013 - 17:37
Myślę, że jednym z czynników pogłębiających tremę jest, "nakręcanie się", czyli myślisz o tym co może się negatywnego wydarzyć i tworzysz w myślach negatywne scenariusze zdarzenia.
Kiedy jesteś otoczony ludźmi, spinasz się chcą pokazać się z jak najlepszej strony, jednak podświadomie myślisz, że możesz się ośmieszyć. Dlatego też masz problem z czynnościami, które gdy jesteś sam wykonujesz sprawnie.
Jaka jest na to rada? Na pewno nie jest nią alkohol, który owszem działa rozluźniająco ale szybko może doprowadzić do nałogu.
Musisz nad sobą popracować i krok po kroku, przełamywać swoje obawy. Zacznij od prostych spraw, np. jak jazda windą. Spróbuj się przekonać, że dla nikogo nie będziesz w widzie uciążliwy. Na początek spróbuj przejechać się parę razy ze znajomymi. Potraktuj to jak zabawę. Potem zrób krok dalej i spróbuj z kimś obcym. Przekonasz się, że nikomu nie przeszkadzasz.
Kiedy wydaje Ci się, że wszyscy patrzą na to co robisz, jak idziesz itp. zwyczajnie ( wiem to trudne ) zacznij myśleć o czymś innym. Nawet możesz w myślach coś sobie nucić, byle odwrócić swoje nastawienie.
Musisz sobie uświadomić, że nikt nie jest idealny i każdemu zdarzają się wpadki. Nawet zdrowym osobą, kanapka może wypaść z ręki, mogą przewrócić się na prostej drodze czy nie zdążyć na światłach.
Nie dąż do ideału ale bądź sobą a swoje ewentualne potknięcia obracaj w żart.
#4
Napisano 14 marzec 2013 - 00:15
Kiedyś krępowałam się np. tym, że aby coś ukroić, muszę wziąć nóż w zęby. Odkąd temat przeanalizowałam i zauważyłam, że to ograniczanie samej siebie, to zaczęłam być dumna, że potrafię poradzić sobie właśnie w taki sposób. Zaczęłam pokazywać innym, że robię to właśnie tak. Paradoksalnie trochę, ale skutecznie opanowałam swój "wstyd" przed tym, jak coś robię. Przecież wiadomo,że jestem niepełnosprawna. Nie ukryję tego, więc... czego nie można ukryć, trzeba uwydatnić. Zadziałało i wszyscy są szczęśliwi. Ja jestem szczęśliwa, bo nie muszę udawać, że coś potrafię zrobić super-hiper-standardowo. Inni są szczęśliwi, bo nie krępuje ich moja niepełnosprawność, no i wiedzą przy okazji w czym mogą mi pomóc, a w czym pomocy nie potrzebuję.
W mojej pracy często prosiłam koleżanki i kolegów np. o zapięcie mi kurtki. Doszło do takiego momentu, że gdy tylko kończyłam pracę już ktoś wstawał, by mnie ogarnąć. Bez proszenia. Przy okazji czasami zażartowałam, gdy zapinał mnie kolega, że wiem, iż przyjemniej jest rozbierać, hehe Trzeba nauczyć się troszkę z siebie śmiać, wtedy jest łatwiej.
"Albo jest idealizm, albo jest materializm, albo nie ma ku.wa nic śmiesznego" [W.Dymny]
#5
Napisano 14 marzec 2013 - 10:12
Dzięki wszystkim za słowa otuchy
Może jakoś dam radę to przezwyciężyć ,chociaż walcze z tym już pare lat.
Tak to prawda staram się pokazać ,że ja też potrafię zrobić to "jak wszyscy" a nie po swojemu i niestety skutki są inne od zamierzonych.
Mi też wiele osób stara się pomóc ,ale rzadko tę pomoc przyjmuję. Wiem ,że to jest złe ,bo potem taka osoba może więcej nie zechcieć udzielić pomocnej dłoni ,ale jednak odrzucam... Staram się sam wszystko robić. Nawet kiedy czegoś nie potrafię ,wolę przesiedzieć godzine (mam tak przy zapinaniu guzików od koszuli) i czasem się udaje a czasem po prostu biorę zwykłą koszulke
#6
Napisano 19 marzec 2013 - 17:58
Mi też wiele osób stara się pomóc ,ale rzadko tę pomoc przyjmuję. Wiem ,że to jest złe ,bo potem taka osoba może więcej nie zechcieć udzielić pomocnej dłoni ,ale jednak odrzucam... Staram się sam wszystko robić. Nawet kiedy czegoś nie potrafię ,wolę przesiedzieć godzine (mam tak przy zapinaniu guzików od koszuli) i czasem się udaje a czasem po prostu biorę zwykłą koszulke
Doskonale Cię rozumiem. To jest normalne zachowanie ambitnej osoby która chce być samodzielna. Popieram to co napisali poprzednicy. Problem pewnie wcale nie jest taki wielki, tylko po prostu Twoja głowa tak go wyolbrzymiła. Nawet jeśli Twoi koledzy teraz patrzą się jak robisz kanapki, to z czasem przestanie to na nich robić wrażenie, bo się przyzwyczają. Poza tym to Twoi koledzy więc na pewno Cię zrozumieją. Podobnie będzie zapewne z jazdą windą. A jak ktoś nie chce jechać z Tobą windą to przecież ma do dyspozycji jeszcze inną windę albo schody. Życzę powodzenia w przełamywaniu barier.
#7
Napisano 19 marzec 2013 - 18:01
Przy okazji czasami zażartowałam, gdy zapinał mnie kolega, że wiem, iż przyjemniej jest rozbierać, hehe
Mam dzisiaj doła, ale jak przeczytałem Twój tekst to od razu mi się humor poprawił. Dziękuje
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych