Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A
Zdjęcie

Strach ,lęk ?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
6 odpowiedzi w tym temacie

#1 Nightcore

Nightcore

    Widz

  • Użytkownik
  • Pip
  • 2 postów

Napisano 13 marzec 2013 - 14:42

Witam! Pisze do Was w pewnej sprawie. W sumie sam nie wiem co chce chce osiągnąć pisząc tu ,no ale postanowiłem się wygadać. Mam 22lata ,studiuje informatyke dziennie na 2gim roku . Mieszkam w akademiku ,ponieważ uczelnia jest oddalona od domu o 100km. Poruszam się na wózku manualnym (porażenie mózgowe 4-ro kończynowe) . Koniec wstępu ,czas przejść do sedna  :wink: 
 
Gdy wychodzę na uczelnie ,lub mam załatwić jakąś sprawę strasznie się boję ,wstydzę ,że sobie nie poradze ,że będą się na mnie patrzeć i inne tego typu uczucia zaprzątają mi głowę. Niby problemu z nawiązaniem kontaktu z drugą osobą nie mam ,na uczelni mam sporo znajomych ,współokatorzy z akademika też są ok. Przykładowo ,gdy mam jechać na drugie piętro windą czekam aż będzie pusta ,bo nie chcę z kimś jechać ,mam myśli ,że może będę komuś przeszkadzał jak się wwale tym wózkiem itp. Wiem ,że to głupie ,ale nie umiem na tym zapanować  :cry: 
 
Zaplanowałem sobie zrobienie prawa jazdy i w następnym tygodniu muszę udać się do lekarza po zaświadczenie i już od dziś myśle jak to będzie ,jak się tam dostanę ,czy nie narobię sobie wstydu... Po mieście sam wózkiem nie jestem w stanie się poruszać ,boje się przejść / przejechać na pasach ,bo co będzie jeśli zapali się czerwone a ja nie zdąże na drugą stronę się przedostać... Może to jakaś psychoza nie wiem ... Nawet mam takie coś ,że przy własnej rodzinie się wstydzę. Po domu i ogólnie budynkach zamkniętych staram się sam poruszać ,bez wózka ,bo potrafie. Ale np. patrzy na mnie mama / tato wtedy kaplica automatycznie wiem,że jestem obserwowany i staram się iść jak najlepiej a w efekcie wychodzi jedna wielka spina i idę jak koczkodan  :P  Tak samo w akademiku np. jest kolacja idziemy z chłopakami jeść i wiem ,że na mnie patrzą jak robie kanapke i też spina i wychodzi tragicznie. Gdy jestem sam ,to co robię to wychodzi mi o 200% lepiej niż przy kimś i co najważniejsze na totalnym luzie. 
 
Nie wiem jak określić mój stan ? Lęk przed ludźmi? Być może... Jedno zauważyłem ,że alkohol mi "pomaga". Po paru piwach mam wszystko i wszystkich (w sensie opinie) gdzieś i też jest luz. No ,ale wiadomo ,że to nie jest rozwiązanie latać od 8:00 nawalony  :roll: 
 
Może ktoś z Was ma jakąś rade ,lub jest w podobnej sytuacji ? Chyba ,że to przypadek jeden na milion i może jakiegoś nobla za to dostane przynajmniej ,tyle by było dobrego  :? 

  • 0

#2 apostol

apostol

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 68 postów
  • Skąd:podkarpackie

Napisano 13 marzec 2013 - 17:15

to bardziej brak odwagi, miałem coś podobnego, bardzo sugerowałem się tym co powiedzą inni, tak nieśmiałość, właściwie to nie jest choroba, ale psychologiczne, psychofizyczne skłonności, jako nastolatek i jeszcze kilka lat temu też się z tym zmagałem, mi na przykład pomogła Biblia, stałem się odważny, zobaczyłem, że inni ludzie mają coś podobnego, dlaczego mam się wstydzić tego co uważam za słuszne? Według mojego przekonania nie robię nic złego, więc mam też spokojne sumienie i dam sobie spokój z błahostkami. Bardziej myślenie tego typu, sądzę, że z dorastaniem to się skończy, ale polecam Biblię, bo ona mi w tym pomogła.


  • 0

Bo JEZUS skryje mnie w dniu niedoli w szałasie swoim


#3 CZARNYANIOL

CZARNYANIOL

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 451 postów

Napisano 13 marzec 2013 - 17:37

Nie wiem jak na Twój problem spojrzą inni, ale ja określiłabym Twój stan jako TREMĘ - czyli lęk przed kompromitacją. Nie wiem czy nie masz, przykrych wspomnień z przeszłości, np. na podstawie negatywnych doświadczeń pochodzących z dzieciństwa?
Myślę, że jednym z czynników pogłębiających tremę jest, "nakręcanie się", czyli myślisz o tym co może się negatywnego wydarzyć i tworzysz w myślach negatywne scenariusze zdarzenia.
Kiedy jesteś otoczony ludźmi, spinasz się chcą pokazać się z jak najlepszej strony, jednak podświadomie myślisz, że możesz się ośmieszyć. Dlatego też masz problem z czynnościami, które gdy jesteś sam wykonujesz sprawnie.
Jaka jest na to rada? Na pewno nie jest nią alkohol, który owszem działa rozluźniająco ale szybko może doprowadzić do nałogu.
Musisz nad sobą popracować i krok po kroku, przełamywać swoje obawy. Zacznij od prostych spraw, np. jak jazda windą. Spróbuj się przekonać, że dla nikogo nie będziesz w widzie uciążliwy. Na początek spróbuj przejechać się parę razy ze znajomymi. Potraktuj to jak zabawę. Potem zrób krok dalej i spróbuj z kimś obcym. Przekonasz się, że nikomu nie przeszkadzasz.
Kiedy wydaje Ci się, że wszyscy patrzą na to co robisz, jak idziesz itp. zwyczajnie ( wiem to trudne ) zacznij myśleć o czymś innym. Nawet możesz w myślach coś sobie nucić, byle odwrócić swoje nastawienie.
Musisz sobie uświadomić, że nikt nie jest idealny i każdemu zdarzają się wpadki. Nawet zdrowym osobą, kanapka może wypaść z ręki, mogą przewrócić się na prostej drodze czy nie zdążyć na światłach.

Nie dąż do ideału ale bądź sobą a swoje ewentualne potknięcia obracaj w żart.
  • 1
Błogosławiony ten, co nie ma nic do powiedzenia, a pomimo to milczy.

#4 Difra

Difra

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 437 postów

Napisano 14 marzec 2013 - 00:15

Kiedyś krępowałam się np. tym, że aby coś ukroić, muszę wziąć nóż w zęby. Odkąd temat przeanalizowałam i zauważyłam, że to ograniczanie samej siebie, to zaczęłam być dumna, że potrafię poradzić sobie właśnie w taki sposób. Zaczęłam pokazywać innym, że robię to właśnie tak. Paradoksalnie trochę, ale skutecznie opanowałam swój "wstyd" przed tym, jak coś robię. Przecież wiadomo,że jestem niepełnosprawna. Nie ukryję tego, więc... czego nie można ukryć, trzeba uwydatnić. Zadziałało i wszyscy są szczęśliwi. Ja jestem szczęśliwa, bo nie muszę udawać, że coś potrafię zrobić super-hiper-standardowo. Inni są szczęśliwi, bo nie krępuje ich moja niepełnosprawność, no i wiedzą przy okazji w czym mogą mi pomóc, a w czym pomocy nie potrzebuję.

 

W mojej pracy często prosiłam koleżanki i kolegów np. o zapięcie mi kurtki. Doszło do takiego momentu, że gdy tylko kończyłam pracę już ktoś wstawał, by mnie ogarnąć. Bez proszenia. Przy okazji czasami zażartowałam, gdy zapinał mnie kolega, że  wiem, iż przyjemniej jest rozbierać, hehe :) Trzeba nauczyć się troszkę z siebie śmiać, wtedy jest łatwiej.


  • 5
Pies szczeka- karawana idzie dalej!

"Albo jest idealizm, albo jest materializm, albo nie ma ku.wa nic śmiesznego" [W.Dymny]

#5 Nightcore

Nightcore

    Widz

  • Użytkownik
  • Pip
  • 2 postów

Napisano 14 marzec 2013 - 10:12

Dzięki wszystkim za słowa otuchy :)

Może jakoś dam radę to przezwyciężyć ,chociaż walcze z tym już pare lat. 

 

@CZARNYANIOL

 

Tak to prawda staram się pokazać ,że ja też potrafię zrobić to "jak wszyscy" a nie po swojemu i niestety skutki są inne od zamierzonych. 

 

@Difra

 

Mi też wiele osób stara się pomóc ,ale rzadko tę pomoc przyjmuję. Wiem ,że to jest złe ,bo potem taka osoba może więcej nie zechcieć udzielić pomocnej dłoni ,ale jednak odrzucam... Staram się sam wszystko robić. Nawet kiedy czegoś nie potrafię ,wolę przesiedzieć godzine (mam tak przy zapinaniu guzików od koszuli) i czasem się udaje a czasem po prostu biorę zwykłą koszulke :P 


  • 0

#6 majk

majk

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 53 postów

Napisano 19 marzec 2013 - 17:58

 

Mi też wiele osób stara się pomóc ,ale rzadko tę pomoc przyjmuję. Wiem ,że to jest złe ,bo potem taka osoba może więcej nie zechcieć udzielić pomocnej dłoni ,ale jednak odrzucam... Staram się sam wszystko robić. Nawet kiedy czegoś nie potrafię ,wolę przesiedzieć godzine (mam tak przy zapinaniu guzików od koszuli) i czasem się udaje a czasem po prostu biorę zwykłą koszulke :P

Doskonale Cię rozumiem. To jest normalne zachowanie ambitnej osoby która chce być samodzielna. Popieram to co napisali poprzednicy. Problem pewnie wcale nie jest taki wielki, tylko po prostu Twoja głowa tak go wyolbrzymiła. Nawet jeśli Twoi koledzy teraz patrzą się jak robisz kanapki, to z czasem przestanie to na nich robić wrażenie, bo się przyzwyczają. Poza tym to Twoi koledzy więc na pewno Cię zrozumieją. Podobnie będzie zapewne z jazdą windą. A jak ktoś nie chce jechać z Tobą windą to przecież ma do dyspozycji jeszcze inną windę albo schody. Życzę powodzenia w przełamywaniu barier. :)


  • 0

#7 majk

majk

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 53 postów

Napisano 19 marzec 2013 - 18:01

 Przy okazji czasami zażartowałam, gdy zapinał mnie kolega, że  wiem, iż przyjemniej jest rozbierać, hehe :) 

Mam dzisiaj doła, ale jak przeczytałem Twój tekst to od razu mi się humor poprawił. Dziękuje :)


  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych