Jak sobie radzicie z emocjami?
#1
Napisano 05 sierpień 2012 - 21:47
#2
Napisano 05 sierpień 2012 - 22:18
Jest taka recepta na niesmialosc i treme; wyobrazic sobie publicznosc nago, podobno pomaga.
Tak bardziej powaznie, to powinnas popracowac nad podniesieniem samooceny.
#3
Napisano 06 sierpień 2012 - 08:27
Przemowy to zostaw mężowi ale ta przysięga?Może da się ją skrócić do Tak lub Nie.
biegną,a nie mdleją, idą ,a nie ustają.
#4
Napisano 06 sierpień 2012 - 12:53
Bini, czy rozmawiałaś o swoich ślubnych lękach z narzeczonym? Przecież to i jego dotyczy i powinno Mu zależeć, by wszystko odbyło się jak należy i by Tobie zapewnić, jak najlepszy komfort. W końcu to Wasz dzień nadchodzi.
Może warto sobie pójść do miejsca, gdzie będziecie brać ślub (kościół, USC), posiedzieć tam, pomedytować, zapoznać się z atmosferą. Pogadać z księdzem, z urzędnikiem, poćwiczyć formułki. Co prawda ślubu nie brałam (jeszcze ;-) ), ale wyobrażam sobie, że najważniejszy w tym momencie jest partner. To na Niego patrzysz, do Niego się zwracasz i nic poza tym nie istnieje. To od Niego powinno płynąć najlepsze wsparcie i najbardziej pozytywna energia.
Jeśli nadal będziesz blada z powodu ślubowania, to może warto skontaktować się z psychologiem i poprzez delikatną terapię rozprawić się z lękami?
Powodzenia i gratuluję zaręczyn :-).
#5
Napisano 06 sierpień 2012 - 13:24
Te drinki i wizualizacja nagich kościelników to raczej zły pomysł.
Ooops, nie odnioslam tego do slubu tylko do calosci. Taka wizualizacja w kosciele rzeczywiscie bylaby troche dziwna.
Jest to jednak dosc powszechna "terapia" na treme w przypadku prezentacji sluzbowych, na meetingach w pracy itp.; mam na mysli wizualizacje, nie drinka. Nie ma to nic wspolnego z nagoscia tak naprawde, jest to psychologiczny trick, ktory pozwala sie wewnetrznie zrelaksowac w obecnosci tabunu szefow w garniturach, publicznosci w teatrze. Ludzie wydaja sie wtedy mniej grozni, no i taka wizualizacja jest zawsze smieszna co powoduje wewnetrzne rozluznienie. A jeden maly drink moze pomoc w przypadku jakiegos towarzyskiego przyjecia , zeby sie tak zupelnie nie zamykac w sobie od stresu, chyba ze sa przeciwwskazania zdrowotne.
#6
Napisano 06 sierpień 2012 - 18:54
Obama czytał o Polskich Obozach Koncentracyjnych choć był trzeźwy.
Wojtyła i Ratzinger z kartki czytali i mnie nigdy nie poruszali a widziałem i słuchałem np. Glempa który z pamięci nawijał i bardzo mnie poruszyło co mówił.
Talent naturalny, wyuczony.???
Ja lubię słuchać mądrych ludzi i wykształcenie czy stanowisko nie ma tu znaczenia .Dla mnie liczy się jak ich odebrałem i co wyniosłem od nich pożytecznego.
Często jest tak że nastawiamy się negatywnie do kogoś choć tak na prawdę tej osoby nie znamy.I tu myślę bini6 że boisz się negatywnego nastawienia i odbioru przez osoby które Cię nie znają.
Warto więc zaprosić osoby które rozumieją Cię , znają Twoje słabsze i mocne strony itd,Jak zaprosisz buca którego "nie wypadało nie zaprosić" to nawet jak wszystko wypadnie perfekt to jego i może Twoje odczucia mogą nie być pozytywne.
No to bym się w swych mądrościach nie pogubił powiem wprost - musicie zaprosić prawdziwych znajomych np. kogoś z Iponu
biegną,a nie mdleją, idą ,a nie ustają.
#7
Napisano 06 sierpień 2012 - 20:03
#8
Napisano 06 sierpień 2012 - 20:42
@bini6 to minie, ale czeka Cię dużo pracy. Przede wszystkim zacznij coś zmieniać małymi kroczkami, od celu do celu. Jak już osiągniesz ten swój cel to ciesz się z niego na "maksa" i zapamiętaj to uczucie wygrania walki z samą sobą. Analizuj sytuacje, poprawiaj je, ćwicz je na co dzień w pokoju, w domu, w tramwaju, gdzie tylko możesz i masz okazję. Jak Ci coś nie wyjdzie nie zadręczaj się. Nie Ty pierwsza się czerwienisz, czy pocisz i nie ostatnia. Jak wspomniał już @staniew wielcy tego świata popełniają błędy/wpadki nie takiego "kalibru" i mają to wpisanie w swojej karcie historii. Cóż, to Ci dopiero pech ...
Wszystkie tego typu zachowania są ludzkie i nie odejmują Ci wartości jako kobiecie. Pogódź się z tym, że nie ma ideałów. Zawsze coś można "spalić", czy zepsuć. Grunt, że jest przy Tobie ktoś kto kocha i to rozumie. Wypowiadając te najważniejsze słowa w życiu pamiętaj o tym
Wszystkiego dobrego dla Was Pozdrawiam
"Stań twarzą zwróconą do słońca, a cień pozostanie za tobą". /Teresa Lipowska/
"Śmiech jest masażem dla brzucha! Uśmiech jest masażem dla serca!".
#9
Napisano 06 sierpień 2012 - 21:46
Tylko Pana młodego trza wtajemniczyć bo se jeszcze coś pomyśliOsoba bedzie sie do Ciebie usmiechac i Ty sie zaczniesz do niej usmiechac i zapomnisz o reszcie , bedziecie tylko Ty i ta osoba
biegną,a nie mdleją, idą ,a nie ustają.
#10
Napisano 07 sierpień 2012 - 10:24
No i znowu Ty o slubie a ja o przemawianiu publicznym w ogolnosci.Tylko Pana młodego trza wtajemniczyć bo se jeszcze coś pomyśli
Osoba bedzie sie do Ciebie usmiechac i Ty sie zaczniesz do niej usmiechac i zapomnisz o reszcie , bedziecie tylko Ty i ta osoba
Jak bedzie skladac przysiege malenska to wiadomo na kogo bedzie patrzyc i nie bedzie to publicznosc w kosciele.
#11
Napisano 09 sierpień 2012 - 00:33
nie wiem z kad sie to bierze czy z tego ze jestem niepelnosprawna czy ze mam strasznie niska samo ocene
Na pewno po trochu i z jednego i z drugiego chociaż pewnie w dużej mierze to drugie wypływa z pierwszego. Chociaż przyznam Tobie, że taka nieśmiałość gdy stoi się przed ołtarzem ma swój niepowtarzalny urok, co później z rozrzewnieniem wspomina się po latach. Ale najważniejsze to określić czego najbardziej się obawiasz. Samej przysięgi, czyli że pomylisz słowa, lub nie będziesz mogła wydobyć z siebie głosu, obecności tylu osób, czy ogólnie całego zamieszania związanego ze ślubem i weselem? Drinka przed też bym nie proponowała, jeżeli nie pijesz, bo wtedy zupełnie ciekawe rzeczy by mogły wyjść przed tym ołtarzem (jak wiadomo alkohol rozluźnia, ale też działa zgubnie). Natomiast lekkie tabletki ziołowe czemu nie, chociaż podobno jak jest duży stres to i one wydają się zbyt słabe. Są i mocniejsze leki tzw. "psychotropy", a wzięcie jednego w życiu na pewno nie uzależni, ale otumani że tak powiem i po niedługim czasie spowoduje senność co jest niedopuszczalne, bo kto jak kto, ale akurat młoda para powinna się bawić do rana. Mi też nie raz proponowano coś takiego na sen, ale zawsze odmawiałam.
#12
Napisano 09 sierpień 2012 - 09:59
Mam taki problem może troche błahy ale mnie to strasznie irytuje gdy mam przekazac np wazną
Tak czytam i czytam ... i czasem od rad to mi resztki włosów na głowie stają dęba . Bini a może po prostu na kilka dni przed uroczystością wybierz się na jakiś spacer. Zajmij się czymś co nie będzie związane z uroczystością Widziz mózg tak działa ( być może tylko męski ale warto spróbować )że zajmuje się na raz tylko jednym silnym zewnętrznym bodźcem. Spraw sobie po prostu Przyjemność. A taki nawiasem mówiąc Z uroczystością ślubu jak z maturą przed jest sporo stresu w trakcie okazuje się że nie ma łatwiejszej rzeczy, Bo kochana co się tak naprawdę może z tego stać Nic nawet jeżeli któreś z was się po myli świat się nie zawali. Prawdopodobnie miesiąc później będziecie się z tych wpadek (jeśli jakieś by się zdarzyły)śmiać A goście na ślubach są zwykle pozytywnie nastawieni do pary młodej więc raczej nie będą zwracać uwagi na drobiazgi
Piotr M
(...)Jeżeli bronisz się, znaczy: czujesz się atakowany. Jeżeli czujesz się atakowany, znaczy: jesteś celnie trafiony. Miej to na uwadze. Edward Stachura
#13
Napisano 09 sierpień 2012 - 18:28
#14
Napisano 18 sierpień 2012 - 23:46
Mozna sobie wybrac osobe z grona publicznosci, taka, o ktorej wiemy ze trzyma za nas kciuki i patrzyc na nia przez caly czas i do niej mowic.
Też kiedyś czytałam że to dobra metoda złagodzenia stresu np. na scenie, albo podczas wystąpienia publicznego przed szerszą widownią (do czego i ślub można zaliczyć), pod warunkiem jednak że tą osobą nie jest żaden były partner, bo jak panna młoda patrzy na niego, składa przysięgę, uśmiecha się przy tym i on też to pan młody może pomyśleć sobie, czy ja im aby nie przeszkadzam, lub co ja tu właściwie robię
#15
Napisano 25 sierpień 2012 - 21:56
#16
Napisano 26 sierpień 2012 - 16:09
Mozna sobie wybrac osobe z grona publicznosci, taka, o ktorej wiemy ze trzyma za nas kciuki i patrzyc na nia przez caly czas i do niej mowic.
, pod warunkiem jednak że tą osobą nie jest żaden były partner, bo jak panna młoda patrzy na niego, składa przysięgę, uśmiecha się przy tym i on też to pan młody może pomyśleć sobie, czy ja im aby nie przeszkadzam, lub co ja tu właściwie robię
Ale ty okrutna jesteś ...... to jakiś masochizm jest zapraszać byłego partnera na ślub. Nikt nie czułby się dobrze a awantura z panem, młodym murowana oczywistszy zatruje z tym okrutna
Piotr M
(...)Jeżeli bronisz się, znaczy: czujesz się atakowany. Jeżeli czujesz się atakowany, znaczy: jesteś celnie trafiony. Miej to na uwadze. Edward Stachura
#17
Napisano 26 sierpień 2012 - 18:37
to jakiś masochizm jest zapraszać byłego partnera na ślub
Znam taki przypadek. "Były" złożył życzenia pannie młodej, a panu młodemu szepnął żeby za każdym razem kiedy będzie całował swą żonę pomyślał ile razy uprawiała ze swoim byłym seks oralny.
Do bijatyki jednak nie doszło.
Ambrose Bierce
#18
Napisano 27 sierpień 2012 - 22:38
Ale ty okrutna jesteś ...... to jakiś masochizm jest zapraszać byłego partnera na ślub.
Ja nigdy nikomu nie ślubowałam (jeszcze ), ale również nie uważam za stosowne zapraszanie jakiejś tam miłości z przeszłości na własny ślub. Ale wiem że tak się zdarza, mało tego czasem z takiego "nieodłącznego przyjaciela rodziny" robi się nawet ojca chrzestnego przyszłego dziecka. Dla mnie to nienormalne, ale gdy mąż jest dupa i świecie wierzy że to już tylko przyjaciel zgadza się na uczestniczenie takiej osoby w ich dalszym życiu.
a panu młodemu szepnął żeby za każdym razem kiedy będzie całował swą żonę pomyślał ile razy uprawiała ze swoim byłym seks oralny.
I to się dopiero nazywa okrucieństwo
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych