Czy to jedynie wina neta?
#1
Napisano 06 listopad 2011 - 01:13
#2
Napisano 06 listopad 2011 - 20:38
Małżeństwo nie jest teraz wartością taką jaką było, powiem, że za kilkanaście lat złote gody będą znowu rzadkością, ale nie ze względu na długość życia
Net jest tylko narzędziem i zgodzę się zz Valeską, że przyczyna jest gdzie indziej.
"Serce rozważne szuka mądrości, usta niemądrych sycą się głupotą."
(Prz 15:14)
#3 Gość_bodzio2_*
Napisano 07 listopad 2011 - 12:32
#4
Napisano 07 listopad 2011 - 13:02
Małżeństwo nie jest teraz wartością taką jaką było, powiem, że za kilkanaście lat złote gody będą znowu rzadkością, ale nie ze względu na długość życia [/quote]
Smutne to, ale i jakże prawdziwe. Zgadam się przysięga małżeńska to dla "niektórych" tylko zlepek słów, z którego zawsze można się wyplątać, jak bardzo się tego chce ... Zaś zdrada, często słyszę, że to nic wielkiego, w końcu wszyscy zdradzają się prędzej czy później. Wina leży w nas samych, bo niekiedy przekraczamy granice, których przekroczyć nie powinniśmy i internet nie jest nam wcale do tego potrzebny. Równie dobrze bez niego też będziemy zdradzać, jeśli wierność i oddanie nic dla nas nie znaczą.
[quote name=''Valeska' pid='173121' dateline='1320538393']Ktoś kiedyś mądrze powiedział' date=' że "zdrada rodzi się w głowie"[/quote'] Otóż to w głowie, a potem już tylko w naszym działaniu/czynie.
"Stań twarzą zwróconą do słońca, a cień pozostanie za tobą". /Teresa Lipowska/
"Śmiech jest masażem dla brzucha! Uśmiech jest masażem dla serca!".
#5
Napisano 08 listopad 2011 - 00:10
Valeska naprawdę trzeba być ostrożnym co do zawierania znajomosci przez Neta,dopiero spotkanie w realu może przynieśc wiele rozczarowań a nawet ból.
Prawda, jeżeli osoba jest z naszych okolic, chociaż nie koniecznie najbliższych to można spotkać się pierwszy raz w miejscu neutralnym, na parę godzin chociaż, a gdy jest z bardzo daleka...też się da, tylko że trzeba oczywiście znaleźć kwaterę na nocleg, chociaż w czasach neta nie ma z tym aż takiego problemu, bo ofert jest pełno. Poza tym, zależy kogo się szuka, ale ja akurat ze strony osób ON nigdy nie wyczuwałam żadnego zagrożenia.
#6
Napisano 08 listopad 2011 - 20:42
Poza tym, zależy kogo się szuka, ale ja akurat ze strony osób ON nigdy nie wyczuwałam żadnego zagrożenia.
Hmm a czy ON są jacyś wyjątkowi, nie mogą skrzywdzić?
#7
Napisano 08 listopad 2011 - 23:34
#8
Napisano 09 listopad 2011 - 09:37
Podam przykład: Jako facet mam dużo kumpli, w tym wieku mają swoje rodziny na których bardzo im zależy i za skrzywdzenie których wydrapali by oczy. Sumiennie pracują, mają mieszkania, domy i samochody. Mama dziecka ( żona ) i dziecko ma wszystko, spacery, kino, etc. Mają super - wiem bo widzę jak osoba trzecia i jako przyjaciel rodziny, mimo to regularnie uprawiają seks z innymi kobietami.
Dla mnie to nie zdrada - rodzina na pierwszym miejscu, a seks z inną zwykła zachcianka/używka jak piwo czy papieros.
#9
Napisano 09 listopad 2011 - 11:32
Na pewno mają swoje słabe strony charakteru tak jak każdy zdrowy, aniołami też na pewno nie są. Wydaje mi się jednak, że trochę poważniej podchodzą do życia, skrzywdzić owszem też mogą, ale chyba bardziej psychicznie niż fizycznie...
Moim zdaniem masz ciut naiwne podeście ale masz do niego prawo. Może dotkliwie skrzywdzić Cię każdy człowiek nie ważne czy PN czy ON.
Czy Ty uważasz , że rana psychiczna jest mnie groźna i bolesna niż fizyczna? Ludzie po krzywdach psychicznych całe życie nie mogą czasem dojść do siebie, a czasem targaja się na życie. A w krzywdzeniu psychicznym jesteśmy dobrzy my ON . Nie jesteśmy jakimiś ideałami tylko normalnymi ludzmi, jak cała reszta.
#10
Napisano 09 listopad 2011 - 11:57
biegną,a nie mdleją, idą ,a nie ustają.
#11
Napisano 09 listopad 2011 - 12:56
Paląc papierosa, czy pijąc piwo nie stracisz "z marszu" przez to rodziny, ale seks z inną kobietą dla zachcianki może mieć już poważniejsze następstwa, jak wspomniane choroby, czy w najgorszym wypadku nie planowana ciąża, a to już ma wpływ na całą rodzinę. W żaden sposób nie należy tego łączyć ze sobą, bo konsekwencje tych zachowań są zgoła różne.Dla mnie to nie zdrada - rodzina na pierwszym miejscu, a seks z inną zwykła zachcianka/używka jak piwo czy papieros.
"Stań twarzą zwróconą do słońca, a cień pozostanie za tobą". /Teresa Lipowska/
"Śmiech jest masażem dla brzucha! Uśmiech jest masażem dla serca!".
#12
Napisano 09 listopad 2011 - 13:17
Człowiek od kiedy powstał wykazywał dąrzenie do doskonałości i czerpania informacji,internet daje mu tę możliwość niesie również zagrożenie utratą tych wartości jaką jest rodzina i związane z tym tradycje.Kiedy powstaje konflikt w rodzinie nie staramy sie go rozwiązać w tradycyjny sposób tylko uciekamy od tego w internet szukając jako substytutu swoich zachcianek i tu zaczyna sie prawdziwy tragizm, nie chcemy spojrzeć trzeźwo na ból jaki zadajemy partnerowi izolując sie od niego przez internet ten wirtualny świat jest taki dobry nikt na mnie nie krzyczy nie woła pieniędzy jest ok, a problemy narastają ,aż któregoś dnia odbiorę przesyłke z sądu o pozwie rozwodowym dlaczego??????.Czasami zatracamy tzw. instynkt samozachowawczy kiedy jest już za późno i zostajemy sami z własnej winy, a mówienie że zdrada fizyczna jest najgorsza, sama myśl o kimś innym o obcowaniu z nim a już nie mówie o uprawianiu sexu jest wielką zdradą zgodze z tu z MIXI zdrada psychiczna potrafi 100krotnie zaboleć niż fizyczna to jest doświadczenie traumatyczne i tkwi w podświadomości
#13 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 09 listopad 2011 - 15:17
#14
Napisano 09 listopad 2011 - 23:59
Moim zdaniem masz ciut naiwne podeście ale masz do niego prawo. Może dotkliwie skrzywdzić Cię każdy człowiek nie ważne czy PN czy ON.
Nie wiem, nie skrzywdził mnie nigdy żaden ON, a miałam okazję poznać w realu. Ale może to dlatego, że się nie zakochałam. Chociaż jak piszesz w tej materii mam prawo być trochę naiwna, bo niestety nie znam zbyt wielu ON, chociaż i tak uważam, że akurat w miłości są lepsi, bo wiedzą i rozumieją więcej...
A w krzywdzeniu psychicznym jesteśmy dobrzy my ON...
Tu akurat bym się do końca nie zgodziła, chyba że znasz jakiegoś/-ąś ON, który by na co dzień łamał serca zdrowym i traktował to jako zabawę. Już prędzej bywa na odwrót, bo to zdrowy zawsze w związku czuje się pewniej, bo przez to że jest zdrowy uważa się za bardziej atrakcyjnego.
Dla mnie to nie zdrada - rodzina na pierwszym miejscu, a seks z inną zwykła zachcianka/używka jak piwo czy papieros.
Poniekąd to rozumiem, chociaż oczywiście nie pochwalam. Zobacz jeżeli robią różne rzeczy na boku, to znaczy, że jednak nie czują się spełnieni w swojej roli. Owszem nie wątpię, że niczego im nie brakuje, bo jeżeli mają dzieci to widocznie poczuwają się do tego, że muszą im jak również ich matce zapewnić w miarę wysoki poziom egzystencji. Mimo wszystko jednak uważam, że dzieci powinny łączyć małżonków ze sobą jeszcze bardziej i sprawiać że nawet nie chce im się myśleć o chodzeniu na boki, a nie tylko być motywacją do wzmożonej pracy w celu pomnażania dóbr materialnych. (chociaż przyznam, że i to jest bardzo ważne, bo świadczy o dojrzałości mężczyzny jako ojca, ale tylko ojca, nie małżonka).
zgodze z tu z MIXI zdrada psychiczna potrafi 100krotnie zaboleć niż fizyczna to jest doświadczenie traumatyczne i tkwi w podświadomości
Moim zdaniem MIXI miała na myśli krzywdę psychiczną jaką może nam również wyrządzić osoba ON w realu, a nie o odtrącaniu realnego partnera za sprawą igraszek w necie, chociaż być może to ja nie do końca zrozumiałam tą myśl. Ale poza tym bardzo mądrze i ciekawie piszesz na ten temat, dlatego zgadzam się z Tobą w wielu kwestiach, chociaż...według mnie w necie szukają pocieszenia i miłości nie tyle ludzie którzy się kłócą ze sobą, ale ci co czują się samotni (a nawet naprawdę tacy są, mimo że oficjalnie kogoś tam mają), bo różne bywają powody "bycia ze sobą", chociaż dla osób postronnych są niewidoczne.
Dla mnie zdrada to również wywlekanie spraw osobistych które powinny pozostać w 4 ścianach.
Bo tak jest. Dla mnie akurat największą zdradą jest nielojalność, bo ograbia człowieka za wspólnej jakby się wydawało prywatności i daje poczucie, że w związek zaangażowana jest jeszcze osoba trzecia. Oczywiście gdy ktoś bywa nadmiernie gadatliwy to i więcej takich "osób trzecich" uczestniczy w życiu danej pary. I wtedy człowiek zastanawia się z kim tak naprawdę żyje...
#15
Napisano 10 listopad 2011 - 00:00
Popieram wypowiedź Jacentyk, że przyczyna tkwi w zmianach społeczno-moralnych;
- naszych rodziców związek był oparty na trwałym fundamencie rodzina była najważniejsza nawet jeśli wynikł wielki problem w rodzinie lub choroba się wkradła to rozwiązywali go wspólnie, może to co napiszę jest banalne ale potrafili z sobą rozmawiać bez noża czy siekiery uzupełniali się nawzajem, wychowanie i ich tradycja to był ich wielki atut w tamtych czasach, że doczekali lub doczekują starości wspólnie
Nasz problem tkwi w naszej psychice jesteśmy coraz słabsi nie radzimy sobie z codziennymi trudnościami ( brak mieszkania, pracy lub strach jej utraty, coraz mniej pieniędzy, choroba, brak akceptacji w gronie najbliższych a nawet nadwyżka mamony) doprowadza nas do tego, że uciekamy w szukaniu przygód usprawiedliwiając się tym, ze musimy się od stresować, jedni uciekają w alkoholizm jeszcze inni w romans nie myśląc wtedy o przyszłości o swojej rodziny. Nienawiść się nawarstwia, tracimy grunt pod nogami i odchodzimy i tak jak Aniołek pisała, że dzisiejsza przysięga małżeńska to dla niektórych tylko zlepek słów nic nie znaczących i to jest smutne ale jakże prawdziwe.
Nadal uważam, że net w dzisiejszych czasach nie jest zagrożeniem rozpadu małżeństwa wielkim wrogiem dla nas jest (przynajmniej ja tak uważam) pogoń za wielką kasą i władzą przez co tracimy człowieczeństwo zapominając o odruchach ludzkich, uczuciach i o wielkiej Miłości oddanej przy ołtarzu.
#16
Napisano 10 listopad 2011 - 00:54
Nie uważam bysmy byli my ON jacyś wyjatkowi w tej kwesti.ON, chociaż i tak uważam, że akurat w miłości są lepsi, bo wiedzą i rozumieją więcej...
Jest wiele wrazliwych pełnosprawnych jak i nie wrazliwych ON
Zanam przynajmniej kilku ON którzy łamali serca ON i traktowali to jak zabawe. Nie wiem czy zdrowy zawsze czuje się w związku pewniej, nie byłam zdrowa:)Tu akurat bym się do końca nie zgodziła, chyba że znasz jakiegoś/-ąś ON, który by na co dzień łamał serca zdrowym i traktował to jako zabawę. Już prędzej bywa na odwrót, bo to zdrowy zawsze w związku czuje się pewniej, bo przez to że jest zdrowy uważa się za bardziej atrakcyjnego.
Temat wątku jest ciekawy ale pisanie że zdrowi tylko krzywdzą jest po prostu nieprawdą. Odczłowieczasz ON robisz z nas chodzce ideały, a nawet tu widać, że tak nie jest.
Zdradzać może zarówno współmałzonek zdrowy jaki i ON.
Uważam , że nie jest winą netu, że ludzie dopuszczają się zdrad i się rozwodzą. Problem moim zdaniem jest w tym, że nie chce nam się zrobić wysiłku, popracować nad małżeństwem. Uważamy, że miłość powinna wygladać jak na początku w chwili zauroczenia i ze tak ma trwać wieki, nie trzeba nad nią pracować , się wysliać. Jak ktoś mi zacytował Karola Wojtyłe może nie napiszę tego dosłownie ale brzmiało to mniej więcej tak : że Kocha się nie za coś ale mimo wszystko. Na początku zauracza nas to "coś" , a potem trzeba pracować nad tym "mimo wszystko ".
#17 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 10 listopad 2011 - 12:36
#18
Napisano 10 listopad 2011 - 16:33
Nie ogłądam tego wcale.Sylw. Ty chyba za dużo oglądasz "modę na sukces "...
Pisałem że to nie zdrada, absorbuje coś innego.... Aprobujesz zdradę,cudzołóstwo itd...
Nie bardzo, po prostu nie żyją standardowymi zasadami....Ci Twoi kolesie to nieodpowiedzialni egoiści...
zapewne, ale w wodzie też można coś złapać i przenieść.narażają żony na choroby weneryczne,brodawczaka hiv I inne badziewia. Do tych "fajnych" atrakcji niedługo dorzucisz cmentarz lub szpital .
Na takiej zasadzie ZAWSZE jest ryzyko że coś złapiesz, pisałem wyżej o wodzie, prezerwatywy, etc.Paląc papierosa, czy pijąc piwo nie stracisz "z marszu" przez to rodziny, ale seks z inną kobietą dla zachcianki może mieć już poważniejsze następstwa, jak wspomniane choroby, czy w najgorszym wypadku nie planowana ciąża, a to już ma wpływ na całą rodzinę. W żaden sposób nie należy tego łączyć ze sobą, bo konsekwencje tych zachowań są zgoła różne.
Dla mnie to nie zdrada - rodzina na pierwszym miejscu, a seks z inną zwykła zachcianka/używka jak piwo czy papieros.
A stracić rodzine można w inny sposób też.
#19
Napisano 10 listopad 2011 - 19:43
Odczłowieczasz ON robisz z nas chodzce ideały, a nawet tu widać, że tak nie jest.
Do tego chyba jeszcze daleka droga, pisałam jedynie że w pewnych kwestiach potrafią bardziej nas zrozumieć niż zdrowi, przez to że są do nas podobni i w wielu sytuacjach mają podobne przeżycia. Pewien mój znajomy, który praktycznie stał się ON z dnia na dzień gdy już trochę oswoił się (nie mylić z pogodził) ze swoim stanem powiedział że niepełnosprawność jest jakby innym światem, podobnie jak klasztor, czy więzienie...Ja się prędzej nad tym nie zastanawiałam, bo nigdy nie byłam do końca zdrowa, ale on jak widać spostrzegł to od razu. Nie mam na myśli oczywiście tego, żeby zupełnie zamykać się w tym "oddzielnym świecie", bo w ten sposób nikt sobie nie pomoże. Z własnego doświadczenia wiem, że zdrowi naprawdę są O.K. jeżeli chodzi o przyjaźń, znajomość...itp. Zresztą całe życie wśród nich przebywam. Uważam jednak, że w miłości jednak taka osoba nigdy do końca nas nie zrozumie, nawet jeżeli by chciała. Może nas akceptować, po swojemu nawet kochać, ale i tak prędzej czy później ON odczuje że jest ON, nawet jeżeli zdrowa osoba wcale nie chciała, żeby tak się stało...
Zanam przynajmniej kilku ON którzy łamali serca ON i traktowali to jak zabawe.
A wiesz, że i mi się przypomniała piękna chociaż też ON dziewczyna z Iponu, która sama podrywa niepełnosprawnych chłopaków, spotyka się z nimi, oczywiście "zalicza ich", a potem mówi sorry, ale jednak razem nie damy sobie rady. Nie wiem czy taka postawa wynika z kompleksów, czy też z poczucia ogromnej potrzeby dowartościowania się, czy też odreagowania tego w jaki sposób była traktowana przez zdrowych. W każdym razie mam nadzieję, że takie osoby bywają naprawdę znaczną mniejszością wśród ogółu. Jest jeszcze inna grupa ON, którzy też aniołami nie są, przez to, że są dziecinni i wyjątkowo niedojrzali emocjonalnie, mimo że z głową mają zupełnie normalnie. Uważam, że to nie do końca ich wina, tylko tego jak zostali wychowani a mianowicie tego, że w dzieciństwie (chociaż i nie raz później), byli wyręczani ze wszystkiego, nawet tego co zrobili by bez problemu, a szczególnie z samodzielnego podejmowania decyzji. Nie wiem może przyczyna tego tkwi w poczuciu winy rodziców, że nie potrafili dać swojemu dziecku zdrowego życia, dlatego starają się na ile mogą umilić mu je czy też ułatwić, ale gdy naprawdę przesadzą to wychowają dziecko na podwójnego inwalidę, a podobno ten psychiczny gorszy jest od fizycznego...
#20
Napisano 10 listopad 2011 - 20:52
Teraz są media, internet które jednak ułatwiają i usprawiedliwiają zdradę, spoleczeństwo się zmienia i idzie w większości za modą, którą się propaguje.
Ja jednak nie akceptuje zdrady i raczej bym jej nie wybaczył, poza tym nie uśmiechałobymi się zlapać jakiego syfa i mieć do końca życia problemy.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych