Trudne związki.
#1
Napisano 28 marzec 2011 - 13:08
Piszę na forum, bo nie mam już siły i nie wiem co robię nie tak. Mam ponad 30 lat i kilka nie udanych związków za sobą. Scenariusz zawsze jest prawie taki sam. Na początku jest super ale czym dłużej tym gorzej aż w końcu dochodzi do rozstania.
Nie wiem co robię źle, że mi się nie udaje. Zawsze staram się zrozumieć partnera, rozumiem, że ktoś może mieć zły dzień, być zmęczony czy mieć chandrę. Staram się być wyrozumiała, cierpliwa. Umiem też się śmiać, żartować i być radosna. Nie matkuje, staram się być partnerką, przyjacielem i kochanką w jednej osobie. Nie wiem ale zawsze trafiam na facetów, którzy mają jakieś problemy za to ja jestem dość silną osobą, więc wyciągam delikwenta, daje z siebie wszystko, a kiedy nabiera wiary w siebie wszystko się psuje.
Przykładem niech będzie ostatni związek. On, facet po tz. przejściach, na samym początku znajomości oświadczył, że nie interesuje go przygodna znajomość, chociaż ja nauczona doświadczeniem nie chciałam się angażować. Jednak On nalegał, mówił pięknie o zaufaniu, uczuciach, byciu razem. Nagle po kilku miesiącach bycia razem, oświadczył że nie może być ze mną bo myśli o swojej byłej. Wiecie to nawet mogłabym zrozumieć gdyby nie jego zapewnienia jaka tamta była dla niego nie dobra, zdradliwa ile to mu krzywdy narobiła szczególnie psychicznej. Powtarzał ciągle ile dla niego znaczę, że Nasz związek jest tym czego mu brakowało w życiu. Robiliśmy wspólne plany na przyszłość tak poważne, że byłam pewna jego szczerych intencji. A potem mówi, że jednak do eks coś czuje, sam nie wie co ale przez to zrozumiał, że dla mnie lepiej będzie jak dam mu czas do namysłu aby się przekonał co do swoich uczuć. Nie wiem co robić, czuję, że to koniec bajki. Tylko co ja zrobiłam znowu nie tak, tego nie wiem.
#2 Gość_michalina_*
#3
Napisano 28 marzec 2011 - 15:08
Dziękuje za wątek, przeczytałam i mój problem jest inny. Tu nie chodzi czy powinnam z nim być czy nie być ale o to gdzie popełniam błąd w związkach, że one nigdy nie kończą się hepi endem. Zada je sobie pytanie jak to jest, że robię wszystko co mogę a jednak mi nie wychodzi.Może przeczytaj ten wątek:
http://www.ipon.pl/f...id=11567&page=1
A mój walący się związek jest tylko przykładem, analogicznym do wcześniejszych. Czuję się tylko wykorzystana emocjonalnie, dałam z siebie uczucia, zaangażowanie , emocje bo jak mówił tego potrzebował a teraz gdy nabrał wiary w siebie, okazuje się że jest coś dlaczego nie może być ze mną. Chcę po prostu zrozumieć dlaczego moje związki zawsze się tak kończą. Może ktoś da mi jakąś radę, bo ja już straciłam wiarę w siebie i ludzi.
#4
Napisano 28 marzec 2011 - 16:01
#5
Napisano 28 marzec 2011 - 16:14
Być może, ale wiesz czy zaufanie nie powinno być podstawą związku? Wiesz, mam wrażenie, że teraz w związkach nie już nie liczy się szczerość, uczciwość czy właśnie zaufanie, tylko każdy bierze ile się da a potem papa i koniec.Chyba za dużo dajesz i za bardzo ufasz. I nie wierz facetowi, zwłaszcza jeśli wspomina byłą. Mówi o niej najgorsze rzeczy, a w głębi serca kocha ją. Myślę, że w końcu znajdziesz szczęście. Powodzenia.
#6
Napisano 28 marzec 2011 - 16:26
#7
Napisano 28 marzec 2011 - 21:02
Ja jak narazie nie mam z tym problemu, ale trzymam kciuki by było lepiej
#8 Gość_michalina_*
Napisano 29 marzec 2011 - 12:56
Kochać powinniśmy wszystkich ludzi, ale nikt z nas nie powinien wiązać się z kimś, kto nie potrafi kochać. Małżeństwo (związek)zawiera się nie po to, by ratować kogoś, kto jest w kryzysie czy kto nie radzi sobie z własnym życiem. Od ratowania ludzi w kryzysie są terapeuci, instytucje resocjalizacyjne, ośrodki pomocy społecznej, ale nie małżeństwo (następny związek). Małżeństwo winni zawierać wyłącznie ci, którzy potrafią kochać: wiernie, dojrzale, nieodwołalnie. Nikt z ludzi nie jest ideałem, ale jeśli ktoś ma poważne problemy z samym sobą, to musi poradzić sobie z nimi przed ślubem. Jak może bowiem złożyć przysięgę miłości ktoś, kto nie umie kochać?
Piszę to na kanwie moich wyznawanych wartości...
Przede wszystkim, liczy się szacunek i godność dla samej siebie co się przekłada na wybranego partnera. Dziwna i niebezpieczna podstawa związku oparta na niepowodzeniu
poprzedniego.
W tym upatruje niepowodzenia i Twój jak to określasz "co ja zrobiłam znowu nie tak".
#9
Napisano 29 marzec 2011 - 14:14
Ja mysle, że jestes dobra partnerką, żeby stworzyc związek, taki prawdziwy, na dluzej, bo jak piszesz starasz sie byc wyrozumiala, cierpliwa, ze sie śmiejesz, żartujesz, no i ta radosc, to jest bardzo ważne, weisz bo jakies sztywniactwo, na pewno przeszkadza, a jak ktos jest na luzie, umie sie smiac i to nie jest wymuszone, no to jest ta zdrowa atmosfera w związku, no przeciez nie tylko praca czlowiek żyje, są wspolne chwile, ktore czlowiek dzieli. Wiec to co napisalam, to jest duzy plus dla ciebie
A co moze przeszkadzac w twoich zwiazkach, ze sie koncza, no to tak najłatwiej powiedizec, ze wybierasz zlych facetow, ktorym trzeba pomoc, ktorzy nie maja tej pewnosci siebie, weic mysle, po prosu takich nie wybieraj, to takie pujscie na łatwizne, no bo ty ich z tego wyciagasz, przywracasz im wiare w siebie, a pozukaj faceta, ktory bedzie na rowni z tobą, ktory tak samo jak ty będzie silną osobą, pewny siebie, nie bedziesz wtedy musiala tyle wysilku swojego w to wkladac, bo tak jak wyzej pisala Michalina, zeby w zwiazek wejsc naprawde trzeba ze soba zrobic porzadek, nie po to sie jest razem, żeby kogos ratowac z jego traum, czy niestabilnosci zyciowej
A piszesz o bajce, AFRODYTA, bo bajek nie ma, to moze przestan w nie wierzyc, weisz okres ksiezniczek, krolewiczow minal, trzeba patrzec realnie na życie
#10
Napisano 29 marzec 2011 - 15:22
I nie poddawaj się, bo niepowodzenia tego typu, ma większość z nas tutaj na forum.
Walcz o to, co najcenniejsze w życiu, nawet jeśli teraz zbierasz same porażki ...
Wszystkiego dobrego. Pozdrawiam.
P.S. Aruna39 - proszę nie powielaj postów. U góry Twój post i na dole ten sam post.
Już zmoderowane
"Stań twarzą zwróconą do słońca, a cień pozostanie za tobą". /Teresa Lipowska/
"Śmiech jest masażem dla brzucha! Uśmiech jest masażem dla serca!".
#11
Napisano 29 marzec 2011 - 15:26
Bardzo zabolało mnie to, że czujesz się winna za nie udane związki. Moim zdaniem bardzo się starasz być dobrą partnerką, przyjaciółką, kochanką...jesteś wsparciem dla partnera ok. Proszę Cię nie nie szukaj winy w sobie. Poprostu przyciągasz, wybierasz takich facetów, kiedy stawiasz ich na nogi, dodajesz sił, oni odchodzą, a Ty zostajesz sama. Ty się liczyłaś z jego uczuciami, a czy on liczył się z Twoimi uczuciami? Pomyśl. Dojrzały związek polega na partnerstwie. Ty dajesz coś od siebie, ale też i oczekujesz tego samego od partnera. Partner, który Ciebie naprawde kocha liczy się z Tobą, wspiera, szanuje twoje uczucia i stara się zrobić wszystko byś czuła się
przy nim szczęśliwa i bezpieczna. Afrodytko Ty jak kochasz też starasz się by on był z Tobą szczęśliwy. To ma iść w dwie strony. Ty też jesteś ważna, też masz prawo mieć zły dzień i prawdziwy przyjaciel jest z Tobą na dobre i złe bo naprawdę Cię kocha. Proszę Cię pomyśl o sobie wsłuchaj się w swoje uczucia to co podpowiada Ci serduszko. Zapomnij o tamtych bolesnych związkach wyciągnij z nich wnioski. Zacznij żyć od nowa. Każdy pragnie kochać i być kochanym. Pozdrawiam i trzymam kciuki.
#12
Napisano 29 marzec 2011 - 15:42
#13
Napisano 29 marzec 2011 - 16:18
Tutaj trudno cokolwiek Ci doradzać. Jeśli nadal coś do niego czujesz/kochasz go to, żadne słowa tego nie zmienią. Postąp zgodnie z własny sumieniem i sercem. Pamiętaj jednak, że taka sytuacja może się przecież powtórzyć w przyszłości i wtedy będzie jeszcze ciężej, niż teraz. Czasami warto coś sobie odpuścić i iść dalej do przodu, dla dobra samej siebie.
"Stań twarzą zwróconą do słońca, a cień pozostanie za tobą". /Teresa Lipowska/
"Śmiech jest masażem dla brzucha! Uśmiech jest masażem dla serca!".
#14
Napisano 29 marzec 2011 - 16:32
#15
Napisano 29 marzec 2011 - 17:32
Post moderowany. Zapraszam do regulaminu serwisu.
Admin
Pozdrawiam i powodzenia.
#16
Napisano 29 marzec 2011 - 17:53
Wiesz, nie jestem osobą zbytnio wierzącą ale wiem, że Biblia naucza przede wszystkim MIŁOŚCI. Miłości zarówno tej sakralnej jak i międzyludzkiej. Staram się kochać, chcę być kochana, tylko, co z tego, jeżeli mi nie udają się związki. Więc gdzie według Ciebie popełniam błąd?Witam.Zewsząd słyszy się rady, jak osiągnąć szczęście w rodzinie(związku).Wydano mnóstwo najróżniejszych poradników. Kłopot w tym, że ludzcy doradcy zaprzeczają sobie na wzajem, a wskazówki dziś popularne, jutro mogą zostać uznane za niepraktyczne.Zachodzi więc pytanie, gdzie szukać miarodajnych porad? Czy zajrzałabyś w tym celu do księgi, którą spisano jakieś 1900 lat temu? Może pomyślisz sobie, że taka książka już dawno straciła na aktualności? Tymczasem właśnie takie źródło kryje w sobie prawdziwą tajemnicę szczęścia rodzinnego. Źródłem tym jest Biblia, Pismo Święte.Chociaż jest jedną z najstarszych Ksiąg, to jednak może pomóc współczesnej rodzinie 'wyprostować' ścieżki i radzić sobie z presją i kłopotami. Księga ta została napisana dla wszystkich ludzi. osobiście przekonałam się, że zasady biblijne nikogo nie zawodzą. Jeżeli wcielisz je w czyn, ty również poznasz tajemnicę szczęścia rodzinnego.Pozdrawiam i powodzenia.
#17
Napisano 29 marzec 2011 - 18:05
#18
Napisano 29 marzec 2011 - 18:08
[quote name=''Afrodyta' pid='163055' dateline='1301409735']Powiedzcie mi mam spokojnie czekać' date=' aż on się upora ze swoimi demonami czy dać sobie spokój? Nie wiem co robić.Pomocy.[/quote']
Tutaj trudno cokolwiek Ci doradzać. Jeśli nadal coś do niego czujesz/kochasz go to, żadne słowa tego nie zmienią. Postąp zgodnie z własny sumieniem i sercem. Pamiętaj jednak, że taka sytuacja może się przecież powtórzyć w przyszłości i wtedy będzie jeszcze ciężej, niż teraz. Czasami warto coś sobie odpuścić i iść dalej do przodu, dla dobra samej siebie.
[/quote]
Aniołku, ja w ten związek weszłam z pełną świadomością, że w jego życiu była inna kobieta. Jestem osobą dojrzałam i rozumiem, że mój partner pamięci ani wspomnień nie wykasuje. Rozumiem, że te wspomnienia są różne i dobre i złe, bo w końcu przeżyli ze sobą ileś lat. Nie żądam aby np. gryzł się w język gdy coś mu się przypomni związane z eks. Ale no właśnie, on teraz uważa, że nie wie co czuje i do kogo. Wiesz, z jednej strony mam dość ale z drugiej, zależy mi na nim, na naszym związku. Tylko nie wiem trwać w tym dalej, walczyć czy lepiej dać spokój.
[quote='lord wodzu' pid='163068' dateline='1301418340']
Robisz jeden błąd . Latasz koło faceta jak koło jaja. To Ty masz pozkażże jesteś ważna i on tez musi latać za Tobą a jak mu nie pasuje to wypad.
[/quote]
Najgłupsze jest to, że do niedawna tak było, czułam się ważna, szanowana i potrzebna. Jak było mi źle, mogłam liczyć na jego pomoc i wsparcie. A teraz... I wszystko się obróciło w ciągu 2 - 3 dni. Nie mogę zrozumieć całej sytuacji i nie wiem co zrobiłam źle i co robić dalej.
#19
Napisano 29 marzec 2011 - 19:15
Afrodytko to Twoje życie i to Ty decydujesz w którym kierunku podążyć. Nikt nie ma recepty na życie. Więc jak chcesz czekać na tego faceta to czekaj. Twój wybór. Moim zdaniem facet sam nie wie czego chce, jest zagubiony, albo poprostu ma takie podejście do kobiet, nie mi to oceniać. Jeszcze raz powtórzę Dojrzały,zrównoważony mężczyzna, który naprawdę darzy uczuciem swoją kobietę i wie czego chce stara się jej nie skrzywdzić, nie pozwoli by przez niego płakała jest ona dla niego najważniejsza. W każdym związku dochodzi do jakiejś sprzeczki to normalka, ale najważniejsza jest rozmowa i umiejętność słuchania, zaufanie i wybaczenie. Ktoś kto Cię rani nie jest wart Twojego oddania, miłości WIERZ MI. Każdy człowiek zasługuje na szacunek, miłość, szczęście, tylko czy każdy człowiek potrafi kochać dojrzale????? no cóż. Pozdrawiam i życzę Tobie dobrego wyboru i szczęścia.
#20
Napisano 29 marzec 2011 - 20:25
O szczegółach nie chce pisać na forum ale chętnie z kimś na Pw
www.facebook.com/niemotylica zapraszam na moją autorską stronę z wierszami .
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych