Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A
Zdjęcie

Razem ze zdrowymi, a nie na ich plecach!


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
8 odpowiedzi w tym temacie

#1 Maurycy

Maurycy

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 107 postów
  • Skąd:BYDGOSZCZ

Napisano 27 listopad 2010 - 19:06

O definicjach, diagnozach zjawisk mówimy poważnie, jeżeli są zgodne z naszymi nastawieniami, gdy potwierdzają nasze sądy i zgadzają się z naszymi środowiskowymi przemyśleniami. Lekceważmy je, spychamy do parterowego poziomu swojej ignorancji, gdy są z nimi sprzeczne. Powstają wówczas krotochwilne potworki w rodzaju sprawni inaczej ( sprawny inaczej oznacza w tym przypadku inwalidę DODATNIO NIETYPOWEGO, zdeformowanego w sposób pozytywny). Termin ten nikogo nie dotyczy i niczego nie wyjaśnia, ponieważ ludzi takich nie ma, ponieważ został odkuty z nicości przez językowego fajansiarza, który chciał jak najlepiej, lecz po drodze zbłaźnił się brakiem logiki).

Niezależnie od intelektualnej i hecnej próżni zawartej w owej definicji, problem nie obraźliwego, a jednocześnie precyzyjnego nazywania kalectwa jest ogromny, bardzo niewygodny i śliski; nieważne, jak nazwie się inwalidę, pełnosprawnym umownym, abstrakcyjnym przystojniakiem, współczesnym trędowatym kuśtykającym z kołatką lub niewidzialnym na niby: zjawiska tego nie uchodzi traktować w kabaretowym stylu.

b

Powiedzmy bez minoderii, otwartym tekstem, brutalnie i po ludzku: inwalida to też człowiek, a żaden człowiek nie lubi, gdy mu się podpowiada, że oddycha się powietrzem, a nie dwutlenkiem węgla, że granat, to nie wykałaczka. Lubi, gdy to, co mówi, jest przyjmowane z uwagą i na serio. Lubi dowiedzieć się nie o tym, że cierpi i jest nieprzepisowo dorodny, bo o tym wie bez szturchania, ale zamiast buńczucznych i wodewilowych uniesień o pomocy, którą się dla niego przewiduje za sto lat, chciałby t otrzymać ją dzisiaj, chciałby pójść do czytelni, teatru, na koncert, już, teraz, natychmiast, pójść bez odświętnej okazji swojego Dnia Solidarności z Cudakiem.

Ma dosyć traktowania go niczym zapowietrzonego raroga, który, jak wyraził się, za czasów P.R.L., ówczesny Lekarz Wojewódzki: jest NIEESTETYCZNY. Pragnie pojawić się tam, gdzie chce się znaleźć, a nie tam, gdzie mu ZORGANIZOWANO jubel i zawleczono go na głupawą radochę. Chce przybyć gdziekolwiek, bez obawy, że zostanie grzecznie wykopany i odwieziony do domu policyjnym beczkowozem. Nie domaga się zdawkowej litości, tylko równych dróg, jednakowych dostępów do życia w myśl dewizy: razem ze zdrowymi, a nie na ich plecach ( uważa, że nikt nie powinien być sam, bezradny, zdany na własne, siły. Żaden chory człowiek nie może być skazany na syzyfową walkę z biurokratycznymi wiatrakami).

c

By zmienić obiegowe i krzywdzące zdanie na temat inwalidy, wystarczy go poznać. Spojrzeć bez rezerwy, bojaźni, strachu. Naturalnie. Dostrzec nie opakowanie i protezowe kłopoty, ale zapatrywania i ambicje. Jego zainteresowania prawdziwym istnieniem, bogactwem i nieprzerwaną zmiennością form. Wystarczy go zrozumieć, by przekonać się, że od zdrowych różni się tylko etykietką.

  • 0
Jedyna wolność, którą teraz mamy, nazywa się wolnością od rozumu.

#2 rodys

rodys

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 842 postów
  • Skąd:bierze pieniądze na alkohol?

Napisano 27 listopad 2010 - 20:12

Ad. a
Nie ma dobrego określenia w języku polskim dla osoby niepełnosprawnej. Ale np. dla mnie to żaden problem. Mogę być inwalidą, kaleką, niepełnosprawnym, osobą z niepełnosprawnością. Sam nie wiem czy lepszy jest zwyczajny, nazywający rzecz po imieniu "kaleka" czy pozostałe eufemizmy. Zwracam tylko uwagę, że "inwalida" nie równa się "niepełnosprawny". Łacińskie "In validae" (niewartościowy) jest równoznaczne polskiemu "niezdolny do pracy". "Niepełnosprawny" to upośledzony fizycznie (zwłaszcza motorycznie i na stałe).

Ad. b
Potwierdzam. Działacze na rzecz niepełnosprawnych odczłowieczają i infantylizują swoich beneficjentów.
Problem niewłasciwego reagowania na niepełnosprawność przez "sprawnych" nie ma podłoża w "nieestetyczności" kulawych. Bardziej zasadza się na założeniu, że niepełnosprawni mogą być kłopotliwi (roszczeniowi, mogą opluć, trzeba im będzie zmieniać pampersa itp.). Dlatego lepeij ich unikać.

Ad c.

"nie wiesz jak się zachować, zachowaj się normalnie, zwyczajnie"
  • 0

KNP


#3 Brigid

Brigid

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 255 postów

Napisano 16 czerwiec 2011 - 21:49

W podejściu do niepełnosprawności moim zdaniem każdy powinien trzymać się zasady "Jeśli nie odważyłbyś się zamienić z nim miejscami, to go tak łatwo nie oceniaj".

Ad 1 - Definicja niepełnosprawności ewoluuje. Dawniej oficjalnie używano określeń bądźmy szczerzy pejoratywnych, jak inwalida, kaleka, czy ułomny. Potem wprowadzono nowoczesne określenie - niepełnosprawny. Ciekawie pisał o tym prof. Zeidler. Dlatego nie ma ani sensu ani potrzeby wracania do takich określeń, jak inwalida.

Z drugiej strony "sprawny inaczej" szybko przestaje bawić, kiedy posadzą człowieka na wózek, czy zasłonią mu oczy i każą sobie poradzić. Do mnie akurat bardzo niedawno szybko dotarło, że umiejętność jazdy na wózku to taka sama umiejętność, jak jazdy na rowerze, tylko cięższa.

Potem przyjrzałam się ludziom grającym np. w rugby na wózkach i dotarło do mnie, jakie to jest po prostu... trudne.

Potem zaczęłam się zastanawiać nad paraolimpiadami.
I wyobraziłam sobie normalnego olimpijczyka. To co robi jest trudne i wyjątkowe. A co jeśli np. straci nogę i przygotuje się do paraolimpiady?
Będzie mu trudniej, czy łatwiej?
No trudniej. Będzie się musiał dodatkowo przygotowywać. Nabyć dodatkową umiejętność.

Mnie akurat problem dotknął całkiem niedawno, stąd mogę "na świeżo" napisać, jak zmienia się myślenie człowieka sprawnego, który znalazł się nagle w sytuacji niepełnosprawności.
Poradzenie sobie z taką zmianą wymaga sporej siły psychicznej. Jestem pewna, że radzenie sobie z nią długo wymaga tej siły o wiele więcej.
Nie ma żadnego powodu, żeby ukrywać ten fakt przed ludźmi sprawnymi i pozwalać im bezmyślnie odbierać niepełnosprawnych, jako słabszych.

Ad. 2
Tu dla odmiany prof. Kowalik bardzo mądrze pisał, że w działaniach na rzecz niepełnosprawnych humanizm bywa często mylony z humanitaryzmem. I chyba właśnie to jest problemem.

Niepełnosprawni są często widziani jak bezmyślni beneficjenci narzucanych im działań, organizowanych bez zainteresowania się ich realnymi potrzebami, przez organizacje charytatywne.

A przecież problemy czysto fizyczne nie utrudniają możliwości rozmowy. Niewidomy, niesłyszący, czy wózkowicz potrafią bez trudu powiedzieć, z czym naprawdę mają problem. Chciałoby się zakrzyknąć "to nie ten organ!" do ludzi najwyraźniej nie rozumiejących, że np. paraliż nogi czy ręki nie wpływa na mózg.
A wiele osób zachowuje się, jakby głęboko wierzyli, że właśnie wpływa.

Jeszcze wracając do organizacji charytatywnych - ostatnio ktoś robiąc ankietę bodaj do pracy magisterskiej zapytał o korzystanie z pomocy organizacji pomagających niepełnosprawnym i podał jako jedyny przykład Stowarzyszenie Kościoła Katolickiego.
Jak duży musi być poziom niewiedzy w społeczeństwie, skoro mimo istnienia organizacji stworzonych bezpośrednio do tego celu podany został przykład organizacji, która dodatkowo, charytatywnie i tym się zajmuje.
To zupełnie tak, jakby ktoś pytając o naukę języków obcych, zamiast o szkoły językowe zapytał np. o jakąś sektę, która prowadzi po angielsku pogadanki o wierze. Niby też jest to organizacja pozwalająca (dodatkowo) poprawić sobie angielski, ale to naprawdę nie jest najbardziej klasyczny przykład.

Ad. 3
Właśnie dlatego wszelkie pogardliwe etykietki są problemem. Bo ułatwiają wrzucenie drugiego człowieka do szufladki, pozwalającej go jako człowieka zignorować.

Natomiast bardzo pomocne są działania samych niepełnosprawnych. To że wchodząc na to forum widzi się normalnych ludzi, mających różne hobby, próbujących wpływać na rzeczywistość itd.
Podobnie wyobrażam sobie, jak wyrzuca ludzi ze stereotypów kontakt z FAR-em. Kiedy nagle okazuje się, że organizatorzy to ci jeżdżący na wózkach.
Dla samych niepełnosprawnych też tak jest lepiej. Mając przed sobą człowieka z podobnymi problemami, który nie patrzy z wyższością, nie "wie lepiej", nie narzuca, tylko prowadzi i pomaga, nie wpadnie się w sytuację wycofanego beneficjenta, tylko zaczyna się brać swoje życie w swoje ręce.
  • 1
Mój awatar jest legalny :) Autor: Andika18 | Dreamstime.com
Prawo autorskie wymaga podania autora i źródła.
Będę wdzięczna za nie usuwanie żadnego z tych fragmentów z podpisu.

#4 rodys

rodys

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 842 postów
  • Skąd:bierze pieniądze na alkohol?

Napisano 17 czerwiec 2011 - 12:15

W podejściu do niepełnosprawności moim zdaniem każdy powinien trzymać się zasady "Jeśli nie odważyłbyś się zamienić z nim miejscami, to go tak łatwo nie oceniaj".

Tu pozwolę sobie na polemikę :) Co to za zasada? moim zdaniem zbyt ogólna i niepasująca do problemu. Ja z 99,9% obiektów, które mnie otaczają nie chciałbym się zamienić miejscami, czy to znaczy, ze mam prawo do oceny tylko 0,1% mojej rzeczywistości? Jak mam sobie poradzić z szerokim strumieniem informacji który dopływa do mojego mózgu bez oceniania (czyli myślowego upraszczania obiektów)?

Ad 1 - [...] Dawniej oficjalnie używano określeń bądźmy szczerzy pejoratywnych, jak inwalida, kaleka, czy ułomny. Potem wprowadzono nowoczesne określenie - niepełnosprawny. Ciekawie pisał o tym prof. Zeidler. Dlatego nie ma ani sensu ani potrzeby wracania do takich określeń, jak inwalida.

Każde określenie niepełnosprawności można zakwalifikować jako mniej lub bardziej "pejoratywne". Otóż problem polega na tym, ze niepełnosprawność (jakby jej nie oceniać) jest cechą negatywną, jest deficytem. Nazwanie deficytu MUSI być pejoratywne. Jedyne co można zrobić to użyć eufemizmów typu "nie pełno sprawny", lub nawet bardziej eufemistycznie: "osoba z niepełnosprawnością".

Określenie "inwalida" nie jest niczym złym. "Inwalida" to człowiek niezdolny do pracy z powodu niepełnosprawności. Nie upraszczałbym naszego słownika wyrzucając z niego "inwalidę". Myślę że to słowo jest potrzebne.

[...] Potem zaczęłam się zastanawiać nad paraolimpiadami.
I wyobraziłam sobie normalnego olimpijczyka. To co robi jest trudne i wyjątkowe. A co jeśli np. straci nogę i przygotuje się do paraolimpiady?
Będzie mu trudniej, czy łatwiej?
No trudniej. Będzie się musiał dodatkowo przygotowywać. Nabyć dodatkową umiejętność.

Będzie mu łatwiej. Konkurencja jest mniejsza. Zamiast 1000 rywali do medalu będzie miał tylko 10 (niepełnosprawnych jest mało, dodatkowo podzieleni są oni na niezliczone grupy sprawnościowe, co skutkuje tym że w jednej dyscyplinie paraolimpijskiej jest 6 czy 10 złotych medali do zdobycia).

Mnie akurat problem dotknął całkiem niedawno, stąd mogę "na świeżo" napisać, jak zmienia się myślenie człowieka sprawnego, który znalazł się nagle w sytuacji niepełnosprawności.
Poradzenie sobie z taką zmianą wymaga sporej siły psychicznej. Jestem pewna, że radzenie sobie z nią długo wymaga tej siły o wiele więcej.

Wyzwanie pt "niepełnosprawność" najwięcej siły wymaga na początku. Potem już tak ta sytuacja nie ciąży...
  • 0

KNP


#5 kaska_zaborze

kaska_zaborze

    Narrator

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPipPip
  • 1418 postów
  • Skąd:z wnętrza.

Napisano 17 czerwiec 2011 - 13:40

Rodys jako ze nie mogę Ci już dać punktu powiem tylko tyle-brawo za post Jak dobrze ze są tu ludzie tacy jak Ty czy Tabletierez.
  • 0
Wciąż ma się mało lat a już się tyle przeżyło.Powoli dogasa blask tych co już nie wrócą dni.
Piotr Bukartyk.

#6 Brigid

Brigid

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 255 postów

Napisano 17 czerwiec 2011 - 21:56


W podejściu do niepełnosprawności moim zdaniem każdy powinien trzymać się zasady "Jeśli nie odważyłbyś się zamienić z nim miejscami, to go tak łatwo nie oceniaj".

Tu pozwolę sobie na polemikę :) Co to za zasada? moim zdaniem zbyt ogólna i niepasująca do problemu. Ja z 99,9% obiektów, które mnie otaczają nie chciałbym się zamienić miejscami, czy to znaczy, ze mam prawo do oceny tylko 0,1% mojej rzeczywistości? Jak mam sobie poradzić z szerokim strumieniem informacji który dopływa do mojego mózgu bez oceniania (czyli myślowego upraszczania obiektów)?


To że wolałbyś być sobą niż 99% osób to co innego.
A co innego, kiedy ktoś jest w ewidentnie gorszej sytuacji. Takiej, jaka nas nie spotkała, z jaką nie musimy się mierzyć. Łatwo jest z bezpiecznej odległości oceniać ludzi radzących sobie z sytuacjami, które nam nie grożą. Po prostu.
Często tak właśnie sprawni oceniają niepełnosprawnych.
Nie bronię nikomu oceniać, przestrzegam natomiast przed "zbyt łatwym" ocenianiem. Wielu ludzi stereotypowo ocenia niepełnosprawnych, bo tak im łatwiej, bo nie chce im się użyć mózgu, a stereotypy to taka atrapa rozumu. Pytanie, czy rzeczywiście musimy się z tym godzić, kiedy padamy ofiarą takich szkodliwych stereotypów.

Nazwanie deficytu MUSI być pejoratywne. Jedyne co można zrobić to użyć eufemizmów typu "nie pełno sprawny", lub nawet bardziej eufemistycznie: "osoba z niepełnosprawnością".


Tak, natomiast nie ma potrzeby używania określeń dodatkowo stygmatyzujących, czy ułatwiających utrwalanie stereotypów. A mam wrażenie, że np. "kaleka" czy "inwalida" bardziej niż "nie w pełni sprawny" utrwala wyobrażenie o biernych ofiarach losu.
Podobnie jak nie wiem... słowo "wózkowicze" jakoś bardziej kojarzy się z ludźmi aktywnymi niż "paralitycy". Nie wzbudza też takiej niechęci.
Słowa, którymi określa się jakąś grupę ludzi zbiorczo, wpływają na to, jak odbierani są przedstawiciele tej grupy. Dlatego myślę, że warto się czasem zastanowić, czy upowszechnienie niektórych słów nie przynosi nam szkody.

Określenie "inwalida" nie jest niczym złym. "Inwalida" to człowiek niezdolny do pracy z powodu niepełnosprawności.


Czyli człowiek niepełnosprawny, zdolny do pracy, nie jest inwalidą?

Będzie mu łatwiej. Konkurencja jest mniejsza.


Ale czy będzie mu łatwiej pobiec, podnieść, rzucić, czy co tam ma robić?
Szczególnie jeśli przypomnimy sobie o co podobno chodzi w całej tej idei olimpijskiej:
"Najważniejszą rzeczą w igrzyskach olimpijskich jest nie zwyciężyć, ale wziąć w nich udział, podobnie jak w życiu nie jest ważne triumfować, ale zmagać się z organizmem."

Wyzwanie pt "niepełnosprawność" najwięcej siły wymaga na początku. Potem już tak ta sytuacja nie ciąży...


Bardzo chciałabym w to wierzyć. Chociaż jak patrzę na wypowiedzi niektórych ludzi np. na forum niepelnosprawnosc.pl, to ta nadzieja słabnie. A potem myślę, że to może nie ich wina, tylko efekt przebywania przez długi czas w ekstremalnej sytuacji. Bo sama niepełnosprawność nie jest problemem. Problemem jest niepełnosprawność+najróżniejsze niedostosowania+niemożność dostania się w różne miejsca+maszynka biurokratyczna+ludzkie niezrozumienie+pewnie coś jeszcze.
  • 0
Mój awatar jest legalny :) Autor: Andika18 | Dreamstime.com
Prawo autorskie wymaga podania autora i źródła.
Będę wdzięczna za nie usuwanie żadnego z tych fragmentów z podpisu.

#7 rodys

rodys

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 842 postów
  • Skąd:bierze pieniądze na alkohol?

Napisano 17 czerwiec 2011 - 23:40

Często tak właśnie sprawni oceniają niepełnosprawnych.

Wydaje mi się, że wiem o czym piszesz. Masz pewnie na myśli szkodliwe stereotypy, których jest cała masa. Ich przejawem są np. opinie "podziwiam cię, jak ja bym był na twoim miejscu to bym se z mostu skoczył", albo traktowanie niepełnosprawnego w sposób, który wskazuje, że niepełnosprawność odbiera całkowicie samodzielność, inteligencję i zdolność do pokierowania swoim losem...
To jest fatalne i podejście sprawnej większości do niepełnosprawnej mniejszości... ale tego nie zmienisz "w narodzie". (Wpływ masz tylko na swoje najbliższe otoczenie, a ich podejście bardzo szybko normalniej po pierwszym zderzeniu z niepełnosprawnością). Proponuje te stereotypy "polubić" i czasem wykorzystać na swoją korzyść - ja tak nagminnie robię np. w urzędach. Nawet skomplikowane sprawy się robią proste, kiedy urzędnik konstatuje dwie rzeczy:
  • To jest niepelnosprawny. Na pewno ma IQ < 70
  • Jak mu nie pomogę to mi ksiądz proboszcz dołoży 50 zdrowasiek ekstra na spowiedzi
i zaczyna wokół kulawego petenta hasać i załatwiać za niego sprawy.

Nie zmienia to jednak faktu, że więcej jest strat z takiego "oceniania" przez otoczenie niż zysków. W pojęciu potocznym niepełnosprawny to niepełnowartościowy człowiek - dlatego wypada go potraktować toksyczną litością. Ja sobie z roku na rok coraz lepiej z tym radzę ;) , piszę to z perspektywy niepełnosprawnego od 18 lat.

[...]nie ma potrzeby używania określeń dodatkowo stygmatyzujących, czy ułatwiających utrwalanie stereotypów. A mam wrażenie, że np. "kaleka" czy "inwalida" bardziej niż "nie w pełni sprawny" utrwala wyobrażenie o biernych ofiarach losu.

Zgadzam się. Jednak zauważ problem, że tak naprawdę trudno jest jednoznacznie ocenić, które określenia są stygmatyzujące (np. "inwalida" mnie nie razi - Ciebie tak). Jest też cała grupa, moim zdaniem dziwnych i niepotrzebnych, eufemizmów, np. "sprawny inaczej" - to już przegięcie w drugą stronę. W mojej ocenie: im dłuższy staż w kalekim ciele - tym większy dystans do mniej lub bardziej stygmatyzujących określeń.


Czyli człowiek niepełnosprawny, zdolny do pracy, nie jest inwalidą?

W mowie potocznej: niepełnosprawny = inwalida. Ale w polskim prawodawstwie oraz np. w słowniku PWN inwalida to:
"człowiek, który utracił całkowicie lub częściowo zdolność do pracy" - czyli "niepełnosprawny" i "inwalida" nie są synonimami.


Wyzwanie pt "niepełnosprawność" najwięcej siły wymaga na początku. Potem już tak ta sytuacja nie ciąży...

Bardzo chciałabym w to wierzyć[...]

Każde forum dla osób niepełnosprawnych czytasz "na własną odpowiedzialność" :). Niektórzy za pomocą internetu grają w grę, której celem jest uzyskanie tytułu "Człowiek najbardziej niepełnosprawny na forum, jego problemy są największe i najważniejsze"
  • 0

KNP


#8 amistad

amistad

    Widz

  • Użytkownik
  • Pip
  • 3 postów

Napisano 07 sierpień 2011 - 19:55

Bardzo ładny tekst i takaż sygnaturka.
  • 0

#9 wiola83

wiola83

    Widz

  • Zbanowany
  • Pip
  • 1 postów

Napisano 26 listopad 2012 - 22:52

A ja do tego dorzucę coś co u mnie wywołuje zgrzytanie zębami i "w kieszeni otwiera mi się scyzoryk" (tekst mojego taty - z Kielc :) ). Denerwuje mnie górnolotne mówienie o tym jak to mnóstwo robi się aby zrównać szanse osób niepełnosprawnych i zdrowych. Bo przecież są tacy jak my. Ileż jest fundacji i dotacji rządowych mhhh!!! Tylko ja się pytam, dlaczego osoba chora czy niepełnosprawna nie dość, że jest oceniana przez wszystkich dookoła ( z tym smutkiem w oczach "och jaki on/ona biedny(a) " to jeszcze musi żebrać, walczyć, prosić aby móc pójść do szkoły, zrobić zakupy czy wyjść na piwo. Wszędzie SCHODY!!!! A podobno nawet mamy przepisy, które zobowiązują do usuwania barier architektonicznych HA HA!
  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych