Pierwszy kontakt, że tak to określę z " kulturą Japonii", to opowieści profesora od языковедения na studiach. Pan M. był synem ambasadora, w związku z tym zwiedził kawał świata, parę lat spędził również w Japonii. Większość zachwyca się strojami, architekturą i innymi rzeczami np. laleczki kokeshi czy popularne wschodnie sztuki walki, miecze samurajskie. Spora część Japończyków traktuje to, jak my naszą CEPELIĘ... tak mniej więcej określił ich stosunek do tego. Sporo opowiadał o teatrze cieni, czy teatrze Kabuki. Swego czasu podobało mi się kino samurajskie, zresztą nadal mam sentyment
( Masaki Kobayashi "Harakiri" oczywiście Akira Kurosawa i mój ulubiony aktor japoński ( nawet typ urody Toshiro Mifune " Siedmiu s..", " Rashomon" i sporo innych, " ZAtoichi" Takeshi Kitano. Urzekająca wręcz mimika twarzy, lub brak jakichkolwiek tego typu elementów- wszelkie uczucia i jeden wyraz twarzy- jak u Toshiro - zapamiętałam tylko złość . Jeśli chodzi o współczesnych aktorów to w pamięci zapadł mi Takeshi Kaneshiro ( lub jak kto woli Wu Jincheng) bardziej znany z chińskich produkcji, co nie zmienia faktu, że w połowie jest Japończykiem ( miła face . Haruki Murakami jakoś tak średnio mi podchodzi. Lubię malarstwo suibokuga ( malowane tuszem) czy drzeworyty o różnej tematyce, często baardzo " życiowej" - może nie nazbyt ambitne, ale czasem i takie jest potrzebne. Gdzieś nawet zachowały się u mnie jakieś reprodukcje. Podobnie było z ikonami rosyjskimi początku denerwowała mnie ta "płaska" forma twarze i w ogóle sposób przedstawiania postaci. Podoba mi się prostota wystroju dawnych wnętrz w Japonii mało mebli, dodatków, kolory ziemi, zieleń, później też pojawiła się czerwień. Pierwsze próby z kanji zakończyły się fiaskiem... nie mam cierpliwości- ale język fajny, może kiedyś podejmę się kontynuacji nauki.