Jednakże w ubiegły czwartek zaskoczył mnie trochę swoim zachowaniem. Mieliśmy udać się na górę na jakieś spotkanie z aktorem teatralnym, więc podeszłam do wyżej wymienionego kolegi i spytałam z uśmiechem, czy zechciałby mi pomóc. Gdyby mu się nie chciało to mógł otwarcie mi to powiedzieć - poprosiłabym kogoś innego. Ale on zrobił głupią minę i odparł "Wiesz... W sumie to takie trochę niebezpieczne. Boję się, że Cię upuszczę...". Byłam w lekkim szoku więc powiedziałam tylko "Ale... Przecież robiliśmy to już kilka razy", a on ponownie powtórzył, że to jego zdaniem średnio fajny pomysł po czym sobie poszedł.
Ja mysle, ze jak to u mlodziezy, koledzy mu zaczeli dogadywac, i byc moze robic jakies glupie uwagi, ze panne na rekach nosi lub cos w tym rodzaju, a wiek jest malo odporny na dokuczanie.
Sadze, ze takie wynoszenie do auli powinno byc rozwiazane na poziomie kadry nauczycielskiej, np. miedzy dyrekcja, wychowawca i zespolem nauczycieli wychowania fizycznego. Powinni byc wyznaczenie chlopcy i za kazdym razem wychowawca powinien byc odpowiedzialny za to, ze znajdziesz sie w auli.
Na wycieczke w gory bym sie nie wybierala, ale pomysl, nad inna forma intergracji, np. wspolna nauka, robienie projektu. Masz jakies hobby? jestes z czegos dobra?
Powinno byc wydzielone miejsce parkingowe, ale trzebaby to sprawdzic w przepisach, np. rady miasta, kuratorium itp.