Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A

Komiks - czyli coś nie (tylko) dla małoletniego czytelnika.


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
6 odpowiedzi w tym temacie

#1 Gość_konto_skasowane_*

Gość_konto_skasowane_*
  • Gość

Napisano 17 styczeń 2010 - 21:47

Zauważyłem, że na IPONIE nie ma jakiegokolwiek tematu poświęconego komiksowi. Owszem, są działy poświęcone literaturze, filmowi, muzyce, teatrowi...ale o komiksie ani słowa. Czyżby nie było nikogo kto interesuje się tą gałęzią rozrywki?

W związku z tym postanowiłem założyć niniejszy temat. Będę w nim prezentował komiksy z którymi miałem okazję zetknąć się podczas mojego życia, a które uważam za na tyle oryginalne/ciekawe/intrygujące/dojrzałe, iż można je śmiało zaproponować nawet komuś, kto nigdy dotychczas nie miał styczności z tą formą snucia opowieści, tudzież uważa komiks za infantylnego, skierowanego do dzieci uboższego brata literatury (może uda mi się przekonać, że nie zawsze tak jest)

Zaczynamy:

Dołączona grafika

Kaznodzieja to dzieło scenarzysty Gartha Ennisa ( autora, który zabłysł tworząc scenariusze do kultowej serii Hellblazer, ale o tym postaram się opowiedzieć innym razem) i rysownika Steve'a Dillona. W Stanach ukazywał się jako miesięcznik w latach 1995 - 2000, zamykając się ostatecznie w liczbie 75 numerów, które ostatecznie wydano w formie 9 zbiorczych tomów. W Polsce wydawania Kaznodziei podjął się Egmont, który na przestrzeni lat 2002 - 2007 zaprezentował historię w formie 13 tomów.

Kaznodzieja opowiada o losach Jessiego Custera, pastora z Teksasu, który pewnego dnia nie wytrzymuje presji, którą nakłada na niego posługa duszpasterska i w miejscowej knajpie wygarnia wiernym co naprawdę o nich wie i myśli ( a jest o czym opowiadać, bo lista grzechów obejmuje najróżniejsze czyny - począwszy od roźcieńczania piwa i nagrywania pornografii, a skończywszy na tuszowaniu gwałtu). Skutkiem tego jest próba linczu na duchownym, która niestety nie dochodzi do skutku, gdyź w Custera wstępuje...Więcej nie zdradzę. Powiem tylko, iż kaznodzieja rusza w podróż przez współczesne Stany Zjednoczone w poszukiwaniu Boga ( z którym chce wyrównać rachunki i przy okazji wyjaśnić kulisy wielkiej boskiej intrygi). Obdarzony jest przy tym "mocą słowa", które sprawia iż każdy słyszący jego wolę musi ją wykonać natychmiast i bez względu na konsekwencje. W wyprawie towarzyszą mu była dziewczyna Tulip i irlandzki wampir Cassidy.

Czym jest Kaznodzieja?

To współczesny western (tak, tak, posiada iście westernowy klimat, choć może nie w sensie najdosłowniejszym) z domieszką horroru, thrillera i kina akcji w iście tarantinowskim stylu, przez który rozumiem głównie dialogi:

- "Jak myślisz, o czym on może teraz myśleć"?
- "O dwóch rzeczach: wielkich tortach i masowych mordach".

To co jeszcze jest ciekawe w Kaznodziei to swoista zaduma nad problemami i historią USA, jak: rasizm, fanatyzm religijny, seryjni mordercy, wojna w Wietnamie, problemy nastolatków, itp. I choć można zarzucić, że owe tematy często potraktowane są po macoszemu, stanowiąc jedynie punkt wyjścia do pełnej akcji fabuły, potrafią zaskoczyć trafnością i pesymizmem ( np. historia chłopaka próbującego popełnić samobójstwo po śmierci Kurta Cobaina).

W Kaznodziei wiele jest przemocy, podobnie jak wulgaryzmów, zdarza się też erotyka. Z mocną wymową poszczególnych scen potrafii mieszać się jednak groteska i bardzo zjadliwa ironia. Mamy też wyraźnie zarysowanych bohaterów ( np. nieomal nieśmiertelny wampir Cassidy, alkoholik i nieudacznik, a przy tym kobieciarz; Święty od morderców - czyli zabójca na boskich usługach będący uosobieniem idei dzikiego zachodu; i wielu innych, ale nie chcę zanadto spoilerować :D ), w samym centrum których stoi natomiast tytułowy kaznodzieja Custer ( w głębi duszy będący cowboyem hołdującym staromodnym zasadom sprawiedliwości, honoru i miłości) i jego ukochana, która nawiasem mówiąc jest, albo raczej była, płatną zabójczynią.

Kończąc chciałbym powiedzieć, że to naprawdę wspaniała, choć momentami bardzo nierówna seria, która nie należy może do ścisłego kanonu najambitniejszych pozycji komiksowych jakie czytałem (o nich innym razem), lecz mimo to posiada wyrazisty "westernowy" klimat i bohaterów, tarantinowskie dialogi, wartką akcję potraktowaną bez żadnych niedomówień, oraz kilka przemyśleń na temat współczesnej Ameryki, które mogą się wydać całkiem interesujące.

PS Seria, rzecz jasna, przeznaczona jest dla czytelników powyżej 18 roku życia :evil1: .
  • 0

#2 Brazil

Brazil

    Milczek

  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 38 postów

Napisano 27 luty 2010 - 10:07

jakby ktoś chciał, to podaje adres bloga, gdzie można pobrać co nie co :

http://grumisie.blogspot.com/
  • 0
Niech mnie nie straszy nikt atomami
Kiedy rozbłysną będę pijany
Wódkę zagryzę wędzoną rybą
Tak żeby mdłości potem nie było

#3 Gość_konto_skasowane_*

Gość_konto_skasowane_*
  • Gość

Napisano 27 luty 2010 - 13:47

Znam tego bloga, polecam.
Swoją drogą, muszę napisać 2 recenzję, bo nie wypada porzucać tematu.
  • 0

#4 Brazil

Brazil

    Milczek

  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 38 postów

Napisano 27 luty 2010 - 15:45

Znam tego bloga, polecam.
Swoją drogą, muszę napisać 2 recenzję, bo nie wypada porzucać tematu.

piszesz recenzje komiksów ? tak a propo tematu, mój pierwszy komiks jaki w życiu kupiłem to był Spider-Man :P
  • 0
Niech mnie nie straszy nikt atomami
Kiedy rozbłysną będę pijany
Wódkę zagryzę wędzoną rybą
Tak żeby mdłości potem nie było

#5 Gość_konto_skasowane_*

Gość_konto_skasowane_*
  • Gość

Napisano 27 luty 2010 - 16:26

„ I już. Widzisz je? Stoją, z numerami na pustych, obojętnych twarzach, Norymberga w miniaturze, szeregi malowanych, drewnianych ludzików… Biedne maleństwa. Biedne domina. Tak długo budowano wasze śliczne imperium . A teraz, za jednym pstryknięciem palców historii… upadnie.”

Dołączona grafika

Okres panowania w Anglii konserwatywnego thatcheryzmu nie był najweselszy dla liberalnej części społeczeństwa. W przedmowie do zeszytowego wydania V jak vendetty z marca 1988, scenarzysta komiksowy Alan Moore pisze o swoich lękach związanych z planami konserwatywnej władzy, dowodzonej przez wybraną już na 3 kadencję Thatcher. O pomysłach stworzenia obozów koncentracyjnych dla chorych na Aids, o których rozpisywały się gazety. O pragnieniu rządu, by homoseksualizm zniknął z kraju nawet jako abstrakcyjne pojęcie…

Cofnijmy się jednak kilka lat wstecz. Jest początek lat 80 – tych. Rysownik David Lloyd otrzymuje od nowopowstającego magazynu komiksowego Warrior zlecenie stworzenia serii kryminalnej z akcją rozgrywającą się w latach 30 – tych. Ponieważ Lloyda przerastało podjęcie się funkcji scenarzysty, zaprosił do współpracy Alana Moore’a , z którym miał już okazję wcześniej pracować. Moore zgodził się i ruszył do roboty z właściwą mu skrupulatnością, która szybko przeraziła Lloyda: „ Odpowiedział, że na myśl o rzetelnych badaniach źródłowych robi mu się niedobrze, i że wolałby sobie odgryźć rękę, niż narysować kolejny model Dusenbergera z 1928 roku” – wspomina później Moore.

W związku z tym Alan zaczął rozmyślać, co tak naprawdę przyciągało ludzi do tego typu opowieści, co dawało im powodzenie: „Było jasne, że w dużej mierze zawdzięczały je tym wszystkim egzotycznym i urzekającym miejscom, w których rozgrywały się poszczególne historie… podrzędnym knajpom portowym, luksusowym rezydencjom rojącym się od pięknych kobiet , itd. Całej tej magii bezpowrotnie minionej ery.” Pierwsze ziarenka pomysłu zostały zasiane. Następnie, ponieważ zarówno Moore jak i Lloyd byli politycznymi pesymistami, postanowili zderzyć wspomniane klimaty z totalitarną rzeczywistością rodem z Orwella i innych dystopii. Tak, pokrótce mówiąc, powstała V jak vendetta.

Akcja komiksu rozpoczyna się w 1997 roku. W Londynie, któremu podobnie jak reszcie Anglii szczęśliwie udało się przetrwać zawieruchę III Wojny Światowej. U władzy jest partia nazistowska, a ludziom żyje się dostatnio.

Szesnastoletnia Evey Hammond zaczepia napotkanego w zaułku ulicy mężczyznę, proponując mu seks za pieniądze. Jest ciemno, zimno. Na murach rozwieszone są plakaty propagandowe, a przymontowane do latarń i słupów kamery łypią złowrogim okiem na nielicznych przechodniów. Tabliczki pod nimi głoszą: „Dla twojego bezpieczeństwa”. Facet ubrany w szary płaszcz zapala fajkę. Wysłuchuje oferty, po czym zza pazuchy wyciąga legitymację. Evey ma pecha, trafiła na jednego z agentów „Palca” (rządowej siły porządkowej). Z ciemności wyłaniają się jego koledzy. Szybko pojawia się i zostaje przyjęty z entuzjazmem pomysł zbiorowego gwałtu, który jednak nie dochodzi do skutku, gdyż do akcji wkracza skrywający twarz za maską, odziany w czarny płaszcz i noszący kapelusz z wysokim rondem osobnik, który najpierw cytuje fragment jednego z dzieł Szekspira, a następnie morduje agentów i uprowadza Evey. Kim jest, czego chce? Czemu dosłownie minuty po zdarzeniu, przy wtórze eksplodujących fajerwerków zostaje wysadzony parlament? I dlaczego wkrótce potem zaczynają w tajemniczych i oryginalnych okolicznościach umierać ważni dygnitarze partyjni, powiązani z jakąś ciemną sprawką z lat gdy system dopiero się kształtował? Czy zmęczony życiem inspektor Eric Finch zdoła dojść do prawdy nim będzie za późno?

Tyle tytułem wstępu fabularnego.

Narracja zostaje oddana w ręce kilku bohaterów (dalekich od jednoznaczności moralnej), ukazana z wielu perspektyw. Mamy m.in. irlandzkiego bandytę, kontrabandzistę handlującego alkoholem, owdowiałą żonę policjanta czy wspomnianego wyżej inspektora Fincha i jego podwładnego.

Najjaskrawszym przykładem bohatera jest jednak V. To terrorysta, erudyta i szaleniec, wyznający ideę bezwzględnej anarchii. W swoich działaniach ucieka się do przemocy i manipulacji. Nie miewa skrupułów, podobnie jak system z którym walczy. Swoją twarz skrywa za maską teatralną wyobrażającą Guya Fawkesa ( członka katolickiej grupy spiskowców, która planowała zabić króla Jakuba I i w wyniku przewrotu osadzić na tronie jego córkę Elżbietę(tzw. Spisek prochowy). Spisek zawiązał się w maju 1605. Spiskowcom udało się umieścić w piwnicach pod siedzibą Izby Lordów 2,5 tony prochu strzelniczego. Wybuch miał nastąpić w dniu otwarcia parlamentu (5 listopada) i zabić króla oraz wszystkich członków parlamentu). Jest anonimowy, podobnie jak anonimowi są wiecznie inwigilowani obywatele angielscy, kryjący swoje emocje i poglądy za symbolicznymi maskami. W swojej kryjówce przechowuje dzieła sztuki, książki, filmy i inne produkty kultury, które zostały wpisane na indeks.Partneruje mu Evey. Zagubiona szesnastoletnia dziewczynka nie potrafiąca odnaleźć się w świecie, pogodzić ze stratą rodziców, stopniowo dojrzewająca, zarówno fizycznie jak i duchowo i intelektualnie.

Pędzącej naprzód wartkiej akcji towarzyszą liczne, tak charakterystyczne dla Moore’a rozważania filozoficzne. Np. Jak rodzi się totalitaryzm?( Moore jest zdecydowanym zwolennikiem koncepcji Fromma przedstawionej w Ucieczce od wolności. To sami ludzie, zwiedzeni obietnicami spokoju i bezpieczeństwa dobrowolnie rezygnują ze swoich praw, do momentu gdy nie pozostają już żadne). W jaki sposób można się wyzwolić i co jest ważniejsze i potężniejsze, wyzwolenie polityczne mas, czy wyzwolenie umysłu i ducha pojedynczych jednostek? Czy świat nie jest przypadkiem symbolicznym teatrem, a ludzie aktorami odgrywającymi swą rolę?

"Lecz dekoracje walą się w proch, dramat pożera swą obsadę...Morderca wyszedł już na scenę. Trup na widowni gęsto pada...I nie wie aktor, nie wie widz czy to już koniec przedstawienia, na reżysera znak czekają...Maska uśmiecha się w milczeniu."

Kilka słów o kadrach występujących w komiksie. Moore jest niewątpliwym mistrzem ich planowania tak, by wyrażały co najmniej dwuznaczność. Do głowy przychodzi mi scena szlachtowania brzytwą pewnej postaci w jednym z kadrów. Na drugim planie mamy telewizor w którym widać spółkującą parę (choć w tej akurat scenie ekran jest zasłonięty ramieniem zadającym cios). W scenę przemocy wpisuje się okrzyk: „Och tak, rób to mocno!” dobywający się z ekranu. Podobnie sugestywna jest scena w której znużony dyktator zmuszony jest pojechać na paradę, na którą siłą zagoniono ludność. Machając im od niechcenia dłonią myśli z ironią o tym, że jego gest jest równie spontaniczny i szczery co ich. Tymczasem czytelnik może wyraźnie dostrzec stojących za plecami tłumu żołnierzy z karabinami.

W zasadzie to wszystko co mam do powiedzenia na temat V jak vendetty, przynajmniej na tę chwilę. Jeszcze jedno. Widzieliście może ekranizację komiksu z roku 2006 ? W proteście przeciwko holywoodyzacji i uproszczeniu jego wizji, Moore nakazał by jego nazwisko nie było w jakikolwiek sposób łączone z filmem i zażądał nie umieszczania go w napisach końcowych. To daje do myślenia, prawda?

PS. Chciałbym zamieścić tutaj jako ciekawostkę, piosenkę śpiewaną w komiksie przez V przy akompaniamencie fortepianu :D . Utwór wraz z poszczególnymi kadrami stanowi podsumowanie dotychczasowej akcji i wprowadza czytelnika do jej kulminacji. Muszę przyznać, że przy pierwszym czytaniu zaskoczyło mnie takie rozwiązanie :D ( jako że nie mam wersji polskiej, posłużę się angielską):

"This Vicious Cabaret"

They say that there's a broken light for every heart on Broadway.
They say that life's a game, then they take the board away.
They give you masks and costumes and an outline of the story
Then leave you all to improvise their vicious cabaret...

In no-longer-pretty cities there are fingers in kitties.
There are warrants, forms, and chitties and a jackboot on the stair.
Sex and death and human grime, in monochrome for one thin dime,
But at least the trains all run on time but they don't go anywhere.
Facing their Responsibilities either on their backs or on their knees
There are ladies who just simply freeze and dare not turn away
And the widows who refuse to cry will be dressed in garter and bow-tie
And be taught to kick their legs up high in this vicious cabaret.

At last! The 1998 Show!
The ballet on the burning stage.
The documentary see
Upon the fractured screen
The dreadful poem scrwled upon the crumpled page...

There's a policeman with an honest soul that has seen whose head is on the pole
And he grunts and fills his briar bowl with a feeling of unease.
But he briskly frisks the torn remains for a fingerprint or crimson stains
And endevours to ignore the chins that he walks in to his knees.
while his master in the dark nearby inspects the hands, with a brutal eye,
That have never brushed a lover's thigh but have squeezed a nation's threat.
But he hungers in his secret dreams for the harsh embrace of cruel machines
But his lover is not what she seems and she will not leave a note.

At last! The 1998 Show!
The Situation Tragedy
Grand Opera slick with soap
Cliffhangers with no hope
The water-colour in the flooded gallery...

There's a girl who'll push but not shove and is desperate for her father's love
She believes the hand beneath the glove maybe one she needs to hold.
Though she doubts her hosts moralities she decides she is more at ease
In the Land Of Doing What You Please than outside in the cold.
But the backdrop's peel and the sets give way and the cast gets eaten by the play
There's a murderer at the Matinee, there are dead men in the aisles
And the patrons and actors too are uncertain if the show is through
And with side-long looks await their cue but the frozen mask just smiles.

At last! The 1998 Show!
The torch-song no one ever sings
The curfew chorus line
The comedy divine
The bulging eyes of puppets strangled by their strings

There's thrills and chills and girls galore, sing-songs and surprises
There's something hear for everyone, (reserve your seat today)
There's mischief and malarkies but no queers or yids or darkies
Within this bastard's carnival, this vicious cabaret.

Natomiast tutaj adaptacja tego tekstu dokonana przez Davida J, autora płyty inspirowanej komiksem :
http://www.youtube.com/watch?v=6TIImrcAaJI
  • 0

#6 Brazil

Brazil

    Milczek

  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 38 postów

Napisano 27 luty 2010 - 19:19

dobry kurcze jesteś! ja ściągnąłem sobie teraz taki komiks brazylijski "O Estranho Mundo do Zé do Caixão" ale zadowolić będę się musiał samym oglądaniem z powodu języka, to jest o takim bohaterze serii horrorów - Coffin Joe...

a pamięta może ktoś taki komiks Kubuś Piekielny ? :)

Dodano sob 27 lut 19:42:05 2010 :
p.s jakbyś chciał ten brazylijski komiks luknąć to masz linka :

http://wurdulaks.blo...z-do-caixo.html
  • 0
Niech mnie nie straszy nikt atomami
Kiedy rozbłysną będę pijany
Wódkę zagryzę wędzoną rybą
Tak żeby mdłości potem nie było

#7 Selenris

Selenris

    Statysta

  • Użytkownik
  • PipPip
  • 16 postów
  • Skąd:Śląsk

Napisano 08 lipiec 2023 - 17:57

Dawnej czytałam komiksy japońskie, ale niewiele z nich skończyłam, bo te, które czytałam wychodzą do dzisiaj. Znalazły się wśród nich takie tytuły jak Eden czy Miecz Nieśmiertelnego. Zauważyłam, że Japończycy rysują albo bardzo dobre zakończenia, albo do bani.

Poza tym przeczytałam Sandmana, który mi się podobał. Ta oniryczna wizja świata mocno przypadła mi do gustu, a historia wraz z bohaterami wprost wyjętymi ze snu była bardzo ciekawa. Serial podobał mi się już nieco mniej, choć nie był zły. 

Czytałam też Thorgala, doszłam do 30 tomu i był to mój ulubiony komiks, jednak przez to, że nie mam dostępu do dalszych części, byłam zmuszona przerwać czytanie. 

 

Niedawno trafiłam na Poszukiwaczy z Drzewoświata i zastanawiam się nad kupnem. Lubię dzieła, gdzie przyroda jest tłem lub główną bohaterką, kiedy odgrywa dużą rolę w każdym razie. 


  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych