odkurzone kawały
#1
Napisano 24 kwiecień 2003 - 07:20
Na drugi dzień agenci FBI odwiedzają Toma z nakazem rewizji.
Przeszukali skrupulatnie całe mieszkanie, rozcięli każde polano, ale nie znaleźli ani śladu narkotyków. Wieczorem do Toma dzwoni John.
- Cześć, było u ciebie FBI? .
- Było. .
- Porąbali ci drewno na opal? .
- Porąbali. .
- Dobra, to jutro ty na mnie donosisz. Ktoś musi skopać mój ogródek. .
#2
Napisano 24 kwiecień 2003 - 07:21
- Aleś się pan uchlał!
- A pani jest strasznie brzydka!
I dodaje z triumfem:
- A ja jutro bede trzeźwy!
#3
Napisano 24 kwiecień 2003 - 07:23
#4
Napisano 24 kwiecień 2003 - 07:25
-Proszę do poloneza.
-Dziękuje, ja nie tańczę.
#5
Napisano 24 kwiecień 2003 - 07:33
-Złodziej.
************************
-Jaki to przypadek: "spadam z krzesła"?
-Bolesny.
************************
-Jakie zdolności są obecnie wśród ludzi najbardziej cenione?
-Zdolności płatnicze.
************************
-Jak zachowuje się: Francuz, Anglik i Szkot, gdy mucha wpadnie mu do szklanki z napojem?
-Francuz głośno przeklina i wylewa napój, Anglik poprawia krawat i delikatnie wyjmuje owada, a Szkot bierze muchę do ręki i wrzeszczy: "Dawaj coś wypiła!".
*************************
-Kiedy człowiek w pokoju nie ma głowy?
-Gdy wygląda przez okno.
**************************
-Jaki jest czas przeszły do wyrazu "człowiek"?
-Małpa.
-A przyszły?
-Duch.
**************************
#6
Napisano 24 kwiecień 2003 - 07:34
Jeden z nich mówi: "Jedziemy!" Drugi odbiega gdzieś i po chwili wraca taszcząc ze sobą marmurowe płyty nagrobne.
Ten pierwszy, siedząc już na motocyklu krzyczy:
" Zwariowałeś ? Po co ci te kamienie?"
Tamten odpowiada:
"A co? Chciałeś jechać bez dokumentów?"
#7
Napisano 24 kwiecień 2003 - 07:57
-Wiesz co strasznie boli mnie ząb. -A drugi mówi.
-Idź do angielskiego dentysty.-No i poszedł to tego dentysty i mówi.
-Tu. -Wyrwał mu dwa zęby.
-Przychodzi do tego faceta co był z nim na piwie i mówi.
-Wiesz co ten dentysta jest dziwny powiedziałem mu "tu" i wyrwał mi dwa zęby.
-Przecież "tu" to po angielsku dwa.
-Wraca się do tego dentysty i mówi.-Nie tu tylko ten.-Wyrwał mu 10 zębów.
Przychodzi facet do swojego kumpla, patrzy, a tam u niego na podwórku nowy kompleks sportowy, wielki kort tenisowy z trybunami na kilka tysięcy ludzi. Podchodzi bliżej, a tam na korcie Agassi z Samprasem sobie rozgrywają mecz. Idzie do kumpla i pyta:
- Skąd ty miałeś tyle kasy żeby zafundować sobie to wszystko?
- A wiesz, mam złotą rybkę która spełnia każdemu życzenie.
- Pożycz mi ją! Jutro ci oddam!
- Dobra, tylko uważaj, ona jest trochę przygłucha, musisz do niej wyraźnie mówić.
Pożyczył rybkę i szczęśliwy wraca do domu. Postawił ją na stole i głośno, wyraźnie i powoli mówi do niej:
- Złota rybko! Chcę mieć górę złota.
Rybka na to:
- O.K. Idź spać a rano życzenie będzie spełnione.
Wstaje na drugi dzień a jego dom przygnieciony przez górę błota. Chwycił rybkę, leci do kumpla i mówi:
- Coś ty mi dał! Chciałem od niej górę złota a ona mi dała górę błota!
Kumpel na to:
- Mówiłem ci, że jest trochę głucha. Co to myślałeś, że ja chciałem mieć wielki tenis???
WIEK MĘŻCZYZN:
0-20 lat - jest jak FIAT - mały, ale figlarny
20-30 lat - PORSCHE - szybki i gładki
30-40 lat - CITROEN - perfekcyjny
40-50 lat - ŁADA - trzeba go ręcznie zastartować
60- ... lat - wypada zmienić markę
Dwóch facetów sika obok siebie. Jeden pyta się drugiego:
- Dlaczego tobie leci jak z konewki?
- Bo moja żona bierze mi do buzi.
- Moja żona tez bierze mi do buzi i sikam normalnie!
- Tak. Ale moja się brzydzi i bierze widelcem!
#8
Napisano 26 kwiecień 2003 - 00:14
"Panska zona utonela podczas rejsu. Cialo, cale oblepione malzami i
ostrygami wylowiono. Co mamy robic dalej?". Szkot odpisuje:
"Malze i ostrygi sprzedac - przynete ponownie zanurzyc
Skacowany sąsiad wraca do domu wieczorem
Zona nie chce go wpuscic do domu, a ze chce mu sie strasznie pic, puka do drzwi sasiadow. Otwiera ich maly synek i mowi ze rodzicow nie ma w domu.
Skacowany sasiad prosi o szkalanke wody
Chlopczyk przynosi mu , a on wypija duszkiem. Prosi o nastepna. Malec przynosi, ale tylko pol.
- Dlaczego tylko pol? prosilem o cala szklanke - dziwi sie sasiad
- Maly jestem. Do kranu nie dosiegne a z sedesu juz wszystko wybralem.
Nigdy nie zapominaj najpiękniejszych dni swego życia! Wracaj do nich ilekroć w twym życiu wszystko zaczyna sie walić.
#9
Napisano 26 kwiecień 2003 - 01:42
- Kiedy zaginęła?
- Trzy tygodnie temu.
- I dopiero teraz zgłasza pan zaginięcie?
- Tak bo nie mogłem uwierzyć w to szczęście.
- Wiesz? Kupiłem córce pianino na urodziny i myślałem że będzie na nim grać. Niestety nie wyszło...
- Podobnie było u mnie gdy kupiłem teściowej walizkę...
Hrabia słynny gawędziarz opowiada wśród grona przyjaciół jedną ze swoich licznych przygód.
- Sarna którą upolowałem była wielka i ciężka wokół nikogo nie było więc musiałem sam sobie z nią poradzić. Zarzuciłem jedną nogę sarny nalewe ramię drugą na prawe...
W tym momencie hrabia został zawołany przez służącego do pilnego telefonu. Po chwili wraca i pyta:
- Na czym to ja skończyłem?
- Jedna noga na prawe ramię druga noga na lewe ramię... - podpowiada chór przyjaciół.
- A już wiem - przypomina sobie hrabia - ach te Rosjanki cóż to były za kobiety!!!
Otwierając nowe centrum handlowe pewien właściciel otrzymał wiązankę
kwiatów. Zastanowiła go zawartość dołączonego bileciku:
"Z wyrazami sympatii".
Kiedy próbował odgadnąć od kogo mogą pochodzić te kwiaty - zadzwonił
telefon. Była to kwiaciarka która przepraszała ze przesłała
niewłaściwa wiązankę.
"Och nie ma za co" - powiedział właściciel supermarketu - "Jestem
businessmanem wiec wiem ze takie rzeczy się zdarzają".
"No tak ale" - dodała kwiaciarka - "pańska wiązanka w wyniku tej
pomyłki została wysłana na pogrzeb".
"Ciekawe. A co było napisane na bileciku?" - zapytał nasz rodzimy
businessman.
"Gratulacje z powodu nowej lokalizacji".
Nierozwiązywalność jest zawsze stanem przejściowym.
Ziewanie, to cichy krzyk o kawę.
#10
Napisano 09 maj 2003 - 10:49
Jeden psycholog pyta drugiego - Która godzina?
A ten drugi na to - Chcesz o tym porozmawiac?
Jeden psycholog pyta drugiego - Która godzina?
A ten drugi na to - Chcesz o tym porozmawiac?
*
Nowy klient u psychologa nie wie od czego ma zaczać.
- Mam tak dużo problemów - żali się.
- W takim razie proszę spokojnie zaczać od początku - miłym głosem radzi psycholog.
- Hm... No dobrze - mówi pacjent i bierze głeboki wdech żeby zaczać. - Na poczatku był chaos....Potem stworzyłem Ziemie.....
*
Przypadkowy przechodzień zatrzymuje przypadkowego psychologa i pyta.
- Przepraszam bardzo, gdzie jest stacja PKP?
Psycholog uśmiecha sie i mówi.
- Nie wiem. Ale ciesze sie, ze mogłem panu pomóc.
*
Dwóch psychologów pracujacych odmiennymi metodami rozmawia o podobnym przypadku. Kazdy z nich aktualnie pracuje z klientem cierpiacym z powodu moczenia nocnego. Jeden z psychologów stosuje terapie behawioralną a drugi humanistyczną. Po jakims czasie spotykają sie i "behawioralny" chwali sie, ze jego klient już sie nie moczy.
- A mój jest z tego dumny - ripostuje "humanistyczny".
*
Do autobusu wsiadł młody czlowiek z przewieszonym plaszczem przez ramię i stanal obok starszej pani. Kobieta spojrzala na młodziana i żal jej się go zrobilo, taki byl blady i chudy.
- Czy pan aby nie chory?- pyta z troska w głosie. - Może pan usiadzie?
- Dziękuje, postoje - mlodzian usmiecha sie - Nie jestem chory. Jestem studentem psychologii, uczę sie nocami, ale mam za to srednia 4,5.
- To może chociaż płaszcz panu potrzymam? - nie rezygnuje staruszka.
- To nie płaszcz, to kolega, który ma srednia 5,0.
*
Pewien psychoanalityk po wielu latach psychoanalizy mówi do swojego klienta:
- Bardzo mi przykro, prosze pana, ale nie ma pan żadnego kompleksu niższosci. Jest pan po prostu gorszy.
(hihi)
#11
Napisano 12 czerwiec 2003 - 16:33
- Hm...zbliża sie egzamin, może zajrzałbym do książki. Jest tego sporo...600 stron, akurat zacznę i się wyrobię.
W odpowiedzi na jego przemyślenia odzywa się intuicja:
- Etam 2 tygodnie to kupa czasu. Co się będziesz męczył. Szybko czytasz, nie potrzebujesz tyle czasu na te marne 600 stron.
Tydzień minął mu na imprezach i na wszelkich możliwych aktywnościach nie z nauką nie związanych. W końcu jednak znowu zaczyna go myśl egzaminacyjna męczyć.
- Kurcze, został tylko tydzień. Może chociaż przejrzę notatki. Tak pobieżnie, na wszelki wypadek. Intuicja na to:
- Notatki ? A po cholerę ci czyjeś notatki przeglądać. Nic tam istotnego nie ma, a tylko sobie wzrok popsujesz. Daj sobie spokój. Ten egzamin jest w sumie prosty. Czysta formalność. No więc dał spokój znowu nauce. Pozostał dzień do egzaminu. Zestrachany student, zaczyna się zastanawiać:
- Przebimbałem całe 2 tygodnie. Może coś powinienem pomyśkleć o tym egzaminie. Chociaż jakąś giełdę przejrzę, jakieś pytania z zeszłych lat. Intuicja na to jednak odpowiada:
- I co ci to da. Lepiej się wyśpij, wypoczęty, światły umysł to podstawa. A ty jesteś inteligentny. Zdasz swoją wrodzona inteligencją. No i student uległ ponownie swojej intuicji.
Dzień egzaminu. Wystrojony student wchodzi do sali, dostaje do wyboru dwa zestawy pytań A i B. Już sięga po A, ale intuicja mu podpowiada: - Weź lepiej B. No i student bierze drugi zestaw. Otwiera, czyta pytania i w ymyślach tylko mówi:
- O ku**a !
A intuicja na to:
- O ja pierd**ę !
**********************************
Profesor pyta studenta gdzie znajduje sie serce.
- W klatce piersiowej - odpowiada student.
- Niezbyt dokladnie - komentuje profesor - w osierdziu
Na to student:
- Gdyby mnie zapytano gdzie jest pan profesor, to co mam
odpowiedziec?
Na sali czy w koszuli. I zdal.
#12
Napisano 02 lipiec 2003 - 20:42
cwaniaczek chcial przejechac pod mostem, ale niestety zaklinowal sie.
Przyjechala policja,
gliniarz chodzi dookola, patrzy i mowi:
- No i co? Zaklinowal sie pan?
Na co kierowca:
- Nie! Wiozlem k... most i mi sie paliwo skonczyło
#13
Napisano 02 lipiec 2003 - 20:42
- Panie doktorze mam taki problem. Cały dzień popierduję sobie, to znaczy
chciałam powiedzieć puszczam gazy. No ale właściwie nie jest to takie
straszne bo w ogóle ich nie słychać i nie śmierdzą. Powiem panu, ze odkąd
weszłam do pana gabinetu zdążyłam już puścić 20 o przepraszam 21 razy, ale
pan i tak tego nie zauważył, bo one są super cichutkie i absolutnie
bezwonne. Prosiłabym jednak by pan mi cos zapisał bo to takie krępujące.
Lekarz bez słowa wyciąga długopis i wypisuje receptę.
- Proszę brać te pastylki 3 razy dziennie i zgłosić się do mnie za tydzień.
Za tydzień przychodzi babcia znowu i mówi:
- Panie doktorze! Całkowita tragedia! Wprawdzie nadal są całkowicie
bezgłośne, ale potwornie śmierdzą.
- No tak, jak na razie przywróciłem pani węch, teraz musimy popracować nad
słuchem.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych