Taki sobie dzień
#1
Napisano 13 marzec 2006 - 11:56
Love Generation… Love Generation…
Dźwięki wbijają się w głowę… nowy budzik…
06:05
Ręka sama leci na przycisk „Play” discman’a podłączonego do głośników od komputera.
Cha Cha Cha ………..
Latynoskie głośne rytmy wypełniają pokój, kulę się pod kołdrą, by jeszcze chwile pobyć w cieple. Przypominam sobie sny z dziś.
Sny… czasem jest co wspominać, a czasem chciałbym o nich zapomnieć. Niewyobrażalne sytuacje, twarze chciane i nie chciane, wszystko to żyje w podświadomości i przez tą krótką chwilę ciepła trwa jeszcze przy mnie.
- wstawaj, wstawaj chłopie
Rozmowa jest ważna w życiu człowieka, nawet ta prowadzona z samym sobą. Szybki ruch i ciepło nocy ulatnia się gdzieś w przestrzeń, a leniwe nogi kierują mnie w kierunku Kofeiny, podłoga w kuchni wyśmienicie lepi się do stóp. Totalny niesmak. Parę ruchów mopem sprawia, że czuję się lepszy niż przed sekundą, lepszy niż ja z wczoraj.
Kawa zalana, lubię zimną więc poczeka sobie jeszcze troszkę.
Łazienka
ten moment nie jest moim najbardziej ulubionym, szybkie wejście i na twarzy pojawia się kpiący uśmiech. O tak ! Wtedy i tylko wtedy potrafię stanąć z boku, popatrzeć przez chwilę na „wczoraj” i kpię sam z siebie.
Ciekawe czy kiedyś przywitam sam siebie mrugnięciem oka ?
Nad wanną wisi wyschnięte pranie z przedwczoraj, pewnie znów część spadnie do wody podczas prysznica… nieistotne, ważne żeby cokolwiek zostało suche, co ma wisieć nie utonie, a wyschnie później.
Szybki prysznic, krótki sprint na golasa do pokoju po ciuchy, krótki sprint z powrotem po skarpetki, których część przetrwała prysznic i jest prawie sucha… przystanek Kofeina…..
- czas spier…
Pchnięty w kierunku przedpokoju, tym krótkim aczkolwiek dosadnym stwierdzeniem, zostawiam niedopitą kawę na później. Lubię zimną.
Kontrola stanu posiadania:
Plecak
Klucze
Rzut oka na mieszkanie
Wychodzę, zamykam dwie pary drzwi.
Po cholerę komuś dwie pary ??
I dlaczego drzwi są w „parach” skorą są jedne ??
Komplet z klamką ? Czy jak ?
Winda oczywiście oscyluje w granicach parteru, czyli dzień jak zwykle. Nie jestem przesądny ale jakby była na moim piętrze, byłbym pozytywniej nastawiony do dnia.
Spokój oczu wlepionych w szybę drzwi windy jest niczym niezmącony. Piękne czekanie, nie myślę o niczym konkretnym. Po prostu czekam.
Ding Dong….
Krótka podróż w dół i jestem w drodze na przystanek. Obserwuję ludzi, szukam w nich emocji, jestem ciekawy czy mógłbym rozszyfrować co czują, tak tylko przez zwykłe patrzenie. Po chwili głowa oparta o szybę miarowo podskakuje w rytm wybojów na drodze…
Ostatnio udaje mi się często pojechać dalej niż potrzeba, budzę się jak już jest zbyt późno.
Ciekawe czy dziś też „przemyśle” przystanek ??
cd /być może/ n
#2
Napisano 13 marzec 2006 - 14:38
Na przyklad onet.blog
gen. Maximus
#3
Napisano 13 marzec 2006 - 15:03
Na Forum czuję sie wyjątkowo dobrze i nie uciekne na bloga
jakoś nie mam do blogów przekonania nie wiem dlaczego ale tak jest.
#4
Napisano 13 marzec 2006 - 16:50
Pozdrawiam spróbuj :-D zawsze możesz blog skasować :!: pomyśl o tym ,fajna sprawa.
Jakby chodziło o jakąś pomoc to pisz na PW. :-D :-D :-D
gen. Maximus
#5
Napisano 13 marzec 2006 - 17:01
K O F E I N A … Zimna, z wczoraj… Lubię zimną…
Kurteczka na wieszak, plecak na krzesło i już jestem gdzie indziej.
Internet, poczta, forum, GG sprawdzam po kolei, z namaszczeniem dotykając klawiszy, czekam… czekam na jakąkolwiek zamkniętą kopertę w Outlook’u, nawet jeśli to SPAM, to jestem zadowolony, choć na chwilę rozpiera mnie radość, że ktoś coś. W między czasie czytam posty, odpowiedzi na stare i nowe tematy. Niektóre korcą, chęć odpisania jest spora, ale tematy tak dla mnie odległe. Nie powinienem się wypowiadać.
Chęć bliskości z ludźmi została zaspokojona, mogę odetchnąć z ulgą. Jednak mimo obaw… ktoś coś…
Zaraz zwalą się chłopaki i zacznie się zwyczajnie niezwykły dzień pracy. Rysio będzie słodko spał, a my jak to my – będziemy we dwóch robić za trzech. Taki układ.
Praca, GG… Praca, Forum… Praca… czas ucieka, ucieka zbyt wolno.
13:47
Jeszcze kilka godzin i przejdę z klatki do klatki, jeszcze kilka godzin. Jestem myślami zupełnie gdzie indziej, pracuję machinalnie. Wysłałem kilka mail’i, napisałem do kilku osób na GG i tak czekam może ktoś się odezwie.
Wiem… znów po chwili rozmowy nie będę już chciał tego czego chciałem tak bardzo przed chwilą. Nie będę chciał rozmowy, zacznie mnie nudzić, nużyć… dziwne.
Quod scimus, gutta est, ignoramus mare.
Co wiemy kroplą jest, co nie wiemy morzem
Popek szaleje z opisami po łacinie, ciekawe gdzie je „wykopał” są całkiem, całkiem. Udało mi się z nim pogadać przez jakieś 5 minut i już nie mogłem więcej.
Kofeina… już wystygła, Lubię zimną…
14:10; 14:12; 14:18; 15:56
to mnie dobija – oczy co chwila „łapią zegarek” i opanować się nie sposób.
- ufffffffff
Koniec pracy, łyk świerzego powietrza, chłód mrozu, biel śniegu. Nogi niosą same, z klatki do klatki. Czas na przyjemność, na oderwanie się od dnia, od miasta, od myśli. Czas na taniec. Dwie do trzech godzin podskakiwania, kupa potu i odcisków. Niezły czas, naprawdę niezły – czysty wysiłek, czysty uśmiech. Uwielbiam to, choć ciężko się wraca do domu utykając lekko.
Ding Dong
Winda pewnie była na moim piętrze bo jakżeby inaczej, taki pech, tak ma być ?
Wchodzę, otwieram dwie pary drzwi.
Po cholerę komuś dwie pary ??
I dlaczego drzwi są w „parach” skorą są jedne ??
Komplet z klamką ? Czy jak ?
Rzucam
Klucze
Plecak
Siebie na materac
Zasypiam …. Zasypiam by wstać za godzin trzy, rozebrać się, popatrzeć smutno w lustro i spać dalej
A jutro…
jutro podłoga w kuchni nie będzie się wyśmienicie lepić do stóp…
jutro znów spotkam tego dziwnego faceta z kpiącym uśmiechem,
pewnie będzie śmiał się z dzisiejszego mnie
Kofeina… Zimna… Lubię zimną…
6:05
Love Generation… Love Generation… Love Generation… Love Generation…
#6
Napisano 13 marzec 2006 - 17:59
ozdrawiam
Liwia
#7
Napisano 13 marzec 2006 - 21:57
Czekam na ciąg dalszy.
#8
Napisano 13 marzec 2006 - 22:06
gen. Maximus
#9
Napisano 15 marzec 2006 - 11:44
Ciepło, ciemno, trzeźwe oczy patrzą w sufit…
Bum bum bum bum cisza aż dudni w uszach, dziwna godzina na pobudkę, ciekawe co mi się śniło. Nic nie pamiętam.
„Play”
…Ty wciąż za czymś gonisz
Ty wciąż się ścigasz z czasem
Jakbyś był trybikiem w tej machinie
Ten pośpiech jest jak złodziej
Okrada nas bezkarnie
Z każdej pięknej chwili zanim minie
Razem ze mną nie spiesz się
Nie ma, po co nie ma gdzie
Nie musimy robić nic
Czasem wolno tylko być….
Hmmm ano fakt, czasem wolno tylko być.
Trochę zimno, spałem na golasa i zapomniałem zamknąć okno w kuchni. Standardowy spacer do kuchni, sprawdzenie lepkości podłogi …
Nie lepi się… cudownie…
Muzyczka gra….
..Możesz o nią walczyć, ona tylko patrzy
Słowo rzuć, ona zrzuci płaszczyk
Nie wiesz jaka jest, ta lady w czerni…
Lala lala lala coś tam brzdąkam pod nosem, woda leci do wanny parując rozkosznie, w lustrze spotkałem jak zwykle tego cwaniaczka z kpiącym uśmiechem przylepionym do twarzy. Miał dziś jakieś podkrążone oczy i w ogóle wyglądał jak wymięte prześcieradło, nawet drapał się bezmyślnie po głowie. Kurcze!!! Facet mnie dobija.
Gorącaaaaaa kąpiel, zanurzony po uszy, wpatrzony w migający płomień świecy słucham odgłosów budzącego się bloku. Woda świetnie niesie dźwięki, uwielbiam leżeć i słuchać. Czasem zdarza mi się przysnąć i budzi mnie chłód wody, ale zawsze dolewam gorącej i śpie dalej.
Tak w ogóle to kto normalny o piątej rano kąpie się przy zapalonej świecy?
Czas wychodzić, prawie się rozpuściłem, cała godzina moczenia. Krótki sprint do pokoju….
Cholera !!!!
Nie zamknąłem okna w kuchni!!! Wyglądam trochę puchato, bo włosy na całym ciele nastroszyły się jak igły jeża. Wybieram szybko ciuchy z wielkiej hałdy prania leżącej na kanapie – wczoraj je ściągnąłem. Prasowanie jest dla frajerów, podobnie jak wieszanie firanek. Nie cierpię jednego i drugiego.
Mmmmmm Kofeina, zimna z wczoraj.
6.05
Love Gener….
Ha !!! dziś byłem szybszy, góruję, zwyciężyłem nad budzikiem.
Pokazałem mu na co mnie stać. Patrzę na niego z pogardą, choć jest podobny do mnie – dzwoni o określonej godzinie raz dziennie. Schemat. Taki jak i mój dzień.
Obrazki w telewizji migają w jakim szalonym tempie, mnie tu nie ma.
Ciekawa rzecz, widzę, słyszę odczuwam zewnętrze, ale nie dociera ono do wewnątrz… myślę…
7:00
8:00
8:26
Myśleć można godzinami… czas wyruszać
Kontrola stanu posiadania:
Plecak
Klucze
Rzut oka na mieszkanie
Wychodzę, zamykam dwie pary drzwi.
Po cholerę komuś dwie pary??
I dlaczego drzwi są w „parach” skorą są jedne??
Komplet z klamką? Czy jak?
Wooow winda była na ósmym!!!
Niesamowite!!! Ding Dong rozległo się tak szybko, że ominęło mnie „Piękne czekanie” wczoraj pomyślałbym, że to dobry znak, ale dziś… wzruszyłem tylko ramionami.
Skrzynka na listy, awizo, poczta, kolejka, paczka, kiosk, bilet, autobus, spacer…..
Praca… pik, pik … kluczyk … pik, pik, pik, pik … wspinaczka schodami …
K O F E I N A … Zimna, z wczoraj… Lubię zimną…
Praca …
Jaka tam praca… nie chce mi się?!!!
Zrobiłem sobie logo na Forum, myślałem o nim już dawna tylko nie miałem czasu. Wysłałem też jednego maila, wypiłem kawę… GORĄCĄ… Trzeba złamać schemat, ot co!!!
ŻAŁOSNE!!!!!!!!!!!!!
#10
Napisano 15 marzec 2006 - 14:57
O 5 rano nie :? Ale o 2 wieczorem, czemu nie ?Tak w ogóle to kto normalny o piątej rano kąpie się przy zapalonej świecy?
Zabawne widzenie świata i siebie samego Czekam na kolejne odcinki :oops:
Pozdrawiam
Liwia
Ps. Ktoś powinien mnie wykopać z moderowanie forum, gdy jestem zabiegana Omal nie wykasowałam postu Robaczka, chcąc go zacytować :oops:
#11
Napisano 18 marzec 2006 - 12:59
Śniegu czapami przykryte drzewa, rześkie powietrze w płucach i oczywiście ja
- sam ze sobą w chwili odpoczynku dla ciała i ducha….
„Uroczysko” tak nazywa się hotel do którego właśnie dojeżdżam. Dziś zaczął padać śnieg, więc samochody wloką się leniwie pod górę, nie wiem skąd się ich tyle wzięło. Część rejestracji jest spoza Jeleniej, Ci właśnie jadą najwolniej i co chwilę trzeba pomagać pchać samochody. Pewnie nie mają zimowych opon.
Dojechałem do ośrodka, jacyś goście próbują rozładować korek ?! który powstał pod hotelem, samochodów jest ze 40. Faceci latają w firmowych kurtkach przekrzykując się nawzajem. Miał być spokój i cisza.
- buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu
Miały być myśli, miała być głusza, miałem topić się w wyolbrzymionych myślą uczuciach.
No cóż.. Trudno, taka karma. Za to okolica jest po prostu przepiękna, las… tonie w śniegu, biel nieskażona brudem miasta, na śniegu ślady zwierząt.
W recepcji tłok. Jeśli malutkie pomieszczono można w ogóle nazwać recepcją, w środku trwa walka, zamienianie pokoi, pobieranie kluczy. Trwa ogólna przepychanka, niektórzy śmieją się, część mruczy coś nerwowo pod nosem….
- Ludzieeeeee !!!! Wrzeszczę w myśli
Moja kolej, pytam o rezerwację, o którą prosiłem telefonicznie kilka dni wcześniej. Recepcjonistka sprawdza coś w zeszycie, gdzie mnogość zapisków przyprawiłaby o ból głowy każdego, kto próbowałby dojść, o co w tym chodzi. Mruczenie z tyłu narasta, czuję się winny za ten zeszyt… że tak długo to trwa, że przeszkadzam.
- Jest rezerwacja. Pokój 108, pierwsze piętro.
Krótko i szybko, żadnego „miłego pobytu”, żadnych więcej informacji. Wziąłem klucz, powiedziałem dziękuje i wyszedłem. Dopiero za rogiem pozwoliłem sobie na wzruszenie ramionami i pokiwanie głową.
Schody są na lewo od wejścia, drewniana balustrada zapomniała już czasy swojej świetności, schody wyłożone miłym dla oka zielonym dywanem. Na półpiętrze ogromne lustro, stoją przed nim cztery kobiety zatopione w rozmowie. Zauważyłem, że każda z nich, co chwilę spogląda w lustro i poprawia jakieś niewidoczne dla mnie, detale w ubiorze.
Uśmiecham się… Kobiety… nigdy ich nie zrozumiem…
Pokój 108, pierwsze piętro.
Drzwi odarte z farby, gołe deski, na drzwiach przylepiona zielona karteczka z napisem „cena” i cyfrą 108 napisaną mazakiem. Wchodzę. Pokój robi dużo lepsze wrażenie niż drzwi, całkiem przyjemny. Łazienka spoko. Nie ma radia i telewizora, w sumie to się cieszę, będzie więcej czasu na złapanie oddechu i oderwanie się od codzienności.
Po godzinie leżenia na łóżku i zastanawianiu się, po co i dlaczego tutaj przyjechałem, nie doszedłem do żadnych konkretnych wniosków, wszystko jest płynne, i sam nie wiem, o co mi chodzi. Może właśnie po to, tu przyjechałem… żeby dowiedzieć się w końcu… żeby wiedzieć, o co chodzi w tym szalonym pędzącym bez opamiętania życiu. Moim życiu.
- nooo gościu, czas wstawać
Łazienka… Kurcze tu też jest lustro!!! i ten sam gościu co w domu, tylko jakiś poważny się zrobił !!! Nie może być!!! Pełne zaskoczenie. Po chwili siedząc na „krześle królów”, dochodzę do wniosku, że to, co widziałem to nie była powaga tylko jakiś specyficzny rodzaj
Samotnosmutku.
*Samotnosmutek – słowo określające zły nastrój spowodowany przebywaniem w odosobnieniu i szeroko zakrojonym szaleństwem duszy.
Niech i tak będzie, wychodząc z łazienki starannie omijałem spojrzenia „tamtego z lustra”. Czas na małe zwiedzanie, może i na mały spacer. Na korytarzu ludzie, migają z ogromną prędkością jak na małej autostradzie. Włączam się do ruchu i płynę wraz z resztą w kierunku schodów. Zadziwiające !!!! te cztery stoją tam dalej i dalej szlifują swój wygląd. Chyba zajęły zbyt dobry punkt obserwacyjny i nie ruszą się jeszcze długo. Przemykam się obok nich, wpadam na hol, a z niego do ciemnego urządzonego w drewnie baru. Przy barku wita mnie nienagannie opalony blondyn z niebieskimi oczami !? z dziwnym uśmiechem na twarzy. Niestety, przywitanie ogranicza się do przylepionego do twarzy uśmiechu. Dziwne miejsce jak na hotel, ale nic to.
- wściekłego proszę
....Nooo już lepiej.
Oczy rozszerzają się, zawsze to jakaś oznaka zainteresowania, ale więcej nic się nie dzieje, dalej się uśmiecha i stoi…
- teraz polska? – Dodaję ostrożnie, pytającym tonem
- wiem, co to wściekły, sześć złoty proszę.
Ton głosu miły, profesjonalny. Chyba byłem za szybki, może tu trzeba wolniej… w końcu zima, śnieg… może coś pozamarzało hihihihi……
Wściekłego za sześć zeta wypijam przy barze, narażając się na złowrogie spojrzenia, starszej pani sączącej kawę. To chyba nigdy się nie zmieni, ludzie zawsze będą patrzeć i oceniać innych, podłóg swojego ja. Zmierzywszy się z zniesmaczoną starszą panią wzrokiem, udałem się ku wyjściu z hotelu niosąc w sobie dumę wygranego pojedynku.
A co !!!…..
Ciąg bardziej zakręcony… powstanie wkrótce ….
#12
Napisano 22 marzec 2006 - 10:21
4.40
- Boże co tak wyje!!!!
Zmieniłem dźwięk budzika, w końcu wiosna, czas na zmiany i nowe plany.
Nowe „poważnie przemyślane plany”
- do pracy jadę o 5.27 Szóstką z przystanku przy Ogińskiego-Różycikiego
- z pracy wychodzę wcześniej?! ( to chyba jest zbyt szalone )
Wooow – słownie: dwa plany
No, więc 4.40
James Blunt wyje swój przebój High, a ja otwieram jedno oko i próbuję go zlokalizować. Po chwili zdesperowany poddaję się… komórka jest w kurtce na wieszaku… czas wstawać. Nawet z tego, co sobie przypominam z wczoraj, to taki był plan, na wypadek gdyby wiosenny zawiódł. Po chwili stoję już przed drzwiami do łazienki, oczywiście po kofeinie…
Zimna… Lubię zimną..
Do łazienki wchodzę z przymrużonymi oczami, z wyciągniętą na wprost lewą ręką i wyprostowanym jej środkowym palcem…
Heheheheh GANGSTA !!!
Zniszczyłem gościa!! Miał tak osłabiająco głupią minę, że zacząłem się głośno śmiać, to przecież całkiem zabawne. Zresztą taki mały teatr jeszcze nikomu nie zaszkodził. Zataczając się ze śmiechu, wpełzłem do wanny, szybki chłodny prysznic codzienna, ( ale kłamię!!! … Golę się, co trzy dni) skrobanina, klamka drzwi łazienki. Krótki zwyczajowy sprint do pokoju, tam mała konsternacja…
Wielka hałda prania, zwana inaczej wielką kupą czystych ciuchów, żałośnie się skurczyła. Zastanawiające jest to, że w łazience nie urosła wielka kupa brudnego prania, ponoć w przyrodzie nic nie ginie… Mała wycieczka po mieszkaniu i znalazłem odpowiedź na swoje pytanie, a właściwie odpowiedzi, głównie skarpetki, które są dosłownie wszędzie.
Ufffff wychodzę wreszcie, ubrany , uczesany, spsikany… gotowy na wszystko GANGSTA
Kontrola stanu posiadania:
Plecak - brak
Klucze - są
Rzut oka na mieszkanie ( patrz skarpetki w przedpokoju ) błeeeeeee
Wychodzę, zamykam dwie pary drzwi.
Po cholerę komuś dwie pary??
I dlaczego drzwi są w „parach” skorą są jedne??
Komplet z klamką? Czy jak?
Winda na ósmym, może normalnie to bym się cieszył, ale dziś jestem nowy
… ……………GANGSTA……………
GANGSTA nie zwraca na takie rzeczy uwagi, kogo obchodzi gdzie jest winda i czy trzeba będzie na nią czekać sześćdziesiąt czy sześć sekund. W windzie stoję na szeroko rozstawionych nogach na wprost drzwi ( taka GANGSTA poza ), niestety pozowanie kończy się na siódmym, wchodzi jakaś panienka, ze słowem „wariat” ( lub gorzej ) wypisanym w oczach. Po chwili winda zatrzymuje się i ja, Panienka, Sąsiadka z piątego, z jamnikiem w wełnianym swetrze wychodzimy na zewnątrz.
Szybkim krokiem idę na przystanek, o dziwo jestem na nim tak jak chciałem 5.20. To chyba mały sukces. Zadowolony z siebie uśmiecham się i rozglądam wokoło. Naprzeciwko przystanku, po drugiej stronie ulicy idzie jakiś mocno rozśpiewany pijaczek, wpada na ulicę, rozkłada szeroko ręce i samochody na obu pasach…. Stają grzecznie…. Może były policjant, zrobił to naprawdę fachowo. Na przystanku jest kilkanaście osób, ale pijaczek podchodzi oczywiście do mnie i zaczyna jakieś bełkotliwe wywody. Normalnie odszedł bym spokojnie gdzieś obok, ale nie dziś. Dziś jestem GANGSTA. Zmierzyłem go twardym mówiącym mniej więcej „odejdź w pokoju, albo Cię zniszczę” spojrzeniem, i grzecznie poprosiłem by sobie poszedł, bo mi przeszkadza. Chyba moje zachowanie nie spodobało się temu miłemu panu, bo rozsierdzony zwiększył głośność bełkotania. Niestety dalej nie rozumiałem, o co mu chodzi.
Trudno… jak się powiedziało A to trzeba powiedzieć B… po kilku moich stanowczych wypowiedziach, miły starszy pan, przeprosił i zapytał ( już wyraźnie ) czy może iść do domu.
Wyszło nawet nawet. Wpakowałem się do Autobusu, przejechałem kilka przystanków starając się nie myśleć ( wcześniej wymyśliłem że GANGSTA nie myśli ), wysiadłem na właściwym przystanku i…..
Praca… pik, pik … kluczyk … pik, pik, pik, pik … wspinaczka schodami …
Kofeina… Zimna, z wczoraj… Lubię zimną…
Na jutro zostawię gorzką, może jeszcze będę GANGSTA i chyba nie wypada mi słodzić….
Cdn.
#13
Napisano 22 marzec 2006 - 10:43
Hmmm... może ja też jestem zwariowana, jak myślisz?
#14
Napisano 22 marzec 2006 - 10:52
UŚMIECH DLA KAŻDEGO :-D
#15
Napisano 22 marzec 2006 - 11:27
I Czy wieczory masz równie zwariowane ?
Pozdrawiam
Liwia
#16
Napisano 22 marzec 2006 - 11:53
a ten uśmiech, o którym pisałem wcześniej
to dla mnie specjalny uśmiech
#17
Napisano 29 marzec 2006 - 11:02
Pierwsze odgłosy budzika zlały się z dźwiękiem kropli deszczu uderzających o parapet. O dziwo obudziłem się trzeźwy jak nigdy, zamiast skulić się w kłębek, wyciągnąłem się jak mogłem najbardziej wydając z siebie odgłos ala Wookie z gwiezdnych wojen. Chwilę później wychodzący do pracy sąsiad mógł słyszeć mój głośny rechot.
Zadowolony z siebie powrzeszczałem jeszcze trochę. Humor dopisuje, głowa nie boli, na półeczce pusta butelka Sofi i lampeczka. Wieczór był całkiem całkiem, książkę przy winku czytało się znakomicie, dopóki literki przestały się łączyć w słowa. Później nastąpiło teraz, czyli obudziłem się rano.
„Play”
i……… Sisters Of Mercy wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr !!!!!
Porykując razem z wokalistą i współczując szczerze sąsiadom, poleciałem do kuchni po swój poranny łyk kofeiny z wczoraj…
- nie ma!!!!! …. Ani ani nawet łyczka!!! Niedobrze!!!
Jest za to pomidorówka z przedwczoraj i z tego co widać, nabiera powoli „kolorów”. Jej piękna pomidorowa czerwień zmienia się powoli w kolor wiosny, czyli zieleń.
Hmmmmm jestem zdegustowany, przebieram palcami stóp po podłodze w poszukiwaniu – znajomej lepkości, ale o dziwo nic nie czuję… No cóż jedną wojnę się wygrywa, a drugą przegrywa. Pogodzony z dwukolorowością pomidorówki z przedwczoraj i brakiem Zimnej kofeiny z wczoraj, poleciałem do łazienki w dalszym ciągu porykując radośnie z Sistersami
( nie mylić z Sistars ).
Gość w lustrze przywitał mnie jak zwykle, spoglądał na mnie z lusta z kpiną wymalowaną na twarzy. Zauważyłem, że był jakiś wredny dziś. Tylko te oczy, dziwnie jakoś wyglądały…
- Pewnie nie pił dziś kawy i jakiś taki mętny wzrok ma, na kacu jest, czy co ?
Zwyczajowo pokazałem mu palec. Skubany też mi pokazał. Zaczyna synek, podskakiwać!!
To lustro przypomina mi zawsze kawał fajny.
Idzie dwóch policjantów na patrolu. Jeden zauważa na ziemi lusterko i je podnosi.
Patrzy i mówi do drugiego:
-Patrz!! Moje zdjęcie!!
A ten drugi patrzy i mówi:
-No co ty gadasz ,przecież to moje zdjęcie!!
No i tak się kłócą. Idą do komendanta, żeby spór rozstrzygnął. Ten bierze lusterko i mówi:
-No co wy, komendanta nie poznajecie??
Wkłada lusterko do kieszeni i idzie do domu. W domu się przebiera i kładzie przed telewizorem. Przychodzi do niego córka i mówi:
-Tato, daj mi na kino
-Poszukaj w kieszeni spodni od munduru
No to córka szuka pieniędzy i wyjmuje lusterko. Patrzy na nie i krzyczy:
-Mamo!! Tata nosi w kieszeni zdjęcie jakiejś laski. Matka podchodzi patrzy i mówi:
-To przecież jakaś stara rura!!!!
Znowu udało mi się zrobić pranie – prysznic brałem prawie na leżąco, cześć ciuchów wisiała na słowo honoru przeraźliwie nisko. Swoją drogą trzymanie ubrań w łazience daje pewien komfort, można się ubrać od razu po prysznicu i nie ryzykować nadmiernego słodzenia ciała w czasie przelotu łazienka – pokój.
Schłodzenie nie jest przyjemne, dla męskiej części mojego ja….
W zimnym wszystko zmniejsza objętość ….
Zadowolony z siebie i przygotowany do wyjścia, sprawdziłem stan posiadania i nie zastanawiając się tym razem nad drzwiami, wyleciałem na korytarz. Na windę czekałem wyjątkowo długo, udało mi się nawet w tym czasie przeczytać całą instrukcję „dźwigu osobowego”. Lektura, choć pasjonująca, nie trwała długo. Po chwili stałem już w windzie, wpatrzony w zmieniające się cyferki.
Dziś nikt nie zaszczycił mnie w windzie, swoim towarzystwem, nie było nawet jamnika w wełnianym swetrze. Po chwili lawirując pomiędzy kroplami deszczu, gnałem na przystanek. W połowie drogi zauważyłem, że autobus z którym prowadziłem szaleńczy wyścig, wyprzedził mnie, mrugnął kierunkowskazem i pojechał w … , beze mnie…. Na przystanku zostałem tylko ja, jeśli nie liczyć psa, który właśnie załatwiał się na trawniku przy przystanku… Razem to wszystko do kupy ( hahahah) nie zrobiło na mnie dobrego wrażenia…
Podniosłem twarz do góry, w poszukiwaniu winnego, wzruszyłem ramionami i nie zważając już na krople deszczu, poszedłem w kierunku przystanku przy „Rondzie”… ech…
A jak tak bardzo chciałbym się napić kawy !!!
Kofeina… Zimna, z wczoraj… Lubię zimną…
#18
Napisano 29 marzec 2006 - 11:14
no i cóż? "Wiosna, panie sierżancie!"
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych