Padaczka
#1
Napisano 13 luty 2006 - 15:51
13.02.2006
Pan Tadeusz, choć nie był pijany musi zapłacić 250 zł za pobyt w izbie wytrzeźwień / Telewizja Polsat
Pan Tadeusz Rodzeń wracał ze szkolnej wywiadówki swojej córki. Gdy zbliżał się do przystanku autobusowego, nagle upadł. Zaczął się atak padaczki. Przechodnie wezwali policję.
- Policjanci nie wiedzieli, co temu mężczyźnie jest i wezwali karetkę pogotowia - mówi nadkomisarz Zbigniew Sowa z Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie.
Po chwili przyjechała karetka pogotowia. Jak twierdzi pan Tadeusz, nie przeprowadzono żadnych badań.
- Jak mam atak i jak ktoś mnie rusza to zachowuje się czasami agresywnie - opowiada pan Tadeusz.
Mężczyznę skuto w kajdanki. Od razu - bez badań - przewieziono go do izby wytrzeźwień. Atak padaczki nie ustępował, a mężczyzna był w szoku - nie wiedział, co się z nim dzieje.
Pan Tadeusz ciągle przebywał w izbie wytrzeźwień. Po paru godzinach zbadano wreszcie zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu. Wynik? Na alkomacie stwierdzono zero promili alkoholu.
Stan mężczyzny nie zmieniał się. Wreszcie, po pięciu godzinach lekarz z izby zadecydował o skierowaniu pacjenta do szpitala miejskiego w Rzeszowie. - Był zdezorientowany i miał objawy napadu padaczkowego - mówi lekarz Leszek Czerwiński z szpitala miejskiego w Rzeszowie.
Pana Tadeusza wysłano na neurologię. Według dyrektora szpitala, mężczyzna był trzeźwy. W przeciwnym razie, po kilku godzinach alkomat musiałby wykazać śladowe ilości alkoholu.
Poza tym - małżeństwo państwa Rodzeń należy do ruchu abstynenckiego Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Oboje - jak zapewniają, nie biorą alkoholu do ust.
Największym szokiem dla rodziny okazał się rachunek za - przypomnijmy 5-godzinny - pobyt w izbie wytrzeźwień: 250 złotych!
Tylko dla miłości nie ma przeszkód.(M.Gogol)
#2
Napisano 13 luty 2006 - 16:00
Nawet skomentować trudno :evil:
#3
Napisano 13 luty 2006 - 17:23
Tylko dla miłości nie ma przeszkód.(M.Gogol)
#4
Napisano 13 luty 2006 - 21:59
Mogę zrozumieć, że społeczeństwo nie ma pojęcia o epilepsji ale nie mogę zrozumieć oceny lekarza i policjantów w opisanym przypadku. To hańba!
A swoja drogą, nie rozumiem dlaczego każdy leżący na ziemi uznany jest z góry za pijanego.
A za błąd w ocenie stanu trzeźwości (i zdrowia) pacjenta koszt powinny ponieść odpowiednie służby.
#5
Napisano 13 luty 2006 - 22:01
#6
Napisano 14 luty 2006 - 19:14
Na szczęście, wówczas (nie wiem jak jest obecnie) każdego przybywającego do izby badał lekarz. W moim przypadku, spostrzegł że nie jestem pijaczkiem, w efekcie zostałem przewieziony do szpitala.
Kiedy było już po wszystkim, postanowiłem zabezpieczyć się przed takimi nieporozumieniami na przyszłość. Używam wojskowych nieśmiertelników, na których wytłoczona jest krótka informacja co mi dolega i co nalezy zrobić aby mi pomóc. Jak dotąd, to sprawdza się doskonale - od tamtego czasu przynajmniej kilka razy miałem atak na ulicy, jednak już więcej nie wylądowałem w izbie wytrzeźwień.
Pozdrawiam
marder
Nierozwiązywalność jest zawsze stanem przejściowym.
Ziewanie, to cichy krzyk o kawę.
#7
Napisano 14 luty 2006 - 21:02
Nie mam padaczki. Ale - oprócz niedowładu czterokończynowego, niestabilnego kręgosłupa i innych przyjemności neurologicznych - mam rzadką przyjemność posiadać poważną wadę serca. Bywa, że tracę przytomność z niedotlenienia, bywa, że się duszę i nie jestem w stanie nic powiedzieć.
Jestem uczuleniowcem. Zachodzi poważna obawa, że - ratując mnie - lekarze mogą mi zrobić krzywdę. Mam obowiązek nosić w torebce wykaz leków, na które jestem uczulona, podstemplowany przez lekarzy, ale... kiedy przyjeżdża pogotowie - nikt torebki nie przeszukuje...
Twój sposób być może sprawdziłby się i w moim przypadku...
#8
Napisano 14 luty 2006 - 22:31
Tak wyglądają moje blachy, które noszę na szyi:
Pozdrawiam
marder
Nierozwiązywalność jest zawsze stanem przejściowym.
Ziewanie, to cichy krzyk o kawę.
#9
Napisano 15 luty 2006 - 07:27
Koooochany jesteś! (cmok)
Moniu - trudno! Musisz się pogodzić z tym faktem
#10
Napisano 15 luty 2006 - 15:38
No, cóż... Fakt, jest kochany, ale i paskudniasty ( to tak, aby za słodko nie było )
#11
Napisano 15 luty 2006 - 15:44
Bo... z mojej strony to jest taka zupełnie nieszkodliwa, bezinteresowna i matczyna miłość...
Ale jest!!!
#12
Napisano 15 luty 2006 - 18:45
#13
Napisano 17 luty 2006 - 11:49
Czasami miewam drgawki, to rzeczywiście wygląda podobnie do padaczki, ale nią nie jest. Ludzie, którzy mnie nie znają, zawsze, ale to ZAWSZE, reagują tak, jakbym miała padaczkę. Czyli coś jednak o niej wiedzą, a przynajmniej utożsamiają drgawki z padaczką hehe. Kiedyś podczas takiego napadu ktoś mi włożył do ust szmatkę. Naprawdę nie mógł zrobić już nic gorszego... w moim przypadku reagowanie na te drgawki jak na padaczkę to stwarzanie śmiertelnego zagrożenia. Wolę - NAPRAWDĘ! - żeby nikt nie reagował, tak bezpieczniej. A przynajmniej żeby nikt nie reagował, jeśli NIE WIE JAK. Lepiej po prostu wezwać pogotowie...
#14
Napisano 17 luty 2006 - 14:26
Cóż to za metoda :!: WystarczyKiedyś podczas takiego napadu ktoś mi włożył do ust szmatkę
A policja, jeśli okaże się być potrzebna, zostanie wezwana przez medyków.po prostu wezwać pogotowie...
Mój syn miał tzw. małe napady (petit mal) ale to wystarczyło żeby mieć odwagę podejść do mężczyzny leżącego na chodniku, którego wszyscy inni otaczali szerokim łukiem. Wiem, że to mógł być też przypadek związany np. z chorobą serca. To także jest wielki problem społeczeństwa. Strach? Tumiwisizm? Niechęć do robienia sobie problemów (jakich?)?
A może, chociażby na nasz iponkowy użytek (i ewentualną własną korzyść), chorzy z dużymi atakami napiszą co jeszcze - oprócz wezwania pogotowia i przypilnowania żeby nie uderzyli o nic twardego głową - można zrobić żeby im pomóc w trakcie ataku?
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych