Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A
Zdjęcie

Padaczka


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
13 odpowiedzi w tym temacie

#1 iwa372

iwa372

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 157 postów
  • Skąd:Środek Polski

Napisano 13 luty 2006 - 15:51

Epileptyk w kajdankach
13.02.2006

Pan Tadeusz, choć nie był pijany musi zapłacić 250 zł za pobyt w izbie wytrzeźwień / Telewizja Polsat
Pan Tadeusz Rodzeń wracał ze szkolnej wywiadówki swojej córki. Gdy zbliżał się do przystanku autobusowego, nagle upadł. Zaczął się atak padaczki. Przechodnie wezwali policję.

- Policjanci nie wiedzieli, co temu mężczyźnie jest i wezwali karetkę pogotowia - mówi nadkomisarz Zbigniew Sowa z Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie.

Po chwili przyjechała karetka pogotowia. Jak twierdzi pan Tadeusz, nie przeprowadzono żadnych badań.

- Jak mam atak i jak ktoś mnie rusza to zachowuje się czasami agresywnie - opowiada pan Tadeusz.

Mężczyznę skuto w kajdanki. Od razu - bez badań - przewieziono go do izby wytrzeźwień. Atak padaczki nie ustępował, a mężczyzna był w szoku - nie wiedział, co się z nim dzieje.

Pan Tadeusz ciągle przebywał w izbie wytrzeźwień. Po paru godzinach zbadano wreszcie zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu. Wynik? Na alkomacie stwierdzono zero promili alkoholu.



Stan mężczyzny nie zmieniał się. Wreszcie, po pięciu godzinach lekarz z izby zadecydował o skierowaniu pacjenta do szpitala miejskiego w Rzeszowie. - Był zdezorientowany i miał objawy napadu padaczkowego - mówi lekarz Leszek Czerwiński z szpitala miejskiego w Rzeszowie.

Pana Tadeusza wysłano na neurologię. Według dyrektora szpitala, mężczyzna był trzeźwy. W przeciwnym razie, po kilku godzinach alkomat musiałby wykazać śladowe ilości alkoholu.

Poza tym - małżeństwo państwa Rodzeń należy do ruchu abstynenckiego Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Oboje - jak zapewniają, nie biorą alkoholu do ust.

Największym szokiem dla rodziny okazał się rachunek za - przypomnijmy 5-godzinny - pobyt w izbie wytrzeźwień: 250 złotych!
  • 0
Iwa 372
Tylko dla miłości nie ma przeszkód.(M.Gogol)

#2 ewita

ewita

    Gawędziarz

  • R.I.P.
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 1156 postów

Napisano 13 luty 2006 - 16:00

Cholera! Szok :evil:
Nawet skomentować trudno :evil:
  • 0
Myślę, więc jestem... (Kartezjusz)

#3 iwa372

iwa372

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 157 postów
  • Skąd:Środek Polski

Napisano 13 luty 2006 - 17:23

Zgadza się ,nadal za mało nasze społeczeństwo wie o tej chorobie
  • 0
Iwa 372
Tylko dla miłości nie ma przeszkód.(M.Gogol)

#4 elola

elola

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 206 postów

Napisano 13 luty 2006 - 21:59

Jakiś czas temu osobiście wzywałam pogotowie do mężczyzny leżącego na chodniku, który (po bliższej obserwacji) wydawał mi się być po ataku epilepsji. Ponieważ jeden z moich synów miał problem z tą chorobą, dobrze znałam objawy i zachowania chorych. Wzywając pogotowie powiedziałam o swoich obawach i dokładnie opisałam to co zwróciło moją uwagę. I rzeczywiście, zanim pogotowie dotarło na miejsce, mężczyzna miał kolejny atak. Lekarz przyjechał po to aby na miejscu udzielić konkretnej pomocy, po czym zabrał człowieka do szpitala.
Mogę zrozumieć, że społeczeństwo nie ma pojęcia o epilepsji ale nie mogę zrozumieć oceny lekarza i policjantów w opisanym przypadku. To hańba!
A swoja drogą, nie rozumiem dlaczego każdy leżący na ziemi uznany jest z góry za pijanego.
A za błąd w ocenie stanu trzeźwości (i zdrowia) pacjenta koszt powinny ponieść odpowiednie służby.
  • 1

#5 Fibi

Fibi

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 636 postów

Napisano 13 luty 2006 - 22:01

Co ten lekarz z karetki robił na studiach :?: :evil: Chyba chlał zamiast uczuć się medycyny. :evil: :evil: To takie smutne ,co ci ludzie wyprawiają. :( Przecież ktoś taki jak lekarz powinien rozpoznać padaczkę :!:
  • 0

#6 marder

marder

    evil admin

  • Administrator
  • 3585 postów
  • Skąd:/home/marder

Napisano 14 luty 2006 - 19:14

Też miałem podobną przygodę, jednak w moim przypadku, mogę mówić o szczęściu. Przetrzepało mnie na ulicy, kiedy sobie leżałem, ktoś wezwał policję, co było dalej, wiadomo... :twisted:
Na szczęście, wówczas (nie wiem jak jest obecnie) każdego przybywającego do izby badał lekarz. W moim przypadku, spostrzegł że nie jestem pijaczkiem, w efekcie zostałem przewieziony do szpitala.
Kiedy było już po wszystkim, postanowiłem zabezpieczyć się przed takimi nieporozumieniami na przyszłość. Używam wojskowych nieśmiertelników, na których wytłoczona jest krótka informacja co mi dolega i co nalezy zrobić aby mi pomóc. Jak dotąd, to sprawdza się doskonale - od tamtego czasu przynajmniej kilka razy miałem atak na ulicy, jednak już więcej nie wylądowałem w izbie wytrzeźwień.

Pozdrawiam
marder
  • 0

Nierozwiązywalność jest zawsze stanem przejściowym. 

 

Ziewanie, to cichy krzyk o kawę.


#7 ewita

ewita

    Gawędziarz

  • R.I.P.
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 1156 postów

Napisano 14 luty 2006 - 21:02

Marderku! Powiedz dokładniej, co to są te nieśmiertelniki, gdzie je zdobyć?

Nie mam padaczki. Ale - oprócz niedowładu czterokończynowego, niestabilnego kręgosłupa i innych przyjemności neurologicznych - mam rzadką przyjemność posiadać poważną wadę serca. Bywa, że tracę przytomność z niedotlenienia, bywa, że się duszę i nie jestem w stanie nic powiedzieć.
Jestem uczuleniowcem. Zachodzi poważna obawa, że - ratując mnie - lekarze mogą mi zrobić krzywdę. Mam obowiązek nosić w torebce wykaz leków, na które jestem uczulona, podstemplowany przez lekarzy, ale... kiedy przyjeżdża pogotowie - nikt torebki nie przeszukuje...
Twój sposób być może sprawdziłby się i w moim przypadku...
  • 0
Myślę, więc jestem... (Kartezjusz)

#8 marder

marder

    evil admin

  • Administrator
  • 3585 postów
  • Skąd:/home/marder

Napisano 14 luty 2006 - 22:31

Nieśmiertelniki, to blaszki, noszone przez żołnierzy w celu ułatwienia identyfikacji zwłok, na wypadek śmierci na polu walki - przydają się jednak też do innych celów :) Można je nabyć w każdym dobrze zaopatrzonym sklepie z militariami, w sklepie w którym nabyłem moje, była możliwość wytłoczenia na nich napisu.
Tak wyglądają moje blachy, które noszę na szyi:
Dołączona grafika

Pozdrawiam
marder
  • 0

Nierozwiązywalność jest zawsze stanem przejściowym. 

 

Ziewanie, to cichy krzyk o kawę.


#9 ewita

ewita

    Gawędziarz

  • R.I.P.
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 1156 postów

Napisano 15 luty 2006 - 07:27

Dzięki, Marderku!
Koooochany jesteś! (cmok)

Moniu - trudno! Musisz się pogodzić z tym faktem :lol:
  • 0
Myślę, więc jestem... (Kartezjusz)

#10 Monia74

Monia74

    Narrator

  • Moderator
  • 1461 postów

Napisano 15 luty 2006 - 15:38

Ewitko, właśnie wybuchnęłam śmiechem :D
No, cóż... Fakt, jest kochany, ale i paskudniasty :D ( to tak, aby za słodko nie było :P )

  • 0

#11 ewita

ewita

    Gawędziarz

  • R.I.P.
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 1156 postów

Napisano 15 luty 2006 - 15:44

Ufff... Cieszę się, że jesteś taka, jaka właśnie jesteś!!!
Bo... ;) z mojej strony to jest taka zupełnie nieszkodliwa, bezinteresowna i matczyna miłość...
Ale jest!!! :P
  • 0
Myślę, więc jestem... (Kartezjusz)

#12 Monia74

Monia74

    Narrator

  • Moderator
  • 1461 postów

Napisano 15 luty 2006 - 18:45

Ewitko (cmok) z całego serduszka (H)
  • 0

#13 Daga

Daga

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 837 postów

Napisano 17 luty 2006 - 11:49

Wiecie, co Wam powiem? Tak z drugiej strony...

Czasami miewam drgawki, to rzeczywiście wygląda podobnie do padaczki, ale nią nie jest. Ludzie, którzy mnie nie znają, zawsze, ale to ZAWSZE, reagują tak, jakbym miała padaczkę. Czyli coś jednak o niej wiedzą, a przynajmniej utożsamiają drgawki z padaczką hehe. Kiedyś podczas takiego napadu ktoś mi włożył do ust szmatkę. Naprawdę nie mógł zrobić już nic gorszego... w moim przypadku reagowanie na te drgawki jak na padaczkę to stwarzanie śmiertelnego zagrożenia. Wolę - NAPRAWDĘ! - żeby nikt nie reagował, tak bezpieczniej. :( A przynajmniej żeby nikt nie reagował, jeśli NIE WIE JAK. Lepiej po prostu wezwać pogotowie...
  • 0
Daga

#14 elola

elola

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 206 postów

Napisano 17 luty 2006 - 14:26

Uważam Daga, że Twój przykład też świadczy o niedoinformowaniu społeczeństwa.

Kiedyś podczas takiego napadu ktoś mi włożył do ust szmatkę

Cóż to za metoda :!: Wystarczy

po prostu wezwać pogotowie...

A policja, jeśli okaże się być potrzebna, zostanie wezwana przez medyków.

Mój syn miał tzw. małe napady (petit mal) ale to wystarczyło żeby mieć odwagę podejść do mężczyzny leżącego na chodniku, którego wszyscy inni otaczali szerokim łukiem. Wiem, że to mógł być też przypadek związany np. z chorobą serca. To także jest wielki problem społeczeństwa. Strach? Tumiwisizm? Niechęć do robienia sobie problemów (jakich?)?
A może, chociażby na nasz iponkowy użytek (i ewentualną własną korzyść), chorzy z dużymi atakami napiszą co jeszcze - oprócz wezwania pogotowia i przypilnowania żeby nie uderzyli o nic twardego głową - można zrobić żeby im pomóc w trakcie ataku?
  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych