Poznań mnie zmienił
#1
Napisano 13 kwiecień 2005 - 21:17
Od razu na samym początku wpadłem na głęboką wodę. Trafiłem w środowisko ludzi obcych, z różnych środowisk społecznych, z różnych domów itd. Ja chłopak spokojny, cichy, nigdy nie przeklinający , nie mający kontaktu z piciem, wulgarnością..... nagle wszystko stanęło mi przed oczami. Odmawiając tego czy tamtego stałem się odmieńcem. Zawsze wydawało mi się, że odmieńcy – to osoby używające tego czy tamtego.
Pierwsza klasa to była nauka nie tego co w szkole mnie uczyli , tylko tego co po za nią – czyli internat i życie w nim . Fala jak w wojsku, z tym , że fala wojskowa trwa kilka mies. A tu cały pobyt.
Wóda , picie , papierosy, przystosowywanie się do reszty współmieszkańców. Naturalnie odmawiałem i wtedy się zaczęło. Bicie, szturchanie, straszenie w postaci głośnego UUUUUU!!!!!! do ucha, gdzie pod sufit skakałem. Radocha była nie powiem (nie dla mnie), zakłady – kiedy ja podskoczę a kiedy nie. Naturalnie – jak zakablujesz, już nie masz życia tutaj (internat). Sytuacja w nocy , wszyscy śpią, wchodzi do pokoju „uczeń” innej klasy i o 3 w nocy zabawa. Proszenie, rozmowa, tłumaczenie ..... przynosiło to jeszcze gorszy efekt. Kocówy , przypalanie rąk petami, mszczenie się, pilot....a co gorsze psychicznie wykańczali. , wszystko dlatego, że byłem inny. Inny w sensie , że nie piłem, nie paliłem i byłem spokojny nie taki jak cała reszta..
Wychowawcy- byli tylko z nazwy, sami się bali , wiedzieli co się dzieje (nie tylko mój przypadek ale było więcej takich „innych”). Nie mogli nic zrobić , bo albo potem mieli szybę w samochodzie wybitą, albo dziurę w oponach.....
Pierwszą klasę powtórzyłem – nie zaszkodziło. Trochę odbiłem się. Druga -było podobnie jak w pierwszej tylko nieco bardziej drastyczne środki tortur- bym to tak określił. :Koledzy podkradali pieniądze przysłane z domu, kradzież osobistych rzeczy no i zabawa dręczenie psychiczne. Byłem odporniejszy ale nie na tyle by zdać do trzeciej. Trafiłem do pokoju starszych klasowo, za prośbą moich rodziców. Tam było jeszcze gorzej, odrabianki odbywały się w ubikacji, bądź jak współmieszkańców pokoju nie było. Przenieśli mnie do innego pokoju. Tam życie trochę spokojniej lecz nie do końca. Wszystko pod kluczem bo nic nie wiadomo..... Zegarków miałem 3 w przeciągu jednego roku, wszystkie ukradli naturalnie nie w tym samym czasie..... ale to pryszcz.
Mówiłem coraz gorzej, bałem się wszystkiego i wszystkich . Modliłem się , aby był już pitek. W piątki większość wyjeżdżała do domów, ja zostawałem sam...... Cieszyłem się jak głupi bo wreszcie byłem wolny , odstresowany, nic mi nie groziło.... w sensie docinek. Do domu było daleko. Wyjazdy na święta, wakacje i koniec, także nie miałem mało kontaktu z domem. Telefon był i się dzwoniło, to do mnie dzwonili.... Trzecią klasę zdałem normalnie . Byłem Dziadkiem – nie kotem, ale nie robiłem tego co ze mną zrobili
Po powrocie do domu zamknąłem się w sobie, dom był dla mnie wszystkim, bałem się wyłazić do ludzi, trochę mi zostało do tej pory – a minęło od tamtej pory (1989) czyli więcej jak miałem wyjeżdżając do Poznania – (15lat miałem jak się pojawiłem nad Wartą).
Nie wiem, nie umiem..... boję się ludzi? – sam nie wiem....
Trudno mi jest nawiązywać kontakt z kimś obcym......
#2 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 13 kwiecień 2005 - 23:07
wiem -bolesne doświadczenia zostawiają w nas ślad do końca życia,nie da się zapomnieć ale można mieć udane i szczęśliwe życie mimo wszystko.a chyba oczywiste jest ze szczęśliwe życie to życie wśród ludzi.
nie ma się co bać ...zdarza się ze człowiek człowiekowi wilkiem ale najczęściej człowiek człowiekowi pomocą,uśmiechem,spełnieniem itp itd -nie mozna z tego rezygnować.
nawymądrzałam sie :oops: starczy -w kazdym razie własciwy kierunek to kierunek do ludzi.pozdrawiam.
#3
Napisano 16 kwiecień 2005 - 10:12
#4
Napisano 26 kwiecień 2005 - 14:13
#5
Napisano 27 kwiecień 2005 - 19:41
nie zamykaj się na ludzi będzie to na pewno długi proces ale przekonasz się że wokół Ciebie jest dużo wspaniałych ludzi.Nie pozwól się zniszczyć bo wtedy mimo że to było dawno temu oni wygrają,wygra ich głupota,chamstwo brak jakichkolwiek wyższych uczuć,szkoda słów.Jest IPON a na nim na pewno ludzie z którymi będziesz mógł porozmawiać.Jesli będziesz chciał jak na razie można mnie złapać na pw,ponieważ nie mam własnego komputera.Trzymaj się cieplutko.
Na oguł jest tak, że tam gdzie się pojawiam to raczej mam opinię osoby otwartej.... czy to na spotkaniach, czy na obozach. Może trochę małomówny ale to uwarunkowane jest wadą wymowy. Gdybym niie miał problemu z mówieniem na pewno moje życie było by inne. Miałemn już propozycje ciekawej pracy ale uwarunkowana była dobrą wymową... ale niestety , czasami nie liczą się umiejętności tylko sposób wysławiania. Co z tego , że ja poprawnie i składnie piszę jak w formie ustnej skracam na maxa by skończyć i mieć to z głowy, a z tego to albo wypowiedź nie ma składu, albo jest idiotyczna, niepełna itd
#6
Napisano 11 sierpień 2005 - 18:11
każdy dobry uczynek, nowy dzień,
nowa wiadomość, dobra ocena,
przyjaciel, spełnione marzenie . . .
a moim szczęściem jest to, że żyję wśród Was !!!
#7
Napisano 20 sierpień 2005 - 22:08
NeoN_WJ powiem Ci tyle, ze zaliczylem /chyba/ ta sama szkole w tym samym czasie. I wspominam po tych nastu latach calkiem dobrze/ oczywiscie przezylem tez w malej czesci czesc tego o czym piszesz / Ale zawsze twierdze ze po prostu duzo zalezy od tego jak sie w pewnej chwili zycie potoczy. Ja przez pierwsze kilka dni trafilem w takie towarzystwo ze szkoda gadac. Calkiem przypadkowo udalo mi sie zmienic pokoj i poznac zupelnie innych ludzi.
Do dzis zastanawiam sie co by bylo gdybym zostal.
Taka szkola jak w Poznaniu kazdego zmienila !
Pozdrawiam
Robert
ps. Milych wrazen z koncertu Jarre.
Mam nadzieje ze dotre tam bez przeszkod rowniez !
Bilety juz od dawna czekaja w szufladzie.
- Konfucjusz
#8
Napisano 21 sierpień 2005 - 09:16
Ja tragicznie wspominam moje przedszkole. Mino tego, że uczęszczałam tam jako kilkulatka, doskonale pamiętam co się tam działo i wiem, że to nie były moje wyolbrzymione odczucia. Uczęszczałam do przedszkola dla dzieci niepełnosprawnych, tam najbardziej dokuczały nam... panie przedszkolanki Niestety, wmawianie dzieciom "mama po ciebie nie przyjdzie", czy wyśmiewanie się, że dziecko nie potrafi wykonać jakiejś czynności, albo że "pokracznie się porusza" było na porządku dziennym... ja wogóle nie miałam życia po tym jak zwierzyłam się rodzicom... Wtedy świętem było dla mnie, gdy np. dostałam kompot do obiadu.
Ciesze się, że to jest już poza mną. Staram się o tym nie myśleć. Jest to trudne bo "przedszkole mury" widze z okna mojego mieszkania. Żyje dalej, mimo to. Spotkałam na swojej drodze świetnych ludzi. Teraz potrafie spojrzeć na te wydarzenia bez lęku.
#9 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 21 sierpień 2005 - 17:04
#10
Napisano 21 sierpień 2005 - 22:06
Ty opisałeś, chyba, życie w poprawczaku. Ja, Ci nie wierzę!
Mocne słowa Balcerku... Ale każdy ma własną skalę doznań, przeżyć... I co dla jednego jest rajem, dla innego może być cierpieniem.
Takie osądy i zarzucanie kłamstwa nie przystoją ludziom na poziomie.
A empatia to ważna cecha. Może warto nad nią popracować? :twisted:
"Albo jest idealizm, albo jest materializm, albo nie ma ku.wa nic śmiesznego" [W.Dymny]
#11
Napisano 21 sierpień 2005 - 22:54
dodatkowo: są osoby które poprzez swą postawę,sposób zachowania "przyciągają" napastników (czy to fizyczne napaście czy słowna agresja)
musisz przeanalizowac neon wszystko co cie spotkalo i sprobowac wyciagnac z tego cos dla siebie ... moze zmienic cos w swoim zachowaniu? tak aby umiec odeprzec ataki? ... nie jestem psychologiem i nie chce zebys myslal ze sie wymądrzam czy coś ale wydaje mi się że nie ma sytuacji bez wyjscia a "wszyscy" ludzie (a tym bardziej cale miasto - poznań w tym przypadku) nie mogą być źli :shock: :-P
trzymaj sie i pracuj nad swoją siłą wewnętrzną bo w tzw dzisiejszym świecie jest na pęczki typów opisanych przez ciebie w poście zaczynającym ten wątek ... ale trzeba umieć radzić sobie z takimi gadami
pozdrawiam - a h
#12
Napisano 21 sierpień 2005 - 23:37
wydaje mi się że nie ma sytuacji bez wyjscia a "wszyscy" ludzie (a tym bardziej cale miasto - poznań w tym przypadku) nie mogą być źli :shock: :-P
Tak tylko marginesowo dodam...
W Poznaniu bywałam i bywam. Mam nadzieję, że to będzie trwać!!!
Mnie też Poznań hmmm... zmienił? Poniekąd kształtował :-D
Kocham to miasto i mam duży sentyment do Poznaniaków Od lat też mówię z ogromnym przekonaniem, że kiedyś tam zamieszkam
A swoją drogą... też w życiu dostałam po tyłeczku. I nie było to w Poznaniu. Jednakowoż wnioski z lekcji wyciągnęłam i teraz niech ktoś spróbuje podejść z zamiarem uszkodzenia mojego ślicznego tyłeczka :twisted:
"Albo jest idealizm, albo jest materializm, albo nie ma ku.wa nic śmiesznego" [W.Dymny]
#13 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 22 sierpień 2005 - 10:08
#14
Napisano 22 sierpień 2005 - 10:48
#15
Napisano 22 sierpień 2005 - 11:24
Balcerku, nigdy nie twierdziłam i nadal nie twierdzę, że jesteś prymitywem. Sądzę jednak, że aby zarzucić komuś mówienie nieprawdy, trzeba dogłębnie zbadać sprawę. Jesteś pewien, że tak uczyniłeś? :twisted:Difra, być może ja potrafię lepiej się dostosować do warunków otoczenia, ale też nie jestem prymitywem, któremu odpowiada brutalne życie.
Pamiętaj też, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Cóż, życie jest po prostu relatywne. I jeżeli Neon twierdzi, iż działa mu się krzywda, należy to przyjąć. To jego punkt widzenia, a każdy ma przecież prawo do własnych odczuć. Można natomiast- asertywnie- pokazać inną stronę medalu. I jak znam życie okaże się, że ten medal ma więcej niż dwie strony
Pozdrawiam
Asia
"Albo jest idealizm, albo jest materializm, albo nie ma ku.wa nic śmiesznego" [W.Dymny]
#16 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 22 sierpień 2005 - 13:07
#17
Napisano 22 sierpień 2005 - 19:02
Latwiej byłoby mi zrozumieć to co napisał neon gdybym go znał, a tak to muszę opierać się na własnym doświadczeniu. Dobrze by było gdyby odezwali się ci, którzy przeszli przez szkołę w Poznaniu. Poznań wspominam z sentymentem i do dziś utrzymuję kontakty z dwoma kolegami. Pozdrawiam
No i tylko o to mi chodziło... o zrozumienie :-D
Co do przymusu opierania się na własnym doświadczeniu... hmmm....
Gdybym czerpała tylko z własnego doświadczenia, a nie korzystała z doświadczeń innych ludzi, to gdzie bym była? W epoce paleolitu? :twisted: A może nawet bym nie dotarła...
Nie znam osobiście ani Ciebie Balcerku, ani Neona. Mało tego- nie mam doświadczenia szkoły, w której uczyliście się, ale przyjmuję możliwość obu wersji "wydarzeń".
Pozdrawiam miło.
"Albo jest idealizm, albo jest materializm, albo nie ma ku.wa nic śmiesznego" [W.Dymny]
#18
Napisano 22 sierpień 2005 - 21:22
Czytam i Oj odezwaly sie wspomnienia wiec troche poklikam. Dziwie sie temu co piszesz balcerku pojawilem sie w tej szkole w 83 wiec w tym samym czasie co ty i nie mozesz nie pamietac ze wejscie "mlodego ucznia" po poludniu lub wieczorem na ostatnie pietro to byla pewna odwaga /to byl po prostu Olimp/. Sam pamietam kiedy 1 raz tam poszedlem juz na wstepie uslyszalem od jakiegos "starszaka" gniewnym tonem "gdzie? i do kogo?", zeby nie to znalem tam jednego chlopaka to pewnie wylecialbym na kopach. Takie byly tam zasady w roku 83 i koniec. Nie powie mi tez nikt ze to normalne jak w piatek czy sobote po 23 wychowca siedzi sobie zamkniety w w swoim pokoiku a drodzy starsi koledzy robia na pietrze co chca /oczywiscie nie bylo tak zawsze ale dosc czesto/. Tak niestety bylo i kazdy kto tam byl musi to pamietac. Na stolowce tez lepiej bylo unikac wejscia po porcje jedzonka przed "starszaka"/mozna bylo zaliczyc po twarzy szczegolnie od tych z "3 elektrycznej". Raz zdarzylo mi sie tuz po zakonczeniu roku szkolnego ostatnia noc przed wyjazdem na wakacje, nocowac poza internatem /dostalem dobra rade/ bo uwziol sie na mnie jakis matol z 3 klasy i nie wiem co by bylo jakbym zostal. W pt. i sob. zarzalo sie ze np. naprany starszy kolega wnosil nam do pokoju np. drewniana krate spod prysznica cos pokrzyczal polozyl gdziekolwiek i sobie poszedl. Mowie to z wlasnych doswiadczen ale nie wierze zeby jakis mieszkaniec interantu o tym nie wiedzial /chyba ze pt. i sob. spedzal poza inter/. Na szczescie po roku 87-88 juz to sie powoli konczylo. Chociaz nie raz bedac juz ostani rok uczniem szkoly zalowalem z kuplami ze juz tak nie jest i nie mozemy sie teraz odegrac. Ogolnie z perspektywy czasu duzo wiecej pamietam rzeczy dobrych niz zlych z pobytu w Poznaniu. Jakos przezylem, uwazam nie bylem ponizany nie nawyklem tez do palenia, picia czy przeklinania, ponalem duzo bardzo fajnych osob z ktorymi kontakty utrzymuje do dzis mimo odleglosci i tego ze kazdy poszedl w swoja strone a takich extremalnie negatywnych zachowan o ktorych pisal neon nie widzialem nigdy wiec sie nie wypowiadam /moze rzeczywiscie az tak zle trafil/. A moze to zupelnie inna szkola. Dla mnie ten czas to jednak kawalek dobrej szkoly zycia.
Pozdrawiam
Robert
- Konfucjusz
#19
Napisano 22 sierpień 2005 - 23:16
#20 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 23 sierpień 2005 - 11:01
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych