Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A

niepelnosprawni powinni sie modlic


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
17 odpowiedzi w tym temacie

#1 Gość_konto_skasowane_*

Gość_konto_skasowane_*
  • Gość

Napisano 29 sierpień 2002 - 19:47

pomoge asiuni troche aby wpisac tu ciekawe tematy. chodze na belgijski forum i przeniose troche tematow jezeli mozna.

kiedys na ulicy spotkalam kobiete ktora na glos krzyczala "modlcie sie do jezusa on wam pomoze"
podeszla do mnie i zobaczyla gwiazde szatanistyczna na szyi.
-modl sie
krzyczy
-modl sie za swoje grzechy to sama sobie narobilas. ale jezus ci wybaczy. i zpowrotem cie uzdrowi.
powiedzialam jej tylko tyle
-jezus mie nie uzdrowil jak bylam malutka i w czestochowie plakalam i bozi prosilam o sile. nie uzdrowil mie kiedy rodzice z pielgrzymki na pielgrzymke szli z wozkiem przed soba. to teraz mie uzdrowi? teraz jak ja juz kocham te zycie jakie mam. wstanie rano i spostrzegniecie ze jestem prosta i silna bylo by dla mie takim samym szokiem jak dla zdrowego obudzic sie i nie moc ruszyc nawet palcem.

jestem zdania ze to nie wazne w co czlowiek wiezy. wazne ze wiezy bo wiara kazdemu pomaga.
czy uwazacie ze mozna kogos zmusic do wiary? przekonac? czy nawrocic?
i czy naprawde trzeba to robic?
  • 0

#2 AisA

AisA

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 181 postów

Napisano 29 sierpień 2002 - 19:49

Widzisz w dzisiejszych czasch zaklamania i obludy faktycznie ludzie odchodza od religii, ale nie w sensie wiary. Nawet swiatynia, ostoja naszego zycia,oaza , do ktorej moglismy sie schronic isc po rady jest siedliskiem zla i grzechu.
Kazdy z nas ma wiare w sercu.To czy wierzy w Boga, czy w posazek jakiejs maszkary jest to jego osobista sprawa.Najwazniejsze ,ze wierzy , a wiara potrafi czynic cuda i przenosic gory.
Moja Babcia zawsze mawia" bez Boga ani do proga" , ze mam chodzic do kosciola , modlic sie itd. Moze naraze sie wielu katolikom, ale niestety kosciol i sam kler to dla mnie swoistego rodzaju mafia.Nie musze isc do kosciola by sie modlic, nie musze znac wyswiechtanych modlitw, ktore tak naprawde nie wiem o czym mowia... wystarczy , ze wierze i potrafie rozmawiac z Bogiem ... a to jest najwazniejsze
  • 0
Jedynym całkowicie bezinteresownym przyjacielem, którego można mieć na tym interesownym świecie, takim, który nigdy Cię nie opuści, nigdy nie okaże się niewdzięcznym lub zdradzieckim, jest pies... Pocałuje rękę, która nie będzie mogła mu dać jeść, wyliże rany odniesione w starciu z brutalnością świata... Kiedy wszyscy inni przyjaciele odejdą, on pozostanie. George G. Vest

#3 Gość_konto_skasowane_*

Gość_konto_skasowane_*
  • Gość

Napisano 29 sierpień 2002 - 19:52

asiunia...
wydaje mi sie ze malo jest na swiecie ludzi nie wierzacych.
mowisz ze jestes wierzaca ale nie praktykujaca.
moge ci udowodnic ze jestes praktykujaca.
czlowiek praktykujacy wiare wcale nie musi chodzic do kosciola i sie modlic. moja babcia mi zawsze mowila ze zycie jest modlitwa. to co robisz, jak sie zachowujesz w stosunku do innych ludzi jest o wiele wazniejsze od plecienia wierszykow w kosciele.
jezeli zyjesz wedlug swojej wiary to jestes praktykujaca.
ja tez jestem wiezaca ale tez praktykujaca. wieze w siebie i ten swiat oraz jego moce. nie wieze w boga choc w pewnym sesie wiezymy wszyscy w to samo tylko innaczej to nazywamy.
  • 0

#4 -Ania-

-Ania-

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 131 postów

Napisano 26 wrzesień 2003 - 12:00

Chciałabym również zabrać głos w tej kwestii. Choć posty te są tu od dawna, ale ja dopiero od września. Stając w obronie wiary nie będę przedstawiać argumentów za i przeciw, bowiem o tym można poczytać w dobrych książkach- np. począwszy od Ojców Kościoła: św. Tomasz z Akwinu "Summa teologiczna", a także "Breviarum fidei" , Katechizm Kościoła Katolickiego, encykliki Soboru Watykańskiego 2: "Gaudium et spes" i "Lumen gentium", B.Pascal "Myśli", Anzelm Grun OSB "Doświadczyć Boga całym sobą" i "Wiara zmianą wizji Boga, ludzi i świata" oraz na www.katolik.pl i www.teologia.pl.
Zresztą, wychodzę z założenia, że czyny i przykład przemawiają mocniej niż słowa choćby największych świętych i mówców. Dlatego niniejszym przedstawię swoje świadectwo wiary.
Dla formalności podaję, więc, że urodziłam się w katolickiej rodzinie tzw. wierzącej, ale zagubionej. Dopiero na katechezach pogłębiałam swoją wiedzą o Bogu, ale było to za mało (jak dla mnie), więc wstąpiłam do Ruchu Światło- Życie- tzw. Oazy działającej przy parafii. Tam animatorzy prowadzą formację wg. ustalonych prze ks. Fr. Blachnickiego reguł.
Na rekolekcjach wakacyjnych, które są owocem całorocznej pracy, odkryłam powołanie- było to pragnienie życia zakonnego.
To w tym Ruchu nauczyłam się modlić, tu znalazłam odpowiedzi na wiele pytań i spraw. Nie chcę ukazywać Jezusa w "kolorowym pudełku", ale to On stal się moim Przyjacielem, który nigdy nie zawiedzie, który otacza Miłością AGAPE, czyli bezinteresowną, nie żądając nic w zamian, co dzień ofiarującą się na ołtarzu podczas każdej Eucharystii. Jezus jest taki dla każdego. Wierząc w to, zgadzam się na Krzyż- przeciwności losu, chorobę, niepełnosprawność, etc. To też jest obecne w moim życiu. Gdy będąc niemal najszczęśliwszą osobą na ziemi- w zakonie zachorowałam na nieuleczalną i mało znaną chorobę jelit. 3-miesięczny pobyt w klinice, ból uśmierzany bezskutecznie tramalem, nawet morfiną... trzykrotna śmierć kliniczna... i wiara, dar przyjmowania cierpienia, wobec którego i ja klękałam, który dawał mi Jezus z krzyża, a ja często nie rozumiejąc tego...
Najgorszy był ból odejścia ze zgromadzenia. Powinnam się załamać... i tak było. Lecz nie na długo. Podniosłam się- zwyciężyła Miłość, Wiara i Nadzieja, modlitwa wielu ludzi. Teraz żyję jakby na pustyni duchowej, nabieram sił, rodzę się na nowo, tym razem do życia w świecie.
Jestem animatorką, mam grupę. A to wymaga modlitwy, pracy i świadectwa. Dzięki internetowi mam ipon, a dzięki iponowi i ludziom, którzy tu są (z Olimpią, Iną, Asią, Marderem, Mariuszem, Rafałem,... na czele) i wielu innym, ja nadal jestem i walczę z chorobą,.. "jak mrówka ze słoniem"

A"dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą"
Pozdrawiam
  • 0
Podobno szczęściem można zarazić się jak chorobą. Ale jakoś nie widać epidemii.

A. Neveux

#5 marder

marder

    evil admin

  • Administrator
  • 3586 postów
  • Skąd:/home/marder

Napisano 26 wrzesień 2003 - 17:03

Skorzystam z okazji, i też wtrącę swoje trzy grosze...
Czy niepełnosprawni powinni się modlić? Nie chcę nikomu narzucać czegokolwiek, mogę jedynie wypowiedzieć się w swoim imieniu. Nie sądzę aby modlitwa pomogła mi w czymkolwiek, a skoro jakieś działanie nie odnosi pozytywnego skutku, po co je podejmować?
Lithium napisała:

jestem zdania ze to nie wazne w co czlowiek wiezy. wazne ze wiezy bo wiara kazdemu pomaga.

To prawda... Można wierzyć w cokolwiek, niekoniecznie w boga... (zaznaczam - nie jestem satanistą, mój światopogląd lokuje się gdzieś pomiędzy ateizmem a deizmem)
Lithium napisała:

czy uwazacie ze mozna kogos zmusic do wiary? przekonac? czy nawrocic?
i czy naprawde trzeba to robic?

Zmusić? Nie. Można zmusić co najwyżej do uczestnictwa w obrzędach, i powtarzania wyuczonych formułek, ale zmuszenie kogokolwiek do wierzenia w cokolwiek jest niemal niemożliwe bez dokonania na nim prania mózgu.
  • 0

Nierozwiązywalność jest zawsze stanem przejściowym. 

 

Ziewanie, to cichy krzyk o kawę.


#6 blue

blue

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 336 postów

Napisano 27 wrzesień 2003 - 14:48

przeczytajcie "Życie Pi" Martel'a. To bardzo mądra książka - bezpretensjonalna, nie tak nachalna jak np. twórczość Coelho. Nie daje prostych odpowiedzi, w sposób bardzo osobisty mówi o wierze. Takiej wybranej, nienarzuconej, przepełniającej każdą chwilę życia; takiej, w której odprawiane "rytuały" mają głębokie znaczenie i płyną prosto z serca. Taka wiara mogłaby nam wszystkim dodać siły...
  • 0
Bezmyślnym życiem żyć człowiekowi nie warto.

#7 blue

blue

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 336 postów

Napisano 28 wrzesień 2003 - 19:11

Ksiądz Jan Twardowski napisał:

wierzyć to znaczy ufać kiedy cudów nie ma
cud chce jak najlepiej
a utrudnia wiarę

Wiara jest kwestią bardzo osobistą, ale moim zdaniem stawia jeden podstawowy warunek: jest bezwarunkowa. Jeśli ktoś mówi: „uwierzę, ale dopiero gdy (tu pojawia się prośba, która brzmi jak groźba, a staje się szantażem)”, to chyba nie ma na to wiele wspólnego z Bogiem, to raczej oczekiwanie kuglarskiego czary-mary. Nie uzależniajmy więc naszej wiary bądź nie-wiary od bezpośrednich, cielesnych doświadczeń. Cud często zdarza się w naszym wnętrzu, jest obiektywnie niewymierny i jedynie od osoby, która go doświadcza zależy czy i jak go przyjmie.
I jeszcze jedno: mamy wspólne niebo. Otacza nas wspólny firmament. Co za różnica, w jakiej teorii człowiek szuka prawdy? Do tak wielkiej tajemnicy musi prowadzić więcej niż tylko jedna droga...
  • 0
Bezmyślnym życiem żyć człowiekowi nie warto.

#8 marder

marder

    evil admin

  • Administrator
  • 3586 postów
  • Skąd:/home/marder

Napisano 28 wrzesień 2003 - 20:22

Blue napisała:

I jeszcze jedno: mamy wspólne niebo.

Wielu duchownych, wyznających wiele różnych religii nie zgodziłoby się z Tobą. To ciekawe, że większość religii uważa iż ma monopol na prawdę, i że tylko wyznawcy tej właśnie religii dostąpią zbawienia. Dotyczy to w tej samej mierze chrześcijaństwa, co islamu, judaizmu i wielu wielu innych. Nawet w samym chrześcijaństwie brak jedności, proszę zauważyć, jak wiele istnieje kościołów chrześcijańskich (rzymskokatolicki, greckokatolicki, ewangelickoaugsburski, kalwiński, adwentyści, mormoni, zielonoświątkowcy etc.).
Ze swej strony uważam, że twierdzenie a priori, iż wiemy co czeka nas po drugiej stronie jest twierdzeniem nie popartym żadnymi dowodami, tego nie da się stwierdzić (tylko proszę nie mówić o doświadczeniach wyniesionych ze śmierci klinicznej).


Pozdrawiam serdecznie
  • 0

Nierozwiązywalność jest zawsze stanem przejściowym. 

 

Ziewanie, to cichy krzyk o kawę.


#9 marder

marder

    evil admin

  • Administrator
  • 3586 postów
  • Skąd:/home/marder

Napisano 28 wrzesień 2003 - 21:04

Blue napisała:

I jeszcze jedno: mamy wspólne niebo.

Wielu duchownych, wyznających wiele różnych religii nie zgodziłoby się z Tobą. To ciekawe, że większość religii uważa iż ma monopol na prawdę, i że tylko wyznawcy tej właśnie religii dostąpią zbawienia. Dotyczy to w tej samej mierze chrześcijaństwa, co islamu, judaizmu i wielu wielu innych. Nawet w samym chrześcijaństwie brak jedności, proszę zauważyć, jak wiele istnieje kościołów chrześcijańskich (rzymskokatolicki, greckokatolicki, ewangelickoaugsburski, kalwiński, adwentyści, mormoni, zielonoświątkowcy etc.).
Ze swej strony uważam, że twierdzenie a priori, iż wiemy co czeka nas po drugiej stronie jest twierdzeniem nie popartym żadnymi dowodami, tego nie da się stwierdzić (tylko proszę nie mówić o doświadczeniach wyniesionych ze śmierci klinicznej).


Pozdrawiam serdecznie


  • 0

Nierozwiązywalność jest zawsze stanem przejściowym. 

 

Ziewanie, to cichy krzyk o kawę.


#10 marder

marder

    evil admin

  • Administrator
  • 3586 postów
  • Skąd:/home/marder

Napisano 28 wrzesień 2003 - 21:07

no i wkleiło się dwukrotnie... :(
Prośba do admina lub moderatora: prosze o usunięcie nadliczbowych postów.

Z góry dziękuję :-D
  • 0

Nierozwiązywalność jest zawsze stanem przejściowym. 

 

Ziewanie, to cichy krzyk o kawę.


#11 tomaszk

tomaszk

    Milczek

  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 24 postów

Napisano 28 wrzesień 2004 - 15:39

..
  • 0

#12 Gość_konto_skasowane_*

Gość_konto_skasowane_*
  • Gość

Napisano 28 wrzesień 2004 - 20:16

Wiara jest kwestią bardzo osobistą, ale moim zdaniem stawia jeden podstawowy warunek: jest bezwarunkowa. Jeśli ktoś mówi: „uwierzę, ale dopiero gdy (tu pojawia się prośba, która brzmi jak groźba, a staje się szantażem)”, to chyba nie ma na to wiele wspólnego z Bogiem, to raczej oczekiwanie kuglarskiego czary-mary. Nie uzależniajmy więc naszej wiary bądź nie-wiary od bezpośrednich, cielesnych doświadczeń.


I jeszcze jedno: mamy wspólne niebo. Otacza nas wspólny firmament. Co za różnica, w jakiej teorii człowiek szuka prawdy? Do tak wielkiej tajemnicy musi prowadzić więcej niż tylko jedna droga...


Ja się z tobą zgodzę Blue.

Nie można wiary kojarzyć z wyznaniem, przynależnością do jakiegoś kościoła, określonym zachowaniem czy jakimiś obrzędami. Nie można też oczekiwać czegoś w zamian, za naszą wiarę.

Czy powinniśmy się modlić ? Nie wiem, czy należałoby traktować modlitwę jako naszą (osób wierzących) powinność. Modlitwa ma sens, ale nie jestem przekonana, że jest ona kryterium, po którym można ocenic, czy ktoś jest wierzący czy nie a także czy w jakikolwiek sposób grzeszymy, jeśli tego nie czynimy. Nie sądzę też, że od tego, czy się modlimy czy nie zależy to, czy Bóg nas wysłucha, czy modlitwa sprawi, że będziemy lepsi, mądrzejsi, bardziej wierzący.
Jesli widzi się sens w tym, co się robi, jesli jest to szczere, prawdziwe i się w to wierzy, to jest to dobre. Jeśli dla niektórych wiarą w Boga jest przynależność do jakiegos koscioła, wypełnianie przykazań koscielnych, uczestniczenie we mszy świętej, modlitwa koniecznie 5 razy dziennie albo raz w tygodniu czy chociażby spowiedź, to nie widzę w tym nic złego. Jeśli się tego nie robi to jednak wcale nie oznacza, że się nie wierzy, czy mniej wierzy, lub wierzy ale niepraktykuje. Ludzie różnie pojmują wiarę i maja do tego prawo. A wiara w Boga to niekoniecznie religia.

A ksiądz Twardowski napisał
"Nie posypujcie cukrem religii
nie wycierajcie jej gumą
nie ubierajcie w różowe gałgany aniołów
fruwających ponad wojną
nie odsyłajcie wiernych do fujarki komentarza
Nie przychodzę po pociechę jak po talerz zupy
chciałem nareszcie oprzeć swoją głowę
o kamień wiary"
  • 0

#13 pedro

pedro

    Narrator

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPipPip
  • 1462 postów

Napisano 28 wrzesień 2004 - 20:39

Wiara?? chyba nigdy nie bylem przykladnym katolikiem. Zawsze gdy sie balem prosilem Boga o pomoc, zadko mi pomagal ale mimo to nie czuje sie opuszczony, to Bog powinien czuc sie opuszczony przeze mnie. Wiara?? coz to takiego, czy to nie czasem wiara w cos/kogos kto sprawi nas szczesliwym?? kto pomoze zyc latwiej, miec cel, ktorego kazdy tak bardzo poszukuje. Czasem smieje sie z ludzi tak slepo i bezpytajaco wierzacych, ze Bog daje im cel i jest tym ktory pomoze. Ja wiewrze w Boga, lecz nie pokladam w nim "celu", nie oczekuje "cudu", nie widze w nim "zbawiciela", jest moja nadzieja w to, ze sie skad wzielismy. Nadal bede do niego "wyl" gdy mi zle i chcialbym podziekowac gdy moje prosby do niego sie spelnia. Nie mam pretensji do Boga, niech nikt tak nie mysli!! to ja taka droge wybralem, jest moja.
  • 0
Pozdrawiam
Pedro

#14 Gość_konto_skasowane_*

Gość_konto_skasowane_*
  • Gość

Napisano 28 wrzesień 2004 - 21:34

Wiara?? chyba nigdy nie bylem przykladnym katolikiem..


Wiara a bycie przykładnym katolikiem to niekoniecznie to samo. Można wierzyć w Boga i nie być wogóle katolikiem.

Zawsze gdy sie balem prosilem Boga o pomoc, zadko mi pomagal ale mimo to nie czuje sie opuszczony, to Bog powinien czuc sie opuszczony przeze mnie. Wiara?? coz to takiego, czy to nie czasem wiara w cos/kogos kto sprawi nas szczesliwym?? .kto pomoze zyc latwiej, miec cel, ktorego kazdy tak bardzo poszukuje.


Nie, wiara w Boga to nie to samo co wiara w swiętego Mikołaja, który przynosi prezenty i uszczęśliwia. Wiara to świadomość, że Bóg istnieje. Bóg to nie jest osoba, do której idziesz z listą życzeń. Nie po to jest Bóg. Bóg nie jest twoim sługą ani podwładnym, ani pomocnikiem, zeby tobie łatwiej było żyć.

Czasem smieje sie z ludzi tak slepo i bezpytajaco wierzacych, ze Bog daje im cel i jest tym ktory pomoze. .


Tak wierzyć potrafią nieliczni i nie ma w tym nic śmiesznego. To raczej wyjątkowa umiejetność, na którą nie wszystkich stać.

Ja wiewrze w Boga, lecz nie pokladam w nim "celu", nie oczekuje "cudu", nie widze w nim "zbawiciela", jest moja nadzieja w to, ze sie skad wzielismy..


Prawdziwa wiara nie opiera się na oczekiwaniu cudów, ale ufaniu, że Bóg istnieje i że mógłby (pod warunkiem, że taką będzie miał wolę) te cuda uczynić. Bóg jest Zbawicielem, co sam powiedział, więc skoro nie widzisz w nim zbawiciela, nie wierzysz w to, kim jest. Więc kim jest dla Ciebie Bóg.

Nadal bede do niego "wyl" gdy mi zle i chcialbym podziekowac gdy moje prosby do niego sie spelnia.


Skoro nie pokładasz w Bogu nadzieji to czemu go prosisz o cokolwiek i czemu dziękujesz, jeśli twoje prośby się spełnią
  • 0

#15 pedro

pedro

    Narrator

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPipPip
  • 1462 postów

Napisano 29 wrzesień 2004 - 08:26

Więc kim jest dla Ciebie Bóg. Skoro nie pokładasz w Bogu nadzieji to czemu go prosisz o cokolwiek i czemu dziękujesz, jeśli twoje prośby się spełnią


Kim jest dla mnie Bog? ... chyba przede wszystkim "kims" do kogo sie zwracam gdy czuje sie naprawde bezsilny.
Tak prosze, lecz zadko dziekuje, moze to z powodu ze nie pomaga mi, albo z powodu ze chwile bycia bezsilnym nie trwaja czesto dlugo.
Mylsle, ze moje uczucia wobec wiary w Boga powoduja to, ze "wierzacy nazwaliby mnie niewierzacym, a niewierzacy watpiacym".
  • 0
Pozdrawiam
Pedro

#16 JacentyK

JacentyK

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 315 postów

Napisano 29 wrzesień 2004 - 22:03

Pierwsze - Księża mafia etc. Ja tylko jeden cytat,ktory się odnosi do całęgo duchowieństwa:

"Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze.
Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków
ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią."(Mt 23,2-3)


Nic dodać, nic ująć.

Co do cudów i wiary, to nie Bóg ale wiara czyni cuda, jak przyjżycie się opisom uzdrowień przez Jezusa, jst napisane że to wiara uzdrowiła nie On. A poza tym, wiara jest czymś bardziej duchowym niż cielesnym, nasze ciała to tylko powłoka, nie zawsze doskonała. A my mamy nie o opakowanie dbać tylko o zawartość.
  • 0
Jacek Kruszniewski ( JacentyK vel stary_smok :) )

"Serce rozważne szuka mądrości, usta niemądrych sycą się głupotą."
(Prz 15:14)

#17 pedro

pedro

    Narrator

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPipPip
  • 1462 postów

Napisano 30 wrzesień 2004 - 15:03

A poza tym, wiara jest czymś bardziej duchowym niż cielesnym, nasze ciała to tylko powłoka, nie zawsze doskonała. A my mamy nie o opakowanie dbać tylko o zawartość.


Jenak ludzie od zawsze poszukiwali ucielesnienia wiary, stawiajac posagi bogom, nawet sam kosciol stara sie ucielesniac wiare w jezusie wiszacym na krzyzu, ktorego zreszta wyglad jest taki a nie inny ze wzgledu na odbicie "prawdopodobnie" wizerunku na calunie turynskim. Czy Bog istnialby bez wiary?? niesadze. Ludzie wierazacy chca znac swego Boga nie tylko w niego wierzyc, chca go widziec i sluchac, samo istnienie kosciola chrzescijanskiego jest podparte przybyciem zbawiciela, ucielesnieniem wiary.
  • 0
Pozdrawiam
Pedro

#18 JacentyK

JacentyK

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 315 postów

Napisano 30 wrzesień 2004 - 22:36

Bo trudno jest człowiekowi wyobrazić, coś czego nie ma. A sprawa krzyża jest symboliką, i nie do krzyża się człowiek modli tylko do Boga, niektórzy czynią to poprzez pośrednictwo Matki Bożej, Świętych, ale nie zapominajmy że jest to moodlitwa do Boga.
  • 0
Jacek Kruszniewski ( JacentyK vel stary_smok :) )

"Serce rozważne szuka mądrości, usta niemądrych sycą się głupotą."
(Prz 15:14)


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych