Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A
Zdjęcie

NIEZNANY.


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
15 odpowiedzi w tym temacie

#1 Skangur

Skangur

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 849 postów

Napisano 13 sierpień 2004 - 22:40

NIEZNANY.


Zły, to mało powiedziane. Czułem się okropnie i wszystko mnie drażniło. Skąd takie samopoczucie ? - Przyczyn mogło być wiele. Zwłaszcza ostatnie przeżycia mogły być takiego stanu przyczyną. Do portu lotniczego dotarłem w jakimś letargu. Ocknąłem się tuż przy samolocie. Myśli krążyły bezwiednie po wszystkim co napotkały. Przypominały mi o najbliższym spotkaniu, o ostatnich przeżyciach i o zobowiązaniu się do napisania owych przeżyć związanych z….
- Proszę pana, proszę pana ! – proszę pofatygować się na swoje miejsce. Zaraz odlot.
Siedząc zapięty już pasami znowu pogrążyłem się w kotłujących się i porozrzucanych myślach.
*
Przyszła do mnie punktualnie jak się umawialiśmy. Jej włosy przypominające łany zbóż, opadając wzdłuż ramion , kładły się dywanem na plecach przykrywając wielki dekolt jej sukienki. Sukienka, zwiewna i lekka odkrywała kolana kusząc nieznaną jeszcze rozkoszą.
- Powiedz mi co zrobimy z tym fantem ? – spytałem, jednocześnie błądząc wzrokiem po jej ciele. Piersi jej falowały niczym morska bryza, unosząc się i opadając w rytm oddechu spokojnego, choć lekko przyspieszonego. Może to było spowodowane podnieceniem?- Tylko jakim – sytuacyjnym, związanym ze sprawą, czy czysto erotycznym? - A może jednym i drugim. Facet, skup się teraz na sprawie, potem przejdziemy do przyjemniejszych rzeczy – Ofuknąłem sam siebie, koncentrując uwagę na jej twarzy i tym co mówi.
- Moim zdaniem, to powinniśmy donieść o tym odpowiedniej komórce. Najlepiej wojsko niech się tym zajmie. Tylko czy nie uznają nas za wariatów ?
- Zgoda, choć według mnie, to jeszcze za wcześnie z tym tam iść. Sprawdźmy, czy sytuacja się powtórzy. Jeszcze jakiś czas poczekamy i zobaczymy czy znowu znajdziemy się tam. Ty, ja, lub oboje razem, jak to miało już miejsce. Może uda nam się też sfilmować to wszystko ukrytą kamerą O.K. ? - odpowiedziałem, niosąc przygotowaną wcześniej już kawę. Usiedliśmy, sadowiąc się wygodnie na wersalce służącej mi w nocy za łóżko. Zapach jaki poczułem zdekoncentrował mnie znowu na chwilę i przyciągnął moją uwagę w stronę tej jakże pięknej istoty. Cudnie pachniała. Takim delikatnym zapachem świeżo zerwanych kwiatów. Musiała chyba zdawać sobie sprawę z tego, że podnieca mnie tym, wiec nie odsunęła się, kiedy moja noga mimochodem dotknęła jej uda. W kąciku ust pojawił się natomiast nikły grymas uśmiechu wyrażający kobiecą satysfakcję. A może źle to odczytałem? -No cóż, byłem jeszcze mężczyzną i dziwne gdybym nie reagował na piękno i czar kobiecych wdzięków. Z trudnością oderwałem myśli od „chmurek wyobraźni”, starając się skupić nad rozmową już tylko. Przynajmniej do chwili jakiś ustaleń, czy wniosków.
- Popatrz na tą mapę jaką zrobiłem. To mapa pojawiających się tych samych, lub podobnych zdarzeń. Połączyłem wszystkie miejsca o których nam wiadomo, a związanych z podobnymi wydarzeniami w kraju, jedną ciągłą linią. Odkryłem że przypomina ona swoim rysunkiem uproszczoną mapę gwiazdozbioru Oriona. Wpadłem na to przypadkowo, kiedy szukałem w atlasie gwiezdnym jakiejś planetki. A potrzebne mi to było do krzyżówki, którą rozwiązywałem z nudów. Obok miałem rozłożony arkusz na którym nanosiłem owe miejsce, przypominające mi tamto wydarzenie. Dzięki niemu poznaliśmy się, jak przypominasz sobie. I to ono związało nasze losy. Przynajmniej na czas rozwiązania (albo i nie) owej zagadkowej historii. Zauważ, że w kilku miejscach historia się powtórzyła, choć brały w niej już udział inne osoby.

cdn.
  • 0
Skangur
Dla świata jesteś nikim,
ale dla kogoś możesz być całym światem.

#2 Skangur

Skangur

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 849 postów

Napisano 13 sierpień 2004 - 22:47

Siedziałam obok niego wpatrując się w rysunek jaki mi pokazał. Przedstawiał podobno gwiazdozbiór Oriona, choć nie mogłam się niczego takiego dopatrzeć. W prawdzie nie byłam mocna z astronomii i nie pamiętałam nawet, w której części mapy gwiezdnej szukać tego gwiazdozbioru. Mimochodem dotknął mnie udem chyba i zauważyłam kontem oka, że się zarumienił. Taki duży facet i się rumieni ? - Widać jestem pociągająca jak na swoje lata. Jego bliskość rozpraszała mnie trochę i nie wiem czemu pragnęłam by zrobił to jeszcze raz. By dotknął, a nawet pozostał tak blisko mnie świadomie . A może jednak to nie był przypadek? -No, dobra. Skup się mała nad problemem. Na przyjemności musisz jeszcze trochę poczekać. Być może nastąpi to niebawem i z tym facetem. Teraz rozmawiaj z nim tylko.
- Powiedz mi jak to było w Twoim przypadku. Jak to się stało, że znaleźliśmy się oboje w tamtym miejscu ?
-Też nie bardzo pamiętam. Jechałem pociągiem i przysnąłem znużony monotonią i rozmyślaniami. Lubię podróżować i obojętnie jakim środkiem lokomocji. Układam sobie w tedy wszystko i wyciszam się. To mnie uspokaja. Uciekam w „chmurki wyobraźni” jak nazywam ten stan i przebywam w swoim świecie. Świat wyobraźni i fantazji pomieszany z rzeczywistością czasami podsuwa mi rozwiązania problemów, których przedtem nie mogłem rozwikłać. Z którymi nie mogłem sobie poradzić. - Sorry, odbiegłem od tematu.
- Nic nie szkodzi. Przynajmniej dowiem się czegoś więcej o Tobie.
- Sam dziwię się sobie, że opowiadam tu takie rzeczy. Widocznie budzisz zaufanie.
- Dziękuję i miło mi, że tak uważasz, bowiem i Ty budzisz je we mnie powiem otwarcie. Udowodniłeś to tam w tym miejscu. Nie pozostawiłeś mnie samej sobie. - O matuś, chyba nie tylko zaufanie – Pomyślałam bojąc się w tej samej chwili, że odkryje moje myśli. Jest w nim coś, co każe mi uważać na serduszko. Może ono wpaść w tarapaty. Obawiam się też, że to nie czysty erotyzm tylko. No spokojnie mała, bo się domyśli naprawdę. A może już to zrobił wariatko.
- Tak więc, kiedy byłem w tych swoich chmurkach, poczułem zmęczenie i nie wiem kiedy przysnąłem. Wiem, że to w dzisiejszych czasach bardzo niebezpieczne z uwagi na wszelkiego rodzaju i maści włóczęgów i bandziorów okradających podróżnych. Nawet w pierwszej klasie potrafią oskubać podróżnego. Potem obudziłem się już leżąc u Twojego boku na tej łące. Oboje chyba wybudzaliśmy się z tego dziwnego snu. No i to miejsce. Pamiętam jaką miałaś minę. Strach porażał Cię i tylko oczy rozszerzone do granic możliwości, wyrażały stan Twojej psychiki. Ja też jak wiesz czułem się podobnie, choć nie tyle bałem się ,co byłem raczej zaskoczony sytuacją w jakiej się znalazłem. Dziwne, ale utkwił mi ten pomarańczowy krążek na niebie poruszający się zygzakowato i oddalający się gdzieś tam w kosmos. A może to tylko moje majaki wzrokowe ?
- Ja, tego nie zauważyłam. Wpatrywałam się w Twoją twarz i powiem Tobie teraz, że myślałam iż jesteś napity, choć nie poczułam alkoholu od Ciebie. Takie miałeś oczka zamglone i sprawiałeś przy tym wrażenie małego bezradnego chłopczyka. Albo jakbyś tyle co…
-Oboje pewnie wyglądaliśmy dziwnie i gdyby nas ktoś zauważył, to pomyślałby, że jesteśmy naćpani heroiną hihihi…
- A wiesz, że tam pachniałaś podobnie jak dzisiaj ?
- Tak ? – A jak pachnę ?
- Pachniesz różą zmieszaną z fiołkiem i konwalią. Zresztą nie potrafię tego sprecyzować, choć bardzo podoba mi się ten zapach. Jest…sorry, podniecający. Ty cała jesteś podniecająca.
- No to nie odsuwaj się tak ode mnie i delektuj się tym zapachem, jeśli chcesz.
- Z przyjemnością to zrobię, tylko obawiam się, czy znowu nie znajdziemy się na łące, albo gdzieś w chmurach.. No i też nie jestem pewien co do swoich zachowań, gdy znajdziesz się zbyt blisko. Jestem w końcu facetem a Ty bardzo pociągającą i zmysłową kobietą.
- Dobrze, wracajmy do tematu rozmowy – powiedziałam, choć wielką miałam ochotę teraz, by mnie choć delikatnie pocałował nawet zwyczajnie w policzek. Chciałam poczuć jego zapach i smak. – Wariatka jedna.

cdn...jeśli Wam się spodoba opowiadanko:)
  • 0
Skangur
Dla świata jesteś nikim,
ale dla kogoś możesz być całym światem.

#3 malenstwo

malenstwo

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 232 postów

Napisano 13 sierpień 2004 - 23:09

Pewnie, ze się podoba, jak zawsze Skangurku. Czekamy na dalszy ciąg :)
To mi wygląda na jakieś Archiwum X ;)
Lubię opowiadania z seri SF :) :oops:
  • 0

Nigdy nie zapominaj najpiękniejszych dni swego życia! Wracaj do nich ilekroć w twym życiu wszystko zaczyna sie walić.


#4 Skangur

Skangur

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 849 postów

Napisano 13 sierpień 2004 - 23:19

ok malenstwo:) więc jeszcze jeden dzisiaj i idę spać.

Co mnie opętało, by nachylić się i jak szczeniak, pocałować ją w policzek ? – Przypuszczam, że to ten zapach i bliskość. Choć i jej prowokacyjne słowa też dodały mi odwagi.
-Czytasz w moich myślach czy co? – Ja przed chwilą o tym pomyślałam i Ty to zrobiłeś.
-No to znaczy tylko jedno. Potrafimy czytać siebie.
-I dobrze, bo teraz jak będę miała ochotę byś mnie pocałował, to wystarczy że spojrzę w Twoim kierunku i pomyślę o tym, a Ty to wykonasz. – uśmiechnęła się niewinnie. A może posiedliśmy takie umiejętności dzięki temu co się stało na łące ? – tylko co się tam właściwie stało. Nic nie pamiętam prawie. Poza oczywiście naszą rozmową.
-A wiesz, że i ja tak pomyślałem o tym ?- Wydawało mi się dzisiaj już od chwili kiedy weszłaś, że coś się dzieje z nami dziwnego. Odnoszę wrażenie jakbyśmy znali się nie od miesiąca, a raczej od pół wieku. Mało z tym, to okazuje się jak widzisz, że nasze pragnienia ujawniają się w tej samej niemal chwili i są zbieżne. No, ale teraz naprawdę skupmy się na problemie i nie myśl o tym samym co ja w tej chwili, bo nigdy nie ustalimy co dalej z tym fantem zrobić. Przeanalizujmy jeszcze raz wszystkie sytuacje i kiedy to się zaczęło tak naprawdę u nas w kraju i na ile jest to prawdopodobne. Lub nie jest to li tylko naszą wyobraźnią. O podobnych przypadkach słyszałem już w dzieciństwie, nie bardzo w nie wierząc.
-To może inaczej. Może wpierw pocałujesz mnie w końcu jak mężczyzna całuje kobietę. Bez tego nie dam rady się skupić. Ciągle będę zmuszona myśleć jak smakujesz.
Odwróciła się w moim kierunku z tym niewinnym uśmiechem. Następnie rozchyliwszy usta spojrzała z pod przymkniętych powiek oczekując mojej reakcji. Jeśli ktoś kiedyś kosztował nektar najsłodszych kwiatów, to i tak nie miał do czynienia z tym co najsłodsze być może na tej ziemi.
Smak jej ust rozbroił mnie. Czułem się jak granat. Zawleczka została w jej ręce. Teraz powinienem wybuchnąć namiętnością. Bardzo starałem się jednak panować nad swoimi zmysłami, ale nie było to łatwe. Ręce moje same wędrowały zaraz za ustami , jakby chciały zmazać pozostawiony przez nie ślad. Jej z kolei gładziły moje plecy wyciągając przy tym koszulę. Uczucie ciepła rozlało się po całym ciele. Paluszki jej lekkie niczym puch błądziły po moim ciele, przyprawiając o dreszcz. Rozchyliwszy jej bluzkę zanurzyłem twarz i …..

Proszę pana, proszę pana ! – dobrze się pan czuje, spytała stewardessa ?
Ocknąłem się z zamyślenia. A właściwie to gdzie ja jestem ? No tak, lecę samolotem a myślami błądzę po swoich „chmurach wyobraźni”, lub raczej zanurzony jestem we wspomnieniach. Bo to o czym rozmyślałem, miało miejsce w rzeczywistości. Ale czy wszystko ?
Jestem ciekaw co powie o tym wszystkim mój przyjaciel i wydawca w jednej osobie, gdy przedstawię mu tą historię. Czy pobłażliwie uśmiechając się tylko ? – Wiem, że wyda mi moje dzieło, ale czy uwierzy w ową historię ? – W to już wątpię. Znamy się od dzieciństwa i łączy nas prawdziwa męska przyjaźń. Każdy ma jednak odmienny pogląd na sprawę z racji tego, że ja to przeżyłem i mam prawo wierzyć że coś takiego mi się przytrafiło. On, nie bardzo. Zawsze twierdził, że mocno stąpa po ziemi. Los rzucił go na inny kontynent, lecz przyjaźń nigdy nie wygasła. Streściłem mu tą dziwną historię w telefonicznych rozmowach i to jego pomysł był, bym przygotował to do wydania. Tylko po co to komu, skoro i tak mało kto uwierzy? – No nic, zobaczymy. Najwyżej powstanie jedna książka więcej z dziedziny S.F.
-Proszę pani, poproszę koniaczek !
-Proszę uprzejmie. – Powiedziała, uśmiechając się czarująco.
Trochę przypominała mi mój skarb, choć może tylko moje oczy pragnęły widzieć tylko ten jedyny najpiękniejszy obraz jaki dane mi było oglądać od niedawna.
Koniaczek pobudził mnie do życia i poczułem się znacznie raźniej. Choć myśli uporczywie wdzierały się znowu do tamtych dni. Do tamtych przeżyć.

cdn.
  • 0
Skangur
Dla świata jesteś nikim,
ale dla kogoś możesz być całym światem.

#5 Skangur

Skangur

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 849 postów

Napisano 14 sierpień 2004 - 18:52

4.
O matuś, jak on na mnie działa. Ledwie mnie musnął w policzek, a czuję nieodpartą ochotę przylgnąć do niego całym ciałem. Czy tylko ciałem ? – pewnie i sercem też. Zaczęłam jak wariatka coś paplać i chyba chaotycznie, bo patrzył na mnie jakoś tak dziwnie. Nagle przeszył mnie dreszcz. Dotknął mnie wargami tuż przy rozchylonych moich ustach. Jak w powieści świat zawirował i odleciałam nie bardzo wiedząc co się ze mną dzieje. Płynęłam, gotowa go przyjąć. Stało się to zbyt szybko jak na mnie. To niebiańskie uczucie sprawiło mi rozkosz jakiej nie zaznałam już od dawna. Palce jego, a raczej tylko opuszki wygrywały preludium na moim ciele tak doskonałe, że zmysły nie nadążały przyjmować wszystkiego. Żar rozpalał mnie wewnątrz nie do wytrzymania, a ja ciągle miałam mało i mało tego… dotyku.
Dziwne, ale podobnego uczucia doznałam kiedy to….. No właśnie. - Kiedy i gdzie czułam się podobnie ?
Już wiem. To było w tedy, gdy opalałam się na werandzie swojego domu i nagle poczułam się nieswojo. Jakbym miała zemdleć. Pewnie słonko tak sprawiło, więc wstałam na chyboczących się nogach i skierowałam się do kuchni, by czegoś się napić, a przy okazji zmoczyć głowę ręcznikiem pozostając chwilę wewnątrz mieszkania.
Dalej nie pamiętam co się stało. W każdym bądź razie, ocknąwszy się, poczułam mrowienie po całym ciele. A dziwna światłość zalewała mi oczy. No tak, pewnie umieram i zaraz wejdę w tunel opisywany w książkach Leszka Szumana, czy Iana Wilsona Pt.: „Zycie po śmierci”
-Nie obawiaj się niczego ! – usłyszałam wewnątrz mózgu.
Mrowieniu wtórowało mruczenie tak ciche, że ledwie dosłyszalne. Gdzie ja jestem i co to wszystko ma znaczyć? - pytałam sama siebie. I znowu ten sam głos wewnątrz mózgu wyrecytował to samo zdanie. Starałam się poskładać wszystko w jedną całość, ale bez rezultatu. W pewnej chwili, buczenie ustało (a może tylko go nie słyszałam), a z ciałem moim zaczęły dziać się dziwne rzeczy. W niepojęty sposób odczuwałam rozkosz jakiej doznaje się tylko z ukochanym mężczyzną. Matuś, co się ze mną dzieje ? – Pytałam sama siebie. Coraz bardziej jednak poddawałam się temu stanowi, gdyż i tak nie potrafiłam nad tym zapanować. To dziwne, ale sprawiało mi to coraz większą rozkosz. Aż do omdlenia i utraty czucia. Zapadłam się w otchłań. - Tylko jaką ?
-Ocknęłam się, przerażona i zobaczyłam obok siebie kogoś podobnie jak ja budzącego się z…czego - letargu?
Obok mnie leżał jakiś mężczyzna. Oboje,- było widać sprawialiśmy wrażenie ludzi zagubionych, szukających wyjaśnień sytuacji w jakiej się znajdowaliśmy. Kiedy przyszliśmy już do siebie na tyle, by zacząć rozmowę, spytałam czy może mi cokolwiek powiedzieć o tym.- Nie potrafił tak jak ja. Był raczej zdziwiony, choć oczy przez moment wyrażały coś podobnego do ekstazy w jakiej mężczyzna znajduje się w trakcie aktu miłosnego. Matuś, czyżbym ja z tym gościem coś tu hm…tylko jak do tego mogło dojść skoro ja go nie znam ?
Mózg się lasował pod pręgierzem pytań zadawanych samej sobie. Nic jednak z tego nie rozumiałam i nie potrafiłam sklecić w jakąś logiczną całość.
Zaczęliśmy rozmowę trochę nieśmiało stawiając pytania. On opowiedział mi o swoich doznaniach i tym co poskładała jego pamięć. Wszystko odbyło się u niego podobnie. Podobnie stracił przytomność. Podobnie odczuwał mrowienie i słyszał buczenie. I wreszcie, podobnie reagowało jego ciało. Po jakimś czasie dopiero zauważyłam, że siedzimy na ziemi oboje, gdzieś pośrodku polany i przy gwieździstym niebie. Było ciepło, cicho i przyjemnie. Bardzo daleko migotały światła, więc pewnie do najbliższej miejscowości spory kawałek drogi. Tylko pytanie jak tam dotrzemy. Bo raczej przyjdzie wędrować razem z tym gościem ileś kilometrów piechotą. Dziwne, ale nie bałam się tego gościa i choć było stosunkowo ciemno (pomijając gwiazdy i oddalone światła), to dostrzegłam blond włosy i ciepłe spojrzenie oczu. Koloru tych oczu jednak nie byłam pewna. Zobaczę później.
Kiedy zaspokoiliśmy pierwszą ciekawość, postanowiliśmy udać się w kierunku tych świateł. Teraz już przyblakłych jako, że budził się świt i rodził się dzień. A z dniem nowa nadzieja na rozwiązanie niewyjaśnionego stanu w jakim się oboje znaleźliśmy.
cdn.
  • 0
Skangur
Dla świata jesteś nikim,
ale dla kogoś możesz być całym światem.

#6 Skangur

Skangur

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 849 postów

Napisano 15 sierpień 2004 - 06:53

5.

Wylądowałem na lotnisku w Adelaide, gdzie oczekiwał mnie już mój „kangur”- jak go pieszczotliwie nazywałem. Krótkie przywitanie i odjazd do jego posiadłości. Całe szczęście, że samochód przyjaciela, miał pełną klimatyzację. Złość gdzieś się ulotniła, z czego ogromnie się ucieszyłem. Nie lubiłem długo przebywać w takim stanie. Magda miała przylecieć do nas za dwa tygodnie. Miała do załatwienia pilną sprawę w sądzie. Jedno mnie cieszyło. Gdy już przyleci nic nie stanie nam na przeszkodzie, by się pobrać w tradycyjny sposób. Do tej chwili nie było to możliwe. Ona była mężatką i choć tylko na papierze, to jednak nie chcieliśmy żyć w tym nowoczesnym stylu. Owszem spędzaliśmy upojne noce, ale tego było nam mało. Chcieliśmy być razem i już.
-Powiedz jaką miałeś podróż teraz, bo na opowiadanie o porwaniu będziemy mieli wiele czasu –uśmiechając się szerokim, jakże miłym memu oku uśmiechem powiedział Zbyszek .
-Dzięki - dobrą, jeśli nie liczyć tych wstrząsów kiedy wlatywaliśmy w chmury.
-To może dlatego przylot był opóźniony o około 20minut.
-Tak ?- nie wiedziałem nic o tym. Może piloci mieli problemy na skrzyżowaniu, lub czerwone światło zbyt długo ich trzymało.
-Tak, no chyba że czekali na mijance głupolu …błahahhaha.- zaśmiał się głośno.
Jak zwykle żartowaliśmy napawając się swoim widokiem i to tak bliskim i realnym. Ostatnio Zbyszek był w kraju kilka lat temu, a ja byłem zbyt zajęty, by wybrać się do niego na usilne i ponawiane zaproszenia z jego i jego żony strony. Teraz jednak nie dałem się prosić. Tym bardziej, że chciałem wyjaśnić tą zagadkę, a tropy prowadziły również i do Australii. No i wydać to, co już do tej pory było nam wiadome i spisane. Może wspólnie coś wymyślimy, gdyż Zbyszek patrząc innym okiem na sprawę może wnieś świeże spojrzenie. Tak rozmyślając i rozmawiając z nim przez cała drogę, dotarliśmy w końcu do jego ostoi spokoju. Tam czekała na nas już Urszula, jego żona. Jak zawsze uśmiechnięta i radosna. Ten to ma szczęście – pomyślałem, ale bez złości, czy zawiści. Cieszyłem się ogromnie, że drogi ich zeszły się tam gdzieś i jest im po drodze w tym życiu.
Ja teraz też już mam z kim iść przez życie. I może dlatego częściej się uśmiecham.
Po wspaniałym obiedzie, rozleniwieni usiedliśmy w cieniu przed domem . A dom miał urządzony wspaniale. Nie w przepychu na pokaz, lecz funkcjonalnie, bo tam wszystko było ważne. Zwłaszcza klimatyzacja i woda. Ucieszył mnie podając mi moje ulubione piwko.
-Na trawienie, bo wiem że lubisz. Ja wolę Ballantines Scotch Whisky z sodą, lub lemoniadą. Więcej sody niż whisky. To raczej dla rozcieńczenia krwi, by lepiej krążyła, niż dla samego picia tylko.
-O tak, dzięki. Ja uwielbiam piwko, ale dobrej marki.
Tak nam upłynęło popołudnie na rozmowach o wszystkim i niczym trochę wspomnień z dzieciństwa, by przybliżyć Urszuli nasze młode lata. Sprawy te najważniejsze musiały poczekać. W pewnym momencie telefon wyrwał Zbyszka z domu. Urszulka zajęta swoimi sprawami kulinarnymi, pozostawiła mnie prosząc, bym odpoczywał i aklimatyzował się, bo czeka nas wiele atrakcji w najbliższych dniach. Cóż miałem robić. Przystałem nawet z ochotą na to, bo mogłem pogrążyć się w tych moich ulubionych chmurkach, przywołując obraz mojego skarbu . Magdusia weszła w moje życie w galopującym niemal tempie. Oboje chyba tego pragnęliśmy i bez żenady mówiliśmy sobie o pragnieniach wprowadzając je w czyn.
Bliskość jej ciała zawsze wzbudzała we mnie wielkie pożądanie. Ona wiedząc o tym, doskonale to wykorzystywała. Wiedziałem jednak, że działam na nią podobnie. To było coś, co trudno określić. Było wiecznym nienasyceniem się sobą. Bardzo lubiłem wspominać to nasze pierwsze zbliżenie u mnie w domu. Takiego odlotu nie pamiętałem bym doznał przedtem. Nie wiedzieliśmy kiedy zrobiła się noc, więc po pierwszym nasyceniu głodu pożądania, pościeliłem moją wersaleczkę i oboje wtulenie w siebie czekaliśmy na Morfeusza.
Sen jednak nie nadchodził, bo jak tu spać wchłaniając tyle szczęścia. Oboje pewnie rozprawialiśmy w myślach o tym co się stało, starając się poukładać wszystko. Kiedy księżyc przykrył nasze nagie ciała swym srebrnym blaskiem, przymknąłem oczy rozkoszując się jego dotykiem. Magduś zrobiła to samo. Dziwne, ale miałem wrażenie, ze rozmawiamy ze sobą w myślach. W pewnej chwili przekazała mi pierwszy raz słowo: i pożądam Ciebie, jak nigdy dotąd nikogo na tym świecie. Nasze ciała i dusze złączyły się ponownie przenikając się wzajemnie. Ponownie doznałem czegoś dziwnego zapadając się w…..
cdn.
  • 0
Skangur
Dla świata jesteś nikim,
ale dla kogoś możesz być całym światem.

#7 Skangur

Skangur

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 849 postów

Napisano 16 sierpień 2004 - 04:58

6.
Obudziłam się rozanielona po wczorajszym pożegnaniu z Jarkiem. Mimo, że to pożegnanie, to wiedziałam że niebawem zobaczymy się i nie martwiłam specjalnie rozłąką. Myślę, że nawet zwiększy to tylko mój apetyt na niego – uśmiechnęłam się do własnych myśli. Słonko pieściło moje policzka zapowiadając wspaniały dzień. Bo sprawa w sądzie to tylko formalność. Miano uznać mojego męża za zaginionego bez wieści i uznać małżeństwo za rozwiązane, co otwierało mi drogę do połączenia się z Jarkiem tak jak tego pragnęliśmy. Sprawa ciągła się już kilka lat. Czyli normalna procedura w takich przypadkach. A był to przypadek naprawdę dziwny i dotąd niewyjaśniony. Mąż był żołnierzem i wyjechał w misji pokojowej do obcego kraju. Pewnego dnia nie powrócił do jednostki i nigdy go nie odnaleziono, mimo poszukiwań na wielką skalę, gdyż był znanym dowódcą pułku. Życie wprawdzie nie układało się nam i dawno byliśmy w separacji, ale formalnie byłam jego żoną, więc sprawy spadkowe też musiały być uregulowane.
Do sądu wbiegłam na ostatnią chwilę jak mi się zdawało. Okazało się jednak, że odczytanie orzeczenia sąd przesunął o dwie godziny. Usiadłam więc na ławce, bo nie było sensu wracać do domu i zagłębiłam się w rozmyślaniach nad swoim losem.
Jarek oczarował mnie od pierwszej chwili i żyłam teraz tylko nim i z nim. Kiedy wspomnę ten jego dotyk połączony z szalenie ciepłym spojrzeniem, to przechodzą mnie dreszcze. Jak to możliwe by można zakochać się w facecie w jednej chwili ?
Ktokolwiek spowodował to nasze spotkanie, to pozostanę mu wdzięczna do końca moich dni. Bo musiał to ktoś zrobić. Od tak, nie mogliśmy spotkać się na tej polanie. Jak to możliwe też, że miałam wrażenie, jakbym była z nim przez całe życie znając każdy szczegół jego ciała ?- bo tak było naprawdę. Stwierdziłam to, kiedy kochaliśmy się już za pierwszym razem. Tylko, czy to było faktycznie pierwszy raz ?- Kiedy to moje ręce penetrowały jego ciało odnajdując znajome blizny w prawym boku, byłam w szoku. Skąd do diaska mogłam wiedzieć, że one tam powinny być? Chyba zacznę wierzyć w reinkarnację. Musieliśmy kiedyś być razem i pewnie nie dokończyliśmy zadań jakie nam Bozia dała do rozwiązania, więc powołała nas z powrotem. Jeśli tak, to wspaniałego miałam towarzysza podróży przez ten wymiar ziemski kiedyś tam. Chyba, że była to sprawka innego rodzaju. Eeeee …..naczytałam się powieści SF i przychodzą mi głupie myśli – pomyślałam. No, ale jak to mędrcy mówią: są na świecie rzeczy, o których się filozofom nawet nie śniło. Stare powiedzenie, ale coś w tym jest.
Oh, niech zakończy się ta sprawa już, bym mogła pakować się do Adelajdy. Już wariuję za jego dotykiem, pocałunkami i zmysłową pieszczotą. A potrafi pieścić, że niemal czuję jak to teraz robi. Bo chyba robi. Przynajmniej mój mózg tak odbiera jakieś bodźce. Jako fanka SF mogę powiedzieć, że to chyba przekaz telepatyczny, ale czy to możliwe?
Jarek, przestań bo się rozpłynę, a zaraz chyba mnie zawołają na salę – pomyślałam.
Hm…dziwne, ale wrażenie ustało. A szkoda bo było tak błogo.- co ja wygaduję. Zaślepienie odebrało mi rozum czy co? No to ty Magda szykuj sobie miejsce nie w samolocie, a w „czubkach”- tam twoje miejsce. Ale byłaby heca. Moje maleństwo zapłakałoby się na śmierć i uschło jak badyl z tęsknoty za Magdusią - Nie, - muszę się opanować i zacząć myśleć rozumnie, bo zaraz znajdę się w miejscu, gdzie będę musiała być skoncentrowana na maxa.

Proszę pani, chyba panią wołają?! – usłyszałam szept i poczułam dotyk na ramieniu.
Ocknęłam się i usłyszałam ponawiane już po raz kolejny zaproszenie na salę rozpraw.

Uff …już po wszystkim. Teraz pakowanko i rezerwacja w samolocie. To najważniejsze sprawy. Pędziłam ulicami przekraczając prędkość, ale udało mi się dotrzeć do domu bez mandatu. Jak ja lubię szybką jazdę. Mój samochodzik, będzie teraz tęsknił za tym.
Usiadłam zmęczona w sumie tymi przedpołudniowymi wydarzeniami. Odkładając filiżankę z kawą na stolik, usadowiłam się wygodnie i z przymkniętymi oczami pogrążyłam się znowu w myślach. Powstał obraz, którego się nie spodziewałam. Zobaczyłam mojego Jareczka śpiącego w nieznanym mi pokoju. Leżał tylko w bokserkach z rozłożonymi rękoma i nogami, a na twarzy błąkał się błogi uśmiech. Czyżby śnił o mnie? – to cudownie. Chyba go pocałuję. Uspokój się wariatko, co ty wyprawiasz?! – Ty naprawdę zbieraj się do psychiatry. Obraz nie znikał, więc brnęłam dalej dotykając jego torsu. Dziwne, ale widziałam wyraźnie jego przyspieszony oddech. A co będzie jak dotknę jego…..
cdn.
  • 0
Skangur
Dla świata jesteś nikim,
ale dla kogoś możesz być całym światem.

#8 Skangur

Skangur

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 849 postów

Napisano 17 sierpień 2004 - 04:48

7.
Spałem jak zabity. Zmęczony podróżą i pierwszymi wrażeniami. Ucieszyłem się, że zapamiętałem sen. A sen miałem piękny bo o moim skarbie. Czułem niemal jak mnie dotyka i pieści. Co za pieszczoty. Czy ja nie wariuję czasami na jej tle ?
-Wstawaj leniu, śniadanko na stole i czekamy na ciebie. To Zbyszek przywracał mnie do rzeczywistości. No tak, w domu bym jeszcze spał. Kilka dni potrwa nim się zaaklimatyzuję i przestawię na zmianę czasową. Przez ten gorący klimat zrzucę też trochę tłuszczu, co wyjdzie mi na dobre.
Po śniadanku, Zbyszek zaproponował mi krótkie zwiedzanie miasta w drodze do jego redakcji.
-Rozglądnij się tu teraz po mojej firmie, a ja załatwię kilka pilnych telefonów i sprawy bieżące – powiedział , gdy znaleźliśmy się już u niego w biurze.
Przywołał jakiegoś człowieka, zlecając mu oprowadzenie mnie po firmie. Poszliśmy więc zwiedzać poszczególne działy. W pewnym momencie zauważyłem plakat wiszący na ścianie przy jednym biurku. Przedstawiał on największy na świecie monolit o długości 3,6 km, dwa km szerokim i wysokości 348m. a w obwodzie 9,4km. Uluru należy do plemienia Aborygenów o nazwie Anangu. Zmienia on kolory w zależności od kąta padającego nań światła i jego natężenia. Szczególnie widać to podczas zachodów i wschodów słońca.
Wszystko to przeczytałem jednym tchem, gdyż zafascynował mnie jego widok i to co o nim powiedział później jeszcze mój przewodnik. Jakąś niezrozumiałą więź poczułem z tym kamieniem. Jeszcze te opowieści o nim. Podobno działy się tam i w jego obrębie różne dziwne rzeczy. Aborygeni opowiadają o tym miejscu ciekawe rzeczy z powagą, a zarazem i z bojaźnią. Ostatni incydent to znane zniknięcie dziecka, gdzie niby to porwał je i zagryzł dziki pies Dingo. Ale czy na pewno był to pies ? Muszę tam pojechać i zobaczyć to z bliska. Poczekam tylko na Magdusię bo i ją to pewnie zainteresuje.
-No, załatwiłem wszystko i możemy jechać na obiad, bo Urszula już się niecierpliwi. Co tak cię zainteresowało w tym plakacie? – usłyszałem tuż za sobą.
-To bardzo interesujące co opowiedział mi ten miły pan o tym miejscu. Pomyślałem, że może wybierzemy się tam, skoro zaplanowany jest dłuższy pobyt na tej ziemi ?
-O.K. nie ma sprawy. Nawet brałem to miejsce pod uwagę z racji twoich jak wiem zainteresowań. A od wczoraj wiem, że i twojej Magdaleny też. Patrzę na tego rodzaju sprawy dość sceptycznie, choć bywają na tyle zagadkowe, że przyciągają uwagę przyznam.
-Masz rację i ucieszyłeś mnie tą wiadomością. Chciałbym dowiedzieć się też i o innych równie ciekawych, zagadkowych, czy niewyjaśnionych rzeczach, lub wydarzeniach. Jeśli znasz takowe, to koniecznie mi o nich opowiesz.
-Spokojnie!- przewidziałem to i nawet będziemy rozmawiali z Aborygenami.
Tak rozmawiając doszliśmy do jego samochodu, by po chwili mknąć już do domu.
Ach, ta pogoda mnie zbyt szybko wykańcza – pomyślałem przymykając oczy znużony słonecznym skwarem. Było lato, więc i gorączki niesamowite. Jak na mnie to za gorąco i obawiałem się czy kiedykolwiek już zdołam się zaaklimatyzować. Zbyszek, też jechał zamyślony, pozwalając mi na nazwijmy to relaks.
Długo nie trwało, jak poczułem błogość i pewnie zapadłem w sen, bo pojawił się znany mi już i jakże kochany obraz mojej Magdusi. Widziałem ją lecącą samolotem co wydawało mi się niedorzeczne, gdyż miała najwcześniej pojawić się w przyszłym tygodniu. To niemożliwe, by załatwiła sprawę w sądzie w jeden dzień, zdążyła się spakować i by zdołała jeszcze zdobyć bilet. I jeszcze najważniejsza sprawa. Czemu ona leci tym samym samolotem razem ze mną i tuż obok mnie siedzi ? – Koniecznie, muszę ją dotknąć, by udowodnić, że to sen tylko. Gdy wyciągałem rękę, uśmiechnęła się do mnie czarująco pochylając się jednocześnie w moim kierunku.
-Proszę, państwa, wlecieliśmy w chmurę burzową, która pojawiła się na naszej trasie przelotu dość nieoczekiwanie. Prosimy zachować spokój, kiedy poczujecie państwo turbulencje
pojawiające się w takich przypadkach – usłyszałem głos stewardesy.
W następnej chwili poczułem wilgoć na całym ciele, a w samolocie nastąpiła szarość, mglistość i dziwne jakieś błyski omiatały cały samolot. Czemu nie widzę ciebie Magduś ?-pomyślałem, zapadając się w nicość.
cdn.
  • 0
Skangur
Dla świata jesteś nikim,
ale dla kogoś możesz być całym światem.

#9 Skangur

Skangur

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 849 postów

Napisano 18 sierpień 2004 - 04:54

8.
Jarek, co jest do cholery ?!- co się dzieje z tobą - usłyszałem jakby z tunelu głos Zbyszka.
Powoli otwierałem oczy jeszcze ciężkie, jakby ktoś na nich usiadł. Staliśmy na poboczu drogi, tuż przed jego posiadłością jak mi się zdawało.
-Już nic, choć czułem się dziwnie i nierealnie –powiedziałem siadając w fotelu, gdyż jak się okazało, leżałem w nim raczej uprzednio niż siedziałem.
-Zdrzemnąłem się, bo słonko zbyt ostro tu piecze i mimo klimatyzacji, nie przystosowałem się jeszcze do tych warunków.
-O.K., tylko zaniepokoiłeś mnie, gdyż zacząłeś dziwnie pojękiwać i głębiej oddychać.
-Wiesz, pewnie uznasz to za bzdurę, ale we śnie ( bo chyba śniłem), widziałem Magdusię. Lecieliśmy tym samym samolotem. Wpadliśmy w jakąś chmurę gradową, czy burzową i dalej nie pamiętam, bo zacząłeś mnie chyba cucić ?
-Tak widziałem, że coś nie tak z tobą, więc stanąłem. Powiedz mi, czy jak leciałeś do mnie, to przysnąłeś w samolocie?
-Tak, ale czemu pytasz ?
-Pamiętasz, jak mówiłem że samolot miał spóźnienie około 20 minut ?
-Tak, ale dalej nie rozumiem.
-To proste. Mógł to być strzępek tamtego snu kołatający się gdzieś w zakamarkach mózgu. Nie wiem, czy linie lotnicze wyjaśniły cokolwiek o tym incydencie. Nie pytałem. Teraz tylko staram się jakoś to przykleić do tych różnych sytuacji jakie was spotykają. Ciebie i Magdalenę.
-Toś mnie zaskoczył.- odpowiedziałem zamykając drzwi w samochodzie ze swojej strony.
-Mam nadzieję, że nie wariuję. A jeśli już, to na wiadomym punkcie –dopowiedziałem, siląc się na żart.

W domu powitała nas radośnie uśmiechnięta Urszula. Zapraszając do stołu, powiedziała, iż dzwoniła Magda i zostawiła wiadomość. Mamy ją odebrać za dwa dni, bo prędzej nie dostała biletu. Sprawy pozałatwiała i gorąco cię całuje –dodała.
-W takim razie, ty odpoczywaj i nabieraj sił prze te dwa dni, a ja pozamykam sprawy służbowe i biorę urlop byśmy mogli wspólnie wybrać się już we czworo do miejsca o którym mówiłeś – powiedział Zbyszek podając mi poobiednie piwko.
-Zastanów się też, czy wydajemy już książkę, czy czekamy na dalsze losy bohaterów –dopowiedział już w drzwiach, gdyż znowu musiał nas opuścić.
-O.K. –powiedziałem rozluźniony i nasycony przepysznym obiadem. Cudownie gotowała Urszulka, a jej desery, to sztuka nie do podrobienia. Niebo w gębie. Kurczę pieczone, szybko popadam w rozleniwienie – pomyślałem. Zbyt dobrze zacząłem się tu czuć. Swoją drogą, to dawno mi nikt tak nie dogadzał pod względem jedzenia, a samemu nie chciało mi się bawić w gotowanie, więc jadłem byle jak i byle gdzie często.
Trzymając teraz piwko w ręce, oparłem się wygodnie w leżaku i znowu zacząłem rozmyślać ulatując w chmurki myślami. Już cieszyłem się na przyjazd Magdusi wiedząc, że sprawy nabiorą tempa, bo jest osobą bardzo energiczną, jak zdążyłem się przekonać. A przy tym rozważną. Podoba mi się też jej spontaniczność i to bardzo szczera spontaniczność. Jej rozumowanie i jej przenikliwość połączona z logicznym kojarzeniem zdarzeń, przyprawiała mnie o zdumienie i zachwyt. Wiele spostrzeżeń było trafnych, co pomagało mi potem w wysnuwaniu prawidłowych wniosków, kiedy to zacząłem pisać książkę. Ona potrafiła wyłuskać nieścisłości i bywało, że naprowadzała mnie na prawidłowy tok rozumowania. Naprowadzała mnie na właściwe tory.
Kiedyś nawet pomyślałem, czy nie jest podstawioną po to, by mnie naprowadzić i poprowadzić w kierunku…ale czego? – No właśnie.
Z zamyślenia wyrwał mnie głos Urszuli. Usiadła naprzeciw mnie i bacznie się przypatrując zaczęła rozmowę.
cdn.
  • 0
Skangur
Dla świata jesteś nikim,
ale dla kogoś możesz być całym światem.

#10 Skangur

Skangur

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 849 postów

Napisano 19 sierpień 2004 - 04:55

9.

Wszystkie sprawy w kraju załatwione. Teraz czeka mnie 24 godzinny lot, a potem już tylko mój Jareczek. Tęsknię za tym blondasem z wielkimi oczami. Kiedy dotarłam na lotnisko, uzmysłowiłam sobie, że boję się latać. Jak ja przebrnę przez to ?- nie wiem. Postanowiłam, że usiądę w środeczku gdzieś, by nie widzieć co dzieje się za oknem i tym sposobem jakoś przetrwam start. A potem, pigułeczka i spanko. Niech mnie obudzą dopiero w Adelajdzie. Tam oddam Jareczkowi wszystkie dzisiejsze posiłki razem wzięte na kolana. Oj !- głupia. Nawet cię nie pocałuje w tedy. Tak śmiejąc się do swoich myśli, doczłapałam się do wskazanego mi fotela. W samolocie panował półmrok, co odpowiadało mi i nie musiałam się rozglądać. Usiadłam, zapięłam pasy i słuchałam jak mi serce łomocze. Niczym w chwilach kiedy Jarek mnie dotykał w tajemne i bardzo skryte moje miejsca. Magda, ty dostajesz świra na tle sexu, odkąd ten gość cię dotknął w tedy. Tylko czy to było w tedy pierwszy raz ? -I czy można się kochać bez dotykania ? – chyba nie…A jednak wracała do mnie ciągle ta natrętna myśl. Ja to wiem, że tak było, choć nie wiem kiedy, gdzie i jak to się to odbywało. To tak, jak zapamiętać fragmenty snu, lub kiedy wydaje ci się, że już jakaś sytuacja miała miejsce. Coś ci się kojarzy, ale nie jesteś pewna końca, ani początku. Ciężko to określić. Bywa, że pewne sytuacje, które następują po sobie, wcale cię nie dziwią. Są ci jakby znane i czujesz się jakbyś oczekiwała na nie. Czy ja, miałam zatem do czynienia z czymś podobnym ? Czy przeżyłam coś, czego teraz nie jestem całkowicie świadoma ?- A może odbyło się coś poza moją wiedzą i zmysłami ? - Ależ mam teraz mętlik w głowie. To pewnie po tej tabletce, którą wzięłam profilaktycznie zaraz po zapięciu pasów. Tylko czemu oni otulili ten samolot tą mgiełką zielonkawożółtą – by lepiej się spało ? I czemu ja widzę mojego Jareczka siedzącego nieopodal mnie, wyciągającego do mnie rękę. Co się dzieje ze mną po tej pigułce do diaska ? Jareczku !- trzymaj mnie mocno. Ja się boję…

-Spokojnie. Niech się pani obudzi już i nie obawia. Już dolatujemy do portu przeznaczenia – usłyszałam głos, budząc się z wolna.
-Co się ze mną działo? – tak mocno spałam?- I pewnie chrapałam tak głośno, że samolot wpadł w turbulencje co ? – mamrocząc pod nosem uniosłam głowę w stronę rozmówcy.
Stewardessa stała nade mną, podając mi szklaneczkę czegoś schłodzonego z promiennym, wyuczonym uśmiechem. Byłam zlana cała potem. Było mi strasznie gorąco. Dobrze, że lot trwał bez przesiadki w Londynie. Pewnie bym nie doleciała, bo stewardessa odnalazłaby mnie śpiącą i wróciłabym z tą samą załogą w powrotny lot do kraju.
-Tak ,ma pani rację, że wpadliśmy w hm…pewnego rodzaju turbulencje, ale zapewniam panią, że to nie przez pani (sorry) chrapanie. Była pani widocznie zmęczona, więc nie ma się czemu dziwić. Zwłaszcza po zażyciu tabletki nasennej. – Widziałam jak ją pani brała.
Świetna ta stewardessa. Tak mnie zagadała, że nie zauważyłam iż samolot już kołuje do rękawa. Wstałam pospiesznie, dziękując stewardessie za słowa otuchy i powędrowałam do miejsca, gdzie można było się odświeżyć. Umyta i z nowym delikatnym makijażem pofatygowałam się z powrotem na swoje miejsce. Teraz już z niecierpliwością szukałam razem z innymi tych, co mieli nas odebrać. Zbyszka i Urszulę, znałam tylko z fotki. Natomiast mój blondas powinien wyróżniać się od innych swoją czupryną. Miał ją gęstą (i to wszędzie ), z lekka falującymi kręciołkami jak je nazywałam w duchu.
Kiedy już dopadłam blondasa i przycisnęłam tak mocno, ze obojgu nam dech zaparło, zauważyłam, że kobieta stojąca za nim, bacznie mi się przygląda. Na chwilę zapomniałam o niej, kiedy Jareczek mnie całował chwytając moją głowę niczym w kleszcze. A robił to tak namiętnie nie zważając na resztę, że i ja zapomniałam gdzie się znajduję.
-Blondasie przestań, bo brak mi już tchu! – wykrzyczałem pomiędzy jego pocałunkami.
Nasi przyjaciele ( bo tak ich już mogłam nazywać też) przypatrywali się temu z boku, śmiejąc się nawet oczami. Kobieta przypatrująca się mnie, to oczywiście była Urszula, tylko czemu przypomina mi moją mamę, którą niezbyt pamiętam, gdyż los sprawił mi niespodziankę. Jak często zresztą mi to robił. Tylko, że tych miłych, było jak na lekarstwo ciągle. Ale ważne, że teraz dostałam od losu tą najważniejszą, która wynagrodzi mi wszystko. Przynajmniej mam taką nadzieję i bardzo tego pragnę.
cdn.
  • 0
Skangur
Dla świata jesteś nikim,
ale dla kogoś możesz być całym światem.

#11 Skangur

Skangur

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 849 postów

Napisano 20 sierpień 2004 - 04:47

10.

-Jarku! – Twoja pani serca, prawdopodobnie jest moją zaginioną siostrą.
-Jak to możliwe ? – spytałem odkładając piwo na stolik. I jak doszłaś do tego – intuicja, znaki szczególne ?
-Nie jestem pewna na sto procent i dowiem się tego dopiero po jej przylocie tutaj i rozmowie z nią.. Czuję jednak jak powiadasz instynktownie, że to ona. Jak tylko przesłałeś nam jej fotografię emailem, to coś mnie zastanowiło w jej oczach. W jej spojrzeniu jest coś, co przypomina mi moją mamę. Choć siostra moja z urody była raczej mieszańcem. Trochę matki, trochę ojca i dlatego, tak trudno uchwycić i przyrównać jej urodę do kogoś nawet z rodziny. Głos z lekka chrypliwy słyszałam w słuchawce, więc nie podobny do mamy. Ona pali ?
-Nie, nie pali. Chrypkę ma faktycznie, ale taką łechcącą ucho przyjemnie. To łechtanie jest wręcz podniecające. Przynajmniej dla mnie – dodałem, starając się ukryć uśmiech pojawiający się w kącikach ust.
-Pamiętasz kiedy i jak to się stało, że was rozdzielono ?
-Nie wszystko, bo czas zatarł już ślady tamtych chwil. Wiem , że pewnego dnia nie zastaliśmy jej w łóżeczku. A było to gdzieś około 35 lat temu, kiedy miałam 5 wiosenek, a ona rok więcej. Mieszkaliśmy w małym miasteczku, choć raczej wsią można było to miejsce nazwać. Leniwe, brukowane ulice. W koło pola i trochę lasu. Później mówiono, że ktoś ją widział w owym lesie idącą za rączkę z kimś dziwnie ubranym. Osoba widząca ich nie mogła dostrzec szczegółów, gdyż byli już zbyt daleko i drzewa zasłaniały jej widok. Tak przynajmniej potem zeznawała. Podejrzewano cyganów, włóczęgów, a nawet ludzi z kosmosu. Wiesz, jak to w takich małomiasteczkowych środowiskach się dzieje. Ludzie czasami z nudów szukają sensacji. Ale tak naprawdę, to do dzisiaj sprawa się nie wyjaśniła, bo i kto ją miał wyjaśniać. Policja zaniechała śledztwo po kilku miesiącach. Matka zmarła dwa lata po zaginięciu Elżbiety. Bo takie nosiła imię moja siostra w tedy, a ojciec też szybko się zestarzał z rozpaczy i poszedł za matką. Pamiętam, że Elżbieta była jego oczkiem w głowie. Potrafiła zresztą wszystkich doprowadzić do łez swoim zaraźliwym śmiechem i zachowaniem. To trzpiot, który powinien urodzić się chłopakiem. Wszędzie było jej pełno i wszytko jej uchodziło na sucho. Już w wieku trzech lat, zaliczyła mnóstwo siniaków razem z guzami i zadrapaniami. Ja byłam jej przeciwieństwem. Choć uśmiechnięta, to nie potrafiłam tak wylewnie i szczerze cieszyć się życiem. Nie potrafiłam śmiać się na zawołanie. Ja raczej bawiłam się lalkami, ona przebywała ciągle ze zwierzątkami. Ja się nie ubrudziłam, Ona ciągle miała coś do prania, lub cerowania i tak dalej.
-O czym tak rozprawiacie moi mili ? – usłyszałem za plecami głos Zbyszka. Nawet nie zauważyliśmy kiedy przyjechał i pojawił się w domu.
-Opowiadam mu swoje dzieciństwo trochę - bo widzisz…ale siadaj zrobię ci coś do picia.
-czy jeść też będziesz?
-Nie,- siedaj i mów dalej. Ja już niosę sobie rozcieńczoną lemoniadę.- tu mrugnął do mnie szelmowsko sadowiąc się w wygodnym leżaku naprzeciw mnie.
Widziałem w jego twarzy zmęczenie, ale wzrok miał uśmiechnięty kiedy tak patrzył na nią. On zawsze prawie był uśmiechniętym facetem i nigdy nie widziałem u niego niezadowolenia. Lubił trzymać ster w swojej ręce, ale nie pokazał po sobie zdenerwowania, kiedy ktoś zrobił coś, nie po jego myśli. Przypatrywałem się ukradkiem im obu teraz, słuchając streszczenia rozmowy przez Urszulę. To piękna para i myślę, że my z Magdusią też będziemy tacy szczęśliwi. Oni potrafili to okazać nie tylko sobie, ale i światu jak bardzo im jest dobrze ze sobą. To cudownie jest poznać takich ludzi w świecie pełnym pozerstwa , gdzie tylko pieniądz się liczy nic poza tym. Uczucia, te prawdziwe i płynące z głębi serca, spotkać można coraz rzadziej. Natomiast coraz więcej ludzi wstydzi się je okazać. Bo nie przystoi, bo nie wypada w świecie twardzieli obnażać swej duszy.
-To twierdzisz, że Magda może okazać się twoją siostrą ?- wyrwał mnie z zamyślenia głos Zbyszka.
-Tak i patrząc teraz na jej fotkę, to jestem przekonana coraz bardziej, że to moja zaginiona siostra Elżbieta. Ale jak mówię. Wszystko okaże się po jej przyjeździe. Może to tylko moja tęsknota za rodzinnym domem i utraconą siostrą ? To jeszcze kilka dni tylko i wszystko się wyjaśni, albo sen o odnalezieniu siostry pryśnie jak bańka mydlana…

cdn.
  • 0
Skangur
Dla świata jesteś nikim,
ale dla kogoś możesz być całym światem.

#12 alojzik

alojzik

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 267 postów

Napisano 20 sierpień 2004 - 18:29

nie chcę zagłuszyć weny ale nie mogę się powstrzymać żeby nie powiedzieć - miło Cię widzieć (cmok)
  • 0
Olik

#13 Skangur

Skangur

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 849 postów

Napisano 21 sierpień 2004 - 07:30

11.

Uwaga, uwaga, nadchodzi !- głos Urszuli oznajmiał nadejście niespodzianki, czyli płonącego tortu. To jej specjalność. A potrafiła piec ciasto, które rozpływało się w ustach. Jako łasuch na słodkości, miałem ucztę co niemiara. Piwo i słodkie stały się moją słabostką i przyczyną mojego tycia. Przynajmniej zauważyłem tego początki. To było jednak silniejsze ode mnie.
-Kuchnia wydaje przyjęcie – oznajmił Zbyszek, gasząc światło, by uzyskać lepszy efekt.
-Kochani moi !- oznajmiła Urszula. To na waszą cześć wraz z życzeniami wszelkiej dla was pomyślności. Oby los, pomógł wam rozwiązać zagadkę z jaką się borykacie ostatnio. A najważniejsze, to byście złączyli się razem i żyli szczęśliwie i długo. My mamy taki zamiar, więc potrzebujemy towarzystwa w tej ziemskiej podróży. Padło na was, więc się starajcie. My, jesteśmy dzisiaj podwójnie szczęśliwi. Zbyszek ma swojego druha, ja… odzyskałam siostrę.
Usiedliśmy wszyscy do stołu radośni, każde z nas na swój sposób przeżywało to spotkanie.
-Teraz jeśli nie jesteś zbyt zmęczona Magdo, to opowiedz nam coś o sobie bliższego. Z tego co pamiętasz i masz ochotę o tym mówić.- powiedział Zbyszek napełniając kieliszki szampanem.
-Tylko od czego tu zacząć nie wiem, no i jeszcze nie ochłonęłam po tych rewelacjach. O nacieszeniu się blondasem nie wspomnę. – tu mrugnęła zawadiacko okiem w moją stronę.
-I jak tu jej nie kochać – powiedziałem cmokając ją bezceremonialnie w usta. Aż się echem odbiło.
- No to zacznę tak :
Nieznany jest mój los
Nieznane pochodzenie
W kieszeni marzeń trzos
Czy ja go kiedyś zmienię ?

Ku gwiazdom wzrok wędruje
Tam, szukam swych korzeni
Fantazja znów coś knuje…
Czy to ktoś u mnie zmieni ?

Nieznany jest ten świat
Nieznane jego dzieje
Czy gdzieś tam żyje brat…
Czy tylko pustką wieje ?

Po tych słowach zapadła cisza i dopiero po dłuższej chwili odezwała się znowu Magdusia.
-Te słowa często towarzyszyły mi w mojej drodze przez życie. Mam w swym życiorysie powyrywane kartki, których już pewnie nigdy nie odczytam. Widocznie wybrano dla mnie gdzieś tam wysoko taki los. Z najwcześniejszych lat pamiętam jak przez mgłę twarz rodziców, tych co mi pokazałaś na fotografii. Ale tylko tyle. Ciebie Uleczko, niestety nie pamiętam. Potem już tylko sierociniec, w którym przebywałam kilka lat, aż do oddania mnie pod opiekę sióstr zakonnych . Okazało się bowiem, że miewałam dziwne zachowania i stawałam się w tedy jakby nieobecna. Wpierw sądzono, że to choroba sieroca. Potem władze sierocińca uznały, iż jestem chora psychicznie. Nie wyprowadzałam ich z błędu bo i po co? Utwierdzałam ich nawet jeszcze w tym przekonaniu. Skoro chcieli w to wierzyć ?… Przyznam, że popadałam w dziwne odrętwienie, rodzaj apatii i nie wiem jak to nazwać jeszcze. Nagle przestawało mnie wszystko interesować wokół i zapadałam w…No właśnie w co? – Chyba w inny świat. Tam widziałam innymi oczami sprawy ważne dla siebie, dla ludzkości nawet. Ktoś jakby wskazywał mi ważne rzeczy i drogę jaką należałoby iść, by to się dokonało. Wiem, że przynajmniej wy nie nazwiecie to paranoją, a mnie tak jak tamci chorą psychicznie. Do was mam zaufanie. Bo ktoś każe mi do was je mieć.

cdn.

Cieszę się Alojziku, że jeszcze mnie pamiętasz ;) i pozdrawiam serdecznie (cmok)
  • 0
Skangur
Dla świata jesteś nikim,
ale dla kogoś możesz być całym światem.

#14 Skangur

Skangur

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 849 postów

Napisano 22 sierpień 2004 - 06:54

12.

-Do sierocińca zaprowadził mnie człowiek biedny, który odnalazł mnie…o kurcze !- na łące. Teraz dopiero dotarło to do mnie. Na łące poznałam też tego blondasa co siedzi tuż obok. Czekajcie!- muszę sobie poukładać to wszystko w tej łepetynce mojej. A może, by tak prądem mnie wstrząsnąć, by przywrócić mi pamięć?
-Nie koniecznie prądem, ale hipnozę można by tu zastosować- wtrąciłem. Zresztą i mnie pewnie też by się przydała. Bo też mam jak to nazywasz : „powyrywane kartki z życia”.
-No to wybierzemy się kiedyś oboje tam. Bo widzisz, teraz jestem przekonana, że było więcej tych łąk. Zaczyna mi się coraz więcej kojarzyć faktów i zdarzeń. Zawsze w innym miejscu, ale zawsze łączka, na której się przebudzałam z otchłani kosmosu. Bo chyba wędrowałam w przestrzeni galaktycznej ciałem, duchem, a może tylko umysłem ? – nie wiem. Może wszystkim naraz, nie zdając sobie z tego sprawy? Kiedyś słyszałam o porwaniach przez kosmitów, ale czemu miałoby się to przytrafić mnie akurat ? – czym się wyróżniam ?
Człowiek, o którym wspomniałam, odnalazł mnie i wyciągnął z tego klasztoru po kilku latach, stwarzając ciepły i bardzo rodzinny dom. Stał się moim przybranym ojcem i uczył przetrwania w tym zwariowanym świecie. Bardzo przeżyłam jego stratę. A zniknął tak jak się pojawił – nagle. Coś za często i tajemniczo znikali wokół mnie wszyscy. Nie potrafię tego pojąć jeszcze. Wyszłam za mąż za Henryka, ale to nie było dobre małżeństwo. Raczej z rozsądku z mojej strony niż z miłości. Pewnego dnia nie wrócił i od tej pory byłam sama.
-Aż do chwili kiedy znowu znalazłaś się na łączce.
-Tak, masz rację. I wyjątkowo tym razem cieszę się, że się tam znalazłam blondasie kochany.
-Powiedz, czy u ciebie było podobnie ?- mam na myśli dziwne zachowanie czy dziwne stany. No bo w końcu też znalazłeś się na tej łące. Wprawdzie mnie już opowiadałeś troszkę o sobie, ale przyjaciele pewnie nie wszystko wiedzą . Przynajmniej w tym temacie. Bo i w książce też nie o wszystkim wspominasz.
-Tak, masz rację. Podobne miewam stany. Na łące, znalazłem się pierwszy raz, ale będąc dzieckiem miałem dziwne sny, których szczątki pamięć moja zachowała. Jeśli to były sny oczywiście. A zaczęło się to z chwilą, kiedy jako chłopiec chyba dwunastoletni, obudziłem się z uczuciem bólu i swędzenia w stopie prawej nogi. Tuż pod kostką zauważyłem zaczerwienienie. Po dotknięciu tego miejsca, wyczułem małe zgrubienie, czy stwardnienie. Przypuszczałem, że coś w nocy mnie ukąsiło i przestałem się tym przejmować dezynfekując to miejsce spirytusem salicylowym. Faktycznie, po jakimś czasie nic już nie odczuwałem, poza tym że zgrubienie pozostało.
-Tam cię nie dotykałam jeszcze, ale wyczuwałam pod ręką inne grubsze wypukłości czasami.
-Tak musiało się dziać, gdyż twój dotyk sprawia zawsze cuda. Mówiąc to nachyliłem się i pocałowałem ją w usta.
Wszyscy buchnęli śmiechem, aż psy leżące pod nogami Zbyszka uniosły rozleniwione łby, patrząc co się dzieje.
-Wiecie co ?- właściwie to już jutro możemy zrobić sobie wycieczkę i zobaczyć ten masyw.
-Świetnie Zbyszku ! – prawie wykrzyknąłem.
-Jaki masyw, o czym wy mówicie ? –spytała Magda, gładząc moją rękę.
-A to miała być niespodzianka na twoje przywitanie. Jarkowi spodobało się to miejsce z plakatu, kiedy zwiedzał moje biuro po przyjeździe do nas.
-A możecie mi pokazać ten plakat, lub fotografię tego teraz? – spytała Magda.
-Czekaj, chyba w kuchni mam kalendarz z tego roku i tam powinno ono być . Chodź ze mną – powiedziała Urszula. Biorąc Magdę za rękę poprowadziła ją do kuchni. My podążyliśmy za nimi.
Kiedy dotarliśmy do kuchni i stanęliśmy przed kalendarzem, Magda wpatrywała się w fotografię jak zahipnotyzowana. Twarz jej nieco pobladła, choć może tylko mi się tak wydawało?
-Ludzie ! – to jest…..
cdn.
  • 0
Skangur
Dla świata jesteś nikim,
ale dla kogoś możesz być całym światem.

#15 Skangur

Skangur

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 849 postów

Napisano 23 sierpień 2004 - 04:55

13.

To jest miejsce związane z GRACJANAMI – powiedziałam niemal szeptem, wpatrując się intensywnie w obraz z kalendarza. To jest brama, przez którą przechodzą do swojego świata. To wrota przestrzeni, o których słyszałam od mojego przybranego ojca. Nawet zdawało mi się nieraz, że tam byłam. Wszystko okaże się już na miejscu, kiedy tam dotrzemy jutro.
*
Po kolacji postanowiliśmy wszyscy się położyć wcześniej, by rano wstać wypoczętym. Mieliśmy szmat drogi do pokonania samochodem. Oboje z Jarkiem poszliśmy wiec do swojego pokoju i wtuleni w siebie , chcieliśmy zasnąć. Nasze myśli jednak krążyły jeszcze wokół ostatnich przeżyć. Kiedy zaczęłam pieścić jego tors odruchowo, przyszedł mi do głowy pomysł by coś sprawdzić.
-Jarku, chciałabym sprawdzić czy faktycznie posiadamy umiejętności rozmowy myślami i czy potrafimy przekazać sobie jeszcze coś więcej tą drogą.
-Co masz na myśli ?
-Odsuń się teraz ode mnie tak byśmy się nie dotykali fizycznie. Przymknij oczy i postaraj się wywołać to miejsce. Dalej, zobaczymy czy uda nam się rozmawiać telepatycznie, jakbym to określiła.
Kiedy przymknęłam oczy, prawie natychmiast zobaczyłam Jareczka leżącego tuż obok mnie. Pochylał się nade mną, a wzrok jego wyrażał tyle ciepła i miłości, że poczułam rozlewające się gorąco po moim ciele. Każdy zakamarek ciała wypełniał się teraz nim. Wchodził we mnie powoli, niczym lawa wypełniająca najdrobniejsze szczeliny. Drżenie rozkoszy przeszywało mnie nieustannie, potęgując się z każdą chwilą. Pięło się w górę w oczekiwaniu na wybuch potężniejszy od supernowej. Nigdy w życiu jeszcze nie odczułam tak subtelnej pieszczoty. Nawet z nim. Dzisiaj przechodził sam siebie, albo jest to wynik naszego wspólnego dążenia do całkowitego zespolenia w tym samym czasie, miejscu i natężeniu pożądania. Tylko, czy to jest możliwe za pomocą tylko zmysłów ? Oboje tworzyliśmy teraz jedno. Mózg mój odbierał doznania jakie fizycznie chyba nie można odczuwać. To było niewypowiedzianie piękne. Z chwilą osiągnięcia szczytu możliwości pojmowania tej cudownej rozkoszy, zatrzymaliśmy się na chwilę, by następnie zapaść się w coś czego, nie można uzmysłowić sobie rozumem ludzkim. Można by, przyrównać to do pięcia się na oblodzoną górę , by osiągnąwszy szczyt, zjechać w zawrotnym tempie w czeluść jakiejś przepaści.
Otwierając oczy spojrzałam w kierunku Jarka. Leżał tuż obok mnie, rozciągnięty niczym na madejowym łożu. Jego ciałem targały jeszcze drgawki. Spojrzałam na siebie i zobaczyłam to samo. Nogi rozpostarte w literę V drżały jakbym wyszła z lodówki, a nie leżała w gorącym mimo klimatyzacji pokoju. Powoli otwierał oczy, które też były mokre.
-Co to było Magduś ? –spytał po dłuższej chwili. Gdzieś ty mnie zaprowadziła i jak to się stało ?
-Kochany, udało się. Udało się nam osiągnąć to. Kochaliśmy się telepatycznie i było cudownie.
-Tak wiem, ale jak to możliwe ?
-Sama jeszcze nie wiem, choć można przyjąć tezę o działaniach GRACJAN. Widzisz, jak wynika z naszych doświadczeń i przeprowadzonych rozmów, to jesteśmy oboje obiektami doświadczeń innej cywilizacji. Ja, zostałam porwana w dzieciństwie. Tobie wprowadzili implant, który jest jakby nadajnikiem, pozwalającym im odszukać cię w każdej chwili. Widać, postanowili nas złączyć i przeprowadzać doświadczenia mające na celu hmm…ingerencję w poprawę homo sapiens ? -To tylko moje luźne przypuszczenia. Moje kontakty z nimi ograniczały się do słuchania telepatycznych przekazów, więc bywało, że robiłam dziwne rzeczy nieraz i to nieoczekiwanie. Staram się zebrać zapamiętane fakty w całość. Mnie wszczepiono coś innego. Coś nie do wykrycia. Jak widzisz posiadam umiejętność kierowaniem myślą w taki sposób, by stała się ona ciałem fizycznym w naszym pojęciu. Czyli mogę urzeczywistnić rzeczy rodzące się w mojej głowie. To było pierwsze doświadczenie i sprawdzenie czy tak faktycznie jest. Aż boję się myśleć, co można by w ten sposób osiągnąć.

cdn.
  • 0
Skangur
Dla świata jesteś nikim,
ale dla kogoś możesz być całym światem.

#16 Skangur

Skangur

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 849 postów

Napisano 24 sierpień 2004 - 04:43

14 i ostatni. :)

Patrzyłem na Magdę z niedowierzaniem, z podziwem i miłością naraz. To o czym mi przed chwilą powiedziała, nie docierało do mnie w pełni jeszcze. Tak jak i to co się wydarzyło przed paroma minutami niemal. A jednak stało się faktem. Kiedy kazała przymknąć mi oczy, zobaczyłem ją, leżącą obok z rozłożonymi rękoma i nogami, a wzrok jej zapraszał mnie ciepłym i kuszącym spojrzeniem. Patrzyłem na nią wchłaniając każdy skrawek jej ciała. Powoli zagłębiałem się w najintymniejsze jej zakamarki. Ogień rozpalał nie tylko mózg.
Całe ciało płonęło. Wdzierałem się na szczyt możliwości doznań rozkoszy. Z niecierpliwością i ogromnym pożądaniem, oczekiwałem wybuchu wulkanu zalewającego zmysły. I…dokonało się spełnienie.
-Tak, masz rację. Mam też nadzieję, że te umiejętności mogą służyć tylko w dobrym celu. W przeciwnym przypadku, może to zagrozić nawet cywilizacji.
-Ja sądzę, że tak jest Jareczku. Że oni wiedzą co robią. Nam się udało stać jednymi z niewielu na tej ziemi posiadającymi tą umiejętność. To wygląda też tak, jakby kojarzono pary, dając jednemu możliwości przekazu a drugiemu odbioru. No i uczestnictwa potem obojgu w realnym przeżywaniu tego, co nazywamy my ludzie, doznaniem zmysłowym i cielesnym jednocześnie. Czasem nazywamy to prawdziwą miłością z pełnym oddaniem.
-Jestem szczęśliwy, dopełniony i zmęczony, ale powiedz mi jeszcze nim zasnę, gdzie ty posiadasz ten nadajnik jak go określiłaś ?
Ty jak powiedziałam, masz wspomniany nadajnik wszczepiony, pod kostką - jak nam sam powiedziałeś. To jest to zgrubienie. U mnie jest inaczej. U mnie jest to implant wszczepiony jako jeden ze zwoi w korze mózgowej, zmodyfikowany czy wymieniony , więc nie do wykrycia. Za pośrednictwem owego zwoju też, odbieram sygnały i rozmowy z nimi. Te, które pamiętam oczywiście. Wiem na przykład, że mogę teraz mówić z tobą o tym. Jakby nastąpiło odblokowanie wiedzy, którą już posiadałam. Przypuszczam, że ten przyjazd tu i to wszystko co się dzieje wokół nas, jest ukierunkowane. Ciekawi mnie co jeszcze przyniesie nam los.
*
Do podnóża masywu dotarliśmy przed zmrokiem, wiec odłożyliśmy zwiedzanie na drugi dzień. Z daleka jednak widzieliśmy gamę kolorów otulającą Uluru.
Filmowałem to wszystko, jak i wszystko po drodze, kiedy Urszula zmieniała mnie przy kierownicy. Chciałem, by Jarek z Magdą mieli pamiątkę po powrocie do kraju.
Magda wpatrzona w ten masyw, prawie zapominała gdzie się znajduje. Chwilami wydawało się, że rozmawia z kimś niewidocznym. Po dłuższym czasie odezwała się do nas słowami, które zapamiętałem i pamiętać będę do końca moich dni. A układały się one wierszem.

Już znany jest mi los
Już znam też pochodzenie
Już znany mi ten głos
Już znane jego brzmienie.

Nie boję się przyszłości
Gdyż jest mi ona dana
Świat pełen jest mądrości
„Nią”- droga jest usłana

Odkrywam w sobie moc
Co wrota „jej” otwiera
Gdy gwiezdny pyłu koc
Jej ślady z planet zbiera.

Potem ujęła rękę Jarka i poszła z nim w kierunku masywu, nie oglądając się za siebie. Tak, jakby nas tam nie było. Tak, jakby im ktoś nakazał. Zniknęli nam z oczu, lecz pozostali w sercach naszych..

KONIEC.
Skangur 14,08,2004.
  • 0
Skangur
Dla świata jesteś nikim,
ale dla kogoś możesz być całym światem.


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych